Megadeth Info Forum

Forum poświęcone amerykańskiemu zespołowi metalowemu Megadeth
Obecny czas: Wto Lis 26, 2024 15:38

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 257 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5 ... 13  Następna
Autor Wiadomość
PostWysłany: Pon Lis 12, 2012 11:50 
Offline
Moto Psycho
Awatar użytkownika

Rejestracja: Sob Kwi 16, 2011 09:43
Posty: 853
Miejscowość: j.g.
to dotyczyło 30 s to m bo info było dane 12 godzin temu :(


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pon Lis 12, 2012 12:02 
Offline
Moderator
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Gru 24, 2008 15:11
Posty: 4504
O kurde, faktycznie.

W każdym razie chwalili się, że w tym tygodniu ogłoszą sporo koncertów. Zobaczymy :)


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pon Lis 12, 2012 12:49 
Offline
Moto Psycho
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Lis 06, 2011 15:58
Posty: 822
mateusz napisał(a):
Cały czas wierzę, w Rush i Black Sabbath.


Gdyby grał Rush lub Black Sabbath jechałbym na koncert bez względu na cenę. Chcociaż myślę, że to mało prawdopodobne.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pon Lis 12, 2012 12:56 
Offline
Moderator
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Gru 24, 2008 15:11
Posty: 4504
BadOmen napisał(a):
Gdyby grał Rush lub Black Sabbath jechałbym na koncert bez względu na cenę.

Ja to samo :D
BadOmen napisał(a):
Chcociaż myślę, że to mało prawdopodobne.

Czy ja wiem? Sabbsi nagrywają nowy album, więc jakaś trasa na bank będzie. Rush z koeli nigdy u nas nie grali więc czas najwyższy.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Lis 13, 2012 00:35 
Offline
Prince Of Darkness
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Gru 24, 2008 12:41
Posty: 5418
Miejscowość: from hell
mateusz napisał(a):
Rush z koeli nigdy u nas nie grali


oooo tego nie wiedziałem :shock: ale za bardzo też mnie to nie interesowało ;)

_________________
Image
Mocarne knury w butach biegają po lesie z połówkami melona na głowach wykrzykując pod adresem maciory jestem chomikiem z azbestu.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Lis 13, 2012 08:25 
Offline
Rattlehead

Rejestracja: Pią Sty 02, 2009 15:20
Posty: 2404
Miejscowość: Gdynia/Pogórze
Yer Blue napisał(a):
Dla mnie również Genesis od razu się nasunął. To idelany przykład zespołu, który miał niesamowita serię genialnych płyt. Myśle, że taki bardziej kanoniczny zestaw to czas od Nursery Cryme do A Trick Of The Tail. Ta ostatnia przez wielu jest nawet faworyzowana, Tresspass jednak jest mocno w cieniu jej następców. Chociaz dużo mi bliżej Twojej wersji bo ja Tricka nie cierpię. Ta sie składa, że kazda płyta Genesis z lat 71-76 jest uważana za najlepszą w zaleznosci od konkretnego gustu, co na pewno jest fenoemenem.
Nursery Cryme i Baranek to wg mnie płyty bardzo bliskie ideału. Ostatnio chyba nawet wole NC, bo ma charakter przy rozmemłaniu Baranka. Ale zawsze mam jakiś niedosyt, może jest po prostu za krótka (niecałe 40 minut). Baranek z kolei jest za długi ale jednak on spokojnie mógłby być płytą perfekcyjną, wystraczyło tylko wydać go jako 1 LP wybierajac najlepsze momenty. Niestety, nie jestem w stanie przełknąć niektórych jej momentów.

Rozprawy o Genesis przeniosę tutaj...

Jeśli chodzi o Trespass to zupełnie nie zgodzę się, że jest to płyta jakiejś gorszej kategorii. Pewnie że były lepsze, ale nie zmienia to faktu że i tak jest świetna. Utwory takie jak Looking For Someone czy The Knife należą do moich ulubionych z całego dorobku zespołu.
Nursery Cryme faktycznie mogła być nieco dłuższa.
A jeśli chodzi o Baranka to będę go jednak do końca bronił, że jest absolutnie fantastyczny i nic bym w nim nie zmieniał, a tym bardziej robił z niego pojedynczy LP.
Moim zdaniem bardzo dobrze, że zdecydowali się nagrać coś zupełnie innego. Uwielbiam w tej płycie tę jej różnorodność i eklektyzm. Kurcze, tam aż się roi od pomysłów. Ciężko tutaj wyróżnić jakieś konkretne utwory, zresztą odeszli tutaj nieco od tych swoich epickich, stricte progrsywnych kolosów, ale trzeba przyznać, że album robi wrażenie przede wszystkim jako spójna koncepcyjna całość.
Poza tym Genesis nawet po odejściu Gabriela nagrywał jeszcze przez jakiś czas bardzo dobrą muzykę, dlatego zgadzam się, że pod tym względem był to zespół absolutnie wyjątkowy.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Lis 13, 2012 16:59 
Offline
Head Crusher

Rejestracja: Czw Sty 15, 2009 16:08
Posty: 1357
Ja juz dość długo nie słuchałem Tresspass. Jest tam kilka świetnych numerów, jest kilka słabszych. The Knife to oczywisty klasyk, na pewno ścisła czołowka Genesis, ale to za mało. Ale poza tym utworem nawet te jaśniejsze utwory sprawiały dla mnie wrazenie docierania się, ciągłego szukania własnego stylu, są to jakby pozlepianie z kilku fragmnetów wieksze formy. Zawsze lubiłem tę płytę, ale każda kolejna troche bardziej. Dopiero od Nursery Cryme mam poczucie obcowania z zespołem pewnym siebie, być może to Hackett i Collins dodali to COŚ.

