Dave Mustaine z Portugalii (początek czerwca):
“Na trasie Wielkiej Czwórki będzie normalny koncert. Nie zamierzam traktować tamtejszych fanów lepiej niż tych dzisiaj, tak samo jak nie zamierzam traktować lepiej tam grające zespoły niż te grające dziś tutaj. Chcę traktować wszystkich z taką samą dużą miłością i uwielbieniem z jaką tylko mogę. Świetnie jest być tutaj.”
David Ellefson na MegaFanClubForums.Megadeth.com:
“Właśnie skończyliśmy nasz pierwszy koncert w ramach „Wielkiej Czwórki” w Warszawie, w Polsce. Jest po prostu niesamowicie. Anthrax brzmiał wspaniale z Joeyem Belladonna na wokalu. Slayer zrobił swoje, aby unicestwić to miejsce. Metallica jest właśnie na scenie przy prawie 100 tysięcznej widowni, być tu teraz jest czymś, co po prostu rozpieprza czaszkę. Wibracje są wspaniałe u każdego z nas, dla naszych kapel spełniły się marzenia.”
Shawn Drover na Megadeth.com:
“To co wydarzyło się ostatniej nocy w Sofii, w Bułgarii, jest czymś co zachowam w pamięci na zawsze. Muszę przyznać, że po wstaniu (spomiędzy talerzy perkusji) to nigdy nie widziałem tak wielu ludzi na scenie z tak szerokim uśmiechem. Jeszcze lepsze dla mnie było to, że moje dzieciaki mogły pójść na ten koncert do naszego lokalnego kina, zobaczyć to kilka godzin później i powiedzieć mi, jak bardzo im się podobało. Cholera, sam poszedłbym do kina aby to zobaczyć. Tak czy inaczej, chciałem tylko powiedzieć, że świetnie się tu bawimy. Mam nadzieję, że wszyscy którzy oglądali koncert na żywo również.”
David Ellefson dla NME.com z Warszawy:
„Cześć, jestem David Ellefson z Megadeth i jesteśmy teraz w Warszawie, w Polsce, na pierwszym w historii wspólnym koncercie Wielkiej Czwórki, pierwszym na planecie, czekaliśmy na to prawie 30 lat. Metallica, Slayer, Megadeth i Anthrax grają dziś wieczorem po raz pierwszy na tej samej scenie. My właśnie skończyliśmy grać nasz koncert, jest fanatycznie. Słyszałem, że jest tu kilkadziesiąt tysięcy fanów, co przypomina mi pierwsze czasy Donington, gdy graliśmy na przedzie, a przed nami było ludzi tyle, że trudno było ich wszystkich zobaczyć. Zagraliśmy wspaniały set, Slayer jest teraz na scenie, Metallica niedługo też się pojawi, Anthrax zabił, Joey Belladonna wrócił do zespołu i był zajebisty.
Zazwyczaj na takich dużych festiwalach czy trasach jest tak, że zjeżdżamy się, pokazujemy sobie pierwszego dnia, każdy przylatuje z różnego miejsca, wchodzimy na scenę, gramy, a potem jedziemy do następnego miasta. Przypadkowo wpada się na kogoś, przypadkowo kogoś się komuś przedstawia i nawet mimo, że znamy się ze sobą, to takie rzeczy jak wczoraj [wspólna kolacja] zdarzają się na koniec trasy. Zazwyczaj ktoś mówi: ’Szkoda, że nie udało nam się ze sobą spędzić więcej czasu’. i wtedy zazwyczaj wspomina się co było. To co było super w ostatniej nocy, a była to pełna klasa, to to, że byliśmy tam wszyscy – żadnych instrumentów, niczego – w zasadzie siedliśmy wszyscy razem i pogadaliśmy o naszych rodzinach, dzieciach, o tym do jakich szkół chodzą – o muzyce rozmawiamy przecież od lat. To była wspaniała okazja, aby zjeść wspólnie i posiedzieć ze sobą. Było bardzo przyjemnie, relaks – nie było wielkich spraw, gdzie ktoś byłby przywódcą czy liderem. To była wspaniała sprawa, która w prosty sposób wprowadziła do tego, co jest dzisiaj. Gdy się przygotowywaliśmy do grania przywitaliśmy się, wszyscy mamy przyjazne nastawienie, jesteśmy gotowi wyjść i skopać tyłki.
Zagraliśmy dziś album „Rust in Peace”… prawie, bo ominęliśmy jeden utwór. Zagraliśmy ten album, bo w tym roku wydaje się to być ulubiona płyta naszych fanów. Potem zagraliśmy kilka klasyków dla fanów. jest tu wspaniała atmosfera, zespoły obserwują się nawzajem.”
