mro-ziak napisał(a):
doceniam ale to nie jest ten Megadeth który pokochałem..., którego za coś pokochałem.
A ja właśnie odnajduję w nim sporą część bezkompromisowości, która cechowała ich na początku drogi. To naprawdę kawał solidnego i dosyć mrocznego (tutaj wstawić wszystko, co kojarzy się z tym słowem w kontekście ich muzy
) grania. Na Endgame znajdują się riffy/utwory, które spokojnie mogą konkurować z tymi najlepszymi.
mro-ziak napisał(a):
ie..., (Białko, nie za dużo wielokropka? ) to , za co pokochałem Mega już nie wróci
Nie spotkałem się jeszcze z zespołem, który po tylu latach działalności wciąż grałby tak samo, z podobną "magią". Megadeth i tak utrzymuje naprawdę wysoki poziom. Uważam, że to właśnie oni i Slayer z Big 4 są wciąż najbliżej korzeni i robią coś wartościowego.
mro-ziak napisał(a):
Piotrze, Mateuszu..., nie chcę takiego Mega, zbyt długo byłem zaślepiony miłością i przede wszystkim nieznajomością dużo wartościowszej muzyki.
tak, jestem jednym z najstarszych wiekowo z forum ale wiedzę muzyczną mam na poziomie gimnazjalisty.., najwyższy czas nadrobić zaległości
Ta "nowa wartościowa muza" też ma na bank swoje ubytki. Taki Dream Theater również był przecież dobry tylko do pewnego momentu. To co popełniali w późniejszych latach, to rzeczy bliskie nieporozumieniu. Celowo podałem przykład DT, bo wiem, że fascynujesz się nimi.
mro-ziak napisał(a):
zawsze będę kochał Rudego i Mega ale nie będę już na nic wielkiego liczył z jego strony, kupię płytę i przekonam się że z Mega została tylko nazwa.
Ja myślę, że nikt już nie liczy na nic wielkiego, ale rzeczy pokroju Endgame czy Y są wciąż w ich zasięgu. Czy została z nich tylko nazwa? Kwestia indywidualna, ale ja w życiu bym nie przypisał do nich takich stwierdzeń. Metallice - z pewnością bez wahania.
mro-ziak napisał(a):
i nic ich nie obchodzi, ani pierwsze miejsce na liście
Tak się składa, że Dave' a obchodziło to zawsze. Ciągła rywalizacja z Metalliką jest przykładem niepodważalnym. Rudy sam przyznał, że był niesamowicie wkurwiony kiedy to CTE uplasowało się na 2 miejscu (chyba) billboardu, a chciał by był numerem 1, tak jak Black Album.
W pewnym momencie zaczyna się biznes a kończą sentymenty i młodzieńcza porywczość.