Na Baranku nie rozumiem takich utworw jak Back in N.Y.C., Hairless Heart czy The Waiting Room - ten ostani brzmi jak Amon Duul II i być może na płycie tego zespołu by się sprawdził, na albumie Genesis jak dla mnie mocno zakłuca dramaturgię. Poza tym strasznie się rozciąga, jeszcze jako przerywnik bym go tolerował. Nigdy jakoś nie przepadałem za utworem tytułowym - brzmi zupełnie jak najbardziej popowe oblicze z lat 80-tych, druga jego wersja podoba mi sie bardziej. W ogole ja dużo bardziej cenie drugie CD, poza The Waiting Room wszystko mi sie tam podoba, nawet kilka sennych impresji-przerywników, wtapiających sie jednak w klimat.
Na pierwszym CD prawie obojetna jest mi druga połowa, czyli druga ćwiartka płyty patrząc analogowo. Nigdy nie przepadałem nawet za The Carpet Crawlers, tylko The Chamber of 32 Doors jest świetne.
Ostatecznie cięzko mi sie słucha Baranka w całości, wręcz jest to bolesne. Ale można z niej wykroić godzinę super grania i wydany jako 1LP byłby dla mnie ich kolejnym wilekim osiągniecięm, na miare Sellinga.
Tak swoją drogą ostatnio najwyżej cenie Foxtrot i ta płyta jest dla mnie poza zasięgiem wszystkiego co nagrali. Głownie za Supper's Ready, jednak taki wzlot im sie juz nie przydarzył.

Jeśli chodzi o Tricka oraz Wind And Wuthering to pamietam dyskuowalismy juz o tym. Ja tej pierwszej nie lubie, drugą bezgranicznie ubóstwiam. W&W to właściwie trzecia i ostatnia moim zdaniem genialna płyta Genesis. 10/10. Tak, wole ją od Baranka i Nursery Cryme.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Lis 13, 2012 20:31 
Offline
Rattlehead

Rejestracja: Pią Sty 02, 2009 15:20
Posty: 2404
Miejscowość: Gdynia/Pogórze
Yer Blue napisał(a):
być może to Hackett i Collins dodali to COŚ.

No ba! To na pewno. Aczkolwiek uważam, że John Mayhew i Anthony Phillips są trochę niedoceniani, bo na Trespass odwalili świetną robotę. Jeśli chodzi o Collinsa to chyba nie trzeba nikogo przekonywać, że był wręcz rewelacyjnym perkusistą. Zawsze powtarzałem, że 100 razy lepszym, niż wokalistą :) Kurcze, przecież on spokojnie mógłby grać jazz.
Zresztą co ja mówię.. jakie "mógłby". Założył przecież Brand X.
Hackett to oczywiście też klasa sama w sobie. Powiem Ci, że jak miałbym wskazać moje najukochańsze solo gitarowe wszech czasów, to byłoby to te z Firth Of Fifth! Coś pięknego.
Cytuj:
Na Baranku nie rozumiem takich utworw jak Back in N.Y.C., Hairless Heart czy The Waiting Room - ten ostani brzmi jak Amon Duul II i być może na płycie tego zespołu by się sprawdził, na albumie Genesis jak dla mnie mocno zakłuca dramaturgię. Poza tym strasznie się rozciąga, jeszcze jako przerywnik bym go tolerował. Nigdy jakoś nie przepadałem za utworem tytułowym - brzmi zupełnie jak najbardziej popowe oblicze z lat 80-tych, druga jego wersja podoba mi sie bardziej. W ogole ja dużo bardziej cenie drugie CD, poza The Waiting Room wszystko mi sie tam podoba, nawet kilka sennych impresji-przerywników, wtapiających sie jednak w klimat.
Na pierwszym CD prawie obojetna jest mi druga połowa, czyli druga ćwiartka płyty patrząc analogowo. Nigdy nie przepadałem nawet za The Carpet Crawlers, tylko The Chamber of 32 Doors jest świetne.

Ja Back In N.Y.C. lubię. Jest takie.. inne, dość oryginalne, lekko hipnotyzujące. The Waiting Room faktycznie mógł być krótszy, natomiast tytułowy traktowałem zawsze jedynie jako pewnego rodzaju wprowadzenie w album, który zresztą razem ze swoją drugą częścią fajnie spina płytę klamrą. Poza tym tak jak pisałem wcześniej - album trzeba słuchać jako całość i nie rozwodzić się nad niedoskonałościami jakichś pojedynczych jej składników. Zresztą mógłbym tutaj zacytować Ciebie z tematu o Metallice: "To, że kilka utworów nie nazwałbym skonczonymi arcydziełami, nie wpływa kompletnie na wraznie całości. Tak samo jest z Rust In Peace czy nawet najlepszymi płytami Beatlesów."
:)
Cytuj:
Tak swoją drogą ostatnio najwyżej cenie Foxtrot i ta płyta jest dla mnie poza zasięgiem wszystkiego co nagrali. Głownie za Supper's Ready, jednak taki wzlot im sie juz nie przydarzył.

Powiem ci że na początku przez wiele lat, to Selling England by the Pound był dla mnie tym apogeum genesisowego geniuszu, potem podobnie jak u Ciebie wyrównało się to z Foxtrotem i aktualnie te dwie płyty stawiam na równi. Zawsze też nie mogłem odżałować, że b-singlowy Twilight Alehouse nie znalazł się na Selling zamiast More Fool Me. Kurde, wtedy to by było przecież jeszcze większe arcydzieło niż jest.
A własnie! Miałeś może okazję usłyszeć ostatnie remastery płyt Genesis, które były wydane w czterech kolejnych boxach?
Kurczę, moim zdaniem zrobili naprawdę świetną robotę. To było dla mnie dosłownie jak odkrywanie tych płyt na nowo! Jeśli nie słyszałeś to polecam się zapoznać.
Cytuj:
Jeśli chodzi o Tricka oraz Wind And Wuthering to pamietam dyskuowalismy juz o tym. Ja tej pierwszej nie lubie, drugą bezgranicznie ubóstwiam. W&W to właściwie trzecia i ostatnia moim zdaniem genialna płyta Genesis. 10/10. Tak, wole ją od Baranka i Nursery Cryme.

Tak, dyskutowaliśmy już kiedyś o tych płytach i również przyznaję, że nigdy do końca nie podzielałem fascynacji Trick of the Tail. W&W jest bardzo dobre, aczkolwiek AŻ TAKI Twój zachwyt, nie ukrywam, trochę mnie jednak zaskakuje.
Wiesz, dla mnie wraz z odejściem Gabriela ulotniła się gdzieś także pewnego rodzaju magia, która była obecna w muzyce tego zespołu (o czym też już zresztą nie raz pisałem.)

