Megadeth Info Forum

Forum poświęcone amerykańskiemu zespołowi metalowemu Megadeth
Obecny czas: Sob Lis 23, 2024 12:20

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 241 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1 ... 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10 ... 13  Następna
Autor Wiadomość
 Temat postu: Re: The Beatles
PostWysłany: Czw Kwi 21, 2011 22:19 
Offline
Rattlehead

Rejestracja: Pią Sty 02, 2009 15:20
Posty: 2404
Miejscowość: Gdynia/Pogórze
Cytuj:
generalnie nie wiem co te albumy robią w tej książce

Bo Lennon solo jest przereklamowany jak mało kto :D (YB - tylko nie dawaj mi tutaj teraz wykładów proszę, ani się nie obruszaj. Znam Twoje zdanie i już dość tego było wałkowane ;))
A Yoko była dla mnie jakims dałnem :P
No a tak trochę poważniej pierwszą płytę uważam jeszcze za bardzo dobrą i napewno najlepszą Lennona.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: The Beatles
PostWysłany: Pią Kwi 22, 2011 11:49 
Offline
Head Crusher

Rejestracja: Czw Sty 15, 2009 16:08
Posty: 1357
Żułek napisał(a):
Plastic Ono Band - który jest nudny i uboki jak flaki z olejem, w sumie tylko I Found Out sie wyrózniało na tle tej słabizny


Chcesz czy nie to jedna z wyzej cenioych płyt wszech czasow. Nawet uprzedzony Białko (żart, żart ;)) ja docenia, bo to dzieło, ktore wrecz zmienia psychike człowieka. Tam nie ma prawie melodii, tam sie liczy przekaz - jest to taki antybeatlesowski odskok Lennona (zreszta w God spiewa, że i don't believe in Beatles). Tekstowo jest to jedna z mocniejszych płyty ever, Lennon jest na niej jeszcze bardziej nagi niz na okładce Two Virgins (na której pokazał sie zupełnie bez ubrania ;)). Jesli liczyłes na przeboje to w ogole jej nie byłó trzeba tykac, a przede wszystkim jesli chesz ja oceniac to poznaj wnikliwe teksty. Np. takie Working Class Hero mimo, że jest max monotonny i delikatnie zaspiewny to przekazem rozrywa dusze (chyba pierwszy raz w muzyce rozrywkowej pojawiaja sie tam przeklenstwa). Plastic jest tez uznawany za pierwsza punkowa plyte - od strony przekazu, ale i maksymalnie uprzoszczonej muzyki.

Żułek napisał(a):
Double Fantasy - całe szczescie to całkiem inna płyta od wymienionej powyżej, spokojnie można jej posłuchać, wkurza czasem wokal Yoko chociaż i tak myslałem że będzie dużo gorzej, generalnie płyta dosyć równa (brak hiciorka) i popowa raczej


Wyglada na to, że powienes poznac chyba kazda płyte Johna oprocz Plastica. Bo kazda inna to słodkie melodie, lekkie utwory. Na bank podpasuje Ci Imagine.
A jesli chodzi o Double Fantasy to dla mnie to zwyczajny sredniak i strasznie nie rowna płyta - utwory Yoko co pewnie Was zdziwi sa mi komletnie obojetne.

Żułek napisał(a):
generalnie nie wiem co te albumy robią w tej książce, zresztą nie tyle te :roll:


Double Fantasy jest po to by pokazac jak grał Lennona pod koniec zycia, a nie po to by pokazac jego geniusz.
McCartney powinien Ci bardziej podejsc, on nagrywa wyłacznie ciepłe, lekkie i melodyjne płyty.

Białko, mozna twierdzic, że solowy Lennon jest przereklamowany (sam uwazam, że płyta Imagine jest przesadnie ceniona), ale z tym "dałnem" to dałbys juz spokoj. Dla mnie Yoko - wokalistka prawie nie istenieje, ale żeby od dałnów wyzywac. Nie podoba sie to nie słucham i tyle.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: The Beatles
PostWysłany: Pią Kwi 22, 2011 12:43 
Offline
Rattlehead

Rejestracja: Pią Sty 02, 2009 15:20
Posty: 2404
Miejscowość: Gdynia/Pogórze
Cytuj:
Nawet uprzedzony Białko (żart, żart ;))

A czemu żart? Ja jestem uprzedzony - jak najbardziej :D
Cytuj:
(zreszta w God spiewa, że i don't believe in Beatles).

No generalnie on tutaj śpiewa że nie wierzy w żadne bóstwa czy inne obiekty kultu.
Szczerze to beznadziejny ten tekst jak nie wiem co...
Cytuj:
Np. takie Working Class Hero mimo, że jest max monotonny i delikatnie zaspiewny to przekazem rozrywa dusze (chyba pierwszy raz w muzyce rozrywkowej pojawiaja sie tam przeklenstwa)

Może to Ciebie zaskoczy, ale to zawsze był mój ulubiony utwór z tej płyty.
A z tym przekleństwem to też o tym słyszałem - no ale wiesz, nikt nawet nie śmiałby cenzurować kogoś takiego jak Lennon - jemu zawsze więcej wolno było....
Cytuj:
Białko, mozna twierdzic, że solowy Lennon jest przereklamowany (sam uwazam, że płyta Imagine jest przesadnie ceniona), ale z tym "dałnem" to dałbys juz spokoj. Dla mnie Yoko - wokalistka prawie nie istenieje, ale żeby od dałnów wyzywac. Nie podoba sie to nie słucham i tyle.

Eeej no, miałeś się nie obruszać ;)
Powiem ci, że z tym "dałnem" to zacytowałem tutaj właściwie moją lubą :D Jakis czas temu oglądałem na TVP Kultura jakiś koncert Lennona. Moja luba kompletnie nie jest w temacie, nie zna specjalnie Lennona solo i tylko co jakiś czas zerkała na to jednym okiem robiąc przy okazji coś innego. I w pewnym momencie jak coś tam Yoko śpiewała, to skomentowa to tekstem w rodzaju: "Boże, ona się zachowuje jak jakies upośledzone dziecko". Pamiętam jak się wtedy zacząłem z tego śmiać, bo faktycznie tak było! :lol: Dla mnie Yoko jest jakimś kuriozum i to jest naprawdę delikatne sformuowanie ;)


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: The Beatles
PostWysłany: Pią Kwi 22, 2011 13:39 
Offline
Head Crusher

Rejestracja: Czw Sty 15, 2009 16:08
Posty: 1357
Ok, jesli Twoja luba za tym stoi to Ci daruje ;)
Tez uwazam, że nie powinna sie pchac do mikrofonu przy kims takim jak Lennon. Pewnie, że to wyglada smiesznie. Cenie ja za to jako artystke awangardowa, ale zostawmy to, wiem jak bardzo masz inne zdanie na jej temat.

