Megadeth Info Forum

Forum poświęcone amerykańskiemu zespołowi metalowemu Megadeth
Obecny czas: Nie Cze 30, 2024 19:03

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina




Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 252 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1 ... 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11 ... 13  Następna
Autor Wiadomość
PostWysłany: Pon Lis 22, 2010 17:25 
Offline
Head Crusher

Rejestracja: Czw Sty 15, 2009 16:08
Posty: 1357
Dla trzeciej Lesniak dał 9. Dla mnie jest kompletnie niesłuchalna.

Ale porównanie East of Eden do Arti E Mestieri troche mnie zaskoczyło ;)


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pon Lis 22, 2010 17:30 
Offline
Rattlehead

Rejestracja: Pią Sty 02, 2009 15:20
Posty: 2404
Miejscowość: Gdynia/Pogórze
A Leśniak daje w ogóle coś poniżej 6 ?? ;)
Co słyszę to tylko same najwyższe noty :)
Widzałem też skany kilku stron z tej książki, to też były same 7 - 10, mimo że niektóre pozycje jakieś z kosmosu ;)


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pon Lis 22, 2010 17:48 
Offline
Head Crusher

Rejestracja: Czw Sty 15, 2009 16:08
Posty: 1357
Oczywiscie jest troche szajsu w jego ksiazce, 2, 3, 4 sa obecne. 5 i 6 jest pełno. Ale i tak uważam, że troche zawyża oceny, za duzo jest 10-tek, no ale to jego subiektywne odczucie.

O! Np. dał 3 dla jednej płyty Bowiego, tam gdzie jest gosciem Lennon. Zmasakrował ja w recenzji.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Lis 23, 2010 01:02 
Offline
Rattlehead

Rejestracja: Pią Sty 02, 2009 15:20
Posty: 2404
Miejscowość: Gdynia/Pogórze
Cytuj:
O! Np. dał 3 dla jednej płyty Bowiego, tam gdzie jest gosciem Lennon. Zmasakrował ja w recenzji.

Chodzi o płytę Young Americans? Też bym ją zmasakrował ;)


Tak wracając jeszcze na moment do Leśniewskiego...

To chyba faktycznie musi być jakiś niezbyt przyjemny gość.
Natrafiłem ostatnio na jego konto na Allegro. Przejrzałem sobie co tam aktualnie sprzedaje - wiadomo, same fajne stare nkr'y. Zajrzałem też w jego komentarze - generalnie ma raczej nieposzlakowaną opinie, w 99% same pozytywy. Trafił mu się jednak jeden komentarz negatywny - w szczegóły nie wnikam, nie wiem o co dokładnie poszło i kto miał rację, byłem jednak w dość sporym szoku jak przeczytałem, co Leśniewski nawypisywał w odpowiedzi na ten 'negatyw' no i oczywiście nie omieszkał w odwecie potraktować swojego kontrahenta również negatywem i to jakże "kwiecistym".
Były to rzeczy w rodzaju, cytuję: "KŁAMCA! Wstrętny, obślizgły i zakompleksiony gad-baran", "Najpierw włazi w tyłek ("ja Pana podziwiam") a potem negatyw!", "Nie dość że baran to jeszcze ohydny kłamca! Uważajcie na tego siurka - idiota oczekiwał idealnego stanu..."

Szok! Kurcze, jestem starym Allegrowieczem, trochę się już podobnych rzeczy w życiu naczytałem i wiem, że w podobny sposób rozwiązuje swe problemy i wyżywa się na Allegro największe buractwo i prostactwo!
W sumie dobrze mu ten typek odpisał: "Dość mizerny poziom polemiki jak na człowieka pióra". Nic dodać nic ująć.


Powiem Ci, że osobiście nie miałem z Leśniewskim nic doczynienia, również od niego nic nigdy nie kupiłem ani nie zostałem oszukany, ale czytałem w życiu wiele jego recenzji/artykułów i nie wiem czemu, ale zawsze odczuwałem gdzieś podskórnie jakieś takie niefajne wrażenie, że mam doczynienia z gościem zdziebko aroganckim i przemądrzałym.
Między innymi dalatego miałem zawsze wątpliwości co do zakupu jego książki i tego jego czysto subiektywnego stylu pisania. No chyba, że się założy, że Leśniewski jest wyrocznią oraz Alfą i Omegą, no to wtedy super.
Chyba jestem jednak większym zwolennikiem obiektywnego i typowo encyklopedycznego, a zarazem równie fachowego i bardzo profesjonalnego stylu pisarskiego Weissa...


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Lis 23, 2010 16:57 
Offline
Head Crusher

Rejestracja: Czw Sty 15, 2009 16:08
Posty: 1357
bialkomat napisał(a):
Cytuj:
O! Np. dał 3 dla jednej płyty Bowiego, tam gdzie jest gosciem Lennon. Zmasakrował ja w recenzji.

Chodzi o płytę Young Americans? Też bym ją zmasakrował ;)


Tak to YA. Szczesliwie jej nie znam. :)


bialkomat napisał(a):
Tak wracając jeszcze na moment do Leśniewskiego...

To chyba faktycznie musi być jakiś niezbyt przyjemny gość.
Natrafiłem ostatnio na jego konto na Allegro. Przejrzałem sobie co tam aktualnie sprzedaje - wiadomo, same fajne stare nkr'y. Zajrzałem też w jego komentarze - generalnie ma raczej nieposzlakowaną opinie, w 99% same pozytywy. Trafił mu się jednak jeden komentarz negatywny - w szczegóły nie wnikam, nie wiem o co dokładnie poszło i kto miał rację, byłem jednak w dość sporym szoku jak przeczytałem, co Leśniewski nawypisywał w odpowiedzi na ten 'negatyw' no i oczywiście nie omieszkał w odwecie potraktować swojego kontrahenta również negatywem i to jakże "kwiecistym".
Były to rzeczy w rodzaju, cytuję: "KŁAMCA! Wstrętny, obślizgły i zakompleksiony gad-baran", "Najpierw włazi w tyłek ("ja Pana podziwiam") a potem negatyw!", "Nie dość że baran to jeszcze ohydny kłamca! Uważajcie na tego siurka - idiota oczekiwał idealnego stanu..."

Szok! Kurcze, jestem starym Allegrowieczem, trochę się już podobnych rzeczy w życiu naczytałem i wiem, że w podobny sposób rozwiązuje swe problemy i wyżywa się na Allegro największe buractwo i prostactwo!
W sumie dobrze mu ten typek odpisał: "Dość mizerny poziom polemiki jak na człowieka pióra". Nic dodać nic ująć.


