macie tu do tego tematu małą ciekawostkę... bedzie o pewnym gitarzyście, a Waszym zadaniem jest - wykapować kto jest bohaterem tych fragmentów wywiadu
- Od niedawna wiemy, że w Twoich żyłach płynie polska krew. Mógłbyś nam opowiedzieć o swoich korzeniach, o rodzinie…
Moja babcia była Polką, nazywała się pięknie - Cecylia Głodowska. Zmarła wiele lat temu. Z opowiadań moich rodziców wiem, że jej ojciec urodził się w Polsce, ale niestety nie jestem pewnie gdzie dokładnie. Jednym z moich celów jest zagłębienie się w drzewo genealogiczne mojej rodziny. Z kolei mój ojciec jest z pochodzenia Norwegiem, tak więc można powiedzieć, że jestem pół-Polakiem i pół-Norwegiem. Wspominam bardzo ciepło swoje dzieciństwo, miałem ogromne wsparcie ze strony rodziców jeśli chodzi o moje muzykowanie. Zawsze powtarzali mi bym podążał za swymi marzeniami. A wiem, że nie wszyscy rodzice potrafią być tacy, tak więc tym bardziej uważam swoje dzieciństwo za bardzo szczęśliwe. Mój tato był pierwszym człowiekiem, który pokazał mi chwyty gitarowe.
- Tylko pozazdrościć takiego taty! A dlaczego zdecydowałeś się zostać muzykiem metalowym? Kim chciałeś zostać, będąc dzieckiem?
Odkąd pamiętam, zawsze chciałem zostać muzykiem. Nie przypominam sobie, by inna profesja kiedykolwiek pojawiła się w mej głowie. Wiesz, to zabawne, niewiele osób o tym wie, ale ja naprawdę chciałem zostać... perkusistą! Tato kupił mi taki stary jazzowy zestaw perkusyjny i powiedział, że jeśli będę brać lekcje gry, to kupi mi lepszy. Ale chyba byłem zbyt nieśmiały i nerwowy by brać lekcje, więc ćwiczyłem sam, grając przy muzie, która leciała na słuchawkach. Dosyć szybko czyniłem postępy, ale i szybko gra na bębnach mi się znudziła. Tato miał gitarę klasyczną, więc pokazał mi jak łapać chwyty. No i gdy wziąłem to cacko do rąk, tak nie odłożyłem do dziś (śmiech). Grze na bębnach zawdzięczam poczucie rytmu, cieszę się, że to był mój pierwszy instrument.
- Czy w sięgnięciu po gitarę pomogła Ci fascynacja jakimś uznanym gitarzystą?
Tak się złożyło, że gdy zaczynałem swoją przygodę z gitarą, usłyszałem Yngwie Malmsteena. Byłem oczarowany jego muzyką. Był prawdziwym innowatorem, odkrywcą wielu nowych obszarów w grze na gitarze i oczywiście miał ogromny wpływ na to, że nie zaprzestałem gry na tym instrumencie.
- Zapewne Yngwie nie był jedynym... zatem Twoimi gitarowymi idolami lat młodzieńczych byli…
Oj, musiałbym ich wymieniać baaardzo długo tak więc podam tylko kilka nazwisk: Yngwie Malmsteen, Jason Becker, Marty Friedman, Brian May, Uli Roth, Akira Takasaki, Tony MacAlpine, Vinnie Moore, Eddie Van Halen.
- Pod koniec lat 80-tych startowałeś w wyścigu o posadę gitarzysty Megadeth. Nie dostałeś tej roboty. Jak wspominasz tamto zdarzenie?
Zatelefonował do mnie mój przyjaciel, Craig Nielson, obecny pałker Flotsam & Jetsam i powiedział, żebym nagrał ze 4-5 kawałków Megadeth, to załatwi mi przesłuchanie u Mustaine’a i spółki, którzy poszukiwali wówczas gitarzysty. Moje wersje ich utworów spodobały im się na tyle, że zaprosili mnie na przesłuchanie do Los Angeles. Pamiętam, że bardzo się denerwowałem, czekając w kolejce. David Ellefson wywołał moje nazwisko i gdy wszedłem do sali, zobaczyłem, że sami goście z Megadeth byli nie mniej zszokowani, bo nie spodziewali się ujrzeć na przesłuchaniach szesnastolatka!!! (śmiech). A samo przesłuchanie wypadło bardzo dobrze, trochę rozpraszało mnie to, że Mustaine nic nie śpiewał tylko grał i przyglądał mi się, ale jak powiedziałem - wszystko wyszło super. Gdy było już po wszystkim, Mustaine podszedł do mnie, podziękował za udział i stwierdził, że jestem zbyt młody i niedoświadczony. Ale powiedział jednocześnie, bym grał dalej i że jak będę grał, to kiedyś będę bardzo dobrym gitarzystą. Wziąłem sobie jego słowa mocno do serca i teraz gram w (pewnym dobrym zespole, tu padła nazwa tej grupy, ale by nie ułatwiać została usunięta - Anka). To doświadczenie jest dla mnie bezcenne i nigdy go nie zapomnę. A najzabawniejsze w tej całej historii jest to, że wiele osób nie wierzy, że brałem udział w tych przesłuchaniach (śmiech).
- Czy masz jakieś muzyczne marzenia, które chciałbyś urzeczywistnić? Z kim chciałbyś zagrać?
Pewnie, że mam!!! Marzę, by zagrać w studio bądź na scenie z Marty’m Friedmanem!!! Jest świetny. Uwielbiam jego grę, jest taka emocjonalna... Nikt nie brzmi jak on – słyszysz jedno z jego nagrań i od razu wiesz, że to on.
pozdrawiam