Megadeth Info Forum

Noo, chyba faktycznie jestem w niezłym szoku, bo dopiero teraz zauważyłem Twój post Kurczę, a już się zastanawiałem gdzie się znowu podział ten nasz YB i czemu nic nie pisze

Koncert oczywiście fenomenalny. Wrażenia niezapomniane! Paul naprawdę w świetnej formie. Kurde, żeby ponad 70-letni dziadek tak po prostu dawał sobie 3-godzinny występ, praktycznie bez wytchnienia i ponoć nawet łyka wody, odgrywając prawie 40 kawałków - to naprawdę piękna sprawa. I jeszcze potrafił porywać się na np. tak ciężkie wokalnie Maybe I'm Amazed. Fakt, że trochę tutaj może nie domagał i męczył się chłop, ale co z tego - Yer Blue, moim zdaniem śmiało mógł polecieć i z Monkberry Moon Delight Zabawne były też jego częste zmagania się z naszym ojczystym językiem
Jeśli chodzi o setlistę, to kompletnie nie wiedziałem, czego mogę się spodziewać. Wcześniej po prostu nawet nie miałem czasu prześledzić tego co grywa aktualnie na koncertach, jedynie przed koncertem Yer Blue trochę mi naświetlił obraz sytuacji. Wiedziałem tylko, że krótko nie będzie. I bardzo dobrze - cały czas był element zaskoczenia.
Paul skupił się praktycznie na samych klasykach (zarówno beatlesowskich jak i solowych), jedynie My Valentine (moim zdaniem zresztą bardzo udane) pochodziło ze współczesnych czasów. Kilka utworów na pewno bym jednak wymienił na inne, Paul przy paru kompozycjach podkreślał, że to pierwszy raz, kiedy grają to na żywo, dla mnie nie była to jednak żadna dodatkowa atrakcja, bo był to przecież pierwszy koncert McCartneya, na którym byłem, tak więc każdy kawałek był dla mnie premierowy. No więc w secie pojawiły się takie niespodzianki, jak np. All Together Now, Lovely Rita, Eight Days A Week, Hi Hi Hi,czy Being For Benefit of Mr.Kite., za którymi jakoś niespecjalnie przepadam (no może za wyjątkiem Kite'a). Jednak taki genialny finał w postaci Helter Skleter oraz Golden Slumbers/Carry That Weight/The End wynagradza wszystko!

Jeśli chodzi o minusy, to do bólu przekonałem się, że miejsca siedzące (zarówno na trybunach jak i na płycie) na takim koncercie jak ten, to kompletna porażka. To znaczy ja osobiście mógłbym sobie przesiedzieć calutki ten koncert na dupie i naprawdę byłoby OK, w niczym mi to nie przeszkadza, ale najbardziej mnie dobijała zgromadzona wokół gawiedź, która najbardziej entuzjastycznie reagowała na utwory w rodzaju All My Loving , Lady Madonna, czy o zgrozo Obalidoblada. No i wtedy wszyscy jak szaleni zrywali z miejsc. W tym momencie oczywiście ja też musiałem wstać jak ta głupia owca podążająca za stadem, bo inaczej nic bym już nie widział. A potem z powrotem wszyscy na dupska. Czułem się jak na jakiejś mszy w kościele, kiedy to na komendę "Alleluja" zebrany lud staje na baczność, a potem spocznij. i znowuż - baczność, spocznij. Cóż, na tym koncercie widocznie też nie mogło zabraknąć przypadkowego zbiegowiska.

A setlista prezentowała się następująco:

Eight Days a Week
Junior's Farm
All My Loving
Listen to What the Man Said
Let Me Roll It
Paperback Writer
My Valentine
Nineteen Hundred and Eighty-Five
The Long and Winding Road
Maybe I'm Amazed
I've Just Seen a Face
We Can Work It Out
Another Day
And I Love Her
Blackbird
Here Today
Your Mother Should Know
Lady Madonna
All Together Now
Lovely Rita
Mrs. Vandebilt
Eleanor Rigby
Being for the Benefit of Mr. Kite!
Something
Ob-La-Di, Ob-La-Da
Band on the Run
Back in the U.S.S.R.
Let It Be
Live and Let Die
Hey Jude

Encore:
Day Tripper
Hi, Hi, Hi
Get Back

Encore 2:
Yesterday
Helter Skelter
Golden Slumbers
Carry That Weight
The End

To mnie trochę zmartwiłeś, bo istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że na Watersie taki scenariusz się może powtórzyć.

Nie nie, Watersa taka sytuacja raczej nie będzie się tyczyć. Tak jak pisałem, siedzenie same w sobie nie jest złe, zresztą na DT ostatnio też byliśmy na trybunach i było bardzo komfortowo. A na McCartneyu irytujący był ten tłum luda, który nie mógł się zdecydować, czy chce sobie postać, posiedzieć, potańczyć, poklaskać czy poskakać. A na Watersie to nie grozi, bo to zupełnie inna muza oraz inny rodzaj spektaklu.