Nie wiem czy to nie jest jedna osoba, która znam, ich konflikt skończył sie w sądzie. Ale mozliwe, że to ktos inny.
Powiem Ci, że wiele osob, których pytam o Leśnieskiego mowi mi o nim w bardzo negatywnym tonie, był przypadek, że zwyczajnie oszukał klienta. Czytałem tez jego maile, które pisał do tej osoby co ciaga sie z nim po sądach - były strasznie chamskie i poniżej pasa. Od tamtej pory nie mam ochoty wpadac do Megadiscu.
Te konflikty wyszły głownie z tego, że Lesniak z pomoca jendego Niemca tłoczy piraty. Wymysla jakies wytwornie i puszcza w rynek zazwyczaj takie pozycje, które sa nieosiagalne. Robi to świetnie bo one dobrze brzmia (czasem lepiej jak oryginalne wydanie), i sa fachowo opracowane - wiele ludzi sie na nie nabiera. Ale trafiła kosa na kamien, znaleźli sie tacy co znaja dobrze ten temat i skumali, że to sa pirackie wydania. W pewnych kregach dużo sie o tym mowi (np. jedna jego wytwornia ma fikcyjny adres w Australii, ktos akurat tam mieszka i chciał sie tam wybrac, ale pod tym adresem jest...park, sa jakies fikcyjne wytwornie z Grecji, i tez nlaazł sie ktos na miejscu kto podważył ich istnienie. A to wszystko zródło niemieckich podrobek pana Jacka i jego znajomych. Gostek został zdemaskowany). Najdziwniejsze jest to, że Lesny, że wszystkiego wypiera, trudno mu tez udowodnic czyn i go oskarzyc. Ponoc piraty mozna sprzedawac... i tak sobie zszargał opinie i narobił wrogow.
Tak naprawde to dziwie sie, że tak beskarnie mozna nabierac ludzi.

bialkomat napisał(a):
Powiem Ci, że osobiście nie miałem z Leśniewskim nic doczynienia, również od niego nic nigdy nie kupiłem ani nie zostałem oszukany, ale czytałem w życiu wiele jego recenzji/artykułów i nie wiem czemu, ale zawsze odczuwałem gdzieś podskórnie jakieś takie niefajne wrażenie, że mam doczynienia z gościem zdziebko aroganckim i przemądrzałym.
Między innymi dalatego miałem zawsze wątpliwości co do zakupu jego książki i tego jego czysto subiektywnego stylu pisania. No chyba, że się założy, że Leśniewski jest wyrocznią oraz Alfą i Omegą, no to wtedy super.
Chyba jestem jednak większym zwolennikiem obiektywnego i typowo encyklopedycznego, a zarazem równie fachowego i bardzo profesjonalnego stylu pisarskiego Weissa...
[/quote]

Ale tutaj akurat uwazam, że wiedza Weissa jest powierzchowna w porownaniu do Lesniaka. Weiss chce byc ekpertem w kazdej dziedzinie, ale niestety robi sie przez to zbyt ogolniokowy, Lesny ma za to o wiele wieksza wiedze w zakresie swego, duzo skromniejszego pola. Zreszta słyszałem, że pan Jacek pomagał pisać mu pierwszy tom, a hasła o mniej znanych artystach wybierał mu sam. Nawet te kropki razem konsultowali. To zle świadczy o Weissie.
Inna sprawa, że wolisz bardziej chłodne i analityczne podejscie Weissa - OK. Ja wole pełe żaru, bardzo subiektywne opisy Plesniaka. Zreszta styl Weissa mnie nudzi, nie mowiac juz o braku kompetencji w wielu dziedzinach rocka - po prostu nie mozna sie znac na wszystkim i to wychodzi w tej jego ksiazce. Mysle, że Weiss ma doradcow (Lesniak juz nim nie jest - pokłocili sie, swoja droga jaka to była barwna historia.. :)). Dla mnie Lesniak jest bardziej wiarygodny - jako pismak.

Wiesz, przemoadrzałosc jest dobra cecha do pisania, taka pewnosc siebie, żar i buta. Lepiej sie to czyta niz encyklopedyczny profesjonalizm i uciekanie od stawiana sądow, prowokacji.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Wto Lis 23, 2010 18:09 
Offline
Rattlehead

Rejestracja: Pią Sty 02, 2009 15:20
Posty: 2404
Miejscowość: Gdynia/Pogórze
Cytuj:
Nie wiem czy to nie jest jedna osoba, która znam, ich konflikt skończył sie w sądzie.

Raczej nie sądzę. Tutaj były jakies błahe powody - poszło o stan płyty czy cóś.

Cytuj:
Ale tutaj akurat uwazam, że wiedza Weissa jest powierzchowna w porownaniu do Lesniaka. Weiss chce byc ekpertem w kazdej dziedzinie, ale niestety robi sie przez to zbyt ogolniokowy, Lesny ma za to o wiele wieksza wiedze w zakresie swego, duzo skromniejszego pola.

Absolutnie zgadza się, ja tego nie kwestionuję.

Cytuj:
Inna sprawa, że wolisz bardziej chłodne i analityczne podejscie Weissa - OK. Ja wole pełe żaru, bardzo subiektywne opisy Plesniaka. Zreszta styl Weissa mnie nudzi, nie mowiac juz o braku kompetencji w wielu dziedzinach rocka - po prostu nie mozna sie znac na wszystkim i to wychodzi w tej jego ksiazce.

Wiesz, przemoadrzałosc jest dobra cecha do pisania, taka pewnosc siebie, żar i buta. Lepiej sie to czyta niz encyklopedyczny profesjonalizm i uciekanie od stawiana sądow, prowokacji.

A moim zdaniem jeśli mówimy o książce, która jest opracowana w formie encyklopedii, przewodnika, to zwyczajnie bardziej odpowiedni jest właśnie ten chłodny, czysto encyklopedyczny styl. To ma być w końcu pełne kompedium wiedzy, usystematyzowane źródło informacji, do którego sięgam za każdym razem, gdy szukam tytułów, dat, nazwisk, faktów. A gdy chcę sobie poczytać całe multum jakichś żarliwych wypowiedzi różnych maniaków, takich "z pozycji fana", to bardziej wolę wejść na forum takie jak to :)
A Leśniak jest zaledwie jednym z takich fanów. Z ogromną wiedzą - to fakt, ale tak jak pisałem - bynajmniej dla mnie nie jest żadną wyrocznią. Gusta są przecież różne.
Z kolei ja się kiedyś spotkałem z takim zarzutem w stosunku do książki Leśniewskiego, że jest to nic innego jak reklama jego sklepu. Być może właśnie stąd te zawyżanie niektórych not - to w końcu jest jak najbardziej w jego interesie, a także podważa choć trochę ten jego subiektywizm.

