Crown of Worms
I am the author, dream up your pain Drink as did Bacchus, rebel just like Cain Lord of the city, I shall remain All pandemonium I shall reign
Set in my fortress up on my hill Drinking the wine till I've had my fill Building up high, my castle walls Oh, to veil my splendid fall
I present you this crown of worms
Surrounding myself with misery Drawn curtains heavy of my history Exquisite I am, perfect unity On my left hand is false majesty
I feign affection, refute the true story Dispute with creation, the lie is my glory I care for no one, my gospel is death For me the light's gone, only darkness is left
I present you this crown of worms
As black in deed, as cold as stone A commandment of one, as proud as gold As neglected in spirit, as time is old As legion is numbers, as legend is told
I am alone with agony of truth My power of will My judgment and chain My end is knowledge and conscience of guilt My final confusion hidden from me till I'm done
Korona Robaków
Jestem twórcą, wyśniłem Twój ból Piję jak Bachus, buntuję się jak Kain Jestem i pozostanę panem tego miasta Będę władał całym pandemonium
Tkwię w mojej fortecy na szczycie wzgórza Pijąc wino aż do przesytu Wznosząc wysoko ściany mego zamku Och, aby ukryć upadek mojej doskonałości
Ofiaruję ci tę Koronę Robaków
Otaczając siebie cierpieniem Zaciągam ciężkie kotary mojej historii Jestem znakomity, idealna jednostka Po mojej lewej ręce fałszywa godność
Udaję słabość, obalam prawdziwą historię Dyskutuję z kreacją, kłamstwo to moja chwała Nie dbam o nikogo, moja ewangelia to śmierć Dla mnie światło przepadło, została tylko ciemność
Ofiaruję ci tę Koronę Robaków
Tak czarny w rzeczywistości, zimny jak kamień Pierwsze przykazanie, tak dumny jak złoto Tak zlekceważony w duchu, tak stary jak czas Tak liczebny jak legion, jak mówi legenda
Zostałem sam z agonią prawdy Moja siła woli Mój sąd i łańcuch Mój koniec to wyrzuty sumienia, poczucia winy Moje ostateczne zmieszanie ukryte do samego końca
znalezione w necie
_________________ Mocarne knury w butach biegają po lesie z połówkami melona na głowach wykrzykując pod adresem maciory jestem chomikiem z azbestu.
|