Yer Blue napisał(a):
Ale fajnie! Rzadko, wrecz nigdy nie spotykam sie z brakiem namaszczenia do Doorsów i Henia. Zdecydowanie uważam, że to co nagrali nie byłó jakich wstrzasajacych lotów. Hendrix - wiadomo gitarowy bog, ale same kompozycje i ten styl blues rockowo funkowy to czasem nudy, z kolei Doorsi to genialny wokal i mrocza osobowosć Morrisona, ale muzycznie - marniutko.
Ja tam ich wręcz nie znoszę. I Hendrixa i chyba jeszcze bardziej Doorsów. Dla mnie to są trochę takie symbole i ikony amerykańskiego ruchu hippisowskiego, którego nie cierpię i pewnie po części stąd moje uprzedzenia. A że muzycznie faktycznie nic ciekawego nie reprezentują, to moja niechęć tym większa.
I też mnie zawsze wkurzało to wręcz bałwochwalcze czczenie tych wykonawców
Cytuj:
Tyle, że dla mnie Kansas to bardziej zepół hard rockowy z dodatkami niz klasyczny prog, toż oni trzepali głownie ostre i krótkie kawałki z dużym wpływem bluesa.
Zgadza się - sporo w ich muzyce typowego prostego hard rocka, ale moim zdaniem jednak potrafili (głównie w długich i rozbudowacych kawałkach, których mieli niemało) nieźle komplikować formę, mieszać ze strukturami rytmicznymi i ogólnie grać niesamowicie kunsztownie. Weźmy chociażby taką mini-suitę Magnum Opus - nie powiedziałbym że to "hard rock z dodatkiami". Jestem przekonany, że tego typu granie zainspirowało wiele lat później popisy instrumentalne spod znaku chociażby Dream Theater. Zresztą w krótkich formach też grali czasem bardzo progresywnie - np. zaledwie dwuminutowy instrumentalny "The Spider", w którym słychać jakby echa ELP.
Cytuj:
..... wielogłosowe wokale, które brzmia potwornie tandetnie. Zreszta oni graja zbyt po amerykańsku
I mimo wszystko z tym się zgadzam
Zresztą to w sumie chyba dobrze, że po amerykańsku? Gdyby grali po brytyjsku to byś narzekał, że zrzynają od anglików i są wtórni
Cytuj:
Journey prawie nie znam, ale to co znam to jakis pop rock - nie dla mnie.
No to w takim razie miałeś styczność z ich późniejszą twórczością, która faktycznie była pop rockowa i niekiedy trochę tandenta. A nawet jak czasem trochę przyczadowali, to było to coś skocznego w stylu Boston.
Ale pierwsza płyta to było właściwie jazz/fusion i prog. Dwie kolejne też łączyły w sobie elementy rocka, proga i fusion. I właśnie te pierwsze trzy płyty mógłbym Ci polecić (przede wszystkim jednak pierwszą). Wraz z czwartą płytą "Infinity" przyszedł nowy wokalista Steve Perry no i styl radykalnie się odmienił.
Jako ciekawostkę mógę dodać, że na drugiej płycie Look Into The Future jest kawałek "I'm Gonna Leave You" którego riff na żywca zerżnął wspomniany wcześniej Kansas w swoim wielkim przeboju "Carry On My Wayward Son". Z kolei w "Xanadu" Rush'a jest idenyczny motyw jak w "Nickel And Dime" z trzeciej płyty Journey
(swoją drogą fajny instrumentaly kawałek). I nie są to wcale tylko jakieś moje "widzimisia", bo spotkałem się już gdzieś z debatami ta temat owych plagiatów...
Na drugiej płycie jest też przeróbka "It's All Too Much"
bialkomat napisał(a):
Oczywiście można ich lubić albo nie (ja lubię, chociaż nie na zabój), ale moim zdaniem na Starym Kontynencie nie znajdziesz jednak muzy w podobnym do nich stylu i klimacie.
Yer Blue napisał(a):
W stylu Dixie Dregs? To oni grali tak oryginalnie?
Miałem na myśli i Kansas i Dixie Dregs.
A co do Dixie Dregs, to czy grali aż tak oryginalnie - trudno powiedzieć. Dla Ciebie pewnie nie
Jest to przede wszystkim bardziej fusion (chociaż zupełnie inny niż ten z Wysp) niż prog, są też nawiązania do southern rocka i trochę do klasyki. Muza w całości instrumentlana, bardzo kunsztowna i wirtuozerska (która jednak czasem może trochę męczyć).
Jest to w końcu macierzysta kapela Steve'a Morse'a zapewne Ci nie obcego oraz perkusisty Roda Morgensteina. Zresztą wszyscy członkowie to wytrawni muzycy. Jest tu bardzo dużo skrzypiec, dużo więcej niż w Kansas - skrzypek jest tutaj normalnym pierwszoplanowym intrumentalistą, tak jak gitarzysta czy klawiszowiec.
A co do folkloru, to mają m.in. na koncie kilka pastiszy muzyki westernowej jak "Gina Lola Breakdown" albo "Moe Down", ale ja je traktuję bardziej jako ciekawostkę.
Jeśli miałbym coś polecić, to przede wszystkim drugą płytę "What if", a potem debiut "Free Fall".
A na koniec poproszę jeszcze o wypowiedzenie się o kilku następujących zespołach
Tym razem z UK:
- Marsupilami (wiem, że lubisz);
- Fruupp (tą kapelę akurat znam, ale tak trochę po łebkach - właściwie tylko pierwszą płytę);
- Traffic