Megadeth Info Forum

Forum poświęcone amerykańskiemu zespołowi metalowemu Megadeth
Obecny czas: Śro Lis 27, 2024 04:46

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 254 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1 ... 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10 ... 13  Następna

wiadomo ;)
Sudden Death 2%  2%  [ 1 ]
Public Enemy No. 1 6%  6%  [ 3 ]
Whose Life (Is It Anyways?) 6%  6%  [ 3 ]
We the People 4%  4%  [ 2 ]
Guns, Drugs & Money 2%  2%  [ 1 ]
Never Dead 11%  11%  [ 6 ]
New World Order 9%  9%  [ 5 ]
Fast Lane 11%  11%  [ 6 ]
Black Swan 17%  17%  [ 9 ]
Wrecker 2%  2%  [ 1 ]
Millennium of the Blind 4%  4%  [ 2 ]
Deadly Nightshade 11%  11%  [ 6 ]
13 17%  17%  [ 9 ]
Razem głosów : 54
Autor Wiadomość
 Temat postu: Re: TH1RT3EN
PostWysłany: Śro Lis 02, 2011 13:23 
Offline
Angry Again
Awatar użytkownika

Rejestracja: Pon Sie 10, 2009 13:31
Posty: 426
Miejscowość: Poznań
khomaniac napisał(a):
Tak tylko żeby dojść do tych "kipiących emocjami solówek" trzeba się zmierzyć z jedną chyba z najbardziej gówniana w karierze mety solówką z TDTNC :P


A to ciekawe, bo dla mnie to najlepsza solówka na DM. :P


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: TH1RT3EN
PostWysłany: Śro Lis 02, 2011 13:55 
Offline
Prince Of Darkness
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Gru 24, 2008 12:41
Posty: 5418
Miejscowość: from hell
mateusz napisał(a):
Breadline wymiata, ale chyba śmieci z ulicy ;)
Noname napisał(a):
Mi natomiast Deadly Nightshade w ogóle nie skojarzyło mi się z Metalliką. Moim zdaniem w ogóle nie metallikowy numer.

Riff, to dla mnie czysta Metallica. Jak go usłyszałem, to natychmiast pomyślałem sobie o Load i ReLoad.


co masz na mysli pisząc "czysta Metallica" ? ;)
mi generalnie Megadeth nie kojarzy sie z Metalliką chyba że coś konkretnie sobie pożyczą jak np w FFF :P

co do solówek to tak jak pisałem wcześniej, Chris cienkim gitarzystą jest :mrgreen:

_________________
Image
Mocarne knury w butach biegają po lesie z połówkami melona na głowach wykrzykując pod adresem maciory jestem chomikiem z azbestu.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: TH1RT3EN
PostWysłany: Śro Lis 02, 2011 16:04 
Offline
Moderator
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Gru 24, 2008 15:11
Posty: 4504
Dobra. Miałem skrobnąć coś na temat TH1RT3EN.
Zaznaczam, że pisałem to pod innym kątem niż typowa wypowiedź na forum, a sama recenzja nie była pisana pod to forum. Wrzucam ją zwyczajnie "przy okazji", że tak to nazwę ;)



Pechowa trzynastka ?
Zaznaczam, że recenzja ta jest subiektywna i związana wyłącznie z odczuciami jej autora.


Jako oddany fan Megadeth, czekałem na nowe wydawnictwo grupy z dużą niecierpliwością.
Po bardzo dobrym Endgame, rodziły się we mnie spore nadzieje na to, że kolejna płyta będzie równie udana, jak nie lepsza.
Swoje oczekiwania ugruntowałem tym, że lider grupy, Dave Mustaine, wspominał, iż TH1RT3EN oddaje emocje i uczucia, o których gitarzysta nie miał pojęcia. Smaczku, dodawał jeszcze fakt, że w tytule krążka, można doszukać się kilku ważnych znaczeń. Dave urodził się przecież 13 września. Swoją przygodę z gitarą zaczął w wieku trzynastu lat, a przede wszystkim – TH1RT3EN to trzynasty album studyjny Megadeth.
Nie można także zapomnieć o powrocie do składu drugiej legendy kapeli – Davida Ellefsona, który rozstał się z zespołem w 2003 roku, w mało przyjaznej atmosferze.

Za produkcję, ale także za komponowanie, odpowiedzialny jest Johnny K, który współpracował z takimi wykonawcami jak Disturbed czy Machine Head. Trzeba przyznać, że facet spisał się na medal, bo pod względem brzmienia, to zdecydowanie najlepiej wyprodukowany album Megadeth.