A co sądzisz w ogóle o kolejnych płytach?
And Then There Were Three miało moim zdaniem jeszcze ciekawe momenty, podobnie zresztą jak Duke, chociaż ten był już bardzo przebojowy. Jednak suitę z tego albumu w postaci kawałków Behind The Lines/Duchess/Guide Vocal/Turn It On Again/Dukes Travel/Duke's End uważam za całkiem ciekawą. Wielka szkoda, że nie ostała się ostatecznie jednym kawałkiem, tylko zdecydowali się ją na albumie rozczłonkować. W każdym razie było to ostatnie wartościowe dokonanie tego zespołu.
A o kolejnych płytach może jednak już nie rozmawiajmy? ;)


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Śro Lis 14, 2012 19:04 
Offline
Moderator
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Gru 24, 2008 15:11
Posty: 4504
Wczoraj wyszła nowa koncertówka Mchine Head.

Image

CD1:
01 – I Am Hell (Sonata In C#)
02 – Be Still And Know
03 – Imperium
04 – Beautiful Mourning
05 – The Blood, The Sweat, The Tears
06 – Locust
07 – This Is The End
08 – Aesthetics of Hate
09 – Old
CD2:
01 – Darkness Within
02 – Bulldozer
03 – Ten Ton Hammer
04 – Who We Are
05 – Halo
06 – Davidian


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Lis 15, 2012 17:42 
Offline
Head Crusher

Rejestracja: Czw Sty 15, 2009 16:08
Posty: 1357
bialkomat napisał(a):
Hackett to oczywiście też klasa sama w sobie. Powiem Ci, że jak miałbym wskazać moje najukochańsze solo gitarowe wszech czasów, to byłoby to te z Firth Of Fifth! Coś pięknego.


Wow, to cholernie musi Ci się ono podobać. Tez bardzo je cenie, jest takie wypieszczone i ilustracyjne. W kategorii "piekne" pewnie też miałbym je w czołowce. Ale moim ulubionym jest chyba solo z ..."Amazing" Aerosmith :)

bialkomat napisał(a):
Cytuj:
Na Baranku nie rozumiem takich utworw jak Back in N.Y.C., Hairless Heart czy The Waiting Room - ten ostani brzmi jak Amon Duul II i być może na płycie tego zespołu by się sprawdził, na albumie Genesis jak dla mnie mocno zakłuca dramaturgię. Poza tym strasznie się rozciąga, jeszcze jako przerywnik bym go tolerował. Nigdy jakoś nie przepadałem za utworem tytułowym - brzmi zupełnie jak najbardziej popowe oblicze z lat 80-tych, druga jego wersja podoba mi sie bardziej. W ogole ja dużo bardziej cenie drugie CD, poza The Waiting Room wszystko mi sie tam podoba, nawet kilka sennych impresji-przerywników, wtapiających sie jednak w klimat.
Na pierwszym CD prawie obojetna jest mi druga połowa, czyli druga ćwiartka płyty patrząc analogowo. Nigdy nie przepadałem nawet za The Carpet Crawlers, tylko The Chamber of 32 Doors jest świetne.

Ja Back In N.Y.C. lubię. Jest takie.. inne, dość oryginalne, lekko hipnotyzujące. The Waiting Room faktycznie mógł być krótszy, natomiast tytułowy traktowałem zawsze jedynie jako pewnego rodzaju wprowadzenie w album, który zresztą razem ze swoją drugą częścią fajnie spina płytę klamrą. Poza tym tak jak pisałem wcześniej - album trzeba słuchać jako całość i nie rozwodzić się nad niedoskonałościami jakichś pojedynczych jej składników. Zresztą mógłbym tutaj zacytować Ciebie z tematu o Metallice: "To, że kilka utworów nie nazwałbym skonczonymi arcydziełami, nie wpływa kompletnie na wraznie całości. Tak samo jest z Rust In Peace czy nawet najlepszymi płytami Beatlesów."
:)


Doskonale Cie rozumiem. Ty po prostu łykasz tę plytę jako całosć. Ja niestety tak dobrze nie mam, właściwie nigdy jej w całości nie słucham.
Jak dla mnie pieknie poukladana jest od Fly on a Windshield do In The Cage, oraz od Anyway do Lamia. Wokół tych dwóch GENIALNYCH i niekrótkich fragmentów powinno się zbudować 2 strony analoga. Płyta ma cholerny potencjał ale jako całość jest dla mnie roztrzepana i niespójna.

bialkomat napisał(a):
Cytuj:
Tak swoją drogą ostatnio najwyżej cenie Foxtrot i ta płyta jest dla mnie poza zasięgiem wszystkiego co nagrali. Głownie za Supper's Ready, jednak taki wzlot im sie juz nie przydarzył.

Powiem ci że na początku przez wiele lat, to Selling England by the Pound był dla mnie tym apogeum genesisowego geniuszu, potem podobnie jak u Ciebie wyrównało się to z Foxtrotem i aktualnie te dwie płyty stawiam na równi. Zawsze też nie mogłem odżałować, że b-singlowy Twilight Alehouse nie znalazł się na Selling zamiast More Fool Me. Kurde, wtedy to by było przecież jeszcze większe arcydzieło niż jest.
A własnie! Miałeś może okazję usłyszeć ostatnie remastery płyt Genesis, które były wydane w czterech kolejnych boxach?


Nie, pierwsze słysze o czyms takim :shock: Ja nie przepadam za boxami, stąd nawet nie wiem co tam teraz wychodzi. Dla mnie to jakas fanaberia :)
A najlepsze jest to, że ja nie znam tego b-side'a. Musze gdzies go wyszperać, w końcu to chyba element sesji do Sellinga. Wiesz, ja w ogole nie miałem pojecia, że Genesis mieli b-sidy nieobecne na dużych płytach : :oops:

bialkomat napisał(a):
Cytuj:
Jeśli chodzi o Tricka oraz Wind And Wuthering to pamietam dyskuowalismy juz o tym. Ja tej pierwszej nie lubie, drugą bezgranicznie ubóstwiam. W&W to właściwie trzecia i ostatnia moim zdaniem genialna płyta Genesis. 10/10. Tak, wole ją od Baranka i Nursery Cryme.

Tak, dyskutowaliśmy już kiedyś o tych płytach i również przyznaję, że nigdy do końca nie podzielałem fascynacji Trick of the Tail. W&W jest bardzo dobre, aczkolwiek AŻ TAKI Twój zachwyt, nie ukrywam, trochę mnie jednak zaskakuje.