A co do Waroking Class hero to tez jest to jeden z moich faworytow, obok Love i Isolation.
A słowa do God faktycznie moga wywoływac irytacje. Ja doceniam ten smarkaty bunt. Poczatek zaś bardzo do mnie trafia - przed ta wyliczanka. No i to Dream is over - wiesz, niewiele rzeczy potrafi mnie tak zabolec jak wyspiewane te 3 słowa w God. Wiesz, to odnosnie konca Beatlesow...


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: The Beatles
PostWysłany: Pią Kwi 22, 2011 13:56 
Offline
Rattlehead

Rejestracja: Pią Sty 02, 2009 15:20
Posty: 2404
Miejscowość: Gdynia/Pogórze
Cytuj:
Cenie ja za to jako artystke awangardowa

Eee, w takim razie każdy debilizm i beztalenctwo moglibyśmy usprawiedliwić nazywając to awangardą.
No zostawmy to...
Cytuj:
A co do Waroking Class hero to tez jest to jeden z moich faworytow, obok Love i Isolation.

Isolation - tak tak tak! :)
Love - takie se :|
Cytuj:
(...)smarkaty bunt

O! I tu trafiłeś w sedno - świetne określenie. Dla mnie to też był właśnie taki szczeniacki bunt, na poziomie góra drugiej klasy liceum (zresztą jak wiele innych tekstów Lennona).
Wiesz, nie jestem człowiekem religijnym ani specjalnie wielkiej wiary, ale daleki jestem też od stwierdzenia, że wiara czy religia są kompletnie pozbawione wszelkich - często po prostu uniwersalnych - wartości. A "God" jest dla mnie własnie takim pustym jak beton przejawem moralnego nihilizmu (w podobnym guście jest zresztą Imagine).
No i jeszcze ta wylicznka po której pada "just believe in me". Gdyby na tym poprzestał to jeszcze bym wytrzymał, ale nieeeee - on musiał dodać "Yoko and me" :evil:
Czyli mamy typowo hipisowskie prymitywne, utopijne, infantylne, niedojrzałe, puste przesłanie - wierzmy tylko w siebie, siądźmy na trawce, zapalmy se jointa, kochajmy się i pieprzmy i ogólnie jest zajebiście.
Powiem Ci, że w życiu nie napisałem żadnego tekstu, ale wiem, że gdybym się do tego zabrał, to na pewno nastrugałbym coś 100 razy bardziej głębszego i wartościowszego niż to.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: The Beatles
PostWysłany: Nie Kwi 24, 2011 19:08 
Offline
Prince Of Darkness
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Gru 24, 2008 12:41
Posty: 5418
Miejscowość: from hell
Yer Blue napisał(a):
Żułek napisał(a):
może byście coś o Harrisonie popisali dla odmiany co ? ;)
i coś może polecilli jego solo to bym sobie obadał ;)


Najlepsza płyta George'a to niewątpliwie All Things Must Pass z 1970 roku, która jest głownnie zbiorem utowrów z okresu istnienie The Beatles - Harri chował je do szuflady bo John i Paul pozwalali mu tylko na 2 utwory na płyte.
Ale płyta jest delikatna, troche patetyczna - chyba nie Twoje nuty ;)
Bardziej polecam Ci Cloud 9 z 87.
Clud 9 średnio lubie ale powinna Ci podejść jeśli lubisz Wilburysów - ta płyta właściwie zapoczątkowała istnienie tego zespołu, Handle With Care z początku miało być utworem Harrisoan solo, ale doszłó kilku gości i wyszło to co wyszło :)


jak poleciłeś tak zrobiłem ;)
All Things Must Pass - zgadłeś, ale tragedii nie ma, spokojnie da sie słuchać, mógłbym powiedziec nawet ze słuchało mi sie tego lepiej od Lennona :)
wielki hicior My Sweet Lord - niestety nie kumem kultu
Hare Krishna/Hare Krishna/Krishna Krishna/Hare Hare/Hare Rama/Hare Rama - ja sie pytam co to ma być ? chyba se jaja bitles zrobił a ludzie dali sie nabrać - niestety nie ze mną takie numery :P
generalnie najbardziej podobaja mi sie ostatnie 4 kawałki czyli: Plug Me In, I Remember Jeep, Thanks for the Pepperoni oraz Out of the Blue :mrgreen:

Cloud 9 - tutaj też masz racje ;) chociaż Traveling Wilburys dużo lepsze ;)

no i został tylko McCartney ;)

_________________
Image
Mocarne knury w butach biegają po lesie z połówkami melona na głowach wykrzykując pod adresem maciory jestem chomikiem z azbestu.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: The Beatles
PostWysłany: Nie Kwi 24, 2011 19:25 
Offline
Rattlehead

Rejestracja: Pią Sty 02, 2009 15:20
Posty: 2404
Miejscowość: Gdynia/Pogórze
All Things Must Pass to dla mnie zdecydowanie najlepsza płyta jaka kiedykolwiek została nagrana przez ex-beatlesa.
Przez całe lata twórczość Harrisona była tłamszona przez duet McCartney/Lennon aż w końcu po rozpadzie eksplodowała w postaci tego 3-płytowego wspaniałego albumu. Niestety po tej erupcji nie udało się jej już nigdy powtórzyć.
Cytuj:
wielki hicior My Sweet Lord

No i w dodatku plagiat
Cytuj:
Hare Krishna/Hare Krishna/Krishna Krishna/Hare Hare/Hare Rama/Hare Rama - ja sie pytam co to ma być ? chyba se jaja bitles zrobił a ludzie dali sie nabrać - niestety nie ze mną takie numery

No niestety trzeba uczciwie przyznać, że Beatlesom w niektórych kwestiach naprawdę waliło na mózg :|
Nie wiem czy to dragi, czy może przysłowiowa palma czy też woda sodowa - niemniej jednak czasem odwalało...
A te wszystkie kryszny to jeden z takich przypadków


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: The Beatles
PostWysłany: Wto Kwi 26, 2011 14:00 
Offline
Head Crusher

Rejestracja: Czw Sty 15, 2009 16:08
Posty: 1357
bialkomat napisał(a):
All Things Must Pass to dla mnie zdecydowanie najlepsza płyta jaka kiedykolwiek została nagrana przez ex-beatlesa.
Przez całe lata twórczość Harrisona była tłamszona przez duet McCartney/Lennon aż w końcu po rozpadzie eksplodowała w postaci tego 3-płytowego wspaniałego albumu. Niestety po tej erupcji nie udało się jej już nigdy powtórzyć.
Cytuj:
wielki hicior My Sweet Lord

No i w dodatku plagiat
Cytuj:
Hare Krishna/Hare Krishna/Krishna Krishna/Hare Hare/Hare Rama/Hare Rama - ja sie pytam co to ma być ? chyba se jaja bitles zrobił a ludzie dali sie nabrać - niestety nie ze mną takie numery

No niestety trzeba uczciwie przyznać, że Beatlesom w niektórych kwestiach naprawdę waliło na mózg :|
Nie wiem czy to dragi, czy może przysłowiowa palma czy też woda sodowa - niemniej jednak czasem odwalało...
A te wszystkie kryszny to jeden z takich przypadków


A ja nie wiedze w tej krisznowej zaspiewce nic specjalnie debilnego. Nie wiem czy wiesz Harrison stał sie Krysznowcem, wiec po prostu wplotł w utwor zaspiewy z tej religii. I tylko w samej koncowce. Uczciwie przyznac trzeba, że jestescie uprzedzeni do obcych Wam form religii jak nie wiem co :roll:
Dla mnie jest to co najwyzej naiwno-zabawne, nie widze w tym nic co by "naprawde waliło na mozg".

