No dobra, to tak na gorąco track by track:
The Threat Is Real - Przyznam szczerze, że ten kawałek od samego początku niespecjalnie mnie powalił. Zaczyna się obiecująco - fajnie i czadowo się rozkręca, ale gdy nagle wchodzi Mustaine ze zwrotką to czar jakby pryska (zresztą zauważyłem, że od ostatnich kilku płyt, to stała tendencja w moich odczuciach). Monotonny riff oparty na jednej nucie jakoś mnie nie przekonuje, do tego sposób śpiewania Rudego budzi jak najgorsze skojarzenia z SC - vide np. zwrotki Kingmaker czy Don't Turn Your Back. Utwór miał potencjał, jednak trochę niewykorzystany.
Dystopia - podoba mi się ten wałek. Może i jest melodyjny i chwytliwy, do tego wykorzystujący kilka starych patentów, ale ogólnie zrobiony raczej z dobrym smakiem.
Fatal Illusion - tutaj również "na plus". Nieszablonowa konstrukcja, trochę mieszania, zmienne tempa i nastroje, coś w stylu powiedzmy Burnt Ice. Bardzo lubię takie granie.
No to nowości...
Death From Within - i od razu pierwsze rozczarowanie
Ale może dlatego, że wśród licznych recenzji opublikowanych do tej pory (trzeba było nie czytać
) ten utwór często się przewijał jako jeden z murowanych faworytów.
Kolejny raz zaczyna się obiecująco - ten początkowy przytłumiony fragment brzmi naprawdę fajnie i mrocznie i zwiastował (tylko przez chwilę) coś mocnego i konkretnego. No a potem jakoś tak... przeciętnie. Chociaż refren całkiem w porządku, potem także jest kilka zgrabnych i przyjemnych gitarowych harmonii. Nie jest źle, ale mogło być lepiej.
Bullet To The Brain - tak jak pisał Mateusz jest w tym numerze coś "świeżego", ale chyba jeszcze nie wyrobiłem sobie do końca opinii
Post American World - niestety są zadatki na przeciętniaka. Jest tu trochę riffowania z mustainowego "toolboxa" - tym razem panent This Was My Life/Phantom Lord (początek i koniec). Póki co niewiele ten utwór pozostawił po sobie w mojej głowie. Póki co...
Poisonous Shadows - utwór z tak zwanymi "ambicjami". I chyba na ambicjach się skończyło (no dobra, może przesadzam
) I kolejny raz fajnie się wszystko rozkręca, ale w rezultacie otrzymujemy przeciętne zwrotki (prosty "jednonutowy" riff), a ckliwy refren ma coś z klimatów Promises. Kawałek najdłuższy na płycie a w gruncie rzeczy jakoś tak bardzo szybko przelatuje.
Conquer Or Die - akustyczny wstęp faktycznie kapitalny. Dla mnie mógłby trwać i trwać... Potem również jest naprawdę bardzo przyjemnie. Kurczę, czasem myślę, że Megadeth w ogóle powinien grać wyłącznie instrumentalną muzę
Dobrym pomysłem było też płynne przejście w...
Lying In State - początek trochę jak BTU, ale numer naprawdę udany. Konkretnie i do przodu. Wokalnie najlepszy utwór na płycie!
The Emperor - niestety potwierdziły się obawy co niektórych: bez zbędnego rozwodzenia się zdecydowanie najsłabszy punkt programu. No i rzeczywiście te podobieństwa do Use The Man...
Foreign Policy - nawet jeśli cover sam w sobie jest całkiem udany, to jak już powtarzałem to z milion razy - jeśli cover to tylko jako bonus na deluxach i innych specialach. Poza tym drugi raz z rzędu kończą płytę wg tego samego wzorca. Tutaj przydałby się jakiś naprawdę porządny zamykacz z prawdziwego zdarzenia. Coś z przytupem a nie takie byle co na odczepnego. Tak więc płyta kończy się dość gwałtownie, pozostawiając pewien niedosyt.
A może to tylko skutek uboczny tego, że balon był zewsząd pompowany?...