Megadeth Info Forum

Samo podobieństwo do children of the grave mi nie przeszkadza - na linii wokalnej i screamach gitar jak dla mnie się kończą. Na plus solówki - szczególnie Chris zaskoczył Szkoda że refren nie jest jakiś wyraźniejszy. Po kilku przesłuchaniach nie jest tak źle Mam nadzieje, że to nie będzie jednak najlepszy numer na płycie, jak ktoś pisał w recenzji

Edit: Przypomnijcie sobie, ten riff z filmików ze studia coś jak KIMB + NeverDead - też gdzieś go pewnie wykorzystali, więc to nie koniec "szybszych" kawałków

Tylko że ja bym sobie życzył przede wszystkim udanych, trzymających poziom kompozycji a nie tylko szybszych kawałków.

Inaczej was pocieszać nie umiem

W tym kawałku jest tyle starego dobrego megadeth, co vic'a na okładce.

Może to po cześć wina producenta który do tej pory pracował z "nowoczesnymi" kapelami
UA i Endgame to Andy Sneap a Thirteen i SC Johnny K słychać różnicę

Z innej beczki te dwa nowe kawałki bardzo pozytywnie zaskoczyły mnie basem praca Ellefsona ogólnie na wielki plus a i wreszcie sola Brodericka są znośne

_________________
"Nie ma geniuszu bez ziarna szaleństwa."

Kawałek nie jest aż taki zły, ale jeśli to jest ten szybki, ciężki i mroczny thrash metal to "Straszny film" jest horrorem.
Spodziewałem się przynajmniej takiego This Day We Fight, a moim uszom ukazał się melodyjny szybki hevy, więc rozczarowanie było rzecz jasna.
Podobieństwa do Black Sabbath nie zauważam, gdyż jestem hardcorem i nie znam tego zespołu za bardzo, ale za to widzę małe podobieństwo w refrenie do MD. 45 The Creed.


Mam nadzieję, że ten będzie już naprawdę dobrym utworem, na jednym filmiku (jeśli dobrze pamiętam) słychać jak ten riff przechodzi w szybszy riff w stylu "This Day We Fight", fajnie by było gdyby wyszło z tego takie połączenie TDWF z Never Dead.

początek to jakaś pomyłka

szczerze przyznam że miałem trudności z wytrwaniem do końca kawałka

miałem się rozpisać troszkę ale poprzestanę na stwierdzeniu że to jest niestety marna kontynuacja ostatniego albumu, chodź również strasznie mi przypomina album UA który lubię i szanuję, jednocześnie nie ma polotu do niego, także masakra.

ująłbym to tak, kawałek bez historii.

po przeczytaniu komentarzy dodam, że białkomat napisał to co czuję. idealnie trafnie. najbardziej czego mi brakuje to połamanych riffów i długich wstępów, nie musi cała płyta w nie opiewać wystarczy dwa , trzy kawałki jak na niektórych, cudownych płytach. reszta kawałków broniła się niekonwencjonalnością, wręcz nowatorstwem.., dzisiejszy Megadeth jest do urzygania schematyczny i przewidywalny.

Granie na odpierdol i dla kasy.

14 - współtworzył Seven na Risku

Pierwsze wrażenie mam pozytywne. Na pewno jest sporo lepiej niż w przypadku fatalnego utworu tytułówego. Nie jest to może żadna rewelacja, ale przyjemny, dynamiczny kawałek.

_________________
www.believer.dbv.pl - moja strona o jednym z najlepszych bandów grających progresywny/techniczny thrash
www.crossroads-of-metal.blogspot.com

Wstałem, zjadłem obiadek, zrobiłem sobie kawę, odpaliłem fajkę, włączyłem Kingmakera i... kac mi minął!

Ten kawałek jest bardzo dobry! Mówiłem już, że mam słabość do fajnych melodii? Tu taka mamy. Niepokojące intro to tylko zapowiedź pozytywnego zaskoczenia. Nie mam nic przeciwko takiemu graniu, już dawno przestałem oczekiwać po Megadeth thrashowego napierdalania, liczę na fajne metalowo-gitarowe granie i to dostałem. Bardzo fajna linia perkusji, chociaż irytują trochę te wtrącenia werbla pod koniec - są po prostu za często i dla picu, bo przecież nie zachodzi po nich żadna zmiana jak np. częstsza podwójna stopa. Za to w zwrotkach bardzo mi się podoba praca stopy właśnie. Refren chwytliwy, jest ok. Bas ani nie zachwyca ani nie przeszkadza. Riff nośny, podejrzewam, że na żywo będzie brzmieć ciężej. Solówki: Chris > Dave. Wokal... Właściwie to Mustaine nie śpiewa tylko mówi, ale to bardzo fajnie pasuje do tego kawałka i fajnie, że Dave nie popisuje się w studio dla efektu, tylko śpiewa na tyle, żeby później (o ile oczywiście będą to grać) na żywo nie jęczeć jak w pornolach.