Wspomniałem już jednak, że oczekiwałem udanego krążka. Zapowiadało się rzeczywiście bardzo dobrze. Pierwszą odsłoną był Sudden Death, nagrany na potrzeby kolejnej edycji Guitar Hero (później okazało się, że trafi na płytę). Naszpikowany do granic solówkami utwór, błyskawicznie mi się spodobał i rozbudził apetyty na więcej. Czuć było świeżość i pomysł, ale do czasu. Kilka tygodni później, okazało się, że na TH1RT3EN pojawią się utwory, które znane są fanom kapeli od dawna. Mowa tutaj o New World Order, który zamieszczony został w wersji demo m. in. na remasterze Youthanasia z 2004 roku, a skomponowano go już w 1991 roku. Następnym w kolejce był Black Swan, czyli odrzut z sesji United Abominations. Ostatni to Millennium Of The Blind, którego próbkę usłyszeć można na, wspomnianym już remasterze Youthanasia, a także w 1000 Times Goodbye z The World Needs A Hero, gdzie wykorzystano już główny riffu. To wszystko, spowodowało, że zacząłem się obawiać o efekt końcowy. W końcu znałem już, siłą rzeczy, cztery utwory, które znajdą się na krążku. Pomysł umieszczenia tych kawałków zaburzył znacząco moje wyobrażenia o premierowym materiale.
Nie było dla mnie istotne, że utwory te nie pojawiły się nigdy na oficjalnych albumach. Sam fakt, że je znałem był już mocno dołujący. Słucham tej kapeli od dwudziestu lat i tego się po nich nie spodziewałem. Dość już odgrzewanych kotletów i nie ma znaczenia w jakim sosie je przyrządzono!
Czarę goryczy, przelał dodatkowo fakt, że utwory te nie należą do moich ulubionych. Pozostała mi nadzieja w dziewięciu, nieznanych kompozycjach. Z tych dziewięciu, szybko zrobiło się jednak sześć, bowiem zespół udostępnił, wybrany na singiel Public Enemy No. 1. Na oficjalnej stronie pojawił się Never Dead, a w radiu Whose Life (Is It Anyways?).
Jeśli chodzi o ten pierwszy - jest to naprawdę chwytliwy numer z przebojowym refrenem, w sam raz nadający się na singiel. Nie jest to jednak nic odkrywczego, a co gorsza, Dave wykorzystał tutaj riff znany z Tears In A Vial. Mimo, że jest to kawałek przyjemny w odbiorze i może się podobać, to gorycz pozostaje.
Kiedy usłyszałem Never Dead, byłem już przekonany, że TH1RT3EN będzie dla mnie pechowa. Tym sposobem, na moją głowę został wylany kolejny kubeł zimnej wody. Po pewnym czasie jednak coś zaskoczyło i obecnie, to dla mnie jeden z lepszych momentów tego albumu. Złowrogi wstęp, stanowi doskonały nastrój dla pozostałej części utworu. Jedynie refren, który konstrukcją przypomina mi ten z How The Story Ends, średnio pasuje do całości. Sama końcówka Never Dead, rekompensuje nam to jednak.
Przy Whose Life (Is It Anyways?), częściowo odżyły moje nadzieje. Jest to dosyć punkowa kompozycja, wyjątkowo skoczna, stworzona do grania na żywo i zabawy z publicznością. Emanuje wręcz pozytywną energią. Pojawia się też kilka ciekawych solówek. Co prawda, nie mamy do czynienia z jakąś wyrafinowaną wirtuozerią, ale w umiejętny i zgrabny sposób dopełniają całości nagrania.

