Widze, że nie trzeba zakładać nowego tematu
Pamiętam, jak pierwszy raz usłyszałem to się nieco zawiodłem. Przyzwyczjony do starych brzmień, nie bardzo mogłem się w wgryzć. Sołowki wydawały mi się dość płaskie, chociaż pod względem polotu - są obłędne! Dzisiaj juz tak bardzo nie razi mnie brzmienie tej płyty.
Mam za to wątpliwości co do kilku kompozycji.
True Be Told to utwór, którego nie mogę znieść. Początek dość obiecujący, balladowa zwrotke jeszcze moge znieść, ale refren to katastrofa - chyba najgorzy jaki w życiu słyszałem (sorry!). Skreślam kompletnie ten utwór, to moim zdaniem chyba najgorszy numer Megadeth w historii.
utwór ostani też nie wiele lepszy, ale jego da się jeszcze słuchać, chociaż nie ukrywam, że to też wypełnicz.
No i The Scorpion, który tak wszyscy lubią, dla mnie to dość średni kawałek. Te spokojne gitarowe motywy we wstępie są wyśmienite, zzwrotki jednak już dla mnie zbyt monotonne, a refren zupełnie bez wyrazu, solówki za to świetne. Koniec niestety żenujący. Ogólnie troche kawałek za bardzo drepczący w miejscu.
A reszta? Klasyka. Całe szczęście.
Mój absolutny faworyt to Tears In A Vial - REWELACJA. Co za piękny refren! co za kojące narząd słuchu sołówki! Wspaniałe przyspieszenia pod koniec, generalnie Megadethowe top 20.
Blacmail i Kick The Chair niewiele gorsze, z tym że ten drugi nie powala specjalnie refrenem. Back In The day brzmi trochę znajomo, jakbym juz go gdzieś słyszał, ale ogólnie też świetny. Die Dead Enough jest również udany chociaż dużo lżejszy kawałek, wstydu jednak nie przynosi. Something I'm Not wydaje się trochę za długi, jakoś wilece się nie rozwija, A Mice And Man zaskakuje dość dziwnym refrenem, ale jest naprawdę piękny.
Czyli na 12 utworów mamy 7 bardzo udanych (w tym jeden wybitny), 3 wypełniacze plus 2 krótsze nagrania, z których wyróżniłbym Shadow of Deth za pieknie brzmiace gitary w stylu Iron Maiden. Podsumowując płyta trochę nie równa, ale w większej części powodująca u mnie wypieki na twarzy.
Moja ocena: 7,5/10