Megadeth Info Forum

Hmmm, jest naprawdę nieźle! Podoba mi się instrumentalnie, w końcu perkusja ładnie pogrywa, w końcu solóweczka konkretna, no moim zdaniem "ulubione popychadła Rudego" (jak to stwierdził Argo) się spisali Fajny wstęp z basikiem Juniora, riff wejściowy z czymś mi się kojarzy ale póki co nie mogę sobie przypomnieć. Ładnie zrobili tą część zaraz przed refrenem, tak mi się ze starym metalem kojarzy, ale sam refren jest trochę za lekki. Taka nośna kompozycja, no i jest "łaaaaaaaaaaaaaaaaa" jak w Headcrusherze ;D (swoją drogą Headcrusher - Kingmaker - podobnie zbudowane tytuły ). Gdyby nie ten monotonny wokal Rudego to byłby bardzo dobry kawałek, ale nie ma właściwie żadnych gór w jego wykonaniu, a ta linia którą tu sobie wymyślił trochę człowieka wynudza. Dopiero w końcówce śpiewa odrobinę wyżej no ale tylko kilka sekund. A to ciche plumkanie na sam koniec kojarzy mi się z Silent Scornem po koncertach
Czyli według mnie instrumentalnie na plus a wokalnie raczej średnio. Kawałek dostaje 6,5-7/10

brzmi jak odrzut z Endgame tyle że z normalnym solem
gdyby go nieco w refrenie przyspieszyć byłbym całkiem niezły kawałek a tak jest strasznie monotonny

_________________

Mocarne knury w butach biegają po lesie z połówkami melona na głowach wykrzykując pod adresem maciory jestem chomikiem z azbestu.

Ten kawałek zwrócił mi nadzieje że SC będzie co najmniej dobrym albumem
Zastanawiam się dlaczego to ten kawałek nie był pierwszym singlem

_________________
"Nie ma geniuszu bez ziarna szaleństwa."

Generalnie to co mnie trapi w Megadeth od jakiegoś już czasu to... prostota. Przede wszystkim bardzo brakuje mi ostatnio w ich muzyce partii instrumentalnych. Tzn nawet nie samych solówek w sensie stricte, ale ogólnie - np. jakichś bardziej rozbudowanych introdukcji, muzycznych dygresji i wtrąceń, dodatkowych wątków, zmian nastrojów, zwrotów akcji, stopniowania napięcia itp. itd... Przecież najlepsze utwory Megadeth w całej ich bogatej dyskografii właśnie takie były! M.in. za to zawsze kochałem ten zespół - właśnie za taką nieszablonowość. Nie znaczy to oczywiście, że chciałbym aby Megadeth stał się nagle progmetalową kapelą czy czymś w tym stylu, nie chodzi mi zaraz o dziesięciominutowe utwory czy wieloczęsciowe suity, ale wg mnie przydałoby się tej muzyce nieco więcej wyobraźni i ambicji. Kurczę, tym bardziej, że w Megadeth są (zresztą zawsze byli) bardzo dobrzy muzycy i moim zdaniem na pewno mają doskonałe predyspozycje, aby tworzyć nieco ciekawszą formalnie muzykę (co przecież wielokrotnie już czynili!). Tymczasem pod tym względem cały czas jesteśmy raczeni prostymi jak konstrukcja cepa kompozycjami. Wszystko się sprowadza do schematu zwrotka - refren - zwrotka - refren - solo (przeważnie na zasadzie jest, bo musi) - refren - finito i następny kawałek. Wszystko zamyka się rzecz jasna w 3-4 minutach. Sprawia to też wrażenie taśmowej produkcji kawałków na płytę - byle kolejny można odhaczyć. I niestety mam przeczucie, że nowa płyta w całości tak właśnie będzie wyglądać.

