Megadeth Info Forum

RISK to nie pop a dicho bo som sampelki
zresztą o Risku pisać mi w temacie o Risku viewtopic.php?f=1&t=127 a tutaj skupic sie na CW

_________________

Mocarne knury w butach biegają po lesie z połówkami melona na głowach wykrzykując pod adresem maciory jestem chomikiem z azbestu.

może tak, a może nie



mam teraz za mało czasu, kiedyś będzie głębsza analiza, teraz krótko w nawiązaniu do mojego poprzedniego posta: nie pop, a rock - wszak Bon Jovi grali rock (nawet hard rock)



nie, Prince Of darkness miał zadatki na wielki utwór, ale nieco go Rudy skopał, dlatego moim zdaniem jest tylko (i aż) całkiem dobry!!!

Może kiedyś Bon Jovi byli jakoś hard, ale ostatnimi czasy nawet rock do nich nie pasuje
Tu już nie chodzi o nazewnictwo, a o takie ogolne olewanie Risk i ciągle te same zarzuty, nie dokońca trafne.
Dobra wiec licze na głębsza analize kiedyś, i w odpowiednim wątku, żeby Żułek sie nie denerwował.

no to jedziemy!

1. nigdy w życiu, obu daleko do ciężkości jako takiego klasycznego heavy made in USA z lat 80tych, no i jednak Y jest cięższa od CW

2. She Wolf jest lekko uthrashowiony, żaden tam thrash!! kompozycja pozbawiona jest typowo thrashowej zadziorności, The Disintegrators czy FFF są fajne i na swój sposób punkowo-speedowe i nic więcej, przy tym tylko FFF ma jakiś tam ładunek ciężaru, The Disintegrators - NIE

3. co do Metalliki - zarówno LOAD, jak i RELOAD (oba hardrockowe) są wyraźnie cięższe niż Cryptic (tenże to milusiński, ładny metalik a nie metal )

4. zapodam swoje notki dla utworów z CW z roku 1998!!! - jakie udało mi się odkopać, no odnalały się najnormalniej w świecie!!!

Trust - 7,5
Almost Honest - 7
Use the Man - 6,5
Mastermind - 7
The Disintegrators - 9
I'll Get Even - 7
Sin - 7,5
A Secret Place - 9
Have Cool, Will Travel - 6,5
She-Wolf - 8
Vortex - 8
FFF - 9

po paru latach nastapiła weryfikacja tychże notek (ale nie jakaś tam drastyczna, ale wczoraj po dłuższej przerwie polaciała u mnie calusieńka płyta i moja mina nie była już taka dobra, ot płyta zupełnie nie broni się po latach, szczegóły w rankingu za parę dni)

Widze, że jednak bez recenzji sie nie obejdzie.

Krótko mówiac:
Dla mnie CW to jest metal, i to tylko w połowie melodyjny, drugie tyle jest dosć surowe i szybkie jak na Megadeth od czasów CTE (nawet wymienie: Mastermind, The Disintegrators, FFF, She Wolf, Vortex i Sin). W trzech przypadkach ponadto zalatuje thrashem i nie ma co sie targować ile tego thrashu w thrashu jest, albo czy komuś brak ciezaru. Popatrz na taki Rattlehead - tam też tylko szybkość sie liczy. Speed metal nie musi byc wałkiem, natomiast do thrashu zaliczyć go można.
Reload i Load to już metal żaden (o thrashu nie wspomne ). Rozumiem, że są tam jakieś ciezkie wałki (na Reloadzie tylko) ale całóściowo te płyty bardzo odjechały od metalowego stylu...

Mustaine miał w główie w tym czasie piękne melodie ale od metalu sie nie odwrócił. Jak mnie dostatecznie spowokujsz to napisze referat o tym

Zgadzam się z YB, Cryptic to metal, po prostu, trudno powiedzieć, czy jakiś soft, czy thrash czy heavy czy speed, coś pomiędzy wymieszanie wszystkiego od RIP do Youth i wrzucenie na jednym albumie, z całkiem dobrym skutkiem

Coś w tym jest. To taki przeglad patentów Megadeth.
Z tym, że zahaczają one nawet o pierwsze płyty, natomiast z RIP raczej nie pozostało nic, nie ma tego skomlikowania, chyba tylko Vortex odrobinke. CW to jednak prosty metal.
Patentów Youthanasii jest raczej mało: Almost Honest, I'll get Even i Have Cool With Travel.
Use The Man jest bardzo nietypowy, ma patenty z kilku płyt, bo jednocześnie balladowo, melodyjnie ale i surowizna totalna. CW to bardzo ambitna płyta...