Cytuj:
Zreszta słyszałem, że pan Jacek pomagał pisać mu pierwszy tom, a hasła o mniej znanych artystach wybierał mu sam. Nawet te kropki razem konsultowali.

Ja też słyszałem (a właściwie czytałem) dokładnie to samo - z ust Leśniewskiego (z wywiadu z nim). Pytanie tylko, czy można mu wierzyć na 100% we wszystko, co on mówi i pisze, tym bardziej w kontekście tego, o czym pisałeś wcześniej...


A na obronę Weissa dodam jeszcze, że od kilku lat jestem szczęśliwym posiadaczem jego książki: "O krowach, świniach, robakach oraz wszystkich utworach Pink Floyd" i muszę przyznać, że jest to najlepsza monografia o tematyce muzycznej jaką kiedykolwiek czytałem. Po prostu zajebiście opracowana i wyczerpująca temat do cna.
Życzyłbym sobie, żeby takie książki powstały o każdym z moich ulubionych zespołów.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Lis 25, 2010 16:11 
Offline
Head Crusher

Rejestracja: Czw Sty 15, 2009 16:08
Posty: 1357
bialkomat napisał(a):
Cytuj:
Inna sprawa, że wolisz bardziej chłodne i analityczne podejscie Weissa - OK. Ja wole pełe żaru, bardzo subiektywne opisy Plesniaka. Zreszta styl Weissa mnie nudzi, nie mowiac juz o braku kompetencji w wielu dziedzinach rocka - po prostu nie mozna sie znac na wszystkim i to wychodzi w tej jego ksiazce.

Wiesz, przemoadrzałosc jest dobra cecha do pisania, taka pewnosc siebie, żar i buta. Lepiej sie to czyta niz encyklopedyczny profesjonalizm i uciekanie od stawiana sądow, prowokacji.

A moim zdaniem jeśli mówimy o książce, która jest opracowana w formie encyklopedii, przewodnika, to zwyczajnie bardziej odpowiedni jest właśnie ten chłodny, czysto encyklopedyczny styl. To ma być w końcu pełne kompedium wiedzy, usystematyzowane źródło informacji, do którego sięgam za każdym razem, gdy szukam tytułów, dat, nazwisk, faktów. A gdy chcę sobie poczytać całe multum jakichś żarliwych wypowiedzi różnych maniaków, takich "z pozycji fana", to bardziej wolę wejść na forum takie jak to :)
A Leśniak jest zaledwie jednym z takich fanów. Z ogromną wiedzą - to fakt, ale tak jak pisałem - bynajmniej dla mnie nie jest żadną wyrocznią. Gusta są przecież różne.
Z kolei ja się kiedyś spotkałem z takim zarzutem w stosunku do książki Leśniewskiego, że jest to nic innego jak reklama jego sklepu. Być może właśnie stąd te zawyżanie niektórych not - to w końcu jest jak najbardziej w jego interesie, a także podważa choć trochę ten jego subiektywizm.


Mysle, że reklama sklepu to jest przy okazji, a nie cel sam w sobie. Słyszałem, że artykuły w Tylko Rockach tez miały za cel wyłacznie promocje Megadiscu i samego własciciela. To też prawda, Lesniak dobrze na tym wyszedł, ale artykuły, jak i ksiazka to tez koplnia wiedzy i po prostu świetna robota.

Oczywiscie rozumiem Cie, dlaczego wolisz Weissa.
Aczkolwiek przeczytaj najpierw Brytyjski Rock. Z jednej strony jest napisany lekko, jakby pisał go nakrecony fan, ale z drugiej w 100% wyczerpuje temat muzyki i szczegółow wydawniczych. Każdy detal odnosnie tych płyt ma tam miejsce - opisy utwor po utworze, okładki płyt (rowniez jakies rzadkie wersje), opisane sa tez single, najwyzsze pozycje na listach, jakies numery katagolowe. Dokładnosc jest wprost perwersyjna i jak najbradziej encyklopedyczna, która lubisz. Z cała pewnoscia bardziej rzetelna od ksiazki Weissa.
I jeszcze jedna rzecz. Lesniak duza wage przywiazał do analogów. On jest ich wielkim kolekcjonerem, i daje tutaj bardzo wazne wskazowki typu jakis lepel, kolor okładki, pierwsze tłoczenia, oraz jakie były wesje pozabrytyjskie (czasem istotne). Tak przy okazji omowił cała amerykanska dyskografie Beatlesow, bo jak wiesz do Revolvera była zupełnie inna od brytyjskiej, rownie wydania po rozpadzie (np. Hej Jude i dziesiatki inych). Opisuje detale z na okładkach czy lebelach albo jakies mikroskopijne roznice w takim a takim utworze...
To jest zupełnie inna jazda niż dosc powierzchowna mimo wszystko ksiazka Weissa.

bialkomat napisał(a):
Cytuj:
Zreszta słyszałem, że pan Jacek pomagał pisać mu pierwszy tom, a hasła o mniej znanych artystach wybierał mu sam. Nawet te kropki razem konsultowali.

Ja też słyszałem (a właściwie czytałem) dokładnie to samo - z ust Leśniewskiego (z wywiadu z nim). Pytanie tylko, czy można mu wierzyć na 100% we wszystko, co on mówi i pisze, tym bardziej w kontekście tego, o czym pisałeś wcześniej...


Racja. Ale cos czuje, że tutaj nie kłamał, chodzi o ta historie z Rolling Stonem w Polsce, jego odejscie i pomoc w pisaniu. Weiss milczy w tym temacie, bo tak to mogłby mu nawet wytoczyc proces, poza tym temat Lesniaka w TR nieistenieje, chocby na ich stronce. Rozstanie musiało byc bolesne, wiec cos jest na rzeczy.


bialkomat napisał(a):
A na obronę Weissa dodam jeszcze, że od kilku lat jestem szczęśliwym posiadaczem jego książki: "O krowach, świniach, robakach oraz wszystkich utworach Pink Floyd" i muszę przyznać, że jest to najlepsza monografia o tematyce muzycznej jaką kiedykolwiek czytałem. Po prostu zajebiście opracowana i wyczerpująca temat do cna.
Życzyłbym sobie, żeby takie książki powstały o każdym z moich ulubionych zespołów.


