Bardzo lubię ten album osobiście moja czołówka (na którą składa się z jakieś 10 albumów
) Megadeth.
Brzmienie mi się podoba, takie dość ostre i cięte. Wokal bywał lepszy ale oprócz Mice and Man w żadnym wypadku nie zawodzi.
Blackmail the Universe uważam za trzeci najlepszy otwieracz Megadethu po Holy Wars i Wake Up Dead, Die Dead Enough ma świetną zwrotkę i ogólnie motorykę, ale za to w refrenie jest gorzej. Potem ciekawy, wielowątkowy Kick the Chair. Nie wiem jak ocenić Scorpiona, z jednej strony zachwyca klimatem, który dodatkowo podkreśla brzmienie albumu, z drugiej zaś aż się w uszy rzuca monotonia, jednostajność i przewidywalność kawałka. Tears in a Vial lubię bardzo, koledzy wcześniej rozpisali się dość o jego zaletach a mi wypada tylko się z tym zgodzić. Back in the Day urzeka chwytliwością, Something... ciekawie się rozwija a Truth be Told ma najbardziej złożoną konstrukcję na albumie i w końcu mamy trochę thrashu! Niestety przychodzi czas na nieszczęsny Of Mice And Man, najgorszy utwór Megadeth moim skromnym zdaniem, zwykle pomijam, odświeżyłem go sobie na potrzeby rankingu i mam nadzieję że nie będzie potrzeby robić tego po raz kolejny
Potem przeciętna końcówka, Shadow i Kingdom za kompletną, cytując Żułka, "srakę" nie uznaję, lubię czasem posłuchać ale nie tego oczekuje od Dejwa
Albumik dostaje 7,5 na 10, gdyby nie Mice byłoby pewnie z 8,5.
PS. Zapomniałbym, Mustaine z Polandem na tym albumie grają zabójcze wręcz sola! Pod tym względem to moje TOP3 jeśli chodzi o albumy Mega, oni czarują tymi gitarami!