Tak, moja opinia jest na pewno kontrowersyjna, choćby z tego względu jak nisko ceniona jest W&W. Dla mnie tam sa najlepsze melodie Genesis, a druga strona ma jak dla mnie wręcz potęgę medleya z Abbey Road (choc sama muzyka jest trochę inna).

bialkomat napisał(a):
A co sądzisz w ogóle o kolejnych płytach?
And Then There Were Three miało moim zdaniem jeszcze ciekawe momenty, podobnie zresztą jak Duke, chociaż ten był już bardzo przebojowy. Jednak suitę z tego albumu w postaci kawałków Behind The Lines/Duchess/Guide Vocal/Turn It On Again/Dukes Travel/Duke's End uważam za całkiem ciekawą. Wielka szkoda, że nie ostała się ostatecznie jednym kawałkiem, tylko zdecydowali się ją na albumie rozczłonkować. W każdym razie było to ostatnie wartościowe dokonanie tego zespołu.
A o kolejnych płytach może jednak już nie rozmawiajmy? ;)


And Then There Were Three pamiętam jako taki półprodukt. Taki wymęczony prog, którego nie lubie. Tak dawno tego słuchałem (na pewno z 10 lat), że mam juz czarno białe wspomnienia :) A Duke...nie pamiętam w ogole. Bede musial sobie ja odświezyć, skoro tak trochę ją zachwalasz. Spodziewam sie jednak, że najbardziej odstraszy mnie brzmienie.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Lis 15, 2012 21:41 
Offline
Rattlehead

Rejestracja: Pią Sty 02, 2009 15:20
Posty: 2404
Miejscowość: Gdynia/Pogórze
Yer Blue napisał(a):
Wow, to cholernie musi Ci się ono podobać. Tez bardzo je cenie, jest takie wypieszczone i ilustracyjne. W kategorii "piekne" pewnie też miałbym je w czołowce.

Jest piękne, oj jest.
Ta płacząca, drżąca gitara... po prostu rozrywa mnie od środka.
Jest to też świetny przykład pokazujący że nie zawsze liczy się gitarowa pirotechnika i karkołomne partie a... talent. Po prostu talent. Ileż to jest różnych niby-wielkich wirtuozów, gitarowych onanistów, a w gruncie rzeczy beztalenci i pseudoartystów, którzy nawet na milimetr nie zbliżyli się do dzieł takich jak to.
Cytuj:
Ale moim ulubionym jest chyba solo z ..."Amazing" Aerosmith :)

No to żeś mnie sprowadził na ziemię, nie ma co ;)
Cytuj:
oraz od Anyway do Lamia

Ale wychodzi, że to tylko 3 utwory? Nie pomyliło Ci się coś przypadkiem? Tym bardziej, że wcześniej pisałeś, że dużo wyżej stawiasz drugą płytę.
Cytuj:
Nie, pierwsze słysze o czyms takim :shock: Ja nie przepadam za boxami, stąd nawet nie wiem co tam teraz wychodzi. Dla mnie to jakas fanaberia :)
A najlepsze jest to, że ja nie znam tego b-side'a. Musze gdzies go wyszperać, w końcu to chyba element sesji do Sellinga. Wiesz, ja w ogole nie miałem pojecia, że Genesis mieli b-sidy nieobecne na dużych płytach : :oops:

Pal już licho te boxy, bo każdą z tych wznowionych płyt można równie dobrze normalnie nabyć oddzielnie. Boxy różnią się głównie tym, że do każdego pudełka jest dołączona dodatkowa płytka z różnymi odrzutami, rarytasami itp. z danego okresu działalności zespołu.
A chodziło mi głównie o te remastery, o ich brzmienie. Oczywiście pewnie znajdą się malkontenci - audiofile, puryści, czy inni maniacy, którzy stwierdzą, że to już nie to, że to profanacja itp. Ja mam to gdzieś, moim zdaniem te odnowione płyty brzmią po prostu rewelacyjnie!
A jeśli chodzi o Twilight Alehouse to koniecznie musisz z nim zapoznać. Najlepiej właśnie ze wspomnianych remasterów, albo ze starszego boxsetu Genesis Archive. Nie jest to na pewno arcydzieło na miarę chociażby Cinema Show czy Firth Of Fifth, ale i tak śmiało powinno było zostać umieszczone na którymś albumie. No właśnie, wcześniej napisałem że na Selling, bo jest to b-side pochodzący z singla I Know What I Like, chociaż tak naprawdę był nagrany podczas sesji do Foxtrot, a powstał jeszcze dużo wcześniej i był przez lata wielokrotnie grany na koncertach. Tak więc równie dobrze mógł się znaleźć na Foxtrocie (zamiast np. Time Table), albo na Nursery Cryme, nadając jej właściwszy rozmiar :)
A z innych utworów (z wczesnego okresu oczywiście), które nigdy nie znalazły się na żadnym LP jest jeszcze A-singlowy "Happy The Man" z 1972, ale to taki krótki wesoły utworek, coś w stylu powiedzmy I Know What I like.
Cytuj:
A Duke...nie pamiętam w ogole. Bede musial sobie ja odświezyć, skoro tak trochę ją zachwalasz.

Pomimo że dodałeś słowo "trochę", to już kolejne "zachwalasz" jest jednak nieco na wyrost ;) Po prostu uważam, że ta ukryta suita nie jest taka zła.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Lis 16, 2012 17:20 
Offline
Head Crusher

Rejestracja: Czw Sty 15, 2009 16:08
Posty: 1357
bialkomat napisał(a):
Yer Blue napisał(a):
Wow, to cholernie musi Ci się ono podobać. Tez bardzo je cenie, jest takie wypieszczone i ilustracyjne. W kategorii "piekne" pewnie też miałbym je w czołowce.

Jest piękne, oj jest.
Ta płacząca, drżąca gitara... po prostu rozrywa mnie od środka.
Jest to też świetny przykład pokazujący że nie zawsze liczy się gitarowa pirotechnika i karkołomne partie a... talent. Po prostu talent. Ileż to jest różnych niby-wielkich wirtuozów, gitarowych onanistów, a w gruncie rzeczy beztalenci i pseudoartystów, którzy nawet na milimetr nie zbliżyli się do dzieł takich jak to.