Nadszedł w końcu dzień, w którym świat mógł zapoznać się z zawartością TH1RT3EN w całości. Niezwłocznie zabrałem się do odsłuchu, katując krążek kilkunastokrotnie.
W otwierającym Sudden Death, dało się wyłapać niewielkie zmiany w stosunku do wersji z Guitar Hero. Mięsisty opener, zyskał jednak u mnie dodatkową notę, dzięki doskonałemu brzmieniu. Wcześniejsza dostępna wersja, była pod tym względem przeciętna. Dopiero w oficjalnej formie, w pełni poczułem moc tego numeru. O Public Enemy No. 1, miałem już okazję wspomnieć, podobnie jak w przypadku, kolejnego na płycie Whose Life (Is It Anyways?). Czas więc na pierwszą nowość w postaci We The People. Zaczęło się od konkretnego, mocnego i melodyjnego riffu. Przypuszczałem, że zostanie tak już do końca. Moje nadzieje szybko zostały rozwiane przez refren i pewien spokojniejszy fragment w dalszej części utworu. Spodobał mi się natomiast moment, gdzie grane jest solo. Skojarzył mi się nawet odrobinę z klimatem Sweating Bullets i Captive Honour. Dziwi nieco spokojne zakończenie, które nijak ma się do całości. Pomyślałem sobie, że nie jest dobrze, ale tragedii też jeszcze nie ma. Sądziłem, że Guns, Drugs, & Money podkręci trochę atmosferę. Nic takiego jednak się nie stało, choć początkowo mi się spodobał. Po kilkukrotnym przesłuchaniu, szybko wyleczyłem się z niego. To jeden z najnudniejszych utworów na płycie. Refren kompletnie nudny i bez pomysłu, przez co potęguje wrażenie, że kawałek ciągnie się w nieskończoność. Są jednak momenty, które przypadły mi do gustu. Ponownie mamy do czynienia z mocnym wstępem z obiecującym riffem, nie mówiąc już o fragmencie bezpośrednio przed refrenem. Później jednak zaczyna wyjątkowo wiać nudą. Utwór dobry, ale tylko przez pierwszą minutę.
Pozycję numer 6, ma na płycie przypisany, wspomniany już Never Dead. Następny jest New World Order, czyli pierwszy z „niepożądanej” u mnie trójki. Przyznam w tym miejscu szczerze, że przywykłem do jego obecności na tym albumie i o dziwo mnie nie razi. Wypada nawet lepiej niż pierwotna wersja. Wracam do niego ostatnio coraz częściej.

Pomyśleć, że dopiero przy ósmej kompozycji potraktowano mnie porządnym kopniakiem w postaci dawki muzyki z najwyższej półki... Fast Lane, bo o nim tutaj mowa, to zdecydowanie jeden z najlepszych utworów na płycie. Mamy tutaj doskonałe riffy (mogą przypominać muzykę Motorhead), wyjątkowo zadziorny śpiew Dave' a, klimatyczne solówki, świetne tempo i zachodzące w nim zmiany oraz wyjątkowo chwytliwy refren. O to właśnie chodziło przez cały czas. Takiego grania oczekiwałem od Megadeth.

Długo w nastroju euforii zespół mnie jednak nie pozostawił. Moim uszom objawił się bowiem odrzut z United Abominations – Black Swan. Owszem, niby zmieniony, udziwniony, ale totalnie nie pasujący do reszty albumu, który w jakiś sposób tworzy zwartą całość.

Muszę przyznać, że grupa potrafi bawić się emocjami słuchacza. Po Black Swan, przyszła kolej na poprawę i powrót do... drugiej połowy lat 70-tych. Tak właśnie kojarzy mi się Wrecker. Swoją budową i klimatem, przypomina czasem Whole Lotta Rosie z repertuaru AC/DC. Wyjątkowo rock'n roll'owe nagranie. Warto przypomnieć, że Let There Be Rock, z którego pochodzi Whole Lotta Rosie, to jeden z ulubionych albumów Dave' a.

Pora na kolejny „przerywnik” w postaci Millennium Of The Blind, który stanowi przy okazji autoplagiat. O dziwo, spotkałem się z wieloma pozytywnymi głosami, dotyczącymi tej kompozycji.
Przyznam, że trochę męcząca jest ta wymienność nowych utworów ze starymi. Nie pozwala w pełni skupić się nad premierowym materiałem. Wzbudza dodatkowo mieszane uczucia, na temat ogółu.
Całe szczęście, że zespół oszczędził nam tego w końcowych rewelacyjnych jedenastu minutach.
Tak oceniam właśnie dwa ostatnie utwory. Pierwszy z nich to Deadly Nightshade ze wspaniałym riffem, który przywodzi na myśl dokonania Metallicy z czasów Load i ReLoad. Mustaine ponownie śpiewa z pazurem i wyjątkową zadziornością (refren), udowadniając, że ma jeszcze w sobie sporo pary. Co prawda, na żywo idzie mu już znacznie gorzej, ale w studiu wciąż daje z siebie wszystko.
Skoro jestem już przy wokalu, to zaryzykuję stwierdzeniem, że to jeden z najlepiej zaśpiewanych albumów Megadeth. Słychać, że głos Dave' a nieco się zestarzał, ale dzięki temu, jego charakterystyczna barwa nabiera wyjątkowości.

Wracam jednak do zawartości płyty i ostatniego, tytułowego utworu.
Miałem co do niego, wyłącznie dobre przeczucia. W zasadzie, każda tytułowa kompozycja Megadeth jest udana.
Nie inaczej było tym razem. TH1RT3EN jest w zasadzie balladą, ale balladą niesamowitą i jedyną w swoim rodzaju. W pewnym stopniu autobiografią. Pełną emocji, które Mustaine wyraża w wyjątkowo zaśpiewanych zwrotkach i refrenach, emanujących wręcz dramaturgią. Utwór ten, autentycznie wywołuje na ciele dreszcze. Niektórzy nazywają go współczesnym In My Darkest Hour. Osobiście, podchodzę do tego stwierdzenia z dystansem.
Uważniejsi słuchacze, dostrzegą na pewno podobieństwo w riffie do Hangar 18. Coś w tym rzeczywiście jest. W mojej ocenie, nie rzutuje to jednak na odbiór tej pięknej kompozycji, która natychmiast chwyciła mnie za serce. Wywołała u mnie syndrom „natychmiastowego uwielbienia”. Mam pewność, że wpisze się do mojej ścisłej czołówki ulubionych utworów Megadeth.

