MetalDetH napisał(a):
Rudy mocno przegiął.
Tak, ale nie mógł mówić o czymś, co nie jest pewne. Wtedy zawód by był większy. Mnie też to drażniło, ale wiadomo skąd to zwlekanie. Spekulowaliśmy, że pewnie dogadują (lub szukają alternatyw w razie niepowodzenia reunionu) sprawy i pewnie każdy był tego świadomy. Frustracja była na porządku dziennym, ale to w zasadzie normalne. Chcieliśmy wiedzieć co się dzieje. Ja byłem spokojny o powrót legendarnego składu, bo wszystko na to wskazywało, ale im dłużej zwlekali z oficjalnym komunikatem, tym bardziej docierało do mnie, że ostatecznie się nie dogadali. Tutaj oczywiście przychodzi moment na kolejne odwlekanie, bo trzeba było kołować zastępców. Trudno.
MetalDetH napisał(a):
Ale jak widać dla Dave'a liczy się hajs, hajs, hajs. Wino, płatny fanklub, aukcje sraukcje, tylko porządnej nowej muzy nigdzie nie widać (oby to się wkrótce zmieniło).
Potrafię faceta jednak zrozumieć. Dlaczego to inni mają stawiać mu warunki? Megadeth to jego dziecko i zawsze tak było. Nie dziwi mnie, że nie jest w stanie się zgodzić na traktowanie pozostałych członków na równi, bądź jakoś mniej przedmiotowo
Wszystko się zmienia z wiekiem. Nie można zapomnieć o tym, że nie było ich w zespole przez kilkanaście lat. Jakim cudem ma to nagle zacząć działać na równych zasadach?
Wątpię, że Mustaine proponował im jakieś marne grosze (mam tutaj na myśli głównie Nicka, bo Marty mówi, że ze względów muzycznych nie dołączył do zespołu), bo tam wchodzą w grę poważne sumy. W pewnym momencie zapomina się w tym biznesie o sentymentach. Co chwilę ktoś się żre o kasę. Poza tym, czego się Nick spodziewał? Ktoś już wspominał, że Dave napisał w swojej książce jak to działa z wynagrodzeniem. W 2004 mu pasowało, a teraz nagle nie? Nie sądzę by Dave oferował mu wtedy coś o wiele bardziej intratnego.
Marty jakoś luźniej do tego podchodzi, ale przecież i tak chyba nie wyobraża sobie, że Rudy zmieni się muzycznie, aby on mógł wrócić? I co, miałby później drżeć czy Marty nie odejdzie, bo nagle będzie chciał tworzyć techno? Bez przesady, takie rzeczy nigdy nie nadejdą.
Prawda jest taka, że to oni bardziej potrzebują Dave'a, niż on ich (przynajmniej Nick, bo Marty w tej Japonii pewnie się obłowił wystarczająco). Mustaine jest szefem, stawia warunki (nie zdziwię się jak ktoś zaraz wyskoczy z analogią typu: a chciałbyś robić u kogoś, kto stawia tylko warunki i mało płaci? Umówmy się w tym miejscu - tam mało nie płacą
) i to on wyciągnął rękę. Wiadomo, że całość ma dość żałosną otoczkę, ale to nie jest ważne. Istotną kwestią jest, że w zasadzie nie robi się tragedii z powodu klapy tego reunionu. Mustaine wziął pałkera z dobrym nazwiskiem (i umiejętnościami), szanowanego gitarzystę i zapowiedzieli z Juniorem thrashowy album i zero ukłonu w stronę radia. Udobruchali fanów i nikt specjalnie nie płacze po Nicku i Friedmanie. Pewnie, chciałbym Marty'ego znowu w Mega, ale wyszło jak wyszło. Nick jest mi kompletnie obojętny, więc niech gada co chce. Jak wróci na trasę, to będzie ok. Cieszę się jednak bardzo, że to nie on odpowie za perkusję na nowym albumie.