Wiesz, cała siła tej solówki to piekna melodia, da sie łatwo zanucić. Przynajmniej ten najpiekniejszy motyw, na pewno wiesz, o który chodzi. Chociaż tez sposób grania wiele tutaj daje, taki "płaczliwy"

bialkomat napisał(a):
Cytuj:
Ale moim ulubionym jest chyba solo z ..."Amazing" Aerosmith :)

No to żeś mnie sprowadził na ziemię, nie ma co ;)


Wszystko jest kwestią odbioriu, solówka może nie jest tak malownicza jak Hacketta, ale mnie porywa bez reszty, a blisko 2 minuty tego jest.
Ale juz widzę, że zapomniałem o np. "Parents" Budgie. Pewnie dużo lepszych by się znalazło ale to te, które mi przychodzą do głowy. Jest też bardzo melodyjna solówka Akkermana na suicie "Erupion", w części zaraz po pierwszym perkusyjnym solu - o, ta w kategoriach rozwywajacych serce przebija dla mnie Hacketta :)
Jest zbyt wiele niesamowitych gitarowych solówek by teraz trafic na tę ulubioną.

bialkomat napisał(a):
Cytuj:
oraz od Anyway do Lamia

Ale wychodzi, że to tylko 3 utwory? Nie pomyliło Ci się coś przypadkiem? Tym bardziej, że wcześniej pisałeś, że dużo wyżej stawiasz drugą płytę.


Nie. Chodzi tu tylko o ty by wokół tych 3 nagrań rozbudowac całość na całą stronę analoga. Te 3 nagrania to idealny finał dla płyty. Chodzi o to by skondensować Baranka.
Pewnie, że wyżej cenię drugie CD ale faktycznie to pierwsza "ćwiartka" jest najbliżej ideału, z finałem w postaci In The Cage. Brakuje jej tylko lepszego openera. Ćwiartki 2 i 4 są cholernie roztrzelone, chociaż wszystkie elementy składowe ćwiartki nr 4 podobają mi się. 1 i 3 są bardziej dopracowane i wokół nich zrobiłbym płytę jako 1 CD. Nie wiem, czy już mnie rozumiesz ;) Oczywiscie u Ciebie take coś nie przejdzie bo łykasz Baranka w całości. Zazdroszczę.

bialkomat napisał(a):
Cytuj:
Nie, pierwsze słysze o czyms takim :shock: Ja nie przepadam za boxami, stąd nawet nie wiem co tam teraz wychodzi. Dla mnie to jakas fanaberia :)
A najlepsze jest to, że ja nie znam tego b-side'a. Musze gdzies go wyszperać, w końcu to chyba element sesji do Sellinga. Wiesz, ja w ogole nie miałem pojecia, że Genesis mieli b-sidy nieobecne na dużych płytach : :oops:

Pal już licho te boxy, bo każdą z tych wznowionych płyt można równie dobrze normalnie nabyć oddzielnie. Boxy różnią się głównie tym, że do każdego pudełka jest dołączona dodatkowa płytka z różnymi odrzutami, rarytasami itp. z danego okresu działalności zespołu.
A chodziło mi głównie o te remastery, o ich brzmienie. Oczywiście pewnie znajdą się malkontenci - audiofile, puryści, czy inni maniacy, którzy stwierdzą, że to już nie to, że to profanacja itp. Ja mam to gdzieś, moim zdaniem te odnowione płyty brzmią po prostu rewelacyjnie!
A jeśli chodzi o Twilight Alehouse to koniecznie musisz z nim zapoznać. Najlepiej właśnie ze wspomnianych remasterów, albo ze starszego boxsetu Genesis Archive. Nie jest to na pewno arcydzieło na miarę chociażby Cinema Show czy Firth Of Fifth, ale i tak śmiało powinno było zostać umieszczone na którymś albumie. No właśnie, wcześniej napisałem że na Selling, bo jest to b-side pochodzący z singla I Know What I Like, chociaż tak naprawdę był nagrany podczas sesji do Foxtrot, a powstał jeszcze dużo wcześniej i był przez lata wielokrotnie grany na koncertach. Tak więc równie dobrze mógł się znaleźć na Foxtrocie (zamiast np. Time Table), albo na Nursery Cryme, nadając jej właściwszy rozmiar :)
A z innych utworów (z wczesnego okresu oczywiście), które nigdy nie znalazły się na żadnym LP jest jeszcze A-singlowy "Happy The Man" z 1972, ale to taki krótki wesoły utworek, coś w stylu powiedzmy I Know What I like.


Twilight Alehouse poznam na pewno. Nigdy nie słyszałem Genesis Archive, jedyne co mnie tam zawsze cholernie ciekawiło to Supper's Ready w wersji live ale odkąd znalazłem gdzieś wersję video tego utworu to juz audio przestało być dla mnie atrakcyjne.
Ej, ale Time Table jest świetne. Dla mnie na Foxtrocie nie ma sekundy do ruszenia! Za to dla Nursery Cryme dobrze by zrobił jakis dodatkowy utwór. Ciekawe w klimacie jakiej płyty jest to Twilight Alehouse, jestem tego nagrania cholernie ciekaw.
A co do remsterów, to sa one skandaliczne tylko wtedy gdy naruszają oryginalne ściezki, jak to było przy remasterach Megadeth. A tak poza tym to pożyteczna rzecz, ale bardziej dla zboczeńców idealnego brzmeinia. Musze przyznać, że z początku przeżyłem pewna euforię zremasterowania Beatlesów, faktycznie brzmią czyściej, wyraźniejsze są niuanse, ale na dłuższą metę machnąłem na to ręką i do dziś mam tylko remastera Białego albumu na oryginale.

bialkomat napisał(a):
Cytuj:
A Duke...nie pamiętam w ogole. Bede musial sobie ja odświezyć, skoro tak trochę ją zachwalasz.

Pomimo że dodałeś słowo "trochę", to już kolejne "zachwalasz" jest jednak nieco na wyrost ;) Po prostu uważam, że ta ukryta suita nie jest taka zła.