Da się zauważyć, że nie napisałem nic konkretnego o solówkach. Cóż, z czegoś to musi wynikać, tak? TH1RT3EN pod tym względem nie przoduje. Nie ma na tyle charakterystycznych i ciekawych zagrywek, żeby się o nich rozpisywać. Czasy, w których Megadeth dawało pod tym względem popisy, minęły. Da się jednak odnaleźć, na ostatnich albumach kilka gitarowych „ciekawostek”.
Warto jednak pochwalić Shawna Drovera za bardziej urozmaiconą grę na perkusji. Facet, udowodnił w końcu, że potrafi coś z siebie dać. To bardzo ważny czynnik, którego brakowało kapeli od wielu lat.
Nie taka pechowa ta Trzynastka, ale szczęścia też zbyt wiele słuchaczowi nie przynosi.

Ocena końcowa 6/10


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: TH1RT3EN
PostWysłany: Śro Lis 02, 2011 16:20 
Offline
Addicted To Chaos
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Sty 13, 2009 14:32
Posty: 1239
Miejscowość: Baniocha
uf.., długo się zbieram by napisać więcej niż do tej pory o tej płycie...

słucham jej codziennie jadąc i wracając z pracy..,

wiecie, żadna płyta MegaRudego tak długo mi się nie wkręcała.., i do tej pory mi się nie wkręciła.., jako fanatyk Mega zaślepienie zespołem powinno mnie zobowiązywać do śpiewania peanów o 13, jednak nie zamierzam.., nie widzę w niej nic jak na razie co sprawiło by u mnie okrzyk zachwytu, podniecenie, rozkosz dla uszu i duszy,nie czuję emocji, euforii.., wsuchuję się w każdy dźwięk, każde przejścia, rytm, sola, i wiecie co słyszę? jednostajność, prostotę, wręcz nudę.. te riffy niekiedy składające się z trzech lub mniej akordów, te przejścia, przyspieszenia,wstępy, wszystko wydaje mi się że już było (choć nie umiem powiedzieć w większości gdzie i kiedy-wręcz nienawidzę tych doszukiwań się niektórych osób to brzmi jak to a to jak tamto)..

nie słyszę połamanych riffów, nie czuję mocy, nie czuję kopa (może przydałby mi się kop prawdziwy prosto w japę) :roll:

aczkolwiek mam swoich faworytów i najśmieszniejsze ( i najbardziej adekwatne do mojej wypowiedzi)jest to że to (znienawidzone słowo)kotlety, (więc dalej będę je nazywał bonusami):)a zatem;
sudden - jestem po prostu zakochany! nr jeden płyty (choć te wszystkie kotlety traktuję poza punktacją "tylko 13") to co tam się dzieje przechodzi dla mnie ludzkie pojęcie, te wejście tych solówek, jaka moc,szybkość szaleństwo siła i wariacja, potem ten riff skaczący z lewa na prawo, i czekanie na wejście głosu Rudego i ta siła, wściekłość w głosie, pluje tymi słowami, bardzo się cieszę że tak mało go słuchałem, za to teraz to najlepszy otwieracz na równi z Holy i Wakeup..
NWO- wyżej oceniam go niż oryginał, podoba mi się lekko przerobiona solówka przed refrenem, jest taka bardziej łagodna choć nie dla wszystkich i nie wszyscy się z tym zgodzą zapewne, piękna praca perki, Drover szacun za całą płytę ale o tym w podsumowaniu, no i wokal, perełka.., Rudy śpiewa, wręcz cedzi jak za dobrych starych czasów z wściekłością, jakby cynizmem pogardą (subiektywne odczucie)
Black Swan-zakochany jestem po uszy, przyznam się Wam bez bicia że ten utwór przesłuchałem wcześniej ze trzy razy tylko po to by dać mu jakąś tam ocenę podczas naszego zabawa-rankingu, i nie mam jako takiego porównania i może dobrze:) to jest rewelacyjny utwór, ma wszystko, piękne riffy, sam wstęp zasługuje na 10/10 :) te sola i ten refren, cały czas mam go w uszach i niech siedzi tam jeszcze dłuuugo:) "...My angels left me, sorrows are my own.." to takie smutne i jakie piękne.. Drover szacun No.2
MOTB-piękny wokal, jak ja kocham ten głos, te niskie tony, gardłowo, piękne melodie, na początku byłem troszkę nie przekonany ale teraz nie mogę się odpędzić od tego głosu, piękna melodia a riff wogóle nie przeszkadza w tym że jest wykorzystany w inny utworze, nie bądźcie pedantami...:)

o prawdziwej płycie i tylko płycie 13 napiszę kiedy indziej, muszę ją jeszcze długo wdrażać i mam nadzieję że za miesiąc albo dłużej napiszę o swoich odczuciach.

