Megadeth Info Forum

Zgadza się, choć myślę, że faktycznie Hemispheres zasługuje na notę wyżej.

Muszę się bardziej osłuchać i z tym albumem.

Dla mnie wręcz przeciwnie Dlatego też ciężko mi było na początku przebrnąć przez ten album. Miałem wrażenie, że wszystko brzmi podobnie. Jednak po jakimś czasie wszystko się unormowało i wracam coraz częściej do tej płyty.

Zajmę się w najbliższym czasie VT.

Przebrnąłem przez VT jeszcze kilkakrotnie, ale nie przyniosło to żadnych efektów. Wyjątkowo nudny ten album. Czy cięższy niż S&A ? Nie jestem w stanie tego w 100% określić. Są zbliżone pod tym względem. Ma w każdym razie kilka ciekawych momentów, ale nic poza tym.
Podoba mi się One Little Victory (jakiś kawałek przypomina główny riff i wiem, że jest to utwór, który pojawia się w filmie "Dom tysiąca trupów"). Przyjemnie też się odbiera Ghost Rider.
Da się posłuchać Peaceable Kingdom, choć tutaj znowu pojawiają się skojarzenia z Iron Maiden.
W ogóle są momenty, które zalatują mi U2, jak choćby tytułowy VT.
Zdecydowanym faworytem jest Sweet Miracle. Natychmiast wpadł mi w ucho i do tej pory tam siedzi. Świetny kawałek.
O reszcie nie będę się wypowiadał, bo wydaje mi się, że nie ma o czym. Pozostałe utwory traktuję jak zlepek nużących i dłużących się momentów.
Ocena końcowa 4/10.

Odchodzac trochę od dyskusji mam dla Was pewną ciekawostkę. Jakiś czas temu odkryłem bardzo ciekawą płytę zespołu, który grał strasznie podobnie do klasycznego Rush. Zeby było ciekawiej kapela tez pochodziła z Kanady a ich jedyna płyta wyszła w roku debiutu Rush. Co najdziwniejsze grała juz jak dojrzały Rush, a więc nie ma mowy o inspirowaniu się słynnym zespołem (co najwyżej odwrotnie), bowiem Rush na debiucie jeszcze szukał swego stylu.
Zespół nazywał się Spirit Of Christmas, a płyta "Lies To Live By".
Muzycznie to coś w klimacie suity "2112", a wiec ostre, surowe, granie kontrastujace obok delikatnych motywów. Są utwory krótsze, ale sa tez 3 zdecydowanie dłuższe. Coś jak Rush z 75-76 roku.
A najśmnieszniejsze jest to, że barwa wokalisty przypomna bardzo Geddy'ego Lee. Po prostu dziwne zjawisko

Hehe, no ciekawa rzecz. Sprawdzę to sobie, bo ciekawość mnie zżera wyjątkowo

No faktycznie, coś jest w tym, co pisałeś o tej kapeli. Ten wokal jednak, to nie do końca jest tak podobny do barwy Geddy'ego Lee, a sama muzyka przypomina mi czasem bardziej The Beatles i Queen niż Rush

Beatlesi i Queen?
Dla mnie muzyka tego bandu zalatuje klasycznym Rush (wydłużone utwory, mocne i ciezkie wejscia, kontrast), a wokal jest równiez specyficznie taki "miękki", chociaz zupełnie pozbawiony tej charyzmy Geddy'ego.
Jestem ciekaw opinii Białka.

Poważnie. Osłucham się dokładniej i napiszę Ci o jakie momenty mi chodzi.

Ja też

Jesli Queen to tylko dwójka, która ma takie rozbudowane formy, ale to raczej nietypowa płyta Queen. Co do Beatlesow to ich wpływy sa praktycznie wszedzie, a np. piekne melodie, ktore tez sa na Spirit Of Christmas to chyba za mało by doszukiwac sie podobieństw.



No to już jest nas dwóch

Jej, cos za duzo tych numerów. Pewnie znów będa krótkie.

O! No nareszcie!
Trochę kazali nam czekać na tracklistę i okładkę. No i wreszcie znany jest także termin wydania.


Tutaj są czasy:

1. Caravan 5:40
2. BU2B 5:10
3. Clockwork Angels 7:31
4. The Anarchist 6:52
5. Carnies 4:52
6. Halo Effect 3:14
7. Seven Cities of Gold 6:32
8. The Wreckers 5:01
9. Headlong Flight 7:20
10. BU2B2 1:28
11. Wish Them Well 5:25
12. The Garden 6:59

Szczerze mówiąc też jestem trochę rozczarowany, bo czytałem wcześniej zapowiedzi samych członków zespołu, że m.in. taki kawałek tytułowy ma być rozbudowanym wieloczęściowym utworem, tak więc spodziewałem się nawet jakiejś dwudziestominutowej suity czy cuś, a tymczasem mamy tutaj "tylko" 7 i pół minuty.