Białko, Monkberry Moon Delight nigdy w życiu. Cały utwór jest wywrzeszczany, więc cały byłby zmasakrowany. W dodatku bez Lindy i bez tego jej "pa pa pa paaa" na riffie, ten utwór byłby zupełnie bez sensu. A Paul nie ma na koncercie żadnych damskich wokali do ewentualnej próby odspiewania z nim tego utworu.

Jeśli chodzi o koncert to jeszcze jest dla mnie za wczesnie na relacje. Ale na pewno cos napiszę do gazetki beatlesowskiej, do której mam przyjemność co miesiąć wrzucać swoje artykuły.

Powiem jeszcze, że dla mnie krzesełka nie były żadnym problemem, ani reakcja ludzi - w miejscu gdzie byłem, praktycznie nikt nie siedział, praktycznie krzesełka dla mnie istaniały. Oczywiscie z przedostaniem sie do sektoru A nie było najmniejszego problemu - po prostu mały spacerek i juz byłem o 20 metrow blizej w miesjcowce za 1100 zł. W dodatku obok mnie były jeszcze wolne miejsca.

Tutaj jest montaz tekstów Paula w naszym dialekcie:
http://www.youtube.com/watch?v=rj5lhsdK ... ture=share

Na forum Beatli zrobiliśmy plebiscyt na najlepsze płyty Beatlesów (razem i osobno) z całego 50-lecia działalności. Jak ktos jest ciekaw jak sie przedstawia klasyfikacja generalna płyt to moze sobie zerknąć tutaj:
http://beatles.kielce.com.pl/phpbb2/vie ... f=8&t=3407

Nawet fajny ranking, chociaż wyniki niespecjalnie zaskakujące i odkrywcze

Dopiero teraz zauważyłem, że jednak jest w tym zestawieniu jedna dość zaskakująca pozycja, a mianowicie bardzo wysoka lokata najnowszej płyty McCartneya. Przyznam szczerze, że poza niektórymi kawałkami nie słyszałem tej płyty, niemniej jednak fakt, że po prawie 45 latach od rozpadu Beatelsów jakiś jego ex-członek wydaje album, który potrafi zdobyć takie uznanie fanów i konkurować z dużo bardziej klasycznymi dokonaniami, jest naprawdę budujące

Dla mnie New to płyta nr 2 w dorobku Makki, wyżej cenię tylko Ram. Przed tym plebiscytem zrobiliśmy też ranking samych płyt Paula - właśnie po to by sprawdzić jak New prezentuje się na tle reszty płyt. I zajął 4 miejsce. Zresztą popatrz sam:
http://beatles.kielce.com.pl/phpbb2/vie ... 9&start=40

Ranking wszystkich płyt tylko potwierdził bardzo pozytywny odbiór nowej płyty Paula.

No to coraz bardziej mnie do niej zachęciłeś.
Nie kumam tylko tak wysokich pozycji Tug Of War.

A ja kumam - ludzie zawsze ją bardzo cenili i do dziś jest ulubioną bardzo wielu osób. U mnie nie zmieściła się w top 30.

Nie no ja też kumam w tym sensie, że wiem że jest bardzo popularna - i tego właśnie nie kumam! ;]

http://www.cgm.pl/aktualnosci,38823,nie ... ,news.html

https://www.youtube.com/watch?v=kt0g4dW ... e=youtu.be

"Król" szaleje Pasuje tam jak świni siodło. Wyjątkowy szajs.

Znakomite, fantastycznie wyczuł swoje momenty McCartney, idealnie wpasował się z gitarą.

_________________
hyhy : P

Masakrycznie to wygląda.

W ogóle, mnie się wydaje, że to jego plumkanie na gitarze to są jakieś sample jeszcze z lat 70., bo jakość tej melodii wydaje się okropna. Chyba w jakimś lochu to nagrywali albo zza którejś ściany. Tak się zastanawiam co kieruje człowiekiem jego pokroju, żeby wziąć udział w takim bagnie, bo nie sądzę, że w tym przypadku była to kasa.

Wiem, tylko żartowałem. Ogólnie kawałek spoko, ale po co tam on?

_________________
hyhy : P

Wiem, że żartowałeś. Chciałem tylko podkreślić moje zniesmaczenie

Dziadkowi się nudzi na emeryturze

Paul niestety ma w naturze gonienie za modami i listami przebojów. Nie bez powodu nawiązał kiedyś współprace z Jacksonem gdy ten był na absolutnym szczycie, po Thrillerze. Teraz mu sie to nawróciło. Najpierw Kane West, teraz Rihanna a za chwilę, uwaga... Lady Gaga. To nie żart, juz jest głośno o tej wspołpracy. Kto następny? Może Justin B.?
Generalnie wielkie rozczarowanie na artyście nr 2 w historii muzyki. (moim zdaniem)

O jaaa Powinni go ubezwłasnowolnić może?