ogólnie o płycie- produkcja rewelacja! niewiem jak to wytłumaczyć ale raz uważam że jest super czysta sterylna, że wszystko słychać jak na dłoni a sekundę później że jest wręcz odwrotnie-brudna, że mi się wszystko zlewa, że nie słyszę dokładni :twisted: ale oba te odczucia są pozytywne dla płyty
wokal-kisiel w majtkach! rudy jakiego dawno nie słyszałem i jakiego pragnąłem usłyszeć. jak ja Go kocham za ten przećpany, zapijaczony głos, może koncertowo siada ale studyjnie jest najlepszy na świecie.., tak tak, wdupie mam Dikinsonów, Hetfieldów i Ozbournów - mój Dawidek jest najlepszy :D
Drover-wreszcie coś zmienił w tym swoim plumkaniu i to jak zmienił! jest lekkość, finezja, szybkość, technika, przejścia, dwie stopy często i gęsto i powtórzę jeszcze raz - lekkość i łatwość - nie ma tego "siłowego"grania jak dla mnie oczywiscie, odjebałeś chłopie zajebistą robotę.

wiem że to dobrze że tak długo się wkręcam, po wysłuchaniu E dwa razy srałem z podniecenia pod siebie a teraz włączam ją sporadycznie, nie chcę by tak się stało i z 13.. pożyjmy zobaczymy

to tyle.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: TH1RT3EN
PostWysłany: Śro Lis 02, 2011 16:26 
Offline
Rattlehead

Rejestracja: Pią Sty 02, 2009 15:20
Posty: 2404
Miejscowość: Gdynia/Pogórze
mateusz napisał(a):
Zaznaczam, że pisałem to pod innym kątem niż typowa wypowiedź na forum, a sama recenzja nie była pisana pod to forum.

A mógłbyś zdradzić po jakim kątem była pisana? ;)

mateusz napisał(a):
Tak właśnie kojarzy mi się Wrecker. Swoją budową i klimatem, przypomina czasem Whole Lotta Rosie z repertuaru AC/DC.

No takim porównaniem to żeś mnie akurat zaskoczył ;)

Ogólnie fajnie napisana recenzyja ;) Zgrabnie i skrupulatnie podsumowuje wszystkie aspekty związane z płytą - oczekiwania, obawy, kontrowersje, rozczarowania ale i też oczarowania...
W zasadzie podpisuję się pod nią jakoś w 90-95% ;)


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: TH1RT3EN
PostWysłany: Śro Lis 02, 2011 16:49 
Offline
The Scorpion

Rejestracja: Sob Lip 30, 2011 17:13
Posty: 708
Miejscowość: Poznań
Noname napisał(a):
yaku napisał(a):
O tych solówkach w DN wcześniej nie doczytałem. Moim zdaniem niema w nich nic nadzwyczajnego. A co do Kirka to słuchając kipiących wręcz emocjami jego solówek w takich utworach jak U3, TJK, Suicidal czy nawet MA (biorąc pod uwagę tylko Death Magnetic) to wcale nie żałuję że nie gra On takich solówek jak na DN.


U3, TJK to się zgodzę. Reszta - shit, jeśli chodzi o Kirka. Na Suicidal jest dobra solówka, racja, ale Jamesa. Koniec offtopa.

Te długie teksty zostawię sobie na wieczór :)

_________________
hyhy : P


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: TH1RT3EN
PostWysłany: Śro Lis 02, 2011 16:56 
Offline
Moderator
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Gru 24, 2008 15:11
Posty: 4504
bialkomat napisał(a):
A mógłbyś zdradzić po jakim kątem była pisana? ;)

Pod kątem nie tylko słuchaczy Megadeth ;)

bialkomat napisał(a):
No takim porównaniem to żeś mnie akurat zaskoczył ;)

Sam wstęp jest już łudząco podobny.
bialkomat napisał(a):
W zasadzie podpisuję się pod nią jakoś w 90-95% ;)

O proszę :)
mro-ziak napisał(a):
wiecie, żadna płyta MegaRudego tak długo mi się nie wkręcała.., i do tej pory mi się nie wkręciła..,