Białko, a Ty jeszcze chwilke temu wydawałes sie dystansowac od tego:

bialkomat napisał(a):
ale daleki jestem też od stwierdzenia, że wiara czy religia są kompletnie pozbawione wszelkich - często po prostu uniwersalnych - wartości


I jeszcze tyllko skomentuje to:

bialkomat napisał(a):
Eee, w takim razie każdy debilizm i beztalenctwo moglibyśmy usprawiedliwić nazywając to awangardą.
No zostawmy to...


Jasne, zostawmy to, ale swoje musiałes napisac
Zdajesz sobie sprawe, że Yoko jest ceniona awangradzistka na całym świecie? I juz odrzucam Twoj ewentualny zarzut, że dorobiła sie tej popularnisci na Johnie - gównio prawda, była juz ceniona w swoje branzy zanim poznała Beatlesa. To, że nie pojmujasz tego rodzaju sztuki, nie znaczy, że jest to debilizm i beztalencie z samego założenia. Swoja droga nawet wczesni Floydzi doceniali Yoko skoro zilustrowali jeden z ich wczesnych wystepów performercem Yoko (polegajacym na pocieciu ubran na ciele Yoko). Jej specyficzna sztuka ma swoich odbiorcow i to naprawde wielu (rowniez wsrod artystow w Polsce). Tak sie tez składa, że i ja bardzo cenie jej awangradowe klimaty.
Ceniona jest takze jej tworczosc muzyczna, jakims dziwnym trafem krytycy doceniaja to co robi.
Daj wiec juz spokoj z tym debilizmem, rowniez cytowanie kogokolwiek, że Yoko jest dawnem tez wydaje mi sie słabe. I nie badz taki cwany piszac zostawmy to podczs gdy sekunde temu znow zbeształes tworczosc Yoko. :P Takich chytow Ci nie odpuszcze ;)


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: The Beatles
PostWysłany: Wto Kwi 26, 2011 14:50 
Offline
Rattlehead

Rejestracja: Pią Sty 02, 2009 15:20
Posty: 2404
Miejscowość: Gdynia/Pogórze
Yer Blue napisał(a):
A ja nie wiedze w tej krisznowej zaspiewce nic specjalnie debilnego. Nie wiem czy wiesz Harrison stał sie Krysznowcem, wiec po prostu wplotł w utwor zaspiewy z tej religii. I tylko w samej koncowce. Uczciwie przyznac trzeba, że jestescie uprzedzeni do obcych Wam form religii jak nie wiem co :roll:
Dla mnie jest to co najwyzej naiwno-zabawne, nie widze w tym nic co by "naprawde waliło na mozg".

Białko, a Ty jeszcze chwilke temu wydawałes sie dystansowac od tego:

bialkomat napisał(a):
ale daleki jestem też od stwierdzenia, że wiara czy religia są kompletnie pozbawione wszelkich - często po prostu uniwersalnych - wartości

Po pierwsze oczywiście że wiem, że Harrison był jak to napisałeś "krisznowcem". Niech sobie nawet i nim jest ale ja jako fan Beatli niekoniecznie muszę zaraz chcieć tego słuchać czy być "indoktrynowanym" ;)
Po drugie do żadnej religii nie jestem uprzedzony (nie wiem włąsciwie skąd ten wniosek) i rzeczywiście jak byłeś łaskaw ładnie mnie zacytować "daleki jestem od stwierdzenia, że religia jest kompletnie pozbawione wszelkich - często po prostu uniwersalnych - wartości". Tak samo pewnie jak i ta cała Kryszna! Absolutnie - czemu nie!
Tylko widzisz, ta palma która w pewnym momencie odbiła Beatlom (dalej będę się upierał przy tym stwerdzeniu ;)) nie wynikała wg mnie z jakiegoś wielkiego duchowego oświecenia, nawrócenia czy czegoś w tym stylu - dla mnie to była zwykła gwiazdorska ekstrawagancja i kaprys, podszyte LSD'owymi odlotami. Czyli przysłowiowa "palma". ;) I to jest ta różnica. Chociaż oczywiście wiem, że się tu ze mną nie zgodzisz, ale i Ty mnie też nie przekonasz, że było inaczej.
No a druga kwestia tak jak pisałem wcześnej - niekoniecznie muszę chcieć słuchać tych wtrąceń, i niekoniecznie musi mi się to zaraz podobać.
Poza tym coraz bardziej się przekonuję, że w kwestii Beatlesów niewiele jest chyba tematów, do których mógłbys się odnieść krytycznie - po prostu wszystko jesteś wstanie usprawiedliwiać ;)
Cytuj:
Daj wiec juz spokoj z tym debilizmem, rowniez cytowanie kogokolwiek, że Yoko jest dawnem tez wydaje mi sie słabe.

Kurde, stary weź wyluzuj, z tym cytatem to taki żart miał być a bynajmniej nie powiedziałem tego po to żeby poprzeć jakoś moje stanowisko. Zresztą nie muszę się na nikogo powoływać - bo JA sam tak uważam - Yoko dla mnie jest dałnem :P
Cytuj:
Swoja droga nawet wczesni Floydzi doceniali Yoko skoro zilustrowali jeden z ich wczesnych wystepów performercem Yoko (polegajacym na pocieciu ubran na ciele Yoko). Jej specyficzna sztuka ma swoich odbiorcow i to naprawde wielu (rowniez wsrod artystow w Polsce). Tak sie tez składa, że i ja bardzo cenie jej awangradowe klimaty.
Ceniona jest takze jej tworczosc muzyczna, jakims dziwnym trafem krytycy doceniaja to co robi.

