Jako, że sam gram na bębnach i wydaje mi się, że mam większe o nich pojęcie niż np. o grze na gitarze, postanowiłem założyć analogiczny temat do jednego z poprzednich – czyli najlepszy drummer Megadeth.
Moje typy to:
1. Vinnie Colaiuta
Trochę ciężko go zestawiać z pozostałymi perkusistami Megadeth, gdyż jego pojawienie się na TSHF miało charakter bardziej sesyjnego muzyka niż pełnoprawnego członka zespołu.
Niemniej jednak, obiektywnie rzecz biorąc, jest to zdecydowanie najlepszy technicznie bębniarz jaki kiedykolwiek zagrał na płycie Megadeth. Na co dzień jest w końcu muzykiem jazzowym, a grywał min. z Frankiem Zappą, Chickiem Corea, czy Herbie Hancock’iem, żeby nie wspominać dziesiątek innych nazwisk...
2. Jimmy DeGrasso
Pomimo, że zdecydowanie większym sentymentem darzę Nicka Menze, to pod względem technicznym osobiście wyżej stawiam właście DeGrasso. Na Risk może nie miał zbyt wiele okazji, żeby pokazać się z najlepszej strony, natomiast na TWNAH i Rude Awakening zagrał naprawdę świetnie. Zabrzmiał bardzo intensywnie i soczyście.
3. Nick Menza
Jak napisałem powyżej, jego darzę najwiekszym sentymentem, jako, że zagrał na największej ilość płyt i do tego tak fantastycznych płyt. Technicznie również był bardzo dobry, no i miał fajny zestaw, z wiszącymi jak żyrandole blachami
4. Shawn Drover
Szczerze mówiąc jeszcze nie mam do końca wyrobionego o nim zdania, ale po pierwszych przesłuchaniach UA, muszę stwierdzić, że jego gra jest jak najbardziej poprawna.
5. ś.p. Gar Samuelson.
Również dobry bębniarz, właściwie jego grze nic nie można zarzucić. No i też jest jakiś sentymencik, w końcu to pierwszy drummer...
6. Chuck Behler
Moim zdaniem zdecydowanie najgorszy perkusista, jakiego miało Megadeth. Na SFSGSW jego gra jest raczej nijaka. Ot, po prostu poprawnie odegrane partie, bez żadnych fajerwerków i bez zwracania na siebie uwagi. Na szczęscie nie wpływa to na ogólny odbiór płyty, która jest oczywiście super
)