no ja na razie na takową czasu nie mam



pewnie, że metal... do tego bardzo melodyjny (ale nie w stylu Rhapsody, Nightwish)



no widzę, że przyjdzie mi szukać thrashu nawet w dorobku Iron Maiden



nieprawda, nie odjechały za bardzo, na LOADZIE też masz sporo metalu (utwory: Ain't My Bitch, The House Jack Built, King Nothing, Bleeding Me, Wasting My Hate, Thorn Within, Outlaw Torn)




nie odwrócił, ale do bólu go umelodyjnił (jak to było w recce z TR? rasowy pudel metal? )



nie za bardzo, raczej to coś jakby - gwałt (softem, sofciarstwem) na RIP



bardzo prosty, ładne utwory, zgrabne, miłe dla radia i ucha



"bardzo", na dziś u mnie 5-6/10 duży krok w stronę degrengolady, jaka nastała na RISK

Znajdz mi tak thrashowo -chłoszczaca gitare jak w She Wolf i takie szybkie zapierniczacze jak FFF w dorobku Maidenów. Czekam.




Do bólu umelodyjnił na Youthanasii - połowa płyty sie kłania z Elysian Fields na czele.
Teraz policz "do bólu umelodyjnione" nagranka na CW? Szczerze ile ich naliczyłem? TRZY Tylko mi powiedz, że Use The Man i Trust sa takie...

W tamtej recce z tym rasowym pudel metalem to był żart. Oczywiście żadna to wyrocznia, że Koziczyński stwierdził, że Y to kawałki do radia, poza melodią nic w głowie nie pozostaje a CW to powrót do dawnej, klasycznej formy bez mizdrzenia sie do list przebojów. Nie ma co sie tym kierowac i na podstawie tych słów wyrabiać sobie opinii (każdy moze mieć własną)... ale można sie z tym zgadzać, ja sie zgadzam w 100%.




FFF, The Disintegrators, Mastermind, Vortex, Sin, She Wolf ???? A to połowa plyty.
Powiedz mi gdzie tu uwypuklona melodia, gdzie radiowe chwyty, gdzie miłe dla ucha samczki... z tych utworów aż rozdziera energia i power. SUROWIZNA.

Dalej...czy Trust pasuje do radia? Z takim potężnym wstepem, z taką bgatą skalą solówek? Peace Sells jest juz bardziej radiowym nagraniem.
Use The Man? Czy refren jest mieciutki (jak powiedzmy Elysian Fiels, Blood Of Heroes czy Family Tree??) ?? POTEZNY, przeciwwazy mroczne (fakt blladowe ale nie trywialnie melodyjnie i mięciskie, dokładnie jak wstep do Good Morning) zwrotki. A końcówka? CZAD!
W sumie Trust i Use The Man to takie bardziej złozone, ambitneijsze oblicze CW. Melodia jest ale nie uwypuklono jej, to tylko jeden ze składników tych w żadnym razie nie trywialnych nagran jakimi sa w wiekszosci utwory na Youthanasii (konsrtukcja zwtotka-refren, z tym, że melodyjny refren ciagnie sie zazwyczaj do nieprzyzwoitości).

No to powtórka z rozrywki się szykuje

Trust! i najlepiej spanish version xD!!

No właśnie.
Ja myślałem że ten temat kompletnie już przewałkowaliśmy jakiś czas temu, a tu właściwie znowu czytam dokładnie to samo, co juz czytałem

Bez względu na to, czy pasuje czy nie, to jednak radio całkiem bardzo go polubiło swego czasu Poza tym to był utwór, który w końcu promował tą płytę i pewnie nie bez przyczyny. No i co bys nie mówił, ale sporej dawki melodyjności to mu odmówic nie można


A ja jakieś 7, 8. Poza tym "melodyjnośc" nie tyczy się tylko i wyłącznie lini melodyjnej wokalu (najczęściej utożsamiana z refrenami), ale równiez melodyjność samych riffów, a ta jest na CW chyba największa. Dla przykładu taki She-Wolf - OK może jest i jednym z najszybszych na płycie i ogólnie jest jakis tam czad, ale co z tego? Nie licząc zwrotek (czyli refren i końcowe solo), to jest wg mnie cholernie melodyjny i wręcz "przebojowy". Podobnie Trust...