Kurde, a co mnie obchodzą inni? Ja mam swoje zdanie.
Równie dobrze mozna by tu przytoczyć niejedną inną gwiazdę czy dziesiątki innych krytyków, którzy jej nie doceniają. I co z tego?
Lady Gaga (czy inna współczesna szmira) też ma swoją grupę odbiorców (no nie małą) i krytycy też ją doceniają. I co z tego??
Cytuj:
I nie badz taki cwany piszac zostawmy to podczs gdy sekunde temu znow zbeształes tworczosc Yoko. Takich chytow Ci nie odpuszcze

Co za bezsens :) Przecież to Ty najpierw chciałeś żeby zostawić ten temat. I dokładnie na tej samej zasadzie - najpierw powiedziałeś co miałeś do powiedzenia poczym dodałeś "zostawmy to bo się nie przekonamy". Ja tak samo - najpierw odpowiedziałem na Twój post poczym jak najbardziej się z Tobą zgodziłem - "zostawmy to" :) Nie widzę różnicy :)
Więc mi tu teraz nie imputuj jakiegoś "cwaniactwa" ;)


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: The Beatles
PostWysłany: Wto Kwi 26, 2011 15:44 
Offline
Prince Of Darkness
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Gru 24, 2008 12:41
Posty: 5418
Miejscowość: from hell
Yer Blue napisał(a):
A ja nie wiedze w tej krisznowej zaspiewce nic specjalnie debilnego. Nie wiem czy wiesz Harrison stał sie Krysznowcem, wiec po prostu wplotł w utwor zaspiewy z tej religii. I tylko w samej koncowce. Uczciwie przyznac trzeba, że jestescie uprzedzeni do obcych Wam form religii jak nie wiem co :roll:


eeee nie jestem uprzedzony do żadnej religii mimo że żadnej na dobrą sprawe nie uznaje, każdy może sobie wierzyc w co chce ale to co zacytowałem po prostu wydało mi się smiesznie i zupełnie zbędne w tym utworze

_________________
Image
Mocarne knury w butach biegają po lesie z połówkami melona na głowach wykrzykując pod adresem maciory jestem chomikiem z azbestu.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: The Beatles
PostWysłany: Wto Kwi 26, 2011 15:51 
Offline
Head Crusher

Rejestracja: Czw Sty 15, 2009 16:08
Posty: 1357
bialkomat napisał(a):
Tylko widzisz, ta palma która w pewnym momencie odbiła Beatlom (dalej będę się upierał przy tym stwerdzeniu ;)) nie wynikała wg mnie z jakiegoś wielkiego duchowego oświecenia, nawrócenia czy czegoś w tym stylu - dla mnie to była zwykła gwiazdorska ekstrawagancja i kaprys, podszyte LSD'owymi odlotami. Czyli przysłowiowa "palma". ;) I to jest ta różnica. Chociaż oczywiście wiem, że się tu ze mną nie zgodzisz, ale i Ty mnie też nie przekonasz.


Dobra. To jak wytłumaczysz fakt, że Harri wytrwał do końca zycia w swoich krysznowksich przekonaniach, konkretnie chodzi o te, że przeszedł na buddyzm i był mu wierny do końca. Ożenił sie potem z dziewczyna hunduskiego pochodzenia, nawet jedynego syna nazwał z hiduska- Dhani. Nie wiem czy słyszałes płyte Brainwashed - nagrał ja w obliczu śmierci, bedac blisko 60 letnim, w pełni dojrzałym i odległym o lata świetlne od narkotykowych odjazdów człowiekem. I tam sie tez odnosi do swoich głebokich religijnych przekonan. Mało tego - po śmierci kazał rozsypac swe prochy na Ganges - świeta rzeke Hindusów.
Sorry ale bajki piszesz mówiac, że "to zwykła gwiazdorska ekstrawagancja i kaprys, podszyte LSD'owymi odlotami". Nie była to przysłowiowa plama i kaprys tylko jednak cos trwałego i świadomego. Chyba, że wytłumaczysz mi dlaczego był wciaż wierny swoim ideałóm do końca życia - skoro były to tylko odlot i poza to dlaczego tak długo, az do śmierci ja udawał? Prosze o konstruktywna odpowiedz :)

bialkomat napisał(a):
Poza tym coraz bardziej się przekonuję, że w kwestii Beatlesów niewiele jest chyba tematów, do których mógłbys się odnieść krytycznie - po prostu wszystko jesteś wstanie usprawiedliwiać ;)


Bzdura. Nie przepadam np. tekstami Paula, które uwazam w przeważajacej wiekszosci za płytkie i lanie wody (powiedzmy od Rubber Soul w gore kiedy to Lennon a potem Harrison zaczeli na tym polu dojrzewac i pisac niekedy naprawde błyskotliwe rzeczy. Makka pisze czasem takie bzdury, że jest mi czasem wstyd za niego (np. "Obladi Oblada i zycie idzie do przodu" to kurde prekursor disco polo niemlaze). Nie uważam Johna za wielkiego muzyka (zreszta nigdy nie krył, że umie dobrze grac na gitarze), był raczej przecietnym, a Ringo nie był wcale mistrzem perkusji, zaś kompozytorem był marnym. Jest tysiac tematow wokół Breatlesow do których moge sie odniesc krytycznie bez zajakniecia. Beatlesi mieli swoje wady, ale fakt, że ich dokonania potrafia przykryc kazde oczywiste niedociagniecie.
Oddzielnym tematem sa narkotyki, wiadomo jak Beatle z Lennonem na czele tutaj bładzili, jedynym usprawiedliwieniem moze byc ich wpływ na muzyke, w latach 66-67 bardzo wyrazny i fascynujacy.

Oczywiscie mozna lubic lub nie jakies tam zaspiewki hari kryszna - sam traktuje to lekko i z przymrozeniem oka - ale czasem przeginasz w druga strone. Człowiek był głeboko religijny a Ty wyskakujesz tu ze to wszystko poza i LSD. Akurat w tym wypadku to Ci powiem, że Harri mi nawet imponuje swoja fascynacja, bo nie tylko objawiało sie to w religii ale i w zwyczajnym zafascynowaniu kultura Dalekiego Wschodu ze wszystkimi jej objawami. Kto wie czy ktoś inny by np. sitar do muzyki rockowej przemycił, kto wie może i nie. Swoja droga nawet Meta, Mega i nasz Behemoth skorzystali z tego patentu. Oczywiscie wszystko zaczeło sie niewinnie od tego sitaru, ale z biegiem lat przerodziło sie niemal na sposob na zycie George'a.


bialkomat napisał(a):
[
Cytuj:
I nie badz taki cwany piszac zostawmy to podczs gdy sekunde temu znow zbeształes tworczosc Yoko. Takich chytow Ci nie odpuszcze