Nie czytałem tej ksiegi, ale przegladałem w Empiku. Robi wrazenie. Słyszałem tez bardzo pochlebne opinie. Ale widzisz, tutaj temat jest do ogarniecia i można było go opracowac w sposob koncertowy i zjawiskowy. Ale nie sadze by encyklopedie całego rocka mozna by opracowac bez popadania w ogolniki i brak wiedzy. I ja dlatego wole bardziej specjalistyczne opracowania jak ksiazki o jakiejs konkretnej tematyce.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Lis 25, 2010 16:34 
Offline
Rattlehead

Rejestracja: Pią Sty 02, 2009 15:20
Posty: 2404
Miejscowość: Gdynia/Pogórze
Cytuj:
okładki płyt (rowniez jakies rzadkie wersje)

Właśnie...
To jest akurat spora przewaga książki Leśniewskiego - właśnie zdjęcia okładek no a także przecież vinylowych labeli.
Cytuj:
To jest zupełnie inna jazda niż dosc powierzchowna mimo wszystko ksiazka Weissa.

Ok, przekonałeś mnie :), tylko znowuż widzisz - głód informacji nie kończy się tylko na rocku z lat 61-79 (i tylko tym brytyjskim), chociażby nawet był najwspanialszym okresem dla muzyki w dziejach ;)

A skoro już jesteśmy przy muzycznych encyklopediach, to może dla odmiany spytam się Ciebie o knigę ze zdecydowanie dolnej półki, a mianowicie czy miałeś kiedyś wątpliwą przyjemność spotkać się z Encyklopedią Heavy Rocka (we wcześniejszych wydaniach - Heavy Metalu), niejakiego Ryszarda Glogera?
Kurde, to jest dopiero chłam i bylejakość! Zakres i ilość haseł być może i jest OK (w sumie 500 stron), ale za to wszystkie sprawiają wrażenie jakby były pisane na kolanie. Do tego jaka masa błędów (w dyskografiach, datach, faktach), ileż w ogóle niekompletnych dyskografii! To jest dopiero szczyt nieprofesjonalnego i skrajnie powierzchownego podejścia. Weiss (i Leśniak zapewne też) to przy tym mistrzostwo świata. Pamiętam jak się wkurzałem, bo dałem za tą knigę 6 dych, co w biednych studenckich czasach (coś koło 2000 roku) było dla mnie niemałym wydatkiem.
Tak więc jak by cóś - nie polecam :]


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Lis 25, 2010 16:58 
Offline
Head Crusher

Rejestracja: Czw Sty 15, 2009 16:08
Posty: 1357
bialkomat napisał(a):
Ok, przekonałeś mnie, tylko znowuż widzisz - głód informacji nie kończy się tylko na rocku z lat 61-79 (i tylko tym brytyjskim), chociażby nawet był najwspanialszym okresem dla muzyki w dziejach ;)


No i ja sie z tym zgadzam. Tyle, że informacji o wsłópczesnym rocku, szczegolnie tym znanym jest całe mnostwo. Mi osobiscie wystarczaja Tylko Rocki, lata 90-te sa tam opracowane w znakomity sposob, na biezaco wywiady, recenzje, artukuły, równiez wkładki.
Lata wspólczesne czyli od 2000 w gore średnio mnie interesuja, a 80-te lubie wybiorczo. Tylko Rocki tez poswieciły im zreszta dużo miejsca. Tak po prawdze encyklopedie nowego rocka kompletnie mi nie sa potrzebne do szczescia.

bialkomat napisał(a):
czy miałeś kiedyś wątpliwą przyjemność spotkać się z Encyklopedią Heavy Rocka (we wcześniejszych wydaniach - Heavy Metalu), niejakiego Ryszarda Glogera?

Tak więc jak by cóś - nie polecam :]


Nie miałem tej przyjemnosci. :) I szczerze mowiac rozszerzanie wiedzy o metalu nie jest moim wielkim celem.
Z roku na rok coraz bardziej zadowalam sie latami 60/70-tymi i ten okres chciałbym pogłebiac z jak najwiesza pasja. Było troche znaczacych muzycznych zjawisk potem, ale sa one ogolnie znane i wypromowane, czasem aż do przesytu. Czego sie mozna jeszcze dowiedziec o Metallice, Megadeth czy Slayerze? Troche brakuje mi zjawiska pod nazwa NKR (szeroko rozumianego i z całego świata) w ostatnich 3 dekadach, czyli czegos co można by bardziej zgłebiac i poznawac. Ale chyba w dzisiejszych czasach jest tak, że jesli jeses naprawde dobry to sie mniej lub bardziej ale przebijesz... Poza tym wiele lubianych przeze mnie gatunkow z lat 60/70 w dziesjszym wydaniu wydaje mi sie juz wyeksploatowanych, np progres...


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Lis 25, 2010 17:05 
Offline
Rattlehead

Rejestracja: Pią Sty 02, 2009 15:20
Posty: 2404
Miejscowość: Gdynia/Pogórze
Dobra, to wracamy do proga :)

Co sądzisz o takiej kapelce Jade Warrior? Ostatnio wpadła mi w ręce ich jedna płytka. Szczerze mówiąć tak sobie przypadła mi do gustu, ale z tego co widzę mają całkiem pokaźną dyskografię, w przeciwieństwie do większości NKRów, które kończyły swoją przygodę z muzą na jednym, dwóch czy góra trzech albumach.
Warto dalej drążyć tę kapele, jest jakas godna uwagi czy dać se spokój?


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Lis 25, 2010 17:32 
Offline
Head Crusher

Rejestracja: Czw Sty 15, 2009 16:08
Posty: 1357
No to wracamy ;)

Jade Warrior słuchałem może ze 3 lata temu i zdaje sie tylko jednej płyty - tej najbardziej polecanej. I pamietam, że mnie rozczarowała, wiec dalej nie zgłebiałem ich tworczosci. Strasznie rozlazłe to było i mocno jazzujace.

A ja Ci sie przyznam, że mocno mnie ostatnio wzieło Maxophone, w tej chwili ulokował bym ja w czołowce moich NKRów. To zdaje sie Twoja ulubiona plyta z Włoch, tak? A możesz podac swoich faworytów nieznanego kanonu?

