Chciałbym zebrać Wasze opinie o tej bardzo niedocenianej płytce.
Moim zdaniem była w małym stopniu powrotem do starego thrashowego grania, a ogólnie uważa ją się za lekką, a nawet słyszałem, że popową.
Takie She-Wolf normalnie wymiata swym thrashowym motywem, świetnym refrenem i wspaniałymi solówkami brzmiacymi jak stary Iron Maiden.
Vortex jak dla mnie jest jeszcze lepszy, pod koniec sporo solówek przywodzi na mysl ambitniesze dzieła zespołu.
Poza tym 2 cudowne przyspieszenia. Utwór piąty i FFF mogły by znalezć sie spokojnie na debiucie, tyle w nich energii i jaj. Takich szybkości Megadeth nie osiągał od czasów So Far.
W ogóle ta płyta brzmi ostrzej od przesadnie chwalonego Countdown To Extintion. Te 4 przykłady sa najlepepszym tego dowodem.
Jest na płycie kilka ambitniejszych, i może nieco lżejszych kawałków jak Trust, Use the man czy A Secret place, których nie wyobrażam sobie by ktos nie lubił. Use The man jest świetnie skonstruowane, pod koniec niezle wymiata.
Mastermind ma genialny motyw w środku przywodzący na myśl najlepsze momenty thrahowej pirotechniki. Sin z kolei, taki prosty, niepozorny a w mojej opinii jest najlepszy