Co za bezsens :) Przecież to Ty najpierw chciałeś żeby zostawić ten temat. I dokładnie na tej samej zasadzie - najpierw powiedziałeś co miałeś do powiedzenia poczym dodałeś "zostawmy to bo się nie przekonamy". Ja tak samo - najpierw odpowiedziałem na Twój post poczym jak najbardziej się z Tobą zgodziłem - "zostawmy to" :) Nie widzę różnicy :)
Więc mi tu teraz nie imputuj jakiegoś "cwaniactwa" ;)


Dobra, zostawmy Yoko w cholere. W tym punckie nikt nigdy nikogo do niczego nie przekona, zaraz zaczneimy sie łopatkami okładac za swoje przekonania. ;)


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: The Beatles
PostWysłany: Wto Kwi 26, 2011 16:35 
Offline
Rattlehead

Rejestracja: Pią Sty 02, 2009 15:20
Posty: 2404
Miejscowość: Gdynia/Pogórze
Cytuj:
Dobra. To jak wytłumaczysz fakt, że Harri wytrwał do końca zycia w swoich krysznowksich przekonaniach, konkretnie chodzi o te, że przeszedł na buddyzm i był mu wierny do końca. Ożenił sie potem z dziewczyna hunduskiego pochodzenia, nawet jedynego syna nazwał z hiduska- Dhani. Nie wiem czy słyszałes płyte Brainwashed - nagrał ja w obliczu śmierci, bedac blisko 60 letnim, w pełni dojrzałym i odległym o lata świetlne od narkotykowych odjazdów człowiekem. I tam sie tez odnosi do swoich głebokich religijnych przekonan. Mało tego - po śmierci kazał rozsypac swe prochy na Ganges - świeta rzeke Hindusów.
Sorry ale bajki piszesz mówiac, że "to zwykła gwiazdorska ekstrawagancja i kaprys, podszyte LSD'owymi odlotami". Nie była to przysłowiowa plama i kaprys tylko jednak cos trwałego i świadomego. Chyba, że wytłumaczysz mi dlaczego był wciaż wierny swoim ideałóm do końca życia - skoro były to tylko odlot i poza to dlaczego tak długo, az do śmierci ja udawał? Prosze o konstruktywna odpowiedz

Okej - bardzo dobra argumentacja, przyznaję :) Nawet czuję się przekonany - naprawdę! Po prostu tak głęboko nie siedziałem w jego życiorysie.
Dobra, powiedzmy że jestem w stanie wycofać się z tego "kaprysu" w przypadku Harrisona, tylko tak jak pisałem wcześniej - nie zmienia to faktu że zwyczajnie nie mam ochoty słuchać w jego muzyce Kryszn i tyle. I nie jest to uprzedzenie - w warstwie muzycznej jego hinduskie wycieczki tez mi nie zawsze odpowiadały. Nie pododoba się i koniec. Chociaż przyznaję - sitar w niezbyt przedawkowanej formie jest bardzo OK i muszę się także zgodzić, że świat muzyki rockowej ma co zawdzięczać Harrisonowi.
A druga sprawa to jak to było z pozostałymi Beatlesami, którzy z tego co kojarzę wszyscy zaliczyli hinduski epizod (albo i nie epizod)? I pytam naprawdę szczerze z ciekawości a nie prowokacyjnie, bo nie wiem tego?
Cytuj:
Nie przepadam np. tekstami Paula, które uwazam w przeważajacej wiekszosci za płytkie i lanie wody (powiedzmy od Rubber Soul w gore kiedy to Lennon a potem Harrison zaczeli na tym polu dojrzewac i pisac niekedy naprawde błyskotliwe rzeczy. Makka pisze czasem takie bzdury, że jest mi czasem wstyd za niego (np. "Obladi Oblada i zycie idzie do przodu" to kurde prekursor disco polo niemlaze).

A ja Ci powiem że już dużo bardziej wolę te błahe, płytkie, prostolinijne i bezpretensjonalne teksty Paula niż ta cała infantylna kontestacja Lennona, która jest dla mnie na poziomie wypocin, które można znaleźć na ostatnich stronach uczciowskich zeszytów (jak juz pisałem wcześniej - góra 2 klasa liceum ;))
Nie mam absoutlnie nic do buntowniczej natury kogokolwiek czy ogólnie wszelkich kontrowersji związanych z tekstami, ale kurde - to musi też mieć jakiś poziom!
Można mieć oczywiście poglądy np. pacyfistyczne (jak na rasowego hippisa przystało) - ale jeśli mi gościu przez kilka minut w kółko wyje "I don't wanna be a soldier mama, i don't wanna die" no to sorry - to jest poziom? To jest przekaz? To jest dzieciniada! Dlatego prowokacyjnie napiszę - już bardziej wolę Obladi-oblada :P
A Lennona właśnie cenię najbardziej za muzykę, a nie za żadne teksty (jak pewnie spora większość), czy to jakim był człowiekem.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: The Beatles
PostWysłany: Czw Kwi 28, 2011 12:36 
Offline
Head Crusher

Rejestracja: Czw Sty 15, 2009 16:08
Posty: 1357
bialkomat napisał(a):
Cytuj:
Dobra. To jak wytłumaczysz fakt, że Harri wytrwał do końca zycia w swoich krysznowksich przekonaniach, konkretnie chodzi o te, że przeszedł na buddyzm i był mu wierny do końca. Ożenił sie potem z dziewczyna hunduskiego pochodzenia, nawet jedynego syna nazwał z hiduska- Dhani. Nie wiem czy słyszałes płyte Brainwashed - nagrał ja w obliczu śmierci, bedac blisko 60 letnim, w pełni dojrzałym i odległym o lata świetlne od narkotykowych odjazdów człowiekem. I tam sie tez odnosi do swoich głebokich religijnych przekonan. Mało tego - po śmierci kazał rozsypac swe prochy na Ganges - świeta rzeke Hindusów.
Sorry ale bajki piszesz mówiac, że "to zwykła gwiazdorska ekstrawagancja i kaprys, podszyte LSD'owymi odlotami". Nie była to przysłowiowa plama i kaprys tylko jednak cos trwałego i świadomego. Chyba, że wytłumaczysz mi dlaczego był wciaż wierny swoim ideałóm do końca życia - skoro były to tylko odlot i poza to dlaczego tak długo, az do śmierci ja udawał? Prosze o konstruktywna odpowiedz

Okej - bardzo dobra argumentacja, przyznaję :) Nawet czuję się przekonany - naprawdę! Po prostu tak głęboko nie siedziałem w jego życiorysie.
Dobra, powiedzmy że jestem w stanie wycofać się z tego "kaprysu" w przypadku Harrisona, tylko tak jak pisałem wcześniej - nie zmienia to faktu że zwyczajnie nie mam ochoty słuchać w jego muzyce Kryszn i tyle. I nie jest to uprzedzenie - w warstwie muzycznej jego hinduskie wycieczki tez mi nie zawsze odpowiadały. Nie pododoba się i koniec. Chociaż przyznaję - sitar w niezbyt przedawkowanej formie jest bardzo OK i muszę się także zgodzić, że świat muzyki rockowej ma co zawdzięczać Harrisonowi.


