mateusz napisał(a):
Nie chcę mi się zaczynać jakichś potyczek czy coś, ale wydaje mi się, że ciężko jest oceniać album nie odnosząc się do przeszłości danej kapeli. Według mnie to jest trochę usprawiedliwianie ewentualnych kiepskich dokonań. Jak Megadeth nagra album ala Nickleback, to nie bierzemy pod uwagę tego, że kiedyś nagrali przykładowo RIP? Nie wiem, mam sobie wyobrazić, że SC nagrał inny zespół ?
SC to według mnie dobry materiał a ala Nickleback jest tylko Forget to Remember (nie słyszałem bonusów). Reszta to heavy metal, dobry zreszta, więc nie usprawiedliwiam kiepskiego dokonania.
Ja właśnie Megadeth za to cenię, czekam na płytę nie wiedzac czego się spodziewać. WRB Slayera posłuchałem z rok, półtorej po premierze, bo wiedziałem co tam będzie i mnie to nie interesowało, SC nie mogłem się doczekać.
I jak dla mnie SC to jak najbardziej Megadethowy album, myślę, że każdy kawałek mógłbym ze spokojem przypisać do jakiegoś albumu.
mateusz napisał(a):
Wydaje mi się, że jest to doskonała konfrontacja, która pokazuje czym był kiedyś ten zespół, a czym może się stać. Nie jestem w stanie przymknąć oka na tak duże wahania (zmiany jakie zaszły przykładowo od genialnych Endgame i TSHF - choć oczywiście nie każdy się zgodzi), stąd też nigdy nie przepadałem za CW czy Risk.
Ja również nie jestem wielkim fanem Risk czy CW i ze spokojem w miejsce każdego z nich wstawiłbym SC. : )
mateusz napisał(a):
Kurde, przecież nie można sobie zrobić lewatywy pamięci i zapomnieć o tym, jakie świetne rzeczy nagrywali kiedyś Panowie z Megadeth.
Cały czas nagrywaja, tylko widocznie nie trafia to do Ciebie. I cytat z Ciebie, bo jest idealny na podsumowanie i w zupełności się z nim zgadzam:
mateusz napisał(a):
Nie wymagam oczywiście od nich by zamknęli się wyłącznie w thrashu itd., ale pewne granice są. Każdy wyznacza je sobie indywidualnie.