Słuszne słowa, bialkomat, po reaktywacji jeszcze chyba tylko na Systemie była większa różnorodność wewnątrz kawałków np. takie Truth Be Told i Blackmail the Universe, kompozycje rozbudowane (jak na swój czas trwania) i ciekawe. A potem co? Może Burnt Ice, How the Story Ends i Never Dead. W każdym razie w pełni zgadzam się ze słowami przedmówcy.

Ale i tak ten kawałek jest lepszy od większości utworów z trzynastki
I czy tylko mi się wydaję że słyszę w nim pewne podobieństwo do Children of the Grave
To pierwszy od 16 lat kawałek do którego muzykę współtworzył Junior

KINGMAKER
(Lyrics: Mustaine, Music: Mustaine, Ellefson)

Generation of the dark watch their lives decay
Persecuting their 'own kind', there's nothing you can say
Don't ask anyone for help, they won't know what to do
If you try, if you don't die, you'll end up black and blue

Epidemic of addiction, worshipping the pill
Drown them all with alcohol, anything for thrills
Precious life goes up in smoke, going nowhere fast
The world is running rampant and you know that this can't last

I want everything that makes me feel alright
That feels alive, don't ask me why
I want everything, right before my eyes
I can't deny I want to be the King!
Kingmaker!

Solo -- Chris

Searching for an answer, but you see you're all alone
Mom and Daddy's lights are on but nobody's home
They glorify their tortured life; they talk of days like this
Sentencing their children, when they need to eat a fist

Narcotics have enslaved them; now it's coming after you
Pearl of wisdom hit the floor, there's nothing you can do
Out of control, you sell your soul, so blind, you couldn't see
Ten feet tall, it made you crawl; it's better you than me

I want everything that makes me feel alright
That feels alive, don't ask me why
I want everything, right before my eyes
I can't deny I want to be the King!
Kingmaker!

Solo -- Chris

Solo -- Dave

I want everything that makes me feel alright
That feels alive, don't ask me why
I want everything, right before my eyes
I can't deny I want to be the King!
It makes me feel alive, I want everything
It makes me feel alright, I want everything
The things I can't deny, I want everything
I want to be the King!

_________________
"Nie ma geniuszu bez ziarna szaleństwa."

Faktycznie bardzo podobne do Children of the Grave zwłaszcza śpiew i "wjazdy" gitary. Aż czuć ducha tego kawałka, no może oprócz refrenu, który niestety się nie wyróżnia . O dziwo refren Super Collider wychodzi bardziej na plus, ale przynajmniej w zwrotkach Kingmaker Dave nie morduje swojego wokalu jak w kawałku tytułowym.

_________________
"I am the table!"

Kopia Children Of The Grave i tuszuje to jedynie w niewielkim stopniu perkusja. W każdym razie, jest to lepszy kawałek od singlowego. Mimo tego, to jest powielanie pomysłów ze Sleepwalker.
Wokal na + chyba najbardziej. Szybkość jest według mnie tylko pozorną zaletą.
Kolejny kawałek i kolejny zawód. W zasadzie brakuje mi słów, zwłaszcza, że na fazie jestem. Z drugiej strony nie przeszkadza mi to w osądzie na temat tego utworu.
Dla mnie to jest wręcz prymitywny numer zawierający elementy, za które Megadeth w ostatnich latach u mnie dołują (patrz zagrywki Shawna na werblu). Nic nowego, wciąż te same schematy i wydaje mi się, że tutaj każdy sympatyk mnie zrozumie.
Jestem absolutnie na nie! Boję się do tego utworu w ogóle wracać.

Pamiętam jak człowiek czekał na Endgame i jak pojawił się w sieci marnej jakości TDWF! - to był totalny rozpierdol! Natomiast teraz raczą nas jakimś gównem bezczelnie łączącym w sobie Sabbs i Sleepwalekr. Nie no, wstyd. Przecież to się natychmiastowo w uszy rzuca.

Zaznaczam, że nie czytałem wcześniejszych wypowiedzi bo jestem zbyt pijany. Jeśli coś się powiela, jest to wyłącznie moje zdanie! Ave!

