Megadeth Info Forum

Myśląc w taki sposób to cały thrash metal jest robiony pod publikę w porównaniu do blacku czy konkretnego death metalu, przecież taki tok rozumowania jest bez sensu. Dla mnie Youthanasia ocieka wręcz emocjami i zajebistym, trochę depresyjno-samobójczym klimatem, ale może się nie znam. Ja opowiadam o tym co odczuwam podczas słuchania albumu który mam osłuchany do bólu, a który robi na mnie ciągle to samo wrażenie. Nie powtarzam opinii zasłyszanych od innych osób.

Moim skromnym zdaniem jest z osiem płyt Megadeth, które mają ciekawszy klimat niż Youthanasia (mogę wymienić, jakby ktoś chciał). Weźmy choćby sarkastyczno – posępny – poirytowany – lekko schizofreniczny klimat Post American World i porównajmy z liryczno – cierpiętniczym Addicted to Chaos. Jak dla mnie Dystopia pod tym względem góruje nad Youthanasią. IMO na pierwszej mamy klimat prawdziwy a na drugiej pozorowany. A jak się przyrówna dowolny kawałek z Youthanasi do powiedzmy The Court Of The Crimson King to różnica robi się kolosalna. Zgadzam się, że Youthanasia nie jest złą płytą i są tam fajne utwory, ale i przed nią i po niej Megadeth nagrywało albumy, które mnie bardziej kręcą.

Hehehe - "klimat pozorowany", dobre. A jak stwierdzić czy klimat jest "pozorowany", czy nie? Operujesz jakimś zupełnie abstrakcyjnym pojęciem, którego nie da się zmierzyć. Może Ty po prostu uważasz, że jak coś jest bardziej skomplikowane muzycznie, to jest lepsze?
Jasna sprawa, można tak uważać. Zupełnie normalne.

Nie byłbym taki pewien, że klimat jest pozorowany skoro Rudy był świeżo po próbie samobójczej czy coś. W każdym razie mnie jakoś nie razi sztucznością, a wręcz przeciwnie. Każdy woli co innego.

Ło matko czekam w takim razie na definicję klimatu prawdziwego i pozorowanego


No to żeś wyskoczył jak filip z konopii - takie trochę z dupy to porównanie

Różnica między pozorowanym klimatem a prawdziwym jest taka sama jak między rozgotowaną parówą a soczystym stekiem. Nie da się zmierzyć obiektywnie co jest smaczniejsze. Kwestia gustu. No i oczywiście każdy ma prawo inaczej odbierać muzykę i uważać, że jego ulubiona płyta ma klimat steku a nie parówki (przepraszam wegan, że obrażam ich uczucia).
No i nie uważam, że jak coś jest skomplikowane to z natury będzie lepsze niż coś prostego. Przykładowo prymitywny jak budowa cepa kawałek TNT (AC DC) jest sto razy bardziej zajebisty niż muzycznie rozbudowane New Millennium (Dream Theater). Nie ma reguły. Albo coś smakuje albo nie.

O widzisz! otóż to! Sam pisałem o tym na początku, że jest to kwestia indywidualnych odczuć.
Jednak Ty cały czas stawiałeś się w roli kogoś, kto wie najlepiej co ma klimat, a co nie ma, skąd wynika, kiedy jest pozorowany a kiedy autentyczny itp. itd.
W przypadku Youthanasii jest cała masa fanów, którzy jednak podobnie odczuwają ten - jak to nazwałeś - "mityczny klimat", więc chyba trza przyznać, że coś w tym jest.
I wierz mi, że bynajmniej nie jest to "przypadłość" tylko członków tego forum.

Wszystko co tu piszę to tylko moje subiektywne opinie. Przecież ja mam świadomość, że youthanasia ma swoich fanów. Trochę zaskakuje, że jest ich tu więcej niż fanów Peace sells, ale trudno się mówi.

Każdy odbiera muzykę indywidualnie i przede wszystkim sercem, nie głową. Oczywiście nie ma nic złego w racjonalnej ocenie, jest wręcz wskazana ale ogólne wrażenie to kwestia emocji jakie dany album wzbudza. Ja na przykład uwielbiam brudne, nieczyste brzmienie So Far So Good So What, które zostało nieraz zjechane na tym Forum. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę, że jest kiepskie ale ma w sobie to coś, ten klimat, nie wyobrażam sobie tego albumu nagranego w czystym,łagodnym brzmieniu.



Wątpię, ale nawet jeśli to co z tego? Ty wolisz PS więc wszyscy muszą? Może według Ciebie wszystko co "trashowe" jest lepsze?

Mam tak samo

_________________
*__*

Jedyne co potrzeba było produkcji trzeciej płyty to tego, żeby była głośniejsza, a za perkusją nie było protoplasty Shawna Drovera czyli Chucka Behlera. Szkoda, bo wtedy bardziej bym się zastanawiał która z trzech pierwszych płyt jest najlepsza w całej dyskografii Megadeth. A tak, dalej Peace Sells... But Who's Buying? jest moim zdaniem najlepsza. Ostatnio mnie naszła refleksja nad Rust in Peace którą może rozwinę niebawem w wątku o tej płycie,

_________________
"I am the table!"