Taki A Secret Place to jest dopiero szczyt nieprzyzwoitości
Aż mdli !

wszystkie bez mała!!!! WSZYSTKIE nawet FFF

dobra, więcej jutro, albo pojutrze, dziś czasu nie mam
albo niech tam stracę, kilka słow od ręki...



no dokładnie!! widzę, ze nie muszę pisać wypracowanka!! SZYBKI nie znaczy od razu THRASHOWY!!!



najładniejsza pioseneczka Rudego!! aż nieprzyzwoita, ale mi pasuje



identycznego grania Ci nie znajde, ale na "Killers" masz nie mniej, a wręcz powiem BARDZIEJ zadziorne numery i w dodatku szybkie! (oczywiście thrashu tam nie ma, podobnie jak na CW)



i OK, moja opinia: CW - jest melodyjna, miejscami słodka - ale w jakiejś tam mierze fajna!! mało ambitna do tego...



wyrzuć tylko FFF i może w połowie Vortex - reszta pasi do radia, aż miło! (szybkie nie znaczy ciężkie!!! czy trudne w odbiorze)



polecam "Something Wicked this way Comes" Iced Earth - zmiatający ciężarem CW bez mrugnięcia powiekami, a wszak to dziełko IE to też żaden thrash (ma za to wiele melodii, ale i depnięcie aż miło, czego o CW nie mogę napisać)

koniec wątka

Nie koniec...to dopiero początek.

Ale jeszcze dziś sie z tym nie rozprawie.
Powiem tak: Na CW jest oczywiście pełno melodii ale w 6 wymeinionych przez mnie utworach nie pełni ona znaczącej roli, natomiast przedobrzono ją TYLKO w 3 utworach, które też nadmieniłem. Wszystko uzasadnie przy głębszej recenzji, którą wkrótce jednak napisze (bede dużo porównywać do Youthanasii).

Ale Youthanasia to też nie thrash... (tak tylko nawiasem dodaję; nie wtrącam się do dyskusji bo wg mnie M przestali grać thrash już w latach 80tych)

_________________
"You can't play God then wash your hands of the things you've created"

Ja jednak nie skupie sie na thrashu (bo na CW jest go malutko jednak), a na tym, że CW to jest metal i to dużo bardziej ambitny od banalnej i przesłodzonej Youthanasii.

Hard rock/heavy jak najbardziej. Może przesłodzone momentami, ale się zgodzę, że lepsze od Youthanasii. Czy ambitne? Dyskusję już pozostawiam Wam, będę śledził argumentację.

_________________
"You can't play God then wash your hands of the things you've created"

postaw sobie znak równości pomiędzy Y a CW - melodyjne oba albumy, przesłodzoneoba, heavymetalowe - oba, thrashowe - żaden, ambitne - żaden

HOWGH!

Anek, nie pierdziel, nie masz prawa tak mówić, a jeżeli już musisz to dodawaj że to tylko Twoje zdanie bo wątpię aby ktoś oprócz Ciebie tak myślał, po prostu piepszysz i tyle

cóż troszkę adrenaliny się przyda jak widzę, więc jej dostarczę

owszem to moje zdanie - ale nie jest to odosobniona opinia (polecam zajrzeć na stronkę: metal-archives.com i jak oceniono tam oba albumy - a przy każdym jest po kilkanaście recenzji), poza tym jest różnica gdy piszę - "coś jest ambitne" a "coś bardzo lubię" - to dwie różne kwestie!

zanim dyskusja się przetoczy zapytam wprost: w którym miejscu, pod jakim względem "Youthanasia" i "Cryptic Writings" miałyby być ambitne??? w stosunku do twórczości Megadeth jedynym albumem zasługującym (w przekroju ogółu muzyki metalowej) na takowe miano jest "Rust in peace"

co tak ambitnego mają Y i CW by na to miano zasługiwały? super riffy? niebanalna, złożona czy w jakims tam stopniu skomplikowana/pogmatwana struktura utworów? jakiś rzadko spotykany poziom techniczny/wirtuozeria muzyków? - nic z tych rzeczy

co wyróżnia te albumy spośród innych dzieł Rudego? ładne, miłe dla ucha melodie, zgrabne ale proste w budowie kawałki, łatwe do zanucenia, potencjalne radiowe hity (którym daleko jednak do poziomu jaki osiągnęła Metallica na płycie "Metallica") - czy aby to jest istota muzyki metalowej? (pozwole sobie na mały sarkazm: Y i CW mogłyby pretendować do miana ambitnego popu - ale tu też się nie łapią, są zbyt ciężkie jak na pop )