Miszcz napisał(a):
A moim zdaniem jest to bardzo realne, tym bardziej po koncertach big4 - wspólnych występach na scenie. Kawałków Megadeth grać nie będę, bo w sumie z jakiej paki, ale wałek z Kill'em All z Dave'em? Obstawiam Four Horsemen oczywiście. Tudzież Mechanixa w oryginale, nawet próba nie byłaby potrzebna.
Jestem oczywiście bardzo za. Albo mogliby zagrać z Kirkiem The Four Horseman z tym, że środkowa solówka byłaby Kirka a ta na końcu Dave'a. Też jakieś połączenie. : )
Żułek napisał(a):
nie chodziło mi o odległość od sceny tylko o zabawe, fun, przeżycia, róznorodność setlist i ogólnie całe to "szoł"
a koncerty Megadeth można porównać do kariery scenicznej Billa Wymana
To znaczy ja jestem za "szoł" jakie robiła Metallica, oczywiście, ale za takim w latach 80 (koncert w Seattle np.) a nie za pokazem świateł i innych takich duperelach. I przyczepiliście się do tej odległości od sceny jak rzep do psiego ogona.
Żułek napisał(a):
pozwole sobie to przemilczeć
Pozwolę sobie to zaakceptować.
mateusz napisał(a):
Nie chcę mi się czytać dokładnie wszystkiego, bo jestem trochę pijany, ale TCOK, to jest klasyk, a biorąc pod uwagę fakt, że maczał w nim palce Rudolf, to tym bardziej zyskuje na wyjątkowości. Jako opener, jeszcze bardziej pobudza apetyt. Wiem, że się mogę narazić, ale to dla mnie zdecydowany numer jeden wśród utworów Mety.
Mógł maczać palce we wszystkich kawałkach Mety, które wyglądałyby jak ten - i tak byłyby słabe.
mateusz napisał(a):
Brawo, i mam nadzieję, że Dave w końcu pójdzie po rozum do łba swego pustego i w końcu przestanie być nudny. Fani kiedyś się w końcu mogą zbuntować...
Podpiszę się pod stwierdzeniem "nudny" jeśli chodzi o setlisty i ich długość.
mateusz napisał(a):
Zawsze to jakieś sprytne wytłumaczenie i rekompensata za twórczą nieudolność
Tu racja, a teraz wyobraźmy sobie, że Megadeth organizowałoby coś podobnego i na scenie 21 osób (pominąłem Gara a co do reszty to sądzę, że żyją), 7 perkusji, 4 basy i 9 gitar. To byłby dosłownie NAJWIĘKSZY koncert Megadeth ever.