A propos tematu poruszonego w Jaworznie
Tutaj jest aktualna rozpiska:
http://www.rush.com/clockworkangelstour.php
Daty europejskie cały czas są "to be announced", tak więc miejmy nadziej, że Polsce przypadnie w końcu w udziale ich koncert.
Póki co walimy do Berlina Równo rok po Pradze

Przypominam też, że nowa płyta w sprzedaży od 11-ego czerwca. Ja już zamawiam na Rockserwisie

Najlepiej by było. Trochę to w zasadzie dziwne, że jeszcze nigdy u nas nie grali.

Piękny jubileusz się więc zapowiada, tak to ujmę

Mam nadzieję, że będzie przynajmniej trochę lepsza od dwóch ostatnich.

Clockwork Angels ukazał się jakiś czas temu a na forum ani słowa o tym.



Jak na razie przesłuchałem tylko raz i moge powiedzieć, że jest nieźle. Nie znam dobrze całej dyskografii więc nie będe się odwoływał do innych albumów ale ten mi się podoba. Przesłucham jeszcze kilka razy to wypowiem się dokładniej

Tak, zgadzam się.. jest nieźle. Aż tyle i tylko tyle.
Płyta na tle albumów z ostatnich 30 lat prezentuje się całkiem korzystnie, aczkolwiek odczuwam pewien niedosyt, powodowany zapewne dosyć sporymi oczekiwaniami jakie miałem po przeczytaniu paru szumnych zapowiedzi.
Co cieszy to to, że cały czas widać pewien progres - Clockwork jest IMO lepszy od poprzedniczki, S&A był z kolei ciekawszy od Vapor Trails. Miejmy nadzieję, że kolejna płytka będzie kolejnym, jeszcze większym krokiem naprzód (a jednocześnie powrotem do przeszłości). Byleby tylko znowu nie kazali tyle na nią czekać.

Ja celowo nie pisałem nic do tej pory. Chciałem się osłuchać, by pochopnie nie oceniać. W zasadzie zgadzam się z wypowiedzią Przemka i na tym powinienem skończyć. Dodam tylko, że szaleję za Wish Them Well. Nie pamiętam tak dobrego kawałka od The Color Of Right z Test For Echo. No może jeszcze The Way The Wind Blows może się z nimi równać. Za to Halo Effect jest istną kopią Sweet Miracle, co bardzo mnie rozczarowało.
Z czystym sumieniem wystawiam 6/10, czyli tyle co S&A. Wprawdzie wypada nieco lepiej, ale żeby dać 7 nie mam sumienia.

A do snu mam zamiar puścić sobie:

Ja słyszałem tylko ten 8 minutowy utwór. I szczerze to przeszedł sobie jakos tak bez emocji i nie zachęcił do odsłuchu innych utworów. Wasze opinie tez sa średnio zachęcające. Szkoda, że odwrócili sie od proga, czy tam heavy-proga.

8-minutowy? Czyli który? Najdłuższe są tytułowy - ok. 7:30, oraz promujący album, moim zdaniem bardzo udany Headlong Flight - 7:20 (przypuszczam, że właśnie ten mogłeś słyszeć).
Poza tym ąz tak bardzo bym też nie demonizował i nie rezygnował z zapoznawania się z tym krążkiem. Tak jak pisałem - płyta jest naprawdę całkiem przyzwoita, a liczenie na to, że nagrają przykładowo drugie Hemispheres byłoby przecież naiwnością, tak więc nie ma co się obrażać i odwracać się od tej kapeli.

PS
Płytka jest też całkiem pozytywnie oceniana przez fanów.
Przykładowo na Progarchives ma aktualnie notę 3,99 czyli najwyższą od czasu Moving Pictures, natomiast na RYM od Grace Under Pressure.

Zgadza się. Przecież to wciąż kawał porządnej muzyki.

Obejrzałem ten dokument o Rush, którym chwaliłem się wczoraj. Świetna sprawa. Blisko 2 godziny historii obowiązkowej.
Nie wiedziałem, że Hemispheres był aż tak ciężki w nagraniu. Pamiętam też, że pisałem o bębnach na Counterparts, które wydawały się o wiele lepsze niż na kilku poprzednich albumach. Okazało się, że Neil pracował w tym okresie nad stylem z Freddie Gruberem. Miałem czuja
Polecam!