Coś w tym jest. Mam podobne odczucia.
mro-ziak napisał(a):
po wysłuchaniu E dwa razy srałem z podniecenia pod siebie a teraz włączam ją sporadycznie

Ja też ją puszczam sporadycznie, ale nie znaczy to, że nie przetrwała próby czasu u mnie. Wręcz przeciwnie. Dalej jest jednym z moich ulubionych albumów Mega. Ostatnio, rzadko wracam nawet do CTE, Y czy RIP ;)


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: TH1RT3EN
PostWysłany: Śro Lis 02, 2011 17:24 
Offline
Addicted To Chaos
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Sty 13, 2009 14:32
Posty: 1239
Miejscowość: Baniocha
Mati, fajna recka, daje wiele do myślenia 8-)


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: TH1RT3EN
PostWysłany: Śro Lis 02, 2011 17:49 
Offline
Warhorse
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Paź 23, 2011 19:00
Posty: 157
yaku napisał(a):
U3, TJK to się zgodzę. Reszta - shit, jeśli chodzi o Kirka. Na Suicidal jest dobra solówka, racja, ale Jamesa. Koniec offtopa.


Każdy z tych jak to nazwałeś "shitów" jest lepszy od tego sola z DN. O solowce Jamesa nawet tutaj nie wspominam bo ona jest poprostu genialna. Jest na Suicidal także solo Kirka, które także uważam za dużo lepsze od tego z DN.
Teraz może być koniec offu.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: TH1RT3EN
PostWysłany: Śro Lis 02, 2011 17:55 
Offline
Addicted To Chaos
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Sty 13, 2009 14:32
Posty: 1239
Miejscowość: Baniocha
naprawdę skończcie już piepszenie tych offtopów, spadać do odpowiedniego tematu! za chwilę będzie rozprawiać o rozterkach życiwych kirkusia :evil:


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: TH1RT3EN
PostWysłany: Śro Lis 02, 2011 18:16 
Offline
Prince Of Darkness
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Gru 24, 2008 12:41
Posty: 5418
Miejscowość: from hell
Mat jako mod zaspał ;)

Mateusz napisał(a):
Kiedy usłyszałem Never Dead, bla bla bla. Złowrogi wstęp, stanowi doskonały nastrój dla pozostałej części utworu.


złowrogi ? poważnie ? :lol: dla mnie to tragedia :P

Cytuj:
Black Swan. Owszem, niby zmieniony, udziwniony, ale totalnie nie pasujący do reszty albumu, który w jakiś sposób tworzy zwartą całość.


ale dlaczego ? moim zdaniem po lekkiej zmianie brzmienia w porównaniu z wersją pierwotną pasuje tutaj idealnie

Cytuj:
Tak właśnie kojarzy mi się Wrecker. Swoją budową i klimatem, przypomina czasem Whole Lotta Rosie z repertuaru AC/DC. Wyjątkowo rock'n roll'owe nagranie. Warto przypomnieć, że Let There Be Rock, z którego pochodzi Whole Lotta Rosie, to jeden z ulubionych albumów Dave' a.


dziwne porównanie, ja tutaj prędzej słysze wlaśnie Motorhead o którym wspomniałeś wcześniej

Cytuj:
Ocena końcowa 6/10


ale nisko :shock: może jakieś szczegóły ? ;)

mro-ziak napisał(a):
sudden - jestem po prostu zakochany! nr jeden płyty (choć te wszystkie kotlety traktuję poza punktacją "tylko 13") to co tam się dzieje przechodzi dla mnie ludzkie pojęcie, te wejście tych solówek, jaka moc,szybkość szaleństwo siła i wariacja, potem ten riff skaczący z lewa na prawo, i czekanie na wejście głosu Rudego i ta siła, wściekłość w głosie, pluje tymi słowami, bardzo się cieszę że tak mało go słuchałem, za to teraz to najlepszy otwieracz na równi z Holy i Wakeup..


ok :lol: :lol: :lol:

_________________
Image
Mocarne knury w butach biegają po lesie z połówkami melona na głowach wykrzykując pod adresem maciory jestem chomikiem z azbestu.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: TH1RT3EN
PostWysłany: Śro Lis 02, 2011 18:23 
Offline
Moderator
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Gru 24, 2008 15:11
Posty: 4504
Żułek napisał(a):
Mat jako mod zaspał ;)

Tolerancyjny jestem... do czasu ;)
Żułek napisał(a):
złowrogi ? poważnie ? :lol:

Poważnie, w stylu Slayera taki nawet ;)
Żułek napisał(a):
ale dlaczego ? moim zdaniem po lekkiej zmianie brzmienia w porównaniu z wersją pierwotną pasuje tutaj idealnie