David Ellefson na Megadeth.com:
„Właśnie skończyliśmy grać w Sofii, w Bułgarii. Było ZAJEBIŚCIE!!! Nigdy wcześniej nie byłem w Bułgarii, ale fani tutaj są przerażający a chyba każdy z nas gra tu dziś fantastyczny set. Jeśli pójdziesz dziś do kina, to z pewnością będzie Ci się podobało. Kupuj więc bilet, trochę popcornu i jakiś napój, usiądź wygodnie i delektuj się rockowym koncertem...”
David Ellefson dla JacksonGuitars.com:
„Pierwszy wspólny koncert Wielkiej Czwórki w Polsce był historycznym wydarzeniem na naprawdę wielu frontach. Widzieć nas wszystkich wracających do swoich korzeni i triumfujących razem z ponad 80 tysiącami fanów tamtej nocy było zwycięstwem nas wszystkich. To, za co ciągle dostaję komplemety to to, że używam znowu basów Jacksona. To ich brzmienie jest na Rust in Peace i to one pomogły mi zdefiniować brzmienie thrash metalu.”
David Ellefson z Grecji:
“Przylecielismy tu z Sofii, z koncertu, czymś wspaniałym było zobaczenie tam mojego przyjaciela Dave’a, grającego z Metalliką, to było coś zajebistego. Było niesamowicie, to naprawdę, naprawdę wspaniały tydzień. Przed nami jeszcze Romania i Istambuł i tamtejsze koncerty Wielkiej Czwórki, przynajmniej na razie, będzie z tej trasy DVD.”
David Ellefson dla SonisphereFestivals.com:
SonisphereFestivals.com: Jaki był najlepszy dla Ciebie moment festiwalu Sonisphere jak do tej pory? David: Pierwszy dzień w Warszawie był wielką atrakcją, przez sam fakt, że wszyscy byliśmy razem. Dzień wcześniej mieliśmy wspólną kolację, który w prosty sposób nas do tego wydarzenia wprowadziła. Do tego fakt, że ludzie w Polsce byli aż tak daleko, jak sięgało oko było czymś wspaniałym [obok fotka z koncertu Slayera, przyp. ToMek]. Później w Szwajcarii rzucono nam kilka flag na scenę. To też coś fajnego, bo było wielu fanów z krajów sąsiadujących ze Szwajcarią, co zresztą było czymś zwyczajnym na wszystkich festiwalach Sonisphere. Ludzie zlatują się z całego świata, aby zobaczyć Wielką Czwórkę, grającą razem.
SonisphereFestivals.com: Scott Ian zaśpiewał z Wami na scenie w Szwajcarii, jak do tego doszło [video poniżej]? David: To mnie cholernie zaskoczyło. Nagle usłyszałem, że ktoś naprawdę głośno zaczął wykrzykiwać, pomyślałem: ’Wow, Chris Broderick naprawdę głośno dziś śpiewa’. Odwróciłem się i zobaczyłem, że to Scott spiewa do mojego mikrofonu. To było nieplanowane, chyba że Dave coś o tym wie, ale w czasach ‘Peace Sells’ takie wychodzenie i wspólne śpiewanie było czymś codziennym, zależy ktoś się napatoczył. Scott był kimś takim w Szwajcarii.
SonisphereFestivals.com: Jak wyglądają Wasze relacje z Metalliką obecnie? David: Bardzo dobrze. Zawsze mi się z nimi dobrze układało. Nigdy nie byłem w Metallice, więc ich lubię. Uważam, że są wspaniali. Zawsze lubiłem ich jako ludzi, uważam, że są spoko, ich zespół rockuje, płyty są świetne. To po prostu ostry koncerty zespół. Jest to oczywiste, jeśli chodzi o nasz zespół, ale i o inne, szczerze mówiąc, bo jest [miedzy nami] wspaniale.
Metallica osiągnęła tak wielki sukces i jest czymś zajebistym, że zechcieli zejść z pozycji celebrytów i wrócić do sceny metalowej, którą wszyscy razem tworzyliśmy. Byli w stanie odejść od tej sceny wiele lat temu, dzięki albumom, które wydali i kawałkom, jakie napisali, ale które ja zawsze podziwiałem, bo większość zespołów czegoś takiego nie potrafi. Megadeth był w stanie, ale przez chwilę, Slayer nigdy, ale Anthrax nagrał kilka twórczych i zajebistych rzeczy. Teraz cała nasza czwórka ma bardzo różne brzmienie, pomimo tego, że wywodzimy się z tych samych korzeni i na pewien sposób wszyscy kończymy jako gałęzie metallicowego drzewa. Chodzi mi o to, że Dave był w Metallice, ja grałem z Davem, Kerry King był w Megadeth. Wszyscy jesteśmy w pewien sposób pięścią Metalliki. To coś fajnego, to jak spotkanie po latach rodziny, która wciąż ma się dobrze i dobrze się ze sobą bawi.
