W związku z premierą Dystopii przypomniałem sobie albumy Mega, których słucham najbardziej i muszę przyznać, że dopiero po tylu latach słuchania coś ten album mnie ruszył, choć nie są to jakieś ogromne zmiany
Disconnect: Fajny przyjemny kawałek, ale nie pasuje trochę na otwieracz, mógłby być trochę szybszy 4/5
TWNAH: Słowa cedzone przez zęby dają ciekawy efekt, lubię nawet ten utwór 4,5/5
Moto Psycho: Nieporozumienie nie widzę w nim nic ciekawego 3/5
1000 Times: Intrygujący riff, intro budujące napięcie, takie coś w Megadeth bardzo lubię 4,5/5
Burning Bridges: Kompozycja bardzo fajnie wypada koncertowo, podobają mi się solówki, które w połączeniu z podwójną stopą brzmią jak u Kinga Diamonda 4,5/5
Promises: Małe arcydzieło, bardzo przyjemna ballada, jedna z lepszych Mega, podoba mi się fakt, iż Rudy się nią zainspirował przy tworzeniu Poisonous 5/5
Recipe for Hate: Kolejne arcydzieło, świetny thrashowy kawałek, który ma w sobie wiele nawiązań do wcześniejszej twórczości (konstrukcja jak Five Magics, hiszpańskie solówki akustyczne [Holy Wars], solówki [Hangar], ending [Ashes], melodeklamacje [skojarzyło mi się z Dawn Patrol]. Mimo wszystko nie są to w żadnych wypadku plagiaty, tylko po prostu fajne smaczki. 6/5
Losing My Senses: Nigdy za nim nie przepadałem, ale ma w sobie jeden cudowny moment, mianowicie ten od 2/3 utworu. Naprawdę świetna solówka, jedna z lepszych w Megadeth moim zdaniem 4/5 (to ona podbija notowania utworu).
Dread: Fajne nawiązania do Sweating Bullets, refren trochę skojarzył mi się z Symfonią Destrukcji. Przyjemnie się tego słucha 4/5
Silent Scorn: To co prawda tylko przerywnik, ale bardzo fajny. Na trasie TWNAH, gdy leciał jako zakończenie, to wydawało się, że jest integralną częścią Holy Wars
4/5
Return to Hangar: Mroczniejsza wersja Hangaru 18, zdecydownie jeden z jaśniejszych momentów płyty. Ponownie postawiono na wojnę solówek, chociaż nie są tak melodyjne jak poprzednio, dzięki czemu kawałek tak szybko się nie przejada 4,5/5
When: Nic ciekawego, w tej kwestii zdania nie zmienię, ten album mógł się kończyć inaczej 3/5
Żałuję bardzo, że album nie wyszedł w oryginalnej formie (CP), płynne przejścia pomiędzy kawałkami były ciekawe, a ponadto na podstawoej wersji albumu był Kill The King i Coming Home