Aha, 2 dni temu pisałes, że i tak Cie nie przekonam a tu prosze :D.

bialkomat napisał(a):
A druga sprawa to jak to było z pozostałymi Beatlesami, którzy z tego co kojarzę wszyscy zaliczyli hinduski epizod (albo i nie epizod)? I pytam naprawdę szczerze z ciekawości a nie prowokacyjnie, bo nie wiem tego?


Z tego co wiem to nikt sie tymi klimatami w zespole poza Harrim nie interesował. Tylko to, że razem pojechali do Indii na 1,5 miesiaca wiesz kiedy. Aha, prawda, w okresie MMT bywali wszyscy na spotkaniach i medytacjach z tym Maharishnim, co potem poskutkowało wyprawa do Indii. Ale to było raczej niewinne, tak naprawde mocno wciakł w to tylko George.

bialkomat napisał(a):
Cytuj:
Nie przepadam np. tekstami Paula, które uwazam w przeważajacej wiekszosci za płytkie i lanie wody (powiedzmy od Rubber Soul w gore kiedy to Lennon a potem Harrison zaczeli na tym polu dojrzewac i pisac niekedy naprawde błyskotliwe rzeczy. Makka pisze czasem takie bzdury, że jest mi czasem wstyd za niego (np. "Obladi Oblada i zycie idzie do przodu" to kurde prekursor disco polo niemlaze).

A ja Ci powiem że już dużo bardziej wolę te błahe, płytkie, prostolinijne i bezpretensjonalne teksty Paula niż ta cała infantylna kontestacja Lennona, która jest dla mnie na poziomie wypocin, które można znaleźć na ostatnich stronach uczciowskich zeszytów (jak juz pisałem wcześniej - góra 2 klasa liceum ;))
Nie mam absoutlnie nic do buntowniczej natury kogokolwiek czy ogólnie wszelkich kontrowersji związanych z tekstami, ale kurde - to musi też mieć jakiś poziom!
Można mieć oczywiście poglądy np. pacyfistyczne (jak na rasowego hippisa przystało) - ale jeśli mi gościu przez kilka minut w kółko wyje "I don't wanna be a soldier mama, i don't wanna die" no to sorry - to jest poziom? To jest przekaz? To jest dzieciniada! Dlatego prowokacyjnie napiszę - już bardziej wolę Obladi-oblada :P
A Lennona właśnie cenię najbardziej za muzykę, a nie za żadne teksty (jak pewnie spora większość), czy to jakim był człowiekem.


Sorry, Przemku ale nie wiem czemu czepiasz sie tych najbardziej skrajnych, może faktycznie dziecinnych tekstow Johna. Przede wszystkim on nie był hippisem i nie pisał wciaz w takim klimacie.
W okresie Beatlesow prawie w ogole nic w takim kilimacie nie napisał - All You Need Is Love, Give Peace A Chance i co jeszcze....?
Na Plasticu i Imagine tez było tego nie wiele, na Sometime In NYC to samo.
John pisał głownie o swoich problemach i frustarcjach (Help!, Yer, Im So Tired - chyba ze 40% tworczosci Johna), obserował i komentował rzeczywistosc (Sexy Sadie, Dr. Robert), troche politykował (Revolution, Gimmie Some Truth -ale nie wiele), pisal tez rzeczy żartobliwe i prowokacyjne (Walrus, Happiness) a przede wszystkim był poeta (Across The Universe, Julia. Tomorrow NK).
Sorry ale w okresie lat 66-70 napisal bardzo mało infantylnych tekstow. A takich hippisowskich to moze z 5 w tym czasie. Od Imagine w gore byłó juz coraz wiecej banałow.
Za to Paul jak dla mnie popełniał jakies bzdury. Zreszta wiadomo, ze pisał na koncu, po muzyce, u Johna zawsze najpierw powstawał tekst a potem muzyka. Prosze, nie spowadzaj tektow Johna do jakiegos I Don't Wanna Be A Soldier. Ok, ja tez nie powinienem spowadzac Paula do Obladi ale rzeczy wybitnych miał tyle, że na placach jednej reki wymienisz z latwoscia. Jesli ktos był infantylny to Paul powinien dostac za to nagrode nobla :) Te wszyskie bzdurne, zmyslone historyjki, albo miłosne kluchy - koszmarek :) Czasem mysle, że lepiej by byłó gdyby wział kogos do pomocy pisania tekstow bo sorry, normalnie przedszkole.

Zreszta, pewnie wiesz John z Georgem czesto szydzili z Paula, że wypisuje takie głupoty.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: The Beatles
PostWysłany: Czw Kwi 28, 2011 15:51 
Offline
Rattlehead

Rejestracja: Pią Sty 02, 2009 15:20
Posty: 2404
Miejscowość: Gdynia/Pogórze
Cytuj:
Aha, 2 dni temu pisałes, że i tak Cie nie przekonam a tu prosze . :D

Hehe, a widzisz :D Jeszcze raz przyznaję - akurat tutaj trochę się pośpieszyłem :)
Cytuj:
Aha, prawda, w okresie MMT bywali wszyscy na spotkaniach i medytacjach z tym Maharishnim, co potem poskutkowało wyprawa do Indii. Ale to było raczej niewinne, tak naprawde mocno wciakł w to tylko George.

Dobra, czyli Harrison rozgrzeszony, reszta - kaprys :D ;)
Cytuj:
Sorry, Przemku ale nie wiem czemu czepiasz sie tych najbardziej skrajnych, może faktycznie dziecinnych tekstow Johna.

