Jak już wspomnieliśmy o legendzie ciężkiego grania jedni mówili o Kacie jako o "Metallice przyprawionej siarką" inni mówili o najbardziej "Satanistycznym zespole prl'u" ja jednak jestem za pierwszym określeniem

jeżeli chodzi o całą tą mistyczną otoczkę to nigdy mnie taki rzeczy nie bawiły zresztą rzadko zaglądam do tekstów uważam bowiem, ze wokal to dodatkowy instrument i śpiewać może o nawet o dupie Marynie(jak jest fajna to czemu nie xD) Wracając do muzyki to oczywiście rządzą: koncertówka 38 Minutes of Life, Oddech Wymarłych Światów i Bastard, oczywiście na trzech szóstkach są ciekawe wałki ale jednak czegoś mi brakuje( ktoś nawet kiedyś porównał debiut Kata do Killing Is My Business... And Business Is Good której oczywiście nic nie brakuje oprócz tego, że trochę jest za krótka)
--
"Najgorsze w życiu jest to, że nie posiada ścieżki dźwiękowej"