EDIT: Ta plyta JW, która znam to "Released" z 71 roku.
Tak sobie przegladam RYM i widze, że faktycznie sporo tego wydali, a i wiekszosc ocen niezła.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Lis 25, 2010 18:35 
Offline
Prince Of Darkness
Awatar użytkownika

Rejestracja: Śro Gru 24, 2008 12:41
Posty: 5418
Miejscowość: from hell
bialkomat napisał(a):
A skoro już jesteśmy przy muzycznych encyklopediach, to może dla odmiany spytam się Ciebie o knigę ze zdecydowanie dolnej półki, a mianowicie czy miałeś kiedyś wątpliwą przyjemność spotkać się z Encyklopedią Heavy Rocka (we wcześniejszych wydaniach - Heavy Metalu), niejakiego Ryszarda Glogera?


ja mam ;)

Cytuj:
Kurde, to jest dopiero chłam i bylejakość! Zakres i ilość haseł być może i jest OK (w sumie 500 stron), ale za to wszystkie sprawiają wrażenie jakby były pisane na kolanie. Do tego jaka masa błędów (w dyskografiach, datach, faktach), ileż w ogóle niekompletnych dyskografii! To jest dopiero szczyt nieprofesjonalnego i skrajnie powierzchownego podejścia. Weiss (i Leśniak zapewne też) to przy tym mistrzostwo świata. Pamiętam jak się wkurzałem, bo dałem za tą knigę 6 dych, co w biednych studenckich czasach (coś koło 2000 roku) było dla mnie niemałym wydatkiem. Tak więc jak by cóś - nie polecam :]


generalnie zgoda, ale mimo wszystko są to jakieś informacje dzieki którym poczatkujący słuchasz może się posłużyć do poszukiwań ;)

jeśli polecać coś na miare encyklopedii to bym polecił "Szwedzki Death Metal" chociaż to nie jest książka dla wszystkich tylko dla maniaków szatana ;)

_________________
Image
Mocarne knury w butach biegają po lesie z połówkami melona na głowach wykrzykując pod adresem maciory jestem chomikiem z azbestu.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Czw Lis 25, 2010 19:18 
Offline
Rattlehead

Rejestracja: Pią Sty 02, 2009 15:20
Posty: 2404
Miejscowość: Gdynia/Pogórze
Cytuj:
To zdaje sie Twoja ulubiona plyta z Włoch, tak?

Tak, jedna z kilku. W każdym razie absolutna czołówka 8-)
Cytuj:
A możesz podac swoich faworytów nieznanego kanonu?

Powiedzmy, że zapodam jaka jest właśnie ta absolutnie najściślejsza czołówka jeśli chodzi o włoski prog:

- 3 pierwsze płyty Banco del Mutuo Soccorso
- Maxophone - "Maxophone"
- Museo Rosenbach - "Zarathustra"
- Arti e Mestieri - "Giro di Valzer per Domani"
- Biglietto per l'Inferno - "Biglietto per l'Inferno"


W dalszej kolejności wymieniłbym jeszcze:
- Cherry Five - "Cherry Five"
- Quella Vecchia Locanda - w sumie obie płyty uważam za udane
- Reale Accademia di Musica - "Reale Accademia di Musica"
- Alphataurus - "Alphataurus"
- Semiramis - "Dedicato a Frazz"
- Il Balletto di Bronzo - "Ys"
- Murple - "Io sono Murple"
...


Cytuj:
A ja Ci sie przyznam, że mocno mnie ostatnio wzieło Maxophone

A ja natomiast Ci powiem, że z wszystkich zespołów które są w ostatnim czasie u mnie na tapecie, najbardziej mnie pochłonął ten cholerny Fruupp :)
Po prostu jestem totalnie oczarowany ich muzyką i męczę ich na okrągło! Uwielbiam ich wszystkie płyty, nawet ten "Modern Masquerades" (który wcześniej byłeś łaskaw nieco sponiewierać) uważam, że też jest całkiem udany. Do tego te subtelne nawiązania do muzyki mistrzów baroku i jeszcze te piękne bajkowe okładki. Po prostu urzekła mnie ta kapela bez reszty :)
Jedno mnie tylko zastanawia - jak tak sobie przeglądam różne fora, portale czy rankingi, to zauważyłem, że ten zespół niezbyt często gości na ustach innych, tak jakby był nieco zapomniany albo nie specjalnie lubiany. Co Ty o tym sądzisz?
Właściwie jedyną mi znaną osobą (nie osobiście ;)), która traktuje ich ze szczególnym namaszczeniem, jest Piotr Kosiński. Z tego co wiem w NMP w cyklu "Ocalić od zapomnienia" puścił swego czasu wszystkie 4 płyty. I w sumie nie ma co się dziwić, w końcu Kosiak to wielki miłośnik starego Genesis, a Fruupp to jakby nie było podobne klimaty.

A z innych płyt, które mi się jeszcze ostatnio wyjątkowo wkręciły, to T2 "It'll All Work Out In Boomland".

Być może sporym dla Ciebie zaskoczeniem będzie natomiast to, że nie za bardzo powalił mnie Marsupilami (a tym bardziej druga płyta).
Trzeba przyznać że nie jest to łatwa muzyka, może potrzebuję jeszcze więcej z nią poobcować, w każdym razie póki co nie mogę coś załapać bakcyla.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Lis 26, 2010 16:02 
Offline
Head Crusher

Rejestracja: Czw Sty 15, 2009 16:08
Posty: 1357
bialkomat napisał(a):
Cytuj:
A możesz podac swoich faworytów nieznanego kanonu?

Powiedzmy, że zapodam jaka jest właśnie ta absolutnie najściślejsza czołówka jeśli chodzi o włoski prog:

- 3 pierwsze płyty Banco del Mutuo Soccorso
- Maxophone - "Maxophone"
- Museo Rosenbach - "Zarathustra"
- Arti e Mestieri - "Giro di Valzer per Domani"
- Biglietto per l'Inferno - "Biglietto per l'Inferno"


A jednak to Banco. Hmmm. Wszystkie 3 bardzo lubie, ale uważam je za nie równe. Pierwsze strony maja genialne, drugie średnie - w przypadku Darwin! druga strona jest nawet bardzo dobra, choć i ta jest -wg mnie rzecz jasna- wyraznym obnieżeniem lotów wzgledem pierwszej. Pozostałe 4 pozycje to też moi faworyci, dodałbym jeszcze Tilt, Palepoli, Melos, Inferno i Caronte.

bialkomat napisał(a):
W dalszej kolejności wymieniłbym jeszcze:
- Cherry Five - "Cherry Five"
- Quella Vecchia Locanda - w sumie obie płyty uważam za udane
- Reale Accademia di Musica - "Reale Accademia di Musica"
- Alphataurus - "Alphataurus"
- Semiramis - "Dedicato a Frazz"
- Il Balletto di Bronzo - "Ys"
- Murple - "Io sono Murple"
...


Druga plyte Quella Vecchia Locandy uważam za jakis koszmar :) Pierwsza może byc. Reale Accademia di Musica juz nawet nie pamietam co grali, chyba sobie odswieze. Alphataurus, Cherry Five i Semiramis to plyty, które mocno mi sie znudziły, to chyba przez to, że sa mało oryginalne. Kiedys Alphataurus zaliczałem do czołowki, ostatnio sobie właczyłem i niestety dzis poza ładna melodyka nie słysze tam nic wielkiego. Poza tym odnosze wrazenie, że jest kiepsko zagrana - słaba perkusja, nijaka gitara, średnie klawisze. Plyte bronia świetne pomysły, głownie od strony melodycznej.