Och ;)


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Lis 17, 2012 09:54 
Offline
Moderator
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Gru 24, 2008 15:11
Posty: 4504
Panowie widzę, że pełna wczutka - pozytywnie :)
Żułek, a pisałeś, że temat padnie :P

Macieju, przesłuchałem póki co 2 albumy Edge Of Sanity (Infernal i Cryptic). Przyznam, że spodziewałem się grania bardziej zbliżonego do Death. Jest mnóstwo melodii, a sama muzyka jest często bardzo zróżnicowana. Najbardziej jednak zawiewa mi power metalem! Ten mroczny i groźny głos zupełnie nie pasuje do tła, aż prosi się o czyste wokale (takie jak choćby w 15:36). Dokończę całą dyskografię, ale nie sądzę żeby ta kapela zagościła u mnie na dobre. Z tego typu grania wolę o wiele bardziej In Flames.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Lis 17, 2012 10:52 
Offline
Rattlehead

Rejestracja: Pią Sty 02, 2009 15:20
Posty: 2404
Miejscowość: Gdynia/Pogórze
Yer Blue napisał(a):
Wiesz, cała siła tej solówki to piekna melodia, da sie łatwo zanucić. Przynajmniej ten najpiekniejszy motyw, na pewno wiesz, o który chodzi. Chociaż tez sposób grania wiele tutaj daje, taki "płaczliwy"

Wszystko mi się w niej podoba. A nawet najbardziej takie najmniejsze szczególiki, gdy np. kończy niektore frazy takim drżącym dźwiękiem, albo na samym początku jest taki moment, gdzie w pewnym momencie melodia jakby zamiera i Hackett podtrzymuje jeden dzwięk, który powoli narasta i narasta, po czym wchodzi ten piękny motyw, grany wcześniej przez flet (o którym pewnie pisałeś). Po prostu rozwala mnie to :)
Takie rzeczy też pokazują jak w muzyce istotne są najdrobniejsze niuanse, pojedyncze dźwięki czy pauze, które sprawiają, że muzyka przestaje być tylko rozmieszczonymi w czasie tonami o konkretnych częstotliwościach, tylko jest czymś wręcz magicznym. Dobra, chyba zaczynam odlatywać.. ;)
Yer Blue napisał(a):
Ale juz widzę, że zapomniałem o np. "Parents" Budgie.

O tak! Chociaż ja uwielbiam jeszcze sola z Young Is A World i Zoom Club. Pierwsze bardzo emocjonalne, drugie z kolei pełne napięcia i jakiejś takiej nerwowej atmosfery.
Jeśli chodzi o "Eruption" Focusa, to pomimo że uwielbiam tę suitę, to chyba jednak solo, o którym piszesz, nie przyszłoby mi do głowy. Jest oczywiście ładne, ale czy ja wiem czy jakoś specjalnie wybijające się? POza tym zawsze kojarzyło mi się trochę ze stylem Santany :)
Dużo dużo wyżej stawiałbym np. solo z Hamburger Concerto.
Cytuj:
Jest zbyt wiele niesamowitych gitarowych solówek by teraz trafic na tę ulubioną.
Dokładnie
Cytuj:
Ej, ale Time Table jest świetne. Dla mnie na Foxtrocie nie ma sekundy do ruszenia!

Nie no zgadza się. Po prostu Twilight podoba mi się jedak bardziej, a obawiam się, że na oba mogłoby zabraknąć już miejsca na LP.
Chyba faktycznie najlepiej by pasował na Nursery Cryme.
Cytuj:
Och ;)
Hehe, no cóż, pewne doświadczenie nauczyło mnie, że z Tobą to lepiej być precyzyjnym ;)



mateusz napisał(a):
Dokończę całą dyskografię, ale nie sądzę żeby ta kapela zagościła u mnie na dobre.
Myślę, że powinieneś wstrzymać się jeszcze z ostatecznym osądem do czasu posłuchania Crimson.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Lis 17, 2012 12:16 
Offline
Moderator
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Gru 24, 2008 15:11
Posty: 4504
bialkomat napisał(a):
Myślę, że powinieneś wstrzymać się jeszcze z ostatecznym osądem do czasu posłuchania Crimson.

Widzę, że jest nawet sequel i oba są w formie suit. Dobra, załączam :)

Edit:
Jestem na 13 minucie i przeżywam szok! :shock: Coś pięknego - zupełnie inny zespół niż na Cryptic i Infernal.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Lis 17, 2012 13:50 
Offline
Head Crusher

Rejestracja: Czw Sty 15, 2009 16:08
Posty: 1357
bialkomat napisał(a):
Yer Blue napisał(a):
Wiesz, cała siła tej solówki to piekna melodia, da sie łatwo zanucić. Przynajmniej ten najpiekniejszy motyw, na pewno wiesz, o który chodzi. Chociaż tez sposób grania wiele tutaj daje, taki "płaczliwy"

Wszystko mi się w niej podoba. A nawet najbardziej takie najmniejsze szczególiki, gdy np. kończy niektore frazy takim drżącym dźwiękiem, albo na samym początku jest taki moment, gdzie w pewnym momencie melodia jakby zamiera i Hackett podtrzymuje jeden dzwięk, który powoli narasta i narasta, po czym wchodzi ten piękny motyw, grany wcześniej przez flet (o którym pewnie pisałeś). Po prostu rozwala mnie to :)
Takie rzeczy też pokazują jak w muzyce istotne są najdrobniejsze niuanse, pojedyncze dźwięki czy pauze, które sprawiają, że muzyka przestaje być tylko rozmieszczonymi w czasie tonami o konkretnych częstotliwościach, tylko jest czymś wręcz magicznym. Dobra, chyba zaczynam odlatywać.. ;)


Odlatuj częściej :) Fajnie się czyta gdy zapędzasz się w opis przezywania każdego dźwięku.
Dla mnie Firth Of Fifth to ścisła czołowka ulubionych kompozycji Genesis (myśle, że z 99% fanów zespołu ma to samo), ale odbieram go jako całość, nigdy nie rozdrabniałem go na solówkę, wstęp, momenty z wokalem. Tak zresztą na ogół mam z progresem, utwory po prostu płyną, nie mam serca rozdrabniac je na techniczne niuanse.
Nie wiem czy Ci juz to kiedys pisałem: dla mnie najwspanialszym momentem na płytach Genesis, ale tez i w ogóle muzyki rockowej (kolejna śmiała opinia ;)) jest duga częśc The Cinema Show. Chyba z 7 minut zbiorowej improwizacji. Kompletnie nie potrafie opisać co tam sie dzieje! Ten fragment sobie płynie i zawsze wywołuje we mnie krystalicznie czyste poczucie szczęścia. Totalna hipnoza.
Jako całośc wyżej cenie tylko "Supper's Ready", na pewno wpływ na to ma fakt, że to są 23 minuty hiponozy ;)

bialkomat napisał(a):
Yer Blue napisał(a):
Ale juz widzę, że zapomniałem o np. "Parents" Budgie.