Jest jakiś... cukierkowaty, pedalski, nie wiem. Dla mnie dno i tyle.
Żułek napisał(a):
dziwne porównanie, ja tutaj prędzej słysze wlaśnie Motorhead o którym wspomniałeś wcześniej

Bardzo dużo słuchałem swojego czasu AC/DC i natychmiast skojarzyłem sobie Wreckera z ich dokonaniami, ale to moje odczucie. Nie trzeba się z tym zgadzać.
Żułek napisał(a):
ale nisko :shock:

No, w końcu jestem najbardziej krytycznie oceniającym twórczość Megadeth, więc co się dziwisz ? ;)
Szału nie ma, ale nie jest też źle. Sądzę, że to sprawiedliwa ocena.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: TH1RT3EN
PostWysłany: Śro Lis 02, 2011 18:53 
Offline
Warhorse
Awatar użytkownika

Rejestracja: Nie Paź 23, 2011 19:00
Posty: 157
mro-ziak napisał(a):
naprawdę skończcie już piepszenie tych offtopów, spadać do odpowiedniego tematu! za chwilę będzie rozprawiać o rozterkach życiwych kirkusia :evil:


Ja myślę że o rozterkach życiowych Dejwusia byłoby znacznie ciekawiej :(

A coby nie było offa to podoba mi się ogólnie gra na bębnach na 13 ;)


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: TH1RT3EN
PostWysłany: Śro Lis 02, 2011 19:01 
Offline
Addicted To Chaos
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Sty 13, 2009 14:32
Posty: 1239
Miejscowość: Baniocha
Cytuj:
Ja myślę że o rozterkach życiowych Dejwusia byłoby znacznie ciekawiej
nie o to mi chodziło, przeczytaj ze zrozumieniem.

Żułek napisał(a):
mro-ziak napisał(a):
sudden - jestem po prostu zakochany! nr jeden płyty (choć te wszystkie kotlety traktuję poza punktacją "tylko 13") to co tam się dzieje przechodzi dla mnie ludzkie pojęcie, te wejście tych solówek, jaka moc,szybkość szaleństwo siła i wariacja, potem ten riff skaczący z lewa na prawo, i czekanie na wejście głosu Rudego i ta siła, wściekłość w głosie, pluje tymi słowami, bardzo się cieszę że tak mało go słuchałem, za to teraz to najlepszy otwieracz na równi z Holy i Wakeup..


ok :lol: :lol: :lol:



tak tak ignorancie, nie inaczej.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: TH1RT3EN
PostWysłany: Śro Lis 02, 2011 20:34 
Offline
Rattlehead

Rejestracja: Pią Sty 02, 2009 15:20
Posty: 2404
Miejscowość: Gdynia/Pogórze
mro-ziak napisał(a):
wiecie, żadna płyta MegaRudego tak długo mi się nie wkręcała.., i do tej pory mi się nie wkręciła..,

Jeśli słuchałeś ją tyle razy, to dość prawdopodobne, że już Ci się nie wkręci, jako że ta płyta jest w gruncie rzeczy dość chwytliwa i jeśli ma się wkręcić to raczej szybko się wkręca.
Cytuj:
nie słyszę połamanych riffów

A moim zdaniem jeśli chodzi stopień "kąśliwości" riffów na Th1rt3en, to nie jest z nim tak źle i jest na płycie trochę "mieszania".
Cytuj:
tak tak, wdupie mam Dikinsonów, Hetfieldów i Ozbournów

No coś w tym jest ;) Mustaine to oczywiście nie jest żaden Pawarotti, ale jednak jest coś w tym jego głosie...

mateusz napisał(a):
bialkomat napisał(a):
A mógłbyś zdradzić po jakim kątem była pisana? ;)

Pod kątem nie tylko słuchaczy Megadeth ;)

Aaa..
A zabrzmiało to trochę tak, jakbyś pisał to dla innego forum albo serwisu czy cóś :)
mateusz napisał(a):
bialkomat napisał(a):
W zasadzie podpisuję się pod nią jakoś w 90-95% ;)

O proszę :)

No może 80-85% ;)
Ja jednak wyżej od Ciebie cenię WTP, a mniej tytułowy..
+ może pare jeszcze innych szczególików ;)

mateusz napisał(a):
Jest jakiś... cukierkowaty, pedalski, nie wiem.