Przyganiał kocioł garnkowi - Ty za to wyskakujesz z Obladi Oblada :)
Przede wszystkim to kompletnie nie rozumiem Twojej taktyki - cały czas pisząc o Lennonie no i próbując go bronić, robisz to przeciwstawiając go McCartneyowi. Po co?
Raz że kiepska jest taka argumentacja porównawcza - mam rozumieć, że Lennon jest zajebisty bo Makka jest beznadziejny? :roll: Bezsens
A po drugie czy my rozmawiamy tu o Lennonie czy McCartneyu?? :roll: Czy ja gdzieś kiedykolwiek napisałem, że teksty Paula są nie infantylne, nie błahe?? Chcesz na siłę wzniecić jakiś dyskurs Lennon vs McCartney czy o co biega?
Chyba będę musiał polecieć Żułkiem i napisać – czytaj ze zrozumieniem ;) Zresztą dosyć często to robisz – najpierw wymyślasz jakąś tezę, potem przypisujesz ją mnie no i wtedy z nią sobie polemizujesz ;) W ogóle to czasem mi się wydaję, że świetnie potrafiłbyś debatować sam ze sobą ;)
A więc jeszcze raz, łopatologicznie – napisałem (w dodatku z przymrużeniem oka), że jeśli już to bardziej wolę infantylne teksty McCartneya niż infantylną kontestację Lennona. Poniał? Więc mnie nie przekonuj do niczego w kwestii McCartenya bo absolutnie nie mam zamiaru go bronić.
Teskty McCarnteya oczywiście są debilne i o niczym, ale mają tę przewagę, że na nic się nie silą - one takie po prostu miały być. Przez to nie odbieram ich z taką irytacją. Szczerze mówiąć to kompletnie mi zwisają!
W kwestii Lennona, to nie odpowiada mi zarówno to, o czym pisze (w sensie światopoglądowym) jak i styl w jakim to robi. A wiadomo przecież jakie miał poglądy itp, i nie ważne że nie w każdym utworze dawał temu wyraz. Dlatego też nie mam zamiaru tutaj Twoim przykładem wyliczać ile tekstów było takich, ile śmakich a ile owakich, ile było dobrych, a ile złych. Generalnie, patrząc na całokształt ten gościu mi zwyczajnie nie leży. Nie lubię go. Jako człowieka, jako gwiazdę.
Cenię natomiast za muzykę, za Beatlesów.
I to jest moje zdanie, i akurat w tej kwestii już jestem całkowicie pewien, że mnie do niczego nie przekonasz :D. Po prostu to już nie jest kwestia obiektywnych faktów a indywidualnych odczuć. I mam do nich prawo.
Acha. I nie musisz mi przytaczać twórczości Lennona z czasów Beatlów, bo mnie Lennon zaczął mierzić tak właściwie dopiero pod koniec istnienia zespołu no i przez całą solową karierę. Pamiętaj, że jednak uważam się za wielkiego fana Beatlesów i gdybym jednocześnie tak jeździł po Lennonie z góry na dół i kompletnie wszystko dyskredytował, to by to było nawet trochę śmieszne, nieprawdaż?


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: The Beatles
PostWysłany: Pią Kwi 29, 2011 14:36 
Offline
Head Crusher

Rejestracja: Czw Sty 15, 2009 16:08
Posty: 1357
bialkomat napisał(a):
Przyganiał kocioł garnkowi - Ty za to wyskakujesz z Obladi Oblada :)


Toż sie przyznałem ;)

bialkomat napisał(a):
Przede wszystkim to kompletnie nie rozumiem Twojej taktyki - cały czas pisząc o Lennonie no i próbując go bronić, robisz to przeciwstawiając go McCartneyowi. Po co?
Raz że kiepska jest taka argumentacja porównawcza - mam rozumieć, że Lennon jest zajebisty bo Makka jest beznadziejny? :roll: Bezsens
A po drugie czy my rozmawiamy tu o Lennonie czy McCartneyu?? :roll: Czy ja gdzieś kiedykolwiek napisałem, że teksty Paula są nie infantylne, nie błahe?? Chcesz na siłę wzniecić jakiś dyskurs Lennon vs McCartney czy o co biega?
Chyba będę musiał polecieć Żułkiem i napisać – czytaj ze zrozumieniem ;) Zresztą dosyć często to robisz – najpierw wymyślasz jakąś tezę, potem przypisujesz ją mnie no i wtedy z nią sobie polemizujesz ;) W ogóle to czasem mi się wydaję, że świetnie potrafiłbyś debatować sam ze sobą ;)
A więc jeszcze raz, łopatologicznie – napisałem (w dodatku z przymrużeniem oka), że jeśli już to bardziej wolę infantylne teksty McCartneya niż infantylną kontestację Lennona. Poniał? Więc mnie nie przekonuj do niczego w kwestii McCartenya bo absolutnie nie mam zamiaru go bronić.
Teskty McCarnteya oczywiście są debilne i o niczym, ale mają tę przewagę, że na nic się nie silą - one takie po prostu miały być. Przez to nie odbieram ich z taką irytacją. Szczerze mówiąć to kompletnie mi zwisają!
W kwestii Lennona, to nie odpowiada mi zarówno to, o czym pisze (w sensie światopoglądowym) jak i styl w jakim to robi. A wiadomo przecież jakie miał poglądy itp, i nie ważne że nie w każdym utworze dawał temu wyraz. Dlatego też nie mam zamiaru tutaj Twoim przykładem wyliczać ile tekstów było takich, ile śmakich a ile owakich, ile było dobrych, a ile złych. Generalnie, patrząc na całokształt ten gościu mi zwyczajnie nie leży. Nie lubię go. Jako człowieka, jako gwiazdę.
Cenię natomiast za muzykę, za Beatlesów.
I to jest moje zdanie, i akurat w tej kwestii już jestem całkowicie pewien, że mnie do niczego nie przekonasz :D. Po prostu to już nie jest kwestia obiektywnych faktów a indywidualnych odczuć. I mam do nich prawo.
Acha. I nie musisz mi przytaczać twórczości Lennona z czasów Beatlów, bo mnie Lennon zaczął mierzić tak właściwie dopiero pod koniec istnienia zespołu no i przez całą solową karierę. Pamiętaj, że jednak uważam się za wielkiego fana Beatlesów i gdybym jednocześnie tak jeździł po Lennonie z góry na dół i kompletnie wszystko dyskredytował, to by to było nawet trochę śmieszne, nieprawdaż?


Prawdaz.
Tu chodzi o moja reakcje na te rzekoma infantylnosc tekstow Johna, podczas gdy tego typu zarzut pasuje mi własnie do pióra Paula. Przeciwstawiłem Paula bo uwazam, że to drugi biegun poziomu tekstowego.
Pewnie, że mozesz miec swoje odczucia - szanuje je, ale wydaje mi sie jednoczesnie, że z powodu ogolnego nie lubienia Lennona oceniasz go dosc krytycznie "z góry", nawet w kwestii pisania tekstow, gdzie był uwazany za mistrza. Przyznam Ci sie, że pierwszy raz spotykam sie z takim dosc obojetnym stosunkem fana Beatlesow do poezji Johna. Ale spoko, masz do tego prawo, nawet nie kryjesz, ze jestes do niego uprzedzony, wiec w sumie nie powinienem sie dziwic. W sumie to co mnie to moze obchodzic, ja wiem swoje. ;)

A poza tym zawsze lubie przeciwstawianie Johna z Paulem, ich "rywalizacja" stworzyła w koncu najlepszy tandem tworczy w dzisjach. Te wszystkie tarcia i roznice miedzy nimi sa własnie genialne.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: The Beatles
PostWysłany: Pią Kwi 29, 2011 14:54 
Offline
Rattlehead

Rejestracja: Pią Sty 02, 2009 15:20
Posty: 2404
Miejscowość: Gdynia/Pogórze
Cytuj:
ale wydaje mi sie jednoczesnie, że z powodu ogolnego nie lubienia Lennona oceniasz go dosc krytycznie "z góry"

Nie zgodzę się jednak co do tego "z góry". Przecież pisałem, że potrafię go docenić i cenię go.
Jestem krytyczny, ale nic "z góry". A nawet jeśli jestem uprzedzony, to to uprzedzienie tez nie wzięło się znikąd.
Cytuj:
A poza tym zawsze lubie przeciwstawianie Johna z Paulem, ich "rywalizacja" stworzyła w koncu najlepszy tandem tworczy w dzisjach. Te wszystkie tarcia i roznice miedzy nimi sa własnie genialne.