Balletto i Murple uwielbiam. Chociaz Ys uwazam troche za przecenione dzieło (końowka płyty jest wg mnie słaba, no i troche razi ten wokal). Ale suita rozwala mnie na lopatki niezmiennie.

bialkomat napisał(a):
Cytuj:
A ja Ci sie przyznam, że mocno mnie ostatnio wzieło Maxophone

A ja natomiast Ci powiem, że z wszystkich zespołów które są w ostatnim czasie u mnie na tapecie, najbardziej mnie pochłonął ten cholerny Fruupp :)
Po prostu jestem totalnie oczarowany ich muzyką i męczę ich na okrągło! Uwielbiam ich wszystkie płyty, nawet ten "Modern Masquerades" (który wcześniej byłeś łaskaw nieco sponiewierać) uważam, że też jest całkiem udany. Do tego te subtelne nawiązania do muzyki mistrzów baroku i jeszcze te piękne bajkowe okładki. Po prostu urzekła mnie ta kapela bez reszty :)


"Modern Masquerades" faktycznie mi sie nie spodobal. Ale ja nawet nie przepadam za debiutem. Pozostałe 2 uwielbiam, z tym, że Seven Sectrets o wiele bardziej. Tak przy okazji: Leśniak tez lubi "Modern Masquerades" i mimo, że rozsypał sie na niej skład napisal pochlebna recenzje.

bialkomat napisał(a):
Jedno mnie tylko zastanawia - jak tak sobie przeglądam różne fora, portale czy rankingi, to zauważyłem, że ten zespół niezbyt często gości na ustach innych, tak jakby był nieco zapomniany albo nie specjalnie lubiany. Co Ty o tym sądzisz?
Właściwie jedyną mi znaną osobą (nie osobiście ;)), która traktuje ich ze szczególnym namaszczeniem, jest Piotr Kosiński. Z tego co wiem w NMP w cyklu "Ocalić od zapomnienia" puścił swego czasu wszystkie 4 płyty. I w sumie nie ma co się dziwić, w końcu Kosiak to wielki miłośnik starego Genesis, a Fruupp to jakby nie było podobne klimaty.


I ja zawdzieczam Kosińskiemu poznanie Fruuppa własnie dzieki NMP. Pamietam ,to był marzec 2003 roku, moje poczatki NKRowania a on puscił całe Seven Sectrets, oczywiscie nagralem i cały rok katowałem te genialna płyte. Mysle, że nie predko bym trafił na Fruupp, bowiem jak słusznie mowisz to raczej zapomniany i mniej lubiany NKR, nigdy nie trafiłem na jakies szczegolne polecanie ich płyt. Co o tym sadze? Mysle, że nie przebili sie bo sa z Irlandii, wiesz yli zespołem z sasiedzctwa. Chyba tylko Thin Lizzy w tamtych czasach sie przebiło. No i troche za pozno wystartowali - 74-75 to juz nie ta świeżosc, wtedy na wyspach rzadzil glam, dochodził do głosu punk. Mimo tego Seven Sectrets i pewnie tez debiut sa bardzo oryginalne.

bialkomat napisał(a):
A z innych płyt, które mi się jeszcze ostatnio wyjątkowo wkręciły, to T2 "It'll All Work Out In Boomland".


Nigdy za tym nie przepadałem Ci powiem. Bardzo lubie pierwsze 3 utwory, maja swietne pomysły ale ta suita mnie zanudza na smierc.

bialkomat napisał(a):
Być może sporym dla Ciebie zaskoczeniem będzie natomiast to, że nie za bardzo powalił mnie Marsupilami (a tym bardziej druga płyta).
Trzeba przyznać że nie jest to łatwa muzyka, może potrzebuję jeszcze więcej z nią poobcować, w każdym razie póki co nie mogę coś załapać bakcyla.


Proboj. Druga płyta jakos wielce mnie nie kreci, ale debiut przebija jak dla mnie wszystko co zrobili Jethro Tull.
Tak mi sie przypomniało, że w sieci jeden kolezka prowadził ciekawa stronke z NKRami i jakims cudem udawało mu sie rozmawaic z muzykami tych kapel - wywiady wrzucał na stronke. Rozmawiał m.in. z kims z Marsupilami. Bardzo ciekawy wywiad. Pisał fajne recenzje.
Miałem z nim kiedys dobry kontakt, ale sie niestety urwał. Ten gosciu był totalnie zafascynowany Lesniewkim. Pamietam, że poleciłem mu "Caricatures" - od razu obwieścił ja zjawiskiem :)


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Lis 26, 2010 16:16 
Offline
Head Crusher

Rejestracja: Czw Sty 15, 2009 16:08
Posty: 1357
Wiesz co, wrzuce Ci jego jeden ciekawy post, który mi napisal. Na końcu podał swoje NKRowe typy, bo ja zawsze zmuszam ludzi do tego ;) :

