bialkomat napisał(a):
Cytuj:
A ja sobie teraz odświezyłem Among The Living. I co? Chyba jednak to jest najlepszy Anthrax, pierwszych 7 kawałkow to jest pierwsza liga, 2 ostatnie jeszcze musze rozpracowac.
Dla mnie nieco odstają jedynie Skeleton In The Closet oraz Imitation Of Life. Reszta cudo!
Imitation tez mi odstaje (dziwnie zabrzmiało
), i to chyba juz bezpowrotnie, ale ten z akustycznym wstepem myśle, że jeszcze może sie osłuchac bo wydaje sie ambitny.
Pierwszych 7 miażdzy i nie ma to tamto. Moi faworyci to tytułowy, N.F.L (co za MOTYW!!!!!!!!!!!!) oraz chyba Indians a może i One World jeszcze.
Plyty słuchałem dośc dawno temu i widocznie coś mi zaskoczyło tam w głowie przez ten czas, choc zawsze mi sie podobała, ale teraz to jest szał normalnie. Takim pierwszym bodźcem były gitarowe motywy z Indians i NFL - pomyslałem sobie: alez to jest piekne!
Napaliłem sie na ten Anthrax okrutnie, licze na utwory z Among i State, jesli beda to bede przeszczesliwy. W ogole numery Anthraxu z tych płyt sa strasznie hitowe, np Amonga czy NFL to sie po prostu nuci!
I jeszcze coś - starsznie podoba mi sie Belladona, taki młodziezowy głosik, wrecz śmieszny - coś wspaniałego.
bialkomat napisał(a):
Cytuj:
A co sądzisz o Spreading The Disease?
Słuchałem gdzies moze z 6 lat temu
Pamietam ,że obo thrashu były tez kompletne kwasy, pamietam ja jako bardzo nie równa.
Odswiezyłem sobie te 2 numery co ktoś zapodał w typowanej setliscie - i te mi sie całkiem podobaja. 100 razy bardziej od POT, którego naprawde nieznosze.
Acha i jeszcze coś: nigdy nie lubiłem Testamentu.
Np The Gathering to w zasadzie jeden utwór i to o jednym tempie - bum bum bum bum. Te wczesne plyty maja swietne rzemiosło ale jednak brak talentu kompozytorskiego rzuca sie w oczy, a to jest najwazniejsze.