Wersja zremasterowana
|
|
Komentarze [3]
|
szczepan
|
Mustaine:
Pamiętam ciąg wydarzeń prowadzący do drugiego wcielenia Megadeth tak dokładnie jakby to było wczoraj. Gar miał technicznego z Detroit- Chucka Behlera, który zastąpił Gara tak samo jak potem sam został zastąpiony swoim techniczny- Nickiem Menza. Jeff Young z drugiej strony nie był tak napastliwy [malicious], chociaż Malice miało z nic nieco wspólnego. Junior znał gość z zespołu Malice- Jay'a Reynolds'a i zaproponował żeby pogadać z nim o graniu w Megadeth. Zgodziłem się z nim spotkać w nadziei że znajdę kogoś kto pozwoli utrzymać zespołowi wysokie loty.
Niedługo później Jay był w studiu i gdy była jego kolej żeby zagrać powiedział że musi zadzwonić po swojego nauczyciela. Kiepski znak! Wyraźnie chciał żeby jego nauczyciel przyjechał i zagrał wszystkie jego partie i potem ich go nauczył, a ponieważ jestem ekonomistą zdecydowałem żeby wyciąć "gościa w środku" i bezpośrednio pogadać z nauczycielem.
Wchodzi Jeff Young. Miał na sobie surfingowe szorty Ocean Pacific i klapki Sperry Topsider i wiedziałem że jeśli to ma działać trzeba będzie popracować nad jego wizerunkiem. Ale jego gra była piorunująca, więc zaproponowałem mu robotę. Każdy z facetów z którymi pracowałem, od pierwszego do ostatniego był dokładnie sprawdzany, ponieważ fani nie byliby zachwyceni oszustem. Bardzo szybki odkryłem, że z Jeffem można było się świetnie bawić, podobnie zresztą jak Chuck. Dosłownie postawiliśmy świat w ogniu ["set the world afire"].
Okładka tej płyty była rozstaniem z Ed'em Repką, z którym odniosłem sukces przy Peace Sells. Chciałem jednak spróbować czegoś innego. Słuchaliśmy wtedy wiele punk rock'a i to tłumaczy wszystkie te naklejki wszędzie na naszym sprzęcie.
Ze względu na sukces Peace Sells zdecydowałem ponownie wykorzystać Paul'a Lani do tego nagrania, ale pokłóciliśmy się w czasie mixowania gdy byłem Woodstock. Wróciłem do Los Angeles i skontaktowałem się Michaelem Wagenerem żeby ratować projekt. Produkcja była straszna, głównie z powodu substancji i priorytetów, które wtedy mieliśmy, czy raczej nie mieliśmy. W tym czasie Capitol był świadom, że jesteśmy naprawdę "złymi chłopakami" i po prostu chcieli żebyśmy skończyli płytę, dali im ją i skończyli projekt, żebyśmy nie stanowili dla nich zbyt dużych kłopotów. Byliśmy mniej niebezpieczni gdy byliśmy daleko, więc wysłali nas na trasę.
Gdy wreszcie płyta była skończona i została ciepło przyjęta na świecie. SFSGSW, jak moi fani przywykli pisać, zyskało status platynowej płyty i byliśmy wtedy prawdziwymi królami metalu w okolicy, ponieważ mało jaki inny zespół osiągał nawet złoty status.
Wśród piosenek które złożyły się na tą płytę jest kilka bardzo wczesnych. Set The World Afire to był pierwszy tekst jaki napisałem po opuszczeniu Metallici, tyle że wtedy nazywał się Megadeth. To była także pierwsza muzyka jaką wtedy skomponowałem. Była też pierwsza piosenka którą napisałem od razu całą od początku do końca- In My Darkest Hour- wtedy gdy mój przyjaciel i dawny kolega z zespołu Cliff Burton został zabity w wypadku samochodowym w Europie. Wtedy narodziło się moje rozumienie "bycia dla kogoś".
Video Czarnej Godziny zostało zrobione przez tą samą kobietę co poprzednie (Wake up Dead) - Penelope Spheeris. Ogłosiliśmy sesję zdjęciową przez nieistniejącą obecnie KNAC i ściągnęliśmy fanów z całej południowej Kalifornii. Spostrzegłem jak bardzo rozjuszeni byli fani Megadeth w czasie tej sesji, która odbyła się na lotnisku Burbank, gdy dowiedziałem się, że fani namalowali samoloty na nawierzchni i rozbili butelki na pasie startowym.
I to tyle jeśli chodzi o tą płytę, poza tym że uznałem, że zasłużyliście żeby posłuchać mixów, które próbowałem zrobić z Paulem. Postarałem się sprawić żeby album brzmiał czysto, żebyście mogli poczuć tą siłę, którą wtedy czuliśmy. Zaufajcie mi- przez Los Angeles przechodziła wtedy niesamowicie potężna fala. Czuło się, że ktoś z Megadeth jest w pobliżu.
Chciałbym też podziękować Paul'owi Lani i Michaelowi Wagenerowi za ich wysiłek, aby album brzmiał dobrze, za pomocą tych narzędzi które mieliśmy. Tak, byliśmy dzikimi ludźmi i wychodziło to w czasie pracy. Ale dzikość utrudniała bardzo pracę. Panowie, odwaliliście wspaniałą robotę z tymi - czy raczej z tym z czym mieliście do czynienia.
[thx Tomek_gnr]
|
Psychotron
|
19:01 02-10-2008
|
Nie doceniany album przez wielu... u
mnie mocne miejsce 3! |
martingun
|
22:41 26-07-2008
|
Hmmm-nie potrafię perfekcyjnie ocenić
tego albumu!Nie jest on dla mnie zły,ale
też i doskonały,a conajwyżej dobry-więc
mam mieszane uczcucia co
do"S.F.S.G...S.W" |
Gość
|
00:49 22-04-2008
|
Mój pierwszy kontakt z Megadeth( nie
licząc utworu Peace Sells, który leciał
w jednej z rozgłośni w Vice City bodajże
V-Rock) to był właśnie zakup tejże
płyty. Już przy Into The Lungs Of Hell
padłem na kolana i wiedziałem, że ten
zespół nie będzie mi już obojętny. |
|