To i ja coś trochę...
Może zacznę od spotkania z Ellefsonem w Lizard King na Piotrkowskiej, bo w sumie od tego zaczął się ten dzień pełen wrażeń
W klubie zawitałem koło 12:45. Na miejscu oczywiście spotkanie ze starą dobrą ekipą
- czyli Szczepanem, Yer Blue, Fixxxerem oraz Mateuszem z Agnieszką.
David kazał niestety na siebie troszkę poczekać - noo jakaś godzinka zleciała. No a potem już było tylko fajnie
- odegrane Holy Wars i Five Magics, trochę pogadanek, kilka zabawnych sytuacji związaych z panem tłumaczem
no i autografy i fotki. Niby nic wielkiego ale dla fanów to zawsza jest jakaś tam frajda.
Potem udaliśmy się na małe "before party"
i powoli zmierzaliśmy w kierunku Areny gdzie dołączyli do nas jeszcze Mroziak i Maciej.
VADER
Jak już kilka osób wspomniało nagłośnienie było beznadziejne - ja z trudnem rozpoznawałem kawałki, właściwie "docierała" do mnie tylko kawalkada udeżeń perkusisty. No ale w sumie to nie na Vadera przyjechałem do Łodzi
MEGADETH
No ja tutaj akurat nie jestem do końca usatysfakcjonowany jakoscią nagłościenia na występie Megadeth. Nie wiem, może jestem po prostu za bardzo wymagający. Moim jednak zdaniem brzmienie było właśnie mało selektywne - przede wszystkim w ogóle nie było słychać Rudego - nie wiem, czy gościu zwyczajnie nie domagał czy po prostu nagłośnieniowcy spartolili robotę. Ktoś z nas sobie nawet zażartował że były to wersje karaoke
Poza tym jakby trochę za cichy bas i solówki tez nie najbadziej wyraźne.
Ostatecznie to wszystko i tak nie ma to dla mnie żadnego znaczenia, bo bawiłem się zwyczajnie świetnie!!
A Dave nie był do niczego potrzebny bo cała sala i tak go w całości wyręczała!
W każdym razie ja na pewno
Set wiadomo - żadnych niespodzianek ale i tak był OK. Pojawił się też Mechanix wpleciony w Holy Wars. Oczywiście mogliśmy się tego spodziawać, bo grali to już wcześniej, ale sposób w jaki to połączyli był po prostu genialny!!
Aaa! No i zapomniełbym dodać, że na Peace Sells na scenie pojawił się sam Vic Rattlehead
SLAYER
Cóż, brzmienie dużo lepsze (ściana Marshali jaką mieli tez pewnie zrobiła swoje), Tom wokalnie faktycznie bardzo dobrze dysponowany, Lombardo powala na kolana, set super (Antichrist, Black Magic!!) - po prostu Slayer
Nie wiem czy to tylko moje subiektywne odczucie ale odniosłem takie lekkie wrażenie że publika lepiej przyjęła Megadeth - w tym sensie że było jakby więcej skandowania, więcej wspólnych śpiewów, oklasków, krzyków i ogólenie więcej życia i ruchu. Tłumaczę to oczywiście tym, jak już to wspomniał ktoś wcześniej, że ludzie na Slayerze mogli już być zwyczajnie wypruci. Ja również nie miałem już tyle sił co na Megadeth chociaż ochota oczywiście była
No a po koncercie jak to wspomniał Maciej - oczywiście nasze małe after party
Tutaj chciałbym wszystkim podziękować za kolejne super spotkanie i wspólnie spędzony dzień (i noc właściwie też
)
Mroziak - dzięki wielkie za podwózkę do Wawy! Praktycznie od razu miałem stamtąd pociąg do Gdyni.
Szczepan - dzięki wielkie za propozycję noclegu - przy innej okazji na pewno skorzystam