Troszeczkę lepsze wspomnienia mam po wydaniu singlowego Whose Life, jeśli już tak używacie porównań do wcześniejszej twórczości, u mnie solidne 7/10.

_________________
hyhy : P

Zgoda ale do Seven Junior pomagał przy tekście nie jest autorem muzyki do tego kawałka

Odnośnie tekstu czy jest według was lepszy do tego w tytułowym kawałku ??

_________________
"Nie ma geniuszu bez ziarna szaleństwa."

A ja myślałem, że miał wpływ jednak na muzę - dużo w tym numerze jego basu, poza tym w oryginalnej książeczce nie ma podziału na twórców muzyki i tekstów, no ale wierzę na słowo



Jasne, że lepszy - tytułowy to pod niemal każdym względem cienizna.

_________________
www.believer.dbv.pl - moja strona o jednym z najlepszych bandów grających progresywny/techniczny thrash
www.crossroads-of-metal.blogspot.com

a ja się zgadzam z yaku:D

Czas coś napisać... Więc Kingmaker ...hmm... no powiedzmy,że jest całkiem nieźle. Typowy nowy Megadeth,no ale znacznie ciekawszy od tytułowego kawałka (jak i tekst). Nie miałam zbyt wysokich oczekiwań,więc nie mogę powiedzieć, że się zawiodłam, każdy wie, że czasy Peace Sells i RIP'a nie powrócą. Jedyne co mnie trochę drażni w Kingmakerze to to podobieństwo do Children of The Grave. No i czegoś brakuje...jakichś dłuższych solówek, instrumentalnych partii... Ale jak o tym nie myślę, to przyjemnie się tego słucha.

A tak poza tym to jak przeglądałam facebooka Dark Tranquillity, to zauważyłam, że wrzucili obrazek z jakąś średnią recenzji czy coś z Metal Hammera- i piszę tu o tym, bo Megadeth też jest na tej liście (wrzucam skróconą wersję,na tamtej było z 30 płyt). Tylko właśnie nie wiem o co dokładnie chodzi z tą listą.

_________________

Jeśli SC dostał by średnią ocenę w granicach 4.06 na 5 to jednak dobry omen
Zgadzam się w 100% z MetalDetH jeśli nie będziemy oczekiwać drugiego PS lub RIP to SC może okazać się całkiem dobrą płytą

_________________
"Nie ma geniuszu bez ziarna szaleństwa."

A ja po jakichś 5 przesłuchaniach muszę przyznać, że... Nie pamiętam tego kawałka... Ani refrenu, ani solówki, nic... Jak dla mnie to najsłabszy otwieracz spośród wszystkich albumów.

_________________

Według mnie bardzo dobry utwór, a na pewno lepszy od tytułowego. Dałbym mu 8/10.
Nie wiem czy wam też ale mi refren Kingmakera bardzo przypomina refren Never dead.

Jakiś taki bezpłciowy ten Kingmaker. Wszystko wydaje się strasznie monotonne i sprawia wrażenie granego na siłę. Brzmi to już tak jakby od kilku płyt Rudy miał opracowany schemat na nagrywane kawałki, bo dla mnie wszystkie one brzmią identycznie.
Coś jakby taśmowa produkcja kawałków. Stylu już nie potrafię jednoznacznie określić. Taki jakiś heavy melodic rock. Gdyby Rudy usłyszał w 1990 roku to co obecnie nagrywa to chyba by osiwiał.

Ja sobie dla porównania przesłuchałem Kingmakera a potem Black Swan i... Black Swan bije dla mnie nowy kawałek na głowę.

Przesłuchajcie sobie tak samo.

Mi akurat ciężko jest wyobrazić sobie kawałek Mega gorszy od "Black Swan". Chyba już nawet "Super Collider" bardziej mi się podoba.

_________________

Mi się podoba i Super Collider i Kingmaker, chociaż dla mnie Kingmaker super kawałek. Wiadomo, szału w przypadku tytułówki nie ma, ale Kingmaker ma tą dynamikę. Każdy by chciał nowego RIP, czy PSBWB, ale nowy MegadetH też ma swój urok. Jest bardziej melodyjny, bardziej nastawiony na komercję, ale mi się podoba. Jedyną rzeczą, której żałuję jest to, że Dave nie pisze już tych kawałków we własnym stylu, tylko klasycznie zwrotka - refren - zwrotka - refren - przejście - solo - refren. Ale nie można mieć wszystkiego. Nowy MegadetH też jest fajny!

_________________
"Nierówno, ale za to nieczysto!"