Jakby utarlo sie ze rock progresywny = art rock, a wiec rock progresywny to najbardziej Genesis, Yes, ELP, PFM i inne tego typu grupy, osobiscie uwazam ze grupy te nagraly pare niesamowitych plyt, ale nie jest to muzyka najbardziej przeze mnie ukochana. Komus juz o tym pisalem, ale wydaje mi sie (moze to byc kontrowersyjne) ze czasem ta odmiana prog-rocka jest bardzo wymuszona, kwiecista i cienka granica jest miedzy taka muzyka a czyms co nazywam manieryzmem czy przekombinowaniem.
Rock progresywny to termin umowny, kiedy grupa ma na swoim koncie jednego bluesa, 3 standardy jazzowe, pare kawalkow psychodelicznych, a w instrumentarium, hammondy, flet czy saksofon to raczej jest progresywna, a jesli pochodzi do tego z konca lat 60, to jest raczej na pewno progresywna. Progresywnosc to jeszcze wzorce, wiekszosc grup tamtych czasow (za wyjatkiem wspomnianych juz z krtegu art rocka) wychodzilo z bluesa, po latach grania bluesa, zaczynaly sie eksperymenty, czesto mam wrazenie ze do tego w sporym stopniu przyczynilo sie zainteresowanie jazzem. Takie grupy jak Collosseum czy chocby eksperymenty Johna Mayalla (suita na plycie "Bare wires" czy plyta "Turning point") to juz progresywnosc, rock progresywny innymi slowy to dla mnie nie jako taki styl muzyczny a wlasciwie sposob myslenia, intuicja muzyczna pewien rodzaj wyobrazni muzycznej.
Jest kilka grup z tamtych czasow ktore nie sa dla mnie progresywne np. Bakerloo (brzmienie wyrosle z bluesa) ale juz grupa Hannibal ktora powstala na popiolach Bakerloo to czysty blues-jazz-rock czyli dla mnie juz prog-rock, tak samo za progresywne uwazam pierwsze dokonanie zespolu Pink Floyd, a juz na pewno plyta "East West" zespolu Paul Butterfield Blues Band, ktora niejako zaczela rock psychodeliczny i eksperymenty z muzyka wschodu i jest jedna z najwazniejszych plyt lat 60
Wymieniane byly tutaj listy ukochanych nieznanych plyt progresywnych, ja nie mam takiej listy, jest troche plyt ktore mnie rzucaja na kolana, scisla czolowka to bedzie:
Arzachel - "Same"
Orange Peel - "Same"
Nosferatu - "Same"
Thors Hammer - "Same"
Amon Duul 2 - dwie pierwsze plyty
Woody Kern - "Awful Disclosures of Maria Monk"
Rare Bird - "As your mind flies by"
High Tide - "Sea shanties"
Skin Alley - "Same"
East of Eden - ciezko wybrac, ale chyba "Snafu" minimalnie lepsze:)
Frumpy - "Same"
Catapilla - "Same"
Andromeda - "Same"
Jody Grind - "One step on"
T2 - "It'll all work..."
Samurai - "Same" (Anglia)
Diabolus - "Same"
Atomic Rooster - "Same"
Soft Machine - "Volume one"
Out of Focus - dwie pierwsze plyty
2066&then - "Reflections on the future"
Pan Y Regaliz - "Same"
Hiro Yanagida - "Milk time"
Caravan - "Caravan", "If I could..", "In the land..."
Egg - "Same"!, "The polite force"
Indian Summer - "Same"
Elonkorjuu - "Harvest"
Gracious - "Same"
Elias Hulk - "Unchained" (moim zdaniem to grupa progresywna)
Human Beast - "Volume one"
Trikolon - "Same"
Tonton Macoute - "Same"
Ange - "Caricatures"
Aardvark - "Same"
Steel Mill - "Green eyed god"
Embryo - "Opal"
Garybaldi - "Astrolabio"
Klan - "Mrowisko"

I patrz on tez woli Snafu :o
Nie kojarze z tej listy tylko Trikolon, pamietam, że w 2006 roku czyli gdy powstał ten post nie znałem z połowy.

Może znajde ta jego stronke.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Lis 26, 2010 16:24 
Offline
Rattlehead

Rejestracja: Pią Sty 02, 2009 15:20
Posty: 2404
Miejscowość: Gdynia/Pogórze
Cytuj:
dodałbym jeszcze Tilt, Palepoli, Melos, Inferno i Caronte.

Tak, też wysoko cenię te płyty, chociaż powiem Ci szczerze że ta Osanna, tak przecież chwalona, wydaje mi się być trochę przekombinowana i bynajmniej u mnie nie jest jakoś super wysoko. No i ten Cervello dalej coś u mnie nie trybi ;)
Cytuj:
Druga plyte Quella Vecchia Locandy uważam za jakis koszmar

Dziwne :) Tzn gdybym ja miał wybierać, to chyba też wolę pierwszą płytę, ale żeby AŻ taka różnica? Dla mnie obie trzymają równy względem siebie poziom.
Cytuj:
Chociaz Ys uwazam troche za przecenione dzieło

Zgadzam się. Też wszędzie słyszę, jak bardzo ta płyta jest wychwalana pod niebiosa, że arcydzieło, że kosmos. Tymczasem u mnie to trochę dalsza czołówka. Lubię tę płytę bardzo, owszem, ale bez jakichś orgazmicznych uniesień ;)
Cytuj:
Tak przy okazji: Leśniak tez lubi "Modern Masquerades" i mimo, że rozsypał sie na niej skład napisal pochlebna recenzje.

I chwała mu za to :)
Cytuj:
Mysle, że nie przebili sie bo sa z Irlandii, wiesz co jak z sasiedzctwa. No i troche za pozno wystartowali - 74-75 to juz nie ta świeżosc, wtedy na wyspach rzadzil glam, dochodził do głosu punk.

To że się nie przebili to jasna sprawa, jak wszystkie przecież NKRy :)
Zastanawiało mnie raczej to, czemu ten zespół nie jest tak populrany wśród maniaków właśnie tego starego zapomnianego proga..
Cytuj:
Bardzo lubie pierwsze 3 utwory, maja swietne pomysły ale ta suita mnie zanudza na smierc.

Trochę się zgadzam. Jak tego słucham, to odczuwam wrażnie jakby na siłę chcieli koniecznie nagrać utwór ponad 20-minutowy.
W każdym razie ulubione utwory, to zdecydowanie 1 i 3.
Cytuj:
Proboj. Druga płyta jakos wielce mnie nie kreci, ale debiut przebija jak dla mnie wszystko co zrobili Jethro Tull.

A mnie się to w ogóle nie kojarzy z Jethro Tull.
Wiesz, sam flet Jethro Tull'em nie czyni ;)


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Lis 26, 2010 16:32 
Offline
Rattlehead

Rejestracja: Pią Sty 02, 2009 15:20
Posty: 2404
Miejscowość: Gdynia/Pogórze
W tej jego liście, moim zdaniem część to wcale nie NKR, jak np. Rare Bird, Atomic Rooster, Amon Duul II czy już w ogóle Soft Machine i Caravan.


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Lis 26, 2010 17:08 
Offline
Head Crusher

Rejestracja: Czw Sty 15, 2009 16:08
Posty: 1357
bialkomat napisał(a):
Cytuj:
dodałbym jeszcze Tilt, Palepoli, Melos, Inferno i Caronte.

Tak, też wysoko cenię te płyty, chociaż powiem Ci szczerze że ta Osanna, tak przecież chwalona, wydaje mi się być trochę przekombinowana i bynajmniej u mnie nie jest jakoś super wysoko.


Mnie tez sie czasem wydaje przekombinowna, kiedys tak uważałem, blisko rok nie chciało mi sie do niej wracac ale w tej chwili kazda sekudna tego dzieła jest dla mnie na własciwym miejscu. Trzeba dac tej płycie dużo czasu.

bialkomat napisał(a):
Cytuj:
Druga plyte Quella Vecchia Locandy uważam za jakis koszmar

Dziwne :) Tzn gdybym ja miał wybierać, to chyba też wolę pierwszą płytę, ale żeby AŻ taka różnica? Dla mnie obie trzymają równy względem siebie poziom.


A dla mnie nie :)
Gusta, gusta...

bialkomat napisał(a):
Cytuj:
Mysle, że nie przebili sie bo sa z Irlandii, wiesz co jak z sasiedzctwa. No i troche za pozno wystartowali - 74-75 to juz nie ta świeżosc, wtedy na wyspach rzadzil glam, dochodził do głosu punk.