SonisphereFestivals.com: Chcesz coś jeszcze dodać? David: Jestem szczęśliwy mogąc grać na Sonisphere. Kocham te festiwale. Rok temu grałem tu na trasie jako basista u mojego kumpla to zobaczyłem reklamę Sonisphere firmowaną przez Metallikę i Linkin Park, wyglądał on bardzo fajnie. To rybie-oko wielkiego tłumu powoduje, że wydaje się, jakby cały świat był tym festiwalem. Podoba mi się nazwa, podoba mi się wszystko w tym, jest naprawdę fajne, ma odpowiedniego ducha, podoba mi się różnorodność zespołów na nim, to że przemieszcza się z kraju do kraju, a mimo to wciąż to ten sam Sonisphere, co jest dla europy nieco nietypowe, ponieważ każdy kraj ma swój własny festiwal. W Ameryce ludzie nie wiedzą tego, jak sprawy tu się kręcą, ja jestem dumny, że udało się Wielkiej Czwórce wystąpić razem na właśnie na Sonisphere.
Dave Mustaine dla magazynu Revolver (wspólny wywiad z Kerrym Kingiem, tu tylko wypowiedzi Dave’a):
Revolver: Kiedy po raz pierwszy pojawił się termin „Wielka Czwórka” w odniesieniu do Was? Dave: ten termin funkcjonuje od dawne, nazywano nas też Czterema Jeźdźcami [Four Horsemen]. To było chyba 20 lat temu.
Revolver: Jak doszło do trasy Wielkiej Czwórki? Dave: Mieliśmy możliwość zagrania na kilku festiwalach, wcześniej graliśmy w ramach trasy Carnage [ze Slayerem], który był tak popularny w Stanach i Kanadzie. Ja osobiście jednak nie sądziłem, że nasza wspólna trasa będzie miała miejsce. Jadłem kiedyś kolację z Larsem i powiedział mi, że rozmawiał z menadżerem Slayera jakieś półtora roku temu o tym, czy coś takiego może mieć miejsce. Pomyślałem wtedy, że dobrze, że nie wiedziałem o tym od półtora roku bo spędziłbym każdy dzień z myślą: ’Wielkie koncerty się zbliżają’.
Revolver: Czy coś wśród fanów metalu zmieniło, bo gdy nagle otrzymali trasę Wielkiej Czwórki to przyciągnęło to ogólnoświatową uwagę? Dave: Nie, tak było już od dość dawna, fani zawsze tu byli, ludzie różnych typów kochają tę muzykę. Wielu ludzi lubi robić sobie z nas jaja, albo zachowywać się jak Jeff Spicoli, ale z doświadczenia wiem, że nie zawsze tak jest. Kiedyś jakiś fan podarował mi cygaro, okazało się, że był kardiologiem, znanym z tego, że operował dziecka w łonie matki. Pomyślałem,: ”O Boże, czy jak moja żona będzie potrzebowała operacji, to jakiś koleś może akurat słuchać “Black Friday!””
Revolver: Z transmisją satelitarną, czy ta trasa nie staje się międzynarodowym wydarzeniem? Dave: Być może, ale ja kocham granie, to jest to, do czego zostałem stworzony. Cała ta sprawa z transmisją koncertu w kinie jest czymś więcej, niż mógłbym oczekiwać. Teraz, gdy patrzę na to, co wszyscy stworzyliśmy, wydaje się to jak zakończenie podróży. Były wzloty i upadki... ale byliśmy tam, ja tam byłem, częścią tego, i było to wspaniała jazda. Mam nadzieję, że uda nam się tę trasę przenieść do Stanów, gdzie być może przeprowadzimy kolejny wywiad za sceną.
Revolver: Od dłuższego czasu wydawało się, że między Wami było dużo złej krwi, szczególnie pomiędzy Slayerem i Megadethem, oraz Megadethem i Metalliką. Co sprawiło, że jest inaczej? Dave: Nauczyliśmy się jak robić krok wstecz, który pozwolił nam zobaczyć, czym jesteśmy dla świata, Wielka Czwórka, i jak każdy z zespołów z osobna się do tego przyczynił. Ja sam zmieniłem całkowicie swój pogląd na życie wchodząc w tę trasę, w te koncerty, z całkiem nowym nastawieniem. Pierwszą osobą, z którą rozmawiałem był Kirk. Rozmawialiśmy przez chwilę, potem zjedliśmy kolację. Później rozmawiałem z Jamesem i Larsem, fajnie było zobaczyć jak bardzo zmieniliśmy świat... Dwadzieścia lat temu ta trasa pewnie nie mogła się wydarzyć – byliśmy zbyt młodzi, nie radziliśmy sobie jeszcze ze sławą.
Revolver: Co jest reprezentowane przez Megadeth w Wielkiej Czwórce? Dave: Nasze teksty są nieco bardziej głębokie niż pozostałych, ale każdy jest tu inny – teksty Slayera są naprawdę różne od Anthraxowych. Jesteśmy jak okno mające cztery szyby, wiesz, cztery różne punkty widzenia, ale z tym samym przekazem.
_________________ CyberArmy Member#8373
|