O tak! Chociaż ja uwielbiam jeszcze sola z Young Is A World i Zoom Club. Pierwsze bardzo emocjonalne, drugie z kolei pełne napięcia i jakiejś takiej nerwowej atmosfery.
Jeśli chodzi o "Eruption" Focusa, to pomimo że uwielbiam tę suitę, to chyba jednak solo, o którym piszesz, nie przyszłoby mi do głowy. Jest oczywiście ładne, ale czy ja wiem czy jakoś specjalnie wybijające się? POza tym zawsze kojarzyło mi się trochę ze stylem Santany :)


Dla mnie ta solówka kojarzy się bardziej ze stylem Andy'ego Latimera i prawdopodobnie mocno zainspirowała gitarzystę Camela. Gdzieś czytałem wywiad z Latimerem, który nawet się przyznał, że na jego styl najwiekszy wpływ miał Akkerman. I to naprawde słychać.
A co walorów artystycznych to jest być może banalnym popisem ale ta solówka jest cholernie emocjonalnie wykonana, sam przynajmniej odczuwam wulkan emocji gdy tego słucham. Rozdziera duszę.
Young Is A World, oczywiście! Ładnie to opisałeś, dokładnie tak tez to odczuwam. Z Zoom Club nie mam az takich dreszczy, wręcz uważam te solówkę za ciut przydługą, jak i cały utwór. Z solówek Budgie na pewno najbliżej mi do "Parents". Żadene słowa nie opisza tego co tam sie dzieje. W tej chwili nie przypominam sobie piękniejszego sola.

bialkomat napisał(a):
Cytuj:
Ej, ale Time Table jest świetne. Dla mnie na Foxtrocie nie ma sekundy do ruszenia!

Nie no zgadza się. Po prostu Twilight podoba mi się jedak bardziej, a obawiam się, że na oba mogłoby zabraknąć już miejsca na LP.
Chyba faktycznie najlepiej by pasował na Nursery Cryme.


Znam już Twilight Alehouse. Znakimity! Pewnie, że lepszy od Time Table, po prostu z założenia ambitniejszy kawałek. Słychac brzminie Foxtrota od razu, choćby tę specyficzną "kartonową" perkusję. Ale doskonale rozumiem, że nie weszło na Foxtrota. Dla mnie od razu narzuciło sie pewne skojarzenie z Get 'Em Out By Friday - nie wiem czy sie ze mna zgodzić. Friday jest oczywiście dużo bardziej agresywniejszy, ale i Twilight Alehouse posiada ten specyficzny "nerw", w drugiej częsci zwłaszcza. Nie ma jakichś podobieństw muzycznych, ale od razu odczuwam podobna, napietą atmosferę. Utwór ma też nieco zbliżona konstrukcje, chociaż Friday jest ostrzejszy i bardziej przebojowy. Dla mnie obcnosc tych 2 nagran obok siebie na płycie byłoby lekkim zgrzytem. A Time Table jest idealnym odpoczynkiem między dwoma bardziej złozonymi nagraniami, idealnym łącznikiem.
Na Sellingu tez nie widzę mu miejsca, przeładowanie tej plyty nie byłoby za dobre. Tam tez dobrze dobrali kolejność. Lżejsze utwory są potrzebnym odpoczynkiem między dłuższymi formami. Oczywiście More Fool Me to niesłuchalny smęt, ale raz, że go nie biorę na poważnie -ot taki tam przerywnik, dwa - na jego miejsce widziałbym ewentualnie coś krótkiego, lekkiego, oby tylko udanego.
Innymi słowy Twilight Alehouse idealnie by pasował na Nursery Cryme, który ma niedobór materiału. Ale Genesis trochę dali ciała, nagrywajac go dopiero przy Foxtrocie, wtedy było juz za późno. Bo jak rozumiem ten utwór powstał wczesniej?
Na Twilight Alehouse zaskoczyła mnie dosć odjechana wokalna wstawka Gabriela oraz psychodeliczna końcówka. Absolutnie na plus. Poza tym to typowy klasyk Genesis.

O ile pamiętam istnieją jakies 2 nagrania Genesis z okresu chyba W&W, których zespól nie wykorzystał bo podobno ich nie cierpiał, a krążą słuchy, że są własnie świetne. Tez muze je poznać. Ostatnio zetknąłem sie tez z opinią, że podczas sesji Duke powstał jakis ambitniejszy numer, który zespół odrzucił bo miał priorytet wydania lżejszej płyty. To bodaj jakies nagranie Banksa, tez musze je poznać. Twilight Alehouse rozbudził we mnie chęć doszeprania się odrzuconych ciekawostek.
Tak przy okazji: czytałem kiedys wywiad z Banksem chyba, który mówił, że potwornie nie trawi "After the Ordeal". Bardzo mnie to zaskoczyło, bo jest to perełka, być moze taki tez charakter maja te wszystkie odrzuty, będą takimi niechcianymi dziećmi, które moga być znakiomite.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Lis 17, 2012 15:36 
Offline
Rattlehead

Rejestracja: Pią Sty 02, 2009 15:20
Posty: 2404
Miejscowość: Gdynia/Pogórze
Yer Blue napisał(a):
Dla mnie Firth Of Fifth to ścisła czołowka ulubionych kompozycji Genesis (myśle, że z 99% fanów zespołu ma to samo), ale odbieram go jako całość, nigdy nie rozdrabniałem go na solówkę, wstęp, momenty z wokalem.

Ależ oczywiście, że utwór jest wielki w całej swojej rozciągłości :) Giterowe solo, o którym piszemy jest tylko jednym z wielu elementów składowych tego dzieła.
Cytuj:
Nie wiem czy Ci juz to kiedys pisałem: dla mnie najwspanialszym momentem na płytach Genesis, ale tez i w ogóle muzyki rockowej (kolejna śmiała opinia ;)) jest duga częśc The Cinema Show. Chyba z 7 minut zbiorowej improwizacji. Kompletnie nie potrafie opisać co tam sie dzieje! Ten fragment sobie płynie i zawsze wywołuje we mnie krystalicznie czyste poczucie szczęścia. Totalna hipnoza.

