bialkomat napisał(a):
Cytuj:
A możesz podac swoich faworytów nieznanego kanonu?
Powiedzmy, że zapodam jaka jest właśnie ta absolutnie najściślejsza czołówka jeśli chodzi o włoski prog:
- 3 pierwsze płyty Banco del Mutuo Soccorso
- Maxophone - "Maxophone"
- Museo Rosenbach - "Zarathustra"
- Arti e Mestieri - "Giro di Valzer per Domani"
- Biglietto per l'Inferno - "Biglietto per l'Inferno"
A jednak to Banco. Hmmm. Wszystkie 3 bardzo lubie, ale uważam je za nie równe. Pierwsze strony maja genialne, drugie średnie - w przypadku Darwin! druga strona jest nawet bardzo dobra, choć i ta jest -wg mnie rzecz jasna- wyraznym obnieżeniem lotów wzgledem pierwszej. Pozostałe 4 pozycje to też moi faworyci, dodałbym jeszcze Tilt, Palepoli, Melos, Inferno i Caronte.
bialkomat napisał(a):
W dalszej kolejności wymieniłbym jeszcze:
- Cherry Five - "Cherry Five"
- Quella Vecchia Locanda - w sumie obie płyty uważam za udane
- Reale Accademia di Musica - "Reale Accademia di Musica"
- Alphataurus - "Alphataurus"
- Semiramis - "Dedicato a Frazz"
- Il Balletto di Bronzo - "Ys"
- Murple - "Io sono Murple"
...
Druga plyte Quella Vecchia Locandy uważam za jakis koszmar
Pierwsza może byc. Reale Accademia di Musica juz nawet nie pamietam co grali, chyba sobie odswieze. Alphataurus, Cherry Five i Semiramis to plyty, które mocno mi sie znudziły, to chyba przez to, że sa mało oryginalne. Kiedys Alphataurus zaliczałem do czołowki, ostatnio sobie właczyłem i niestety dzis poza ładna melodyka nie słysze tam nic wielkiego. Poza tym odnosze wrazenie, że jest kiepsko zagrana - słaba perkusja, nijaka gitara, średnie klawisze. Plyte bronia świetne pomysły, głownie od strony melodycznej.
Balletto i Murple uwielbiam. Chociaz Ys uwazam troche za przecenione dzieło (końowka płyty jest wg mnie słaba, no i troche razi ten wokal). Ale suita rozwala mnie na lopatki niezmiennie.
bialkomat napisał(a):
Cytuj:
A ja Ci sie przyznam, że mocno mnie ostatnio wzieło Maxophone
A ja natomiast Ci powiem, że z wszystkich zespołów które są w ostatnim czasie u mnie na tapecie, najbardziej mnie pochłonął ten cholerny Fruupp
Po prostu jestem totalnie oczarowany ich muzyką i męczę ich na okrągło! Uwielbiam ich wszystkie płyty, nawet ten "Modern Masquerades" (który wcześniej byłeś łaskaw nieco sponiewierać) uważam, że też jest całkiem udany. Do tego te subtelne nawiązania do muzyki mistrzów baroku i jeszcze te piękne bajkowe okładki. Po prostu urzekła mnie ta kapela bez reszty
"Modern Masquerades" faktycznie mi sie nie spodobal. Ale ja nawet nie przepadam za debiutem. Pozostałe 2 uwielbiam, z tym, że Seven Sectrets o wiele bardziej. Tak przy okazji: Leśniak tez lubi "Modern Masquerades" i mimo, że rozsypał sie na niej skład napisal pochlebna recenzje.
bialkomat napisał(a):
Jedno mnie tylko zastanawia - jak tak sobie przeglądam różne fora, portale czy rankingi, to zauważyłem, że ten zespół niezbyt często gości na ustach innych, tak jakby był nieco zapomniany albo nie specjalnie lubiany. Co Ty o tym sądzisz?
Właściwie jedyną mi znaną osobą (nie osobiście
), która traktuje ich ze szczególnym namaszczeniem, jest Piotr Kosiński. Z tego co wiem w NMP w cyklu "Ocalić od zapomnienia" puścił swego czasu wszystkie 4 płyty. I w sumie nie ma co się dziwić, w końcu Kosiak to wielki miłośnik starego Genesis, a Fruupp to jakby nie było podobne klimaty.
I ja zawdzieczam Kosińskiemu poznanie Fruuppa własnie dzieki NMP. Pamietam ,to był marzec 2003 roku, moje poczatki NKRowania a on puscił całe Seven Sectrets, oczywiscie nagralem i cały rok katowałem te genialna płyte. Mysle, że nie predko bym trafił na Fruupp, bowiem jak słusznie mowisz to raczej zapomniany i mniej lubiany NKR, nigdy nie trafiłem na jakies szczegolne polecanie ich płyt. Co o tym sadze? Mysle, że nie przebili sie bo sa z Irlandii, wiesz yli zespołem z sasiedzctwa. Chyba tylko Thin Lizzy w tamtych czasach sie przebiło. No i troche za pozno wystartowali - 74-75 to juz nie ta świeżosc, wtedy na wyspach rzadzil glam, dochodził do głosu punk. Mimo tego Seven Sectrets i pewnie tez debiut sa bardzo oryginalne.
bialkomat napisał(a):
A z innych płyt, które mi się jeszcze ostatnio wyjątkowo wkręciły, to T2 "It'll All Work Out In Boomland".
Nigdy za tym nie przepadałem Ci powiem. Bardzo lubie pierwsze 3 utwory, maja swietne pomysły ale ta suita mnie zanudza na smierc.
bialkomat napisał(a):
Być może sporym dla Ciebie zaskoczeniem będzie natomiast to, że nie za bardzo powalił mnie Marsupilami (a tym bardziej druga płyta).
Trzeba przyznać że nie jest to łatwa muzyka, może potrzebuję jeszcze więcej z nią poobcować, w każdym razie póki co nie mogę coś załapać bakcyla.
Proboj. Druga płyta jakos wielce mnie nie kreci, ale debiut przebija jak dla mnie wszystko co zrobili Jethro Tull.
Tak mi sie przypomniało, że w sieci jeden kolezka prowadził ciekawa stronke z NKRami i jakims cudem udawało mu sie rozmawaic z muzykami tych kapel - wywiady wrzucał na stronke. Rozmawiał m.in. z kims z Marsupilami. Bardzo ciekawy wywiad. Pisał fajne recenzje.
Miałem z nim kiedys dobry kontakt, ale sie niestety urwał. Ten gosciu był totalnie zafascynowany Lesniewkim. Pamietam, że poleciłem mu "Caricatures" - od razu obwieścił ja zjawiskiem