Redaktorzy Metal Hammer mieli okazję słyszeć już Endgame. Orginalna recenzja znajduję się
na tej stronie natomiast poniżej zamieszczamy tłumaczenie:
Słyszeliśmy już najnowszy album Megadeth i prezentujemy wam naszą recenzję utwór po utworze.
Dialectic Chaos: prawdziwie epicki dwu minutowy obfitujący w niesamowite solówki kawałek. Mustaine ostatnio rozpowiadał, że nowy gitarzysta Chris Broderick jest najlepszym gitarzystą jakiego kiedykolwiek miał w Megadeth. Oceniając po tym kawałku nie było w tych słowach ani trochę przesady
This Day We Fight!: Instrumentalny kawałek przechodzi w ostry thrashowy riff z jadowitym śpiewem Mustaine’a. To naprawdę piekielnie ostre i niesamowite otwarcie. Tempo, niepohamowana agresja i szalona jazda na gryfie – Mustaine brzmi bardziej niż wkurwiony i to skopie wszystkie tyłki gdy pojawi się w koncertowej set liście. Ten kawałek stopi waszą twarz i całkowicie was zaszokuje
44 Minutes: Poruszające, epickie intro (połączone z policyjnym radiowym raportem dotyczącym przestępstwa) ustępuje ostremu rytmicznemu riffowi, który dominuje zwrotkę i poprzedza bardzo melodyjny refren i jeszcze ostrzejszą gitarową jazdę. W drugim solo słychać wschodnie wpływy, ale gitara rytmiczna daje przynajmniej takiego samego kopa jak i samo solo.
1,320’: Riff inspirowany latami osiemdziesiątymi z akompaniamentem niszczących bębnów. Kawałek z motywem motoryzacyjnym jest nasycony odpowiednio doładowanymi riffami i jeszcze bardziej zaciekłymi solówkami. Fani szybkiej gry na gitarze zmoczą spodnie gdy usłyszą to nagranie.
Bite The Hand That Feeds: Znowu główny riff przywodzi na myśl lata osiemdziesiąte, ale w sposób którzy w żadnym wypadku nie brzmi przestarzale. Zawiera w sobie to co najlepsze w brzmieniu Megadeth, ale dzięki Andy Sneap dodaje do niego dynamikę na miarę obecnych czasów. W tym momencie zdecydowanie wszystko wskazuje na to że Megadeth stworzyło coś szczególnego na tej płycie. Każada dotychczasowa sekunda kopała w każdy rodzaj tyłka. Końcówka tego kawałka przypomina klimatem Motorhead.
Bodies Left Behind: Kawałek rozpoczyna się w średnim tempie nasuwając skojarzenia z twórczością zespołu z wczesnych lat dziewięćdziesiątych. Znowu charakterystyczne dla Mustaine’a szyderstwo napędza ten numer. Prawdopodobnie najbardziej chwytliwy refren na tej płycie, do tego sporo zmian tempa. Ten kawałek to prawdziwy killer
Endgame: “Attention! Attention! All citizens report to your district detention centres! Do not return to your homes! Do not contact anyone! Return all of your weapons!” – krzyczy przez megafon od pierwszych sekund, zanim rozpocznie się ciężkie bombardowanie riffami. Powolne tempo zmienia się w sprint około drugiej minuty i znowu gryf gitar topi się od gorąca. “This is the end of the road, this is the end of the line, this is the end of your life, this is the Endgame!”, wrzeszczy refren. Chwila wytchnienia nadchodzi dopier po prawie 6 minutach. Ten kawałek to kolejna bestia. Wiemy że słyszeliście mnóstwo nakręcających opini o tej płycie, ale naprawdę ten album jest aż tak dobry
The Hardest part Of Letting Go…Sealed With A Kiss: Akustyczny subtelny wstęp i pozostający w pamięci głos Mustaine’a. Delikatna gitara pogrywa w tle zanim przełamie wszelkie granice. Ostre i zdecydowane riffy połączone są z przeszywającymi partiami skrzypiec w tej nietypowej rockowej balladzie
Headcrusher: Jeśli jeszcze nie słyszeliście tego kawałka to powinniście to nadrobić. To klasyk a młot pneumatyczny w refrenie mógłby pozbawić człowieka głowy
How the Story Ends: United Abominations było świetną płytą, ale gdy dochodzisz do 10 utworu Endgame wiesz że wart był swoich pieniędzy. Frontalny gitarowy atak łączący stłumione riffy z grzmiącym uderzeniem bębnów i mamucim refrenem. To kolejny killer na tej płycie. Bez wątpienia mamy tu do czynienia z jednym z najlepszych albumów tego roku
Nothing Left To Lose: Dudniący bas wprowadza nas w gardłowy refren który przywodzi na myśl Megadeth z lat dziewięćdziesiątych. Po 3 minutach napięcie osiąga szczyt i zostaje uwolnione. Solówki latają na lewo i prawo, podczas gdy gitara rytmiczna uderza niczym zawodowy pięściarz aż do końca utworu.
Endgame to nie tylko najlepszy album Megadeth w tej dekadzie (i tak spore osiągnięcie biorąc pod uwagę jak dobre było United Abominations). W roku pełnym rewelacyjnych albumów, Endgame jest jednym z najlepszych