To że się nie przebili to jasna sprawa, jak wszystkie przecież NKRy :)
Zastanawiało mnie raczej to, czemu ten zespół nie jest tak populrany wśród maniaków właśnie tego starego zapomnianego proga..


Nie do końca tak jest, że NKRy to z założenia komercyjny niewypał. Czesto jest tak że NKRowcy, wtedy w epoce cos znaczyli, a dzis sa zapomnieni. I wydaje mi sie, że Fruupp własnie nie był kompletnie nie znany - wydaje mi sie, że miał jakies notowania na listach (Lesniak chyba cos odnotował), tylko teraz nazwa ta poszła w zapomnienie. Mysle, że pozna jak na brytyjski prog data ich płyt zaważyła na tym, że nie wspomina sie o nich dzis czesto.

bialkomat napisał(a):
Cytuj:
Proboj. Druga płyta jakos wielce mnie nie kreci, ale debiut przebija jak dla mnie wszystko co zrobili Jethro Tull.

A mnie się to w ogóle nie kojarzy z Jethro Tull.
Wiesz, sam flet Jethro Tull'em nie czyni ;)


A mnie sie TROCHE kojarzy. Odnosiłem jednak głownie do jakosci.

bialkomat napisał(a):
W tej jego liście, moim zdaniem część to wcale nie NKR, jak np. Rare Bird, Atomic Rooster, Amon Duul II czy już w ogóle Soft Machine i Caravan.


Tak, ale wtedy nie roztrzasalismy tego, poza tym nasza wiedza o tym terminie nie była jeszcze tak sprecyzowana. Kiedys wszystkie te zespoły uwazałem za NKR, jakby nie patrzec popularne zespoły to jednak nie sa...(kultowe tak, ale nie komercyjnie znaczace)


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Pią Lis 26, 2010 18:24 
Offline
Rattlehead

Rejestracja: Pią Sty 02, 2009 15:20
Posty: 2404
Miejscowość: Gdynia/Pogórze
Yer Blue napisał(a):
bialkomat napisał(a):
Cytuj:
Druga plyte Quella Vecchia Locandy uważam za jakis koszmar

Dziwne :) Tzn gdybym ja miał wybierać, to chyba też wolę pierwszą płytę, ale żeby AŻ taka różnica? Dla mnie obie trzymają równy względem siebie poziom.

A dla mnie nie :)
Gusta, gusta...

No dokładnie...
A właśnie sobie zajrzałem na RYM - tutaj Dwójka jest nawet wyżej!

Jeszcze na moment wrócę do kniżek
bialkomat napisał(a):
Może zamówię sobie tą knige razem z knigą o Mustainie :)
To w końcu to samo wydawnictwo.
Aktualna cena 131 zł

Tak jak planowałem - tak zrobiłem :)
Skusiłem się po części też tą ceną - chyba faktycznie jest okazyjna.
Jak tak patrzę na Allegro to ceny oscylują między 131 a 179zł.
W Megadisc'u Leśniewskiego jest za 180 natomiast na oficjalnej stronie Kagry za 199zł, tak więc nie było się co zastanawiać tylko brać :)
Oprócz "Musteine'a" dorzuciłem jeszcze do koszyka "Queen - dzieła zebrane", ale ta książka po przejrzeniu (nie wiem czy jestem jeszcze w stanie dowiedzieć się coś nowego o tym zespole ;)) pójdzie na prezent.

Zamówiłem też ostatnio na Allegro "Genesis - w krainie muzycznych olbrzymów". Ponoć zbiera pochlebne recenzje.
Właściwie to nie chorowałem specjalnie na tę ksiązkę, ale dorwałem ją za 12 zł ! (oryginalna cena była 55zł). Jak na 600 stron czytania, to prawie za darmo, więc niech sobie jest :)


Góra
 Profil  
 
PostWysłany: Sob Lis 27, 2010 13:07 
Offline
Head Crusher

Rejestracja: Czw Sty 15, 2009 16:08
Posty: 1357
bialkomat napisał(a):
No dokładnie...
A właśnie sobie zajrzałem na RYM - tutaj Dwójka jest nawet wyżej!


Nie dziwi mnie to, znam kilka osob na FD, które tez wola dwojke.
No coż, sa gusta i gusciki...

bialkomat napisał(a):
Jeszcze na moment wrócę do kniżek
bialkomat napisał(a):
Może zamówię sobie tą knige razem z knigą o Mustainie :)
To w końcu to samo wydawnictwo.
Aktualna cena 131 zł

Tak jak planowałem - tak zrobiłem :)
Skusiłem się po części też tą ceną - chyba faktycznie jest okazyjna.
Jak tak patrzę na Allegro to ceny oscylują między 131 a 179zł.
W Megadisc'u Leśniewskiego jest za 180 natomiast na oficjalnej stronie Kagry za 199zł, tak więc nie było się co zastanawiać tylko brać :)


No to gratuluje udanego zakupu! Mam nadzieje, że nie bedziesz żałowal. Ja ostatnio przeczytałem sobie bardzo obszerny wstep do niej (mam go zeskanowanego, jak i kilka haseł) i musze przyznac, że ten facet potrafi narobić smaku. Poza tym czytajac go od razu masz wrazenie z obcowaniem z prawdziwie pasjonujaca lektura, z wielkim hobby tego człowieka. Tłumaczy sie ze wszystkiego, odpowiada jednoczesnie na potencjalne pytania. Jednym z nich jest watek o kolejnych czesciach. Leśniak pisze cos takiego: chciałbym i mysle, że jest to możliwe - skończyc druga czesc na jesieni 2006 i kolejna w rok pozniej. Jedno jest pewne - wtedy miał ogromny zapał do tej ksiazki.

bialkomat napisał(a):
Zamówiłem też ostatnio na Allegro "Genesis - w krainie muzycznych olbrzymów". Ponoć zbiera pochlebne recenzje.
Właściwie to nie chorowałem specjalnie na tę ksiązkę, ale dorwałem ją za 12 zł ! (oryginalna cena była 55zł). Jak na 600 stron czytania, to prawie za darmo, więc niech sobie jest :)


Za 12 zł tez bralbym w ciemno.

Ja ostatnio przymierzam sie do biografii Lennona, która wyszła niedawno. Podobno jest świetna, sa tam jakies mało znane i mało pochlebne fakty, ponoc autor dotarł do skrywanych przez lata przez Yoko pamietnikow Johna.
No i Mustaine'a tez bede musiał ustrzelic, chociaz nie lubie autobiografii, sa mało obiektywne. No a Rudy to wyjatkowy opowiadacz bajek :)


Góra
 Profil  
 
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 252 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1 ... 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11 ... 13  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 4 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group