Zgadzam się z większością opini napisanych powyżej:
a więc album jak najbardziej przyzwoity ale też bez wiekszych rewelacji.
Cała płyta trzyma raczej równy poziom - bez jakichś mega-wzlotów, ale i bez upadków.
Chociaż cały czas mierzi mnie jednak obecność tego A Tout Le Monde'a. Ale o tym już gdzieś kiedys tu pisałem, więc nie chcę się już powtarzać.
Zakończenie płyty faktycznie porywające - tego typu granie zawsze lubiłem w Megadeth - czyli pokręcone riffy, połamane rytmy, cały czas coś sie zmienia i wszystko takie skondensowane. Taki własnie jest przede wszystkich Burnt Ice - naprawde świetny utwór, w którym dzieje się sporo. Szkoda tylko że takie krótkie te kawałki coniektóre, aż by się chciało żeby trwały i trwały...
Jeśli chodzi o porównanie z TSHF, to trudno mi powiedzieć, która płyta jest lepsza. Chyba stawiam je mniej wiecej na równi. Chociaż zgadzam się z Żułkiem, że TSHF miał rzeczywiście utwory wręcz wybitne, jak BTU czy KTC.
Co do okładki, to niestety musze przyznac, że jest to według mnie chyba najsłabasza strona płyty. Dla mnie jest po prostu strasznie kiczowata. Chyba nie będę oryginalny jesli powiem, że okładka Youthanasii jest po prostu ideałem wśród okładek
ale pozostałe okładki Megadeth z Vic'em Rattleheadem też były spoko, mimo że na dobrą sprawę róznież mozna było o nich powiedzieć ze są kiczowate. Ale miały one jednak swój klimat i były niejako wizytówką zespółu (mam na myśli głównie postać Vica). Ale to najnowsze "dzieło" to jest dla mnie osobiście tragedia. W ogóle nie kojarzy mi się Megadethem, raczej z jakimś Power Metalowym chłamem spod znaku fantasy. Ale to chyba jedyny tak duży minus tej płyty.
Mustaine twierdził że ten album jest miedzy RIP a CTE - bullshit
wg mnie jest między Y a CW czyli solidne rockowe granie
Jeśli mamy na myśli brzmienie, ciężar itp. to moim zdaniem możnaby się zgodzić z Mustainem. Pewnie, że daleko jest UA do RIP, ale stawianie w tej samej kategorii UA między Y a CW to chyba jednak trochę przesada, a mówinie o nowej płycie jako o rocku, to już jest chyba jakaś czysta złośliwość
No nie bądźmy jakimiś mega-ortodoksami. Jeżeli coś nie brzmi jak RIP, albo w ogóle jak cokolwiek sprzed CTE, to wcale nie znaczy od razu że to cos nie jest thrashem, czy metalem w ogóle...
Poza tym jeżeli UA to "rockowe granie", to w takim razie czym było Risk
Chyba tylko zbiorem piosenek z domowego przedszkola.
To chyba tyle
Pozdrawiam