Z premedytacją ominąłem ten temat na kilka dni, ba, w ogóle prawie nie wchodziłem na forum.
Ocenię każdy kawałek po kolei: 1. Sudden Death: dobry, ale niezbyt urzekający. W pewnym momencie zalatuje mi disco. Solówki są, żeby być. Gdybym mógł umieścić go na którejś, ze starszych płyt, to byłoby to SFSGSW. 6,5/10 2. Public Enemy No.1: dobry na singiel, bo chwytliwy. Pasowałby do CTE. 7/10 3. Whose Life (Is It Anyways?): świetny na singiel, bardzo chwytliwy, prosty riff. Idealny na PSBWIS. 7,5/10 4. We The People: Youthanasia się przypomina. Dobry, w miarę prosty, ale mnie nie porywa. 7/10 5. Guns, Drugs & Money: mamy reprezentanta Risk! Kompletnie go nie kupuję. Plus za solówkę. 4/10 6. Never Dead: Chyba jeden z nielicznych, który pasowałby do KIMB. Brzmi cholernie agresywnie, chyba najbardziej agresywny na całej płycie. Dobra robota. 7/10 7. New World Order: Od samego początku bardzo na plus. Świetny riff przyśpieszenie czyli to, co w Megadeth lubię najbardziej. Chciałbym go na TWNAH. Dobre solówki. 9/10 8. Fast Lane: chodzi mi po głowie, jest niebywale wściekły, kolejny utwór na KIMB. 8/10 9. Black Swan: kupuję go tylko ze względu na fajne, płynne przejście gitarą prowadzącą z FL. CTE się przypomina. 8/10 10. Wrecker: spodobał mi się dopiero po kilku przesłuchaniach, ale takie kawałki lubię najbardziej. Genialny tekst, fajne solówki. Rust in Peace oczywiście. 9/10 11. Millenium Of The Blind: jedna z najlepszych półballad Megadeth. Dlaczego to nie wyszło oficjalnie wcześniej? Istne cudo! Ale to też jedyny utwór, którego nie widziałbym nigdzie indziej. 9,5/10 12. Deadly Nightshade: Reprezentant... Black Albumu/Load Metalliki! Na pierwszym byłby jednym z najlepszych, na drugim najlepszym utworem. Poważnie, gdyby tam był głos Jamesa w życiu bym nie poznał, że to Megadeth. No może po solówkach, Kirk nie zagrałby tak dobrych ; P. Ten śmiech na początku nadaje temu utworowi charakteru. Jest świetny i wydaje mi się taki inny, totalne zaskoczenie. Gdybym już musiał, to wylądowałby na TWNAH. 10/10! 13. 13: Dobry, ale nie porywający. Cieszą solówki, które na początku zupełnie nie pasują do klimatu, a tak naprawdę go tworzą. Brakuje mi takich w IMDH. Zbyt bardzo chyba oddaliście się słowom Davida. 8/10
Ogólna ocena: 100,5/130 = 77.3 %. 7,73/10
Plusy: - świetny Drover udowodnił, że jednak zasługuje na miano perkusisty Megadeth, - naturalne solówki, nie odniosłem wrażenia, że są robione na siłę, - płyta wydaje się świeża, trudno się nią zmęczyć, - głos Dave'a, - powrót Ellefsona.
Minusy: - utwór numer 5., - czasami mam wrażenie, że DN zupełnie różni się produkcją od innych utworów. - zbyt "miękkie" zakończenie, brak kopa, który sprawiłby, że chce się odtworzyć tę płytę raz jeszcze.
Podsumowanie: Jeśli tym albumem Megadeth miałoby zakończyć karierę, to byłoby dobre zakończenie. Troszkę nudzi na początku, jednakże w środku zaczyna kopać, by łagodnie wyprowadzić nas w przyszłość. Bardzo dobra produkcja, chyba jedna z najlepszych w historii Megadeth, Johnny K - zostań z nami! Megadeth ameryki nie odkrywa, jednak eksploatuje ją w stopniu maksymalnym. Tego oczekuję od Megadeth, bo wiem, że Dave już prochu nie wymyśli. A skoro dobrze go używa, to niczego więcej mi do szczęścia nie potrzeba. Bardzo dobry album, prawie 8/10 to u mnie bardzo wysoko. Tak trzymać!
_________________ hyhy : P
|