Tak, coś kojarzę, że wysoko cenisz ten utwór. Ja zresztą również, jakże by inaczej :) Część instrumentalna jest po prostu obłędna.

A co sądzisz tak w ogóle o The Battle Of Epping Forest? Zawsze miałem wrażenie, że o tym utworze jakoś niewiele się mówi i pisze, tak jakby nikt go nie zaliczał do panteonu największych dzieł Genesis, a ja go po prostu uwielbiam! :) Jest niesamowicie pokręcony, połamany, dynamiczny; ileż tam się dzieje. I z kolei ja się teraz porwę na śmiałą opinię - dla mnie to najlepszy utwór jeśli chodzi o wokal Gabriela.

Cytuj:
Jako całośc wyżej cenie tylko "Supper's Ready", na pewno wpływ na to ma fakt, że to są 23 minuty hiponozy ;)

Nie no wiadomo, Supper's Ready to gigant, utwór instytucja, brak słów po prostu - chyba nawet najwięksi poeci nie daliby mu rady :)

A skoro jesteśmy już przy Foxtrocie to muszę przyznać, że w ostatnim czasie po prostu ubóstwiam Can-Utility And The Coastliners. Dla mnie to bez dwóch zdań numer 2 tej płyty. Chyba najlepiej wykorzystany mellotron przez ten zespół, ale nie będę się już rozdrabniał ;)
Cytuj:
Dla mnie ta solówka kojarzy się bardziej ze stylem Andy'ego Latimera i prawdopodobnie mocno zainspirowała gitarzystę Camela. Gdzieś czytałem wywiad z Latimerem, który nawet się przyznał, że na jego styl najwiekszy wpływ miał Akkerman. I to naprawde słychać.

Muszę Ci przyznać, że tak - coś w tym jest.
Cytuj:
Dla mnie od razu narzuciło sie pewne skojarzenie z Get 'Em Out By Friday - nie wiem czy sie ze mna zgodzić. Friday jest oczywiście dużo bardziej agresywniejszy, ale i Twilight Alehouse posiada ten specyficzny "nerw", w drugiej częsci zwłaszcza. Nie ma jakichś podobieństw muzycznych, ale od razu odczuwam podobna, napietą atmosferę. Utwór ma też nieco zbliżona konstrukcje, chociaż Friday jest ostrzejszy i bardziej przebojowy.

Zgadza się! Mi się też od razu skojarzył z Friday'em.
Cytuj:
Innymi słowy Twilight Alehouse idealnie by pasował na Nursery Cryme, który ma niedobór materiału. Ale Genesis trochę dali ciała, nagrywajac go dopiero przy Foxtrocie, wtedy było juz za późno. Bo jak rozumiem ten utwór powstał wczesniej?

Tak, ponoć już w 1970 grali go na koncertach.
Cytuj:
O ile pamiętam istnieją jakies 2 nagrania Genesis z okresu chyba W&W, których zespól nie wykorzystał bo podobno ich nie cierpiał, a krążą słuchy, że są własnie świetne. Tez muze je poznać.

Hmm, a może tu chodzi o trzy nagrania, które weszły w skład EPki Spot The Pigeon, czyli Match Of The Day, Pigeons i Inside And Out, a które były właśnie odrzutami z sesji do W&W ?
Cytuj:
Ostatnio zetknąłem sie tez z opinią, że podczas sesji Duke powstał jakis ambitniejszy numer, który zespół odrzucił bo miał priorytet wydania lżejszej płyty. To bodaj jakies nagranie Banksa, tez musze je poznać.

A to nie słyszałem tego. A może tu chodzi o tą niedoszłą suitę, o której pisałem wcześniej, a która ostatecznie została rozmontowana na oddzielne utwory?
Jedyne mi znane odrzuty z czasów Duke'a to 2 b-side'y - Evidence of Autumn oraz Open Door, ale nie nazwałbym ich specjalnie ambitnymi, chociaż ten pierwszy jeszcze ujdzie i mógł się w sumie znaleźć na płycie.
Cytuj:
Twilight Alehouse rozbudził we mnie chęć doszeprania się odrzuconych ciekawostek.

Dlatego właśnie zachęcam do zapoznania się z dołączanymi do ostatnich boxów płytkami z rarytasami, ew. z boxami Genesis Archive. Aczkolwiek ciekawostek z najlepszego ich okresu jest niestety bardzo niewiele, tak więc specjalnie się nie napalaj. Później sporo mieli różnych odrzutów, b-sideów itp. ale kto by się tym interesował. Na pierwszej części Archive'a jest jeszcze całkiem dużo wykopalisk sprzed i z czasów From Genesis To Revelation, ale to już chyba coś bardziej dla maniaków.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Lis 17, 2012 17:42 
Offline
Prince Of Darkness
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Gru 24, 2008 12:41
Posty: 5418
Miejscowość: from hell
mateusz napisał(a):
Żułek, a pisałeś, że temat padnie :P


gdyby nie post Yer Blue o AJFA by padł ;) w sumie dyskusja dotyczy tylko Genesis ;)

Cytuj:
Z tego typu grania wolę o wiele bardziej In Flames.


i oplułem laptopa :lol:

_________________
Image
Mocarne knury w butach biegają po lesie z połówkami melona na głowach wykrzykując pod adresem maciory jestem chomikiem z azbestu.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Lis 17, 2012 17:53 
Offline
Rattlehead

Rejestracja: Pią Sty 02, 2009 15:20
Posty: 2404
Miejscowość: Gdynia/Pogórze
Żułek napisał(a):
mateusz napisał(a):
Żułek, a pisałeś, że temat padnie :P

gdyby nie post Yer Blue o AJFA by padł ;) w sumie dyskusja dotyczy tylko Genesis ;)

Ee, tak to można powiedzieć o każdym temacie czy każdej dyskusji, które zaczynają się od czyjegoś tam pojedynczego postu.

Dla mnie temat jest Ok, zresztą uważam że jego "prototyp" czyli Newsy też miał rację bytu. W sumie to nie wiem czemu został usunięty.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Lis 17, 2012 17:57 
Offline
Moderator
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Gru 24, 2008 15:11
Posty: 4504
Żułek napisał(a):
i oplułem laptopa

Ponieważ ?


Góra
 Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 257 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5 ... 13  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 3 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group