Shrink napisał(a):
ale i tak go lubię, bo słuchałem go, kiedy jeszcze nie miałem internetu.
Jest tutaj wiele takich osób. Żaden to wyczyn
Shrink napisał(a):
A wiadomo jak to jest z internetowymi recenzjami - kiedy wszyscy piszą, że coś jest złe, to trudno mieć odmienne zdanie.
Bez przesady. Trzeba być chyba skończonym idiotą bez własnego zdania, żeby brać "internetowe recenzje" za jedyne słuszne.
Shrink napisał(a):
Problemem są fani, którzy dawno temu zaszufladkowali zespół i każdą płytę oceniają według schematu: dużo thrashu - świetny album, mało thrashu - niedobrze, brak thrashu - tragedia. Megadeth to nie jest zespół grający tylko thrash, kto tego jeszcze nie zrozumiał, ten będzie zawsze narzekał
Ponownie nie mogę się zgodzić. Każdy dawno zrozumiał, że Megadeth jest zespołem, który nagrywa zróżnicowane albumy i nie opiera ich wyłącznie na thrashu. Tego typu płyty również są doceniane przez fanów jak choćby Youthanasia. Nie mówiąc już o bardzo mocnej pozycji TSHF czy Endgame. CTE to przecież również nie jest thrashowe wydawnictwo, a jego popularności i uwielbienia wśród fanów chyba nie trzeba wyjaśniać.
Nikt nie jest na tyle głupi żeby oceniać muzykę Megadeth na zasadzie, którą wyżej przedstawiłeś. Nie róbmy z fanów wariatów. Może i zdarzają się jakieś skrajne wyjątki, ale nie ma co generalizować.
Mnie w ogóle nie dziwi, że dla kogoś Risk mógł okazać się zawodem, bo są ku temu obciążające powody, o których rozprawialiśmy tutaj już wielokrotnie.
Aby trzymać się nieco bliżej tematu - ja również wskazuję Risk jako najgorszy album Megadeth. Już po dość kontrowersyjnym CW, którym byłem niesamowicie rozczarowany czułem, że kolejny krążek może być gorszy. Widząc samą okładkę (co pozornie może wydawać się śmieszne) wiedziałem czego się spodziewać. Zawartość to już w ogóle czysta masakra (oczywiście poza kilkoma wyjątkami). Powiedziałbym, że to jest wręcz muzyka niegodna zespołu. Nie będę usprawiedliwiał tego wydawnictwa w żaden sposób. Można napisać, że traktuje się je jako rockowy album i w takim kontekście się broni. No tak, ale jakby nagrali krążek z elementami techno, to usprawiedliwienie brzmiałoby "traktując jako album techno wypada dobrze"?
Dla mnie Risk to był cios w serce. Mam zupełne prawo by tak uważać i sądzić, że to nie jest "fajny, rockowy album".
Nie wymagam od Megadeth nagrania drugiego RIP czy CTE, ale sądzę, że wskazane jest w ich przypadku utrzymywanie pewnego wysokiego poziomu, zwłaszcza, że w swoich szeregach mieli zazwyczaj uzdolnionych artystów ze sporymi umiejętnościami.
Na Risk nie ma nawet solówek, co w przypadku zespołu, który miał ich zawsze sporo (i to w większości bardzo dobrych) już o czymś świadczy.
Ta płyta może się podobać i nikogo za to nie winię, ale była jasnym sygnałem, że zespół się sprzedał i idzie na łatwiznę. Nie trzeba być Sherlockiem, żeby to wywnioskować i sami artyści się do tego przyznawali (też już gdzieś tutaj kiedyś cytowaliśy różńe wypowiedzi). Jak można było zauważyć, pójście taką drogą nie przyniosło oczekiwanych rezultatów, stąd też TWNAH a nie Risk 2.