No, po kilku tygodniach od zakupu mogę już napisać kilka słów o nowej (prawie) porcji piosenek z obozu Dejwa
Po pierwszym przesłuchaniu byłem nieco zaskoczony. Za dużo było tam dla mnie nowoczesności, i w brzmieniu i w niektórych kompozycjach. Dopiero po kilku odsłuchach zaczęły do mnie dopływać same kompozycje, które są naprawdę dobre. Więc:
1. Sudden Death- kawałek kupiłem sobie w formie elektronicznej jakiś rok temu. Zachwycony byłem wtedy solówką po drugim refrenie bodajże, no i sam refren bardzo chwytliwy był również. Dużo się od tego czasu nie zmieniło, ale brzmienie w nowym wydaniu odświeżyło nieco ten utwór. Nie jest źle. 7,5/10
2. Public Enemy No. 1- utwór udostępniony i grany też kilka miesięcy wcześniej, więc zaskoczenia nie było. Nie porywa, ale można posłuchać, na pewno nie będzie przeszkadzał
7/10
3. Whose Life (Is It Anyways?)- no i następny kawałek "przedpremierowy"
Tyle że w tym przypadku jest to coś nowego. Nowoczesne brzmienie pasuje tu idealnie, gitary pracują perfekcyjnie i wszystkie jest takie "mięsiste". Genialna zwrotka, genialny refren, w sumie niezła solówka- 8,5/10
4. We the People- no i pierwszy w pełni nowy utwór. Za pierwszym razem mnie zniechęcił, szczególnie przez wokal w refrenie, który wydawał się przetworzony. Ale przy każdym następnym odsłuchu stawał się coraz bardziej przystępny, a teraz refren wydaje mi się bardzo dobry. Mogło być lepiej, ale kichy nie ma...- 7/10
5.Guns, Drugs and Money- ... no a tu już niestety jest, i przeciwnie do WTP, ten po każdym przesłuchaniu tracił w mych oczach. Refren nudny i powtarzany bez końca, riff słabiutki, nic się ze sobą nie klei, zdecydowanie najsłabszy punkt płyty. 3/10
6. Never Dead- o jak miło słyszeć po GDM takie cudo! o ile po pierwszych odsłuchach na youtube przed premierą do kawałka właściwie nic nie przyciągało, tak na albumie jest to chyba najmocniejszy punkt. Jest wręcz niebywale dobry, jest to dla mnie jeden z najlepszych utworów ostatnich lat. Klimatyczny, szybki, z genialnym refrenem, riffy Mustaine'a to arcydzieło. A solówka niestety się nie wyróżnia, co i tak nie przeszkadza w byciu najlepszym na płycie. No nic, Dawid jest zadowolony- 10/10
7. New World Order- I po co to tu? Musieli spełnić swoją wspaniałą wizję 13 utworów? Nie mówię że zły, ale wydając kolejne 40 czy ile tam złotych chce nowego materiału, a nie bonusa z Youthanasii, i o ile utwór nr 11 został dość znacząco zmieniony czy tam rozbudowany, to umieszczanie poraz kolejny NWO to dla mnie nieporozumienie. Za sam utwór 6/10
8. Fast Lane- powiew świeżości, czuć że utwór nie traktuje o historii miłosnej tylko o wyścigach, dobre, jak już ktoś wspomniał, trochę Wake Up Deadowe przejście i szalona końcówka to mocne punkty tego utwory. Jako całość tez bardzo dobrze, więc mam 8,5/10
9. Black Swan- oryginalnej wersji nie słyszałem, ale mi to brzmi jakby go żywcem wycięto z Youth, i wstawiono tu
Strasznie melodyjny, chyba najbardziej "lajtowy" na płytce, co mi w zupełności nie przeszkadza, dobre nawiązanie do roku pańskiego 94, dla mnie bomba. 9/10
10. Wrecker- no jest bardzo dobrze, gdyby jeszcze w zwrotce nie było ciągle tego "She'll wreck it" czy coś takiego, to byłby nawet świetnie, a tak ten zwrot wypowiadany po każdej linijce psuje nieco zwrotke, przez co psuje też cały kawałek. Poziomem jak dla mnie to lepiej niż SD, ale z kolei gorzej od Fast Lane czy Whose Life. 8/10
11. Millenium of the Blind- i tu nie mam pretensji, w przeciwieństwie do NWO. Rozbudowali niedokończony kawałek, mimo ze riff był już wcześniej wykorzystany w 1000TG, to tu świetnie buduje klimat. Podoba mi się w całości, no i w końcu mogę powiedzieć dobre słowo o pracy Brodericka, moim zdaniem jest tu najlepsza solówka na albumie. 9/10
12. Deadly Nightshade- nie wiem, gdzie w tym riffie ludzie widzicie Metallikę, ja podobieństwa nie dostrzegam. Nie zmienia to faktu że riff jest genialny, i jest jednym z moich ulubionych na płycie. Nie wiem z kolei po co ten śmiech na początku. Solówka nieco psuje efekt ale refren jest tak genialnie zaśpiewany że tuszuje to słabe solo i kawałek jest bardzo dobry. 8,5/10
13.13- no i czas na pół-balladę tytułową. Genialna melodia, to trzeba przyznać, znów chwytliwy refren, bardzo dobre przyspieszenie, chociaż bez takiej torpedy jak w IMDH. Mimo że w bitwie utworów tytułowych przegrywa z Endgame'em to jest to na pewno zapadające w pamięć zakończenie. 9/10
Bardzo mocną stroną albumu są refreny. Mimo że w twórczości Mega najbardziej lubię bezrefrenowe, nieramowe kompozycje pokroju HW, 5M czy WUD, ale tu refreny stoją na naprawdę wysokim poziomie (oprócz GDM) i bardzo dobrze się tego słucha. Na plus wypadają także wokal i perkusja, natomiast na minus solówki, nie zapadające w pamięć i niewyróżniające się. Chrisie Polandzie wróć! ;D
Na koniec słówko o oprawie graficznej, mimo że okładka i nawiązania do poprzednich albumów nie są zbytnio trafione, to wewnątrz książeczki jest naprawde łądnie i klimatycznie. mimo że teksty są momentami nieczytelne, to same obrazy służące za tło są świetne.
nie będę wyliczał średniej z ocen, album mi się podoba, i oprócz kilku nietrafionych pomysłów naprawdę dostarcza miłych wrażeń. Nie żałuje żadnej złotówki wydanej na niego, a moja w pełni subiektywna ocena wynosi 8/10.
Dziękuję za uwagę.