Hahaha! Padłem! :lol:
No ale taka prawda... ;)


Ostatnio edytowany przez bialkomat, Śro Lis 02, 2011 21:03, edytowano w sumie 1 raz

Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: TH1RT3EN
PostWysłany: Śro Lis 02, 2011 21:03 
Offline
Moderator
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Gru 24, 2008 15:11
Posty: 4504
bialkomat napisał(a):
A zabrzmiało to trochę tak, jakbyś pisał to dla innego forum albo serwisu czy cóś :)

Udzielam się tylko na tym forum. Jeśli chodzi o to drugie - masz rację. Było pisane pod kątem portalu ;)


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: TH1RT3EN
PostWysłany: Śro Lis 02, 2011 21:04 
Offline
Rattlehead

Rejestracja: Pią Sty 02, 2009 15:20
Posty: 2404
Miejscowość: Gdynia/Pogórze
Ale żeś tajemniczy ;)


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: TH1RT3EN
PostWysłany: Śro Lis 02, 2011 21:08 
Offline
Moderator
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Gru 24, 2008 15:11
Posty: 4504
Hehehe. Jak gdzieś się pojawi, to dam znać ;) Głównie, dla samego siebie napisałem w ten sposób. To było celowe i taka forma pozwoliła mi zawrzeć więcej informacji.


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: TH1RT3EN
PostWysłany: Śro Lis 02, 2011 21:15 
Offline
Addicted To Chaos
Awatar użytkownika

Rejestracja: Wto Sty 13, 2009 14:32
Posty: 1239
Miejscowość: Baniocha
myslę Białko że jednak nie masz racji, mam w doświadczeniu parę płyt które zaowocowały po wielu przesłuchaniach, odstawianiach i potem oderwać żem się nie mógł ;)

w sumie to już ją wielbię za wokal produkcję i perkusję, brakuje mi jednak najważniejszego, za muzykę :( ;)


Góra
 Profil  
 
 Temat postu: Re: TH1RT3EN
PostWysłany: Czw Lis 03, 2011 16:43 
Offline
Head Crusher

Rejestracja: Czw Sty 15, 2009 16:08
Posty: 1357
Nie jestem w stanie przekopac sie dzisiaj przez wszystkie recenzje, ale fajnie, że sie tyle namnozyło. Jutro zanurkuje w lekturze i chetnie pokomentuje.

Słuchałem 13-tki juz tak wiele razy, że dzisiaj moge wrzucic moje ostateczne ocenki:

1. Sudden Death - 9
2. Public Enemy No. 1 - 7
3. Whose Life (Is Irt Anyways?) - 7
4. We The People - 8
5. Guns, Drugs & Money - 5
6. Never Dead - 9
7. New World Order - 10
8. Fast Lane - 8
9. Black Swan - 5
10. Wrecker - 6
11. Millennium Of The Blind - 8
12. Deadly Nightshade - 6
13. 13 - 6

Ostatecznie nawet Black Swan mi podszedł (znakomite intro, fajne zwrotki, świetny middle eight, tylko refren pedalski), najgorszy jednak wydaje mi sie Guns, Drugs & Money, chociaz tez jest OK. Plyta nie ma wpadek, to jest jej plus, jako całość broni sie.
Choc w sumie wpadka jest w tytułowym, o czym juz wałkowalismy. Mysle, że gdyby nie podobiensrtwo do utworu The End Of My Life to bym zakochał sie z miejsca w pierwszej czesci utworu, bo motyw i klimat (jakkkolwiek pozyczony/zaczerpniety) ma niezniemski. Druga jego czesc uwazam za średnia. Ale tak naprawde juz zawsze bede miał problem z tym nagraniem i za to powinenem ja ocenic nizej, chocby z tego wzgledu, ze przestałem go słuchac.

Z tej płyty zapamiatem na dłużej piekne refreny z Sudden Death i Never Dead, wspniałe solowki w tym pierwszym, genialny wokal Rudego (to chyba najwiekszy plus plyty, szczegolnie w Fast Lane), cudowny klimat Millenium, przebojowosc Public Enemy No. 1 i poklady energii w Whose Life (Is Irt Anyways?). Oraz New World Odrer w całości. I to wszystko.

Najbardziej brakuje mi na niej mocnych, szalenczych numerow jak chocby Head Crusher, 1320, Endgame czy This Day We Fight - och jak mi brakuje takich torped na 13. Bardzo mi brak rowniez porywajacych, niesmiertelnych riffów (jak chocby w 44 Minutes) i dobrych solowek. Poza SD nie odnotowałem żadnej godnej zapamietania. 13-tka to dobra plyta, ale odrobine mnie zawiodła, jak na wysoka srednia zespołu jest ponizej oczekiwan wg mnie.
Ocena ogolna: 7/10

Stawiam ja na rowni z debiutem, Youthanasia i Risk, a nizej cenie tylko System i United. Wszystkie inne płyty cenie wyzej.


Góra
 Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 254 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1 ... 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10 ... 13  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 5 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group