tak troche na szybko
mateusz napisał(a):
*Dialectic Chaos – jak dla mnie bardzo przyjemny, melodyjny opener. Ciekawie okraszony solówkami. Nie znam się jakoś bardzo i nie potrafię ocenić obiektywnie tych solówek, ale bardzo przypadły mi do gustu, a do tego brzmienie gitar jest miłe dla mego ucha.
pod tym moge się podpisać
Cytuj:
*This Day We Fight! – ten jeden utwór zjada według mnie większość UA. Dobre sola i do tego ten „piekielny” refren. Dawno nie słyszałem tak dobrego kawałka Megadeth. Po udostępnionych w necie kilkunastosekundowych fragmentach wiedziałem, że ten utwór będzie mocnym punktem. Całkiem zawrotne tempo okraszone doskonałą melodią w refrenie tworzą cholernie przyjemny klimat.
piekielnego refrenu to tam napewno nie ma, można było zaśpiewać mocniej ale muszę przyznać ze kawałek podoba mi się
troche mi przypomina Kick The Chair
Cytuj:
*44 Minutes – kawałek bardzo w stylu rzeczy z Youthanasi (jak było już wspominane). Takie skojarzenia można odnieść chyba na podstawie charakterystycznie „przyjemnej” melodii. Nie porywa tak bardzo, ale dla mnie i tak jest lepszy niż połowa rzeczy z UA i dobrze się go słucha.
wlaściwie się zgodze ale nie jest lepszy niż połowa UA, jakby kawałek się znalazł na Y to byłby to jeden z gorszych, wlaściwie myślałem że będzie gorzej, przesłuchałem go raz Youtube w cienkiej jakości to mi sie niedobrze zrobiło ale na płycie jest całkiem niezły chociaż faworytem napewno nie jest i będzie
Cytuj:
*Bite The Hand – mam tutaj lekkie skojarzenia ze Skin O’ My Teeth (melodia i śpiew we fragmentach zwrotek). Z tym utworem raczej się nie polubię. Drażni mnie w nim przede wszystkim gra Shawna. Klimatem zbliżony jest może nieco do CTE, ale to nie ten poziom.
raczej zapchaj dziura niż coś konkretnego, wstydu nie przynosi ale chwalić też sie nie ma czym
Cytuj:
*Bodies - tutaj już następuje częściowa rehabilitacja. Jest lepiej, jest wpadający w ucho refren, ale jest też trochę Iron Maiden (od 1:50 do 2:18) i jest stanowczo zbytnio w stylu kawałków z CW, choć w końcówce chłopaki przyspieszyli elegancko. Temu utworowi muszę poświęcić więcej uwagi, ale myślę, że będzie pozytywnie jak najbardziej.
kawałek widmo
fajny basik to napewno plus, dosyc melodyjny, coś pomiędzy Y a CW ale tak samo jak 44 Minutes nic szczególnego, na końcu lekko przyspiesza co psuje moim zdaniem efekt
Cytuj:
*Endgame – ten wałek to dla mnie perełka, kombajn w stylu Youthanasia lub rzeczy z CTE. Zupełnie jakby wyciągnęli go z tego albumu. Te wyjące gitary (1:58 i później) są niesamowite. Bywają momenty, w których ten utwór zalatuje nawet trochę stylistyką RIP, ale może to tylko moje subiektywne odczucie. Podoba mi się w nim dosłownie wszystko. Moment w którym ucina się wolniejsza część utworu i wchodzi druga – szybsza, jest cudowny i jak dla mnie fajnie buduje nastrój tego utworu.
o tym kawałku na dzień dzisiejszy zdania nie zmieniłem, nie podoba mi się za cholere, jak go porządnie milion razy osłucham to pewnie sie przyzwyczaje, miałem już tak z kilkoma kawałkami więc może jakoś zaskoczy
Cytuj:
*The Hardest Part of Letting Go...Sealed With a Kiss – mniej więcej tego właśnie spodziewałem się po tym utworze. Przywodzi mi na myśl starsze czasy działalności grupy i to ponownie okres Youthanasi. Lekka, przyjemna ballada. Jak dla mnie mogliby ją nawet do setu wprowadzić – jak kiedyś grali Promises, to teraz miło byłoby znowu usłyszeć coś lżejszego podczas koncertu. Publika też by się wkręciła.
najdłuższy tytuł w historii Megadeth
Szczepan Bon Jovi to to napewno nie jest, przykro mi
fajny lekki początek, szkoda że nie pociągneli tak całego kawałka, potem troche się rozkręca ale nastrój cały siada, potem znowu wolniej i koniec, nie podoba mi sie, do setu sie dla mnie kompletnie nie nadaje
Cytuj:
*How The Story Ends – słuchając go odniosłem wrażenie, ze jest trochę nie w stylu Megadeth, ale to tylko wyszło mu na korzyść. Czuję, że będzie jednym z moich faworytów na płycie. Świetny śpiew Dave’a połączony z doskonałą melodią i cholernie dobrą solówką w środku. W żadnym innym kawałku nie słyszałem tak dobrej. Również w środku mamy chwilowe zwolnienie i wchodzi na chwilę akustyczna gitara. Nie mam pojęcia dlaczego Mustaine nie dał na singiel właśnie tego kawałka i nie kazał zrobić do niego teledysku. Bardzo chwytliwy numer bez słabych momentów.
kolejny sredniak jak 44 minutes czy Bodies, no i w klimatach Y
Cytuj:
*The Right to Go Insane – pierwszy raz słysząc refren miałem skojarzenia w stylu „wasze zdrowie, napijmy się” – jest taki jakiś optymistyczny i ma pozytywny nastrój. Zwrotki, póki co średnio przypadły mi do gustu, ale oby to się zmieniło. Końcówka wkręca się na fajne obroty i słychać tam chyba jakiś znajomy riff, ale nie potrafię teraz tego rozszyfrować.
wiedziałem że jak zmienią tytuł kawałek mi się nie spodoba, miałem racje
do 3 minuty jednak jest całkiem ok, natomiast ta niby rozkręcają się koncówka jest nudna jak flaki z olejem
o 1,320 i Head Crusher pisałem nie raz więc sobie daruje
czarny scenariusz sprawdził się ale tylko częściowo
fragmenty z amazonu dali kompletnie z dupy co mnie ostro zbiło z tropu
ogólnie tragedii nie ma, podejrzewam że będzie tak samo jak z UA czyli po jakimś czasie wiekszość przypadnie mi do gustu
co mnie martwi ? od reaktywacji dla mnie grają wlaściwie to samo
Chris ? Marty wróc i pokaż temu lalusiowi jak sie gra solówki
tyle gadania, tyle podniecania się, Chris to Chris tamto a na płycie dupa blada
jeśli chodzi o mnie to chyba tyle po 1 przesłuchaniu, dzisiaj jeszcze sobie zarzuce płytke ze 2-3 razy i skasuje, kupie w premiere, osłucham i będziemy się mogli kłócić od nowa