widze ze byłem jedyny z forum
miałem napisać kilka słów wcześniej ale dostałem ataku kichawki i byłem przez 2 dni wylączony z obiegu
więc zacznijmy od początku
supportem ostatecznie został Ogotay, nasza rodzima polska kapelka death metalowa (której nie znam) z kilkoma weteramani w składzie (m.in. z Pandemonium czy Yattering)
ciężko mi coś o nich powiedzieć bo kiedy wszedłem do klubu wlaśnie zapowiadali ostatni kawałek, który akurat był całkiem niezły, płyte musze obadac
kiedy już se poszli nastała pora na pierwszą gwiazde czyli Napalm Death i tutaj zaczał się cyrk
na poczatek co mnie zdziwiło było to że Herrera (bebniarz) sam montował swoje bebny, nigdy czegoś takiego nie widziałem, zresztą reszta zespołu wcale nie była gorsza bo robiła dokładnie to samo, Harris testował swoja gitare (oraz mikrofony) a Embury basik
nie wiem jak było na supporcie ale już na Napalm dzwiękowcy dali dupy, jak Embury zaczał testować swój bas z głośników jedyne co leciało to grobowa cisza a na koncercie wcale nie było lepiej
niestety wszystko to się strasznie ciagneło i zamiast zagrać pełnej godziny zagrali jakeś 40 minut
mimo słabego brzmienia na początku jakoś powoli sie rozkręciło i wtedy znowu cyrk
akurat na moim ukochanym Suffer The Children eh jak pech to pech
stałem sobie idelanie na środku przy barierkach, po lewej koło mnie stała sobie krótko obcieta laska (z wygladu podobna do Selmy Blair, przynajmniej tak mi sie wydaje) a obok niej stał łysy i gruby dziad (po 40-tce napewno) najebany jak szpak
no i wszystko fajnie tyle że koleś coraz bardziej zasypiał, na poczatku dawał jakies znaki zycia bo ochroniarze coś tam z nim próbowali gadać ale w pewnym momencie gościu poszedł lulu
koncert się pomału rozkręcał, brzmienie było nieco lepsze i niestety po kilku taktach Suffer The Children gościu zaczał rzygać
najpierw na siebie a potem przed siebie
lało się strumieniami, mało ochroniarzy nie zatopił
z Selmą wymienilismy swoiskie "wiedziałem/am że tak będzie" i nieco się odsunelismy od delikwenta
potem ktoś gościa wział za fraki i wywalił dzięki czemu mogliśmy w spokoju dotrwać do końca a służby porządkowe spokojnie posprzątac
znalazłem śpiącą królewne na fotkach
http://www.musickmagazine.pl/tekstyzdje ... 592229.jpghttp://www.musickmagazine.pl/tekstyzdje ... 592233.jpgwidziałem setliste którą mieli grać, 27 kawałków z czego zagrali może z połowe, było kilka kawałków z nowej płyty, klasyki ze Scum oraz z From enslavement to obliteration, wspomniane wczesniej Suffer the children, a także Nazi punks fuck off oraz Siege of power na koniec
Testament był już bez obsuwy, brzmienie było nieco lepsze chociaż pod koniec zaczał wokal ginąć ale to szczegół
Chuck nie był zbyt rozmowny ale za to dał czadu
generalnie wszyscy byli w formie, bardzio fajne świetła mieli, jedne z lepszych jakie widziałem, chyba tylko Overkill na Metalmanii 2009 miał lepsze
niestety koncert bardzo krótki, spodziewałem się 14 kawałków (tyle grali wcześniej) ale z niewiadomych przeczyn zagrali o 2 mniej przez co koncert trwał tylko nieco ponad godzinke i skończył się o 22:30
1. Rise Up
2. More Than Meets the Eye
3. Native Blood
4. True American Hate
5. Dark Roots of Earth
6. Into the Pit
7. Practice What You Preach
8. The New Order
9. The Haunting
10. Over the Wall
11. D.N.R. (Do Not Resuscitate)
12. 3 Days in Darkness
z setu znikneło Alone In The Dark (nieładnie chociaz srednio lubie) oraz tytułowy z Formation (to akurat dobrze)
do setlisty oczywiście można się przyczepić bo to kwestia gustu
moim zdaniem kompletnie na zywo nie sprawdza się Native Blood, reszta kawałków z nowej płyty ok (najlepsze wrażenie zrobił True American Hate), More Than Meets the Eye też się srednio nadaje na zywo, mają lepsze kawałki na Formation, 3 Days in Darkness na zakończenie koncertu tez się srednio nadaje, klasyki ok chociaż kompletnie nie trafili z nimi w mój gust bo akurat The New Order, The Haunting oraz Over the Wall srednio lubie i chetnie usłyszałbym np. Trial By Fire, Burnt Offerings czy Disciples of the Watch zamiast nich ale narzekał nie będe