Nie wiem gdzie wy tu słyszycie Children . Znam lepsze podróbki. Jednak, jest to ewidentna kopia Sleepwalkera, tego już oszukać się nie da. Najbardziej w tym kawałku, boli beznadziejna perkusja, to ona mnie odrzuca od tego kawałka. Pomyśleć, że kiedyś narzekałem na Gara .
Jak słusznie napisał bialkomat, to wszytko wygląda na taśmowe produkcje płytowe, tratata, będzie refren i startaaata i będzie zwrotka. Megadeth uwielbiałem, właśnie , że nie robili typowych piosenek, a ostatnimi czasy, ciężko taka znaleźć. Chyba będzie to druzgocząca porażka. Dave, to zaboli.

_________________

Zgadza się, System pod tym względem nawet jeszcze trzymał poziom, Rudy bardziej kombinował, kompozycje kipiały pomysłami, coś się działo... A potem coraz gorzej, byle odbębnić piosenkę (no właśnie - piosenkę!), byle specjalnie się nie wysilać i nie nadwyrężać łepetyny.

To co mnie teraz jeszcze niepokoi a propos nowej płyty, to to że Megadeth zawsze lubił rozpoczynać raczej z wysokiego C, a tutaj mamy na razie tytułowy i tego Kingmakera, o którym wcześniej ktoś pisał jako o zdecydowanie wyróżniającym się kawałku. Boże, aż strach pomyśleć co będzie dalej..

Risk 2? Może to wyjdzie Rudemu na dobre i przejrzy na oczy, że jemu też jest potrzebny jeszcze ktoś do komponowania? Jakby Loomis i Lombardo do niego dołączyli, to była by masakra dopiero

_________________

Linia melodyczna jest zerżnięta żywcem z Children, riffy zresztą też. Do tego te charakterystyczne screamy. Nie no, katastrofa totalna.

Na tę chwilę:
Super Collider 1/10
Kingmaker 2/10

To co słychać z fragmentu Donta, też nie napawa optymizmem......

_________________

Kingmaker nie jest złym kawałkiem. Wręcz powiem że dla mnie jest niezły.Niestety nie da się nie zauważyć inspirowaniem się Black Sabbath.
Tak dla porównania Kingmaker z inspiracją: http://www.youtube.com/watch?v=ycbFedUtHZQ

_________________
"I am the table!"

Mimo wszystko nie tracę wiary w ten krążek. Teoretycznie na każdym albumie od CW jest kilka kiepskich kawałków. Mam tylko nadzieję, że limit syfu się już wyczerpał w przypadku Super Collider.
Jestem jednak w lekkim szoku, że Megadeth nagrali aż tak beznadziejne kawałki.

Zastanawia mnie którą cześć tego kawałka skomponował Junior

_________________
"Nie ma geniuszu bez ziarna szaleństwa."

Prawdopodobnie pierwsze 10-15 sekund przed wjazdem gitar i perkusji.

_________________
"I am the table!"

Ale idąc tym tropem to jest tez współautorem Peace Sells... But Who's Buying a Lomenzo współautorem The Right to Go Insane

_________________
"Nie ma geniuszu bez ziarna szaleństwa."

Miejmy nadzieję, ale z drugiej strony zobacz co mamy do tej pory - riskowy i słaby kawałek tytułowy, przeciętny otwieracz, wcześniej promowany na oficjalnej stronie fragment Don't Turn Your Back, który moim zdaniem też nic dobrego nie wróży, ponadto zapowiedzi jakichś bluesowych czy southern-rockowych inspiracji w dwóch kawałkach, gościnne wokale (jestem na nie), pierwszy od dziecięciu albumów cover (i to niezbyt wyszukany) i jeszcze na dokładkę gówniana okładka. Naprawdę ciężko tutaj o optymizm.

Wszystko prawda, dlatego też zaznaczyłem, że nie spodziewałem się po Megadeth takich słabych numerów. Z drugiej strony, nie chcę wieścić też niepotrzebnie armagedonu, choć cały drżę