Oczywiście!
Nie lubię po prostu jak czasem z takim zaangażowaniem przekonujesz mnie do rzeczy do których nie muszę byc przekonywany ;) Bo właśnie czuję się wtedy jakbyś mi przypisywał poglądy, których nie mam.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: The Beatles
PostWysłany: Pią Kwi 29, 2011 15:49 
Offline
Head Crusher

Rejestracja: Czw Sty 15, 2009 16:08
Posty: 1357
Moze i ciezko Cie przekonac ale raz mi sie udało.
Oczywiscie nie ma sensu Cie namawiac, przekonywac, udowadniac - jesli chodzi o samo subiektywne odczucie. A w ogole to bardzo ciezki jest temat Beatlesow dyskutowany z Toba - mamy juz dosc utarta opinie o nich a do tego oboje jestesmy uparci.

Nie wiem czy znasz solowe płyty Ringo, ale warto poznac Vertical Man, jedyna naprawde dobra płyta Ryszarda - jest Paul i George, bardzo beatlesowskie komozycje (oczywiscie kto je dla Ringo musial napisac) i jest mnostwo gosci, m.in. Ozzy. Chyba, że nie przepadzasz za wokalem Strakeya, ja uwazam, że ma oryginalny głos.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: The Beatles
PostWysłany: Pią Kwi 29, 2011 16:41 
Offline
Rattlehead

Rejestracja: Pią Sty 02, 2009 15:20
Posty: 2404
Miejscowość: Gdynia/Pogórze
Cytuj:
Nie wiem czy znasz solowe płyty Ringo, ale warto poznac Vertical Man, jedyna naprawde dobra płyta Ryszarda - jest Paul i George, bardzo beatlesowskie komozycje (oczywiscie kto je dla Ringo musial napisac) i jest mnostwo gosci, m.in. Ozzy. Chyba, że nie przepadzasz za wokalem Strakeya, ja uwazam, że ma oryginalny głos

No nie będę ukrywał - z twórczością solową Ringo jestem na bakier.
Ale ogólnie gościa lubię :) Nie w sensie muzycznym oczywiście. O! To dla mnie takie przeciwieństwo Lennona - czyli odpowiada mi jego styl bycia i lubię go jako człowieka. Sympatyczny gość.
No i fakt - nigdy nie przepadałem za jego głosem ;)


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: The Beatles
PostWysłany: Wto Maj 03, 2011 22:43 
Offline
Prince Of Darkness
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Gru 24, 2008 12:41
Posty: 5418
Miejscowość: from hell
bialkomat napisał(a):
No nie będę ukrywał - z twórczością solową Ringo jestem na bakier.


to będziesz miał okazje o niej poczytać w czerwcowym Teraz Rock bo ma byc wkładka ;)

ja natomiast obadałem sobie Paul McCartneya ;)

poszło Ram, Band On The Run, Tug Of War oraz Driving Day
najlepsze wrażenie robią pierwsze dwie chociaż na zadnej płycie nie ma hiciorka na miare Say Say Say (w sumie jedyny kawałek który lubie z tych co słyszałem na mtv) ;)
Tug Of War oraz Driving Day z naciskiem na ostatnią to jakiś marny pop ;)

generalnie wyszło na to ze najbardziej podoba mi sie Traveling Wilburys ;)

_________________
Image
Mocarne knury w butach biegają po lesie z połówkami melona na głowach wykrzykując pod adresem maciory jestem chomikiem z azbestu.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: The Beatles
PostWysłany: Czw Maj 05, 2011 13:45 
Offline
Head Crusher

Rejestracja: Czw Sty 15, 2009 16:08
Posty: 1357
Żułek napisał(a):
bialkomat napisał(a):
No nie będę ukrywał - z twórczością solową Ringo jestem na bakier.


to będziesz miał okazje o niej poczytać w czerwcowym Teraz Rock bo ma byc wkładka ;)

ja natomiast obadałem sobie Paul McCartneya ;)

poszło Ram, Band On The Run, Tug Of War oraz Driving Day
najlepsze wrażenie robią pierwsze dwie chociaż na zadnej płycie nie ma hiciorka na miare Say Say Say (w sumie jedyny kawałek który lubie z tych co słyszałem na mtv) ;)
Tug Of War oraz Driving Day z naciskiem na ostatnią to jakiś marny pop ;)

generalnie wyszło na to ze najbardziej podoba mi sie Traveling Wilburys ;)


Driving RAIN.
Swoja droga całkiem rockowa płyta jak na Paula. Ale jedna z najmniej lubianych przeze mnie. Po prostu słabe utwory.

Tak mysle sobie, że Ty powinenes odsłuchiwac płyty typu the best of - tam znajdziesz wiecej takich koszmarkow jak Say Say say, ktorych to Paul miał mnostwo (Hi Hi Hi, Coming Up, My Brave Face, Pipes Of Piece - to jedne z jego najwiekszych przebojow w stylu tandetnego popu, ktory widze jest Twoim ulubionym gatunkiem muzycznym poza metalem :)). Skoro wszedzie doszukujesz sie tylko "hiciorkow" to szukaj ich tam gdzie jest ich najwiecej, czyli na składakach.
Powinienes tez posłuchac jakies besta Lennona (tez mial sporo "hiciorkow").
A z Harrisona polecam Braiwashed, brzmi bardzo pod Willburysów, to dlatego, że Lynne produkował te plyte.

A jesli chodzi o wkładke Ringo w TR to i tak nie namowisz na nia Białka, tak mi sie wydaje :)
Tez byłem na bakier z solowym Ringo, dopiero koncert mnie zmusił na przesłuchanie jego płyt i musze przyznac, że w latach 70-tych nie nagrał żadnej udanej płyty, ale w 90-tych od Vertical Man znalazł jakiegos wspolpracownika, ktory wykszesał dla Starra zadziwiajaco udane kompozycje. Moim faworytem jest Instant Amnesia, takie ringowe Helter Skelter. Ale jak sie wokla nie podoba to nalezy sobie darowac solowego Ryszarda.


Góra
 Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 241 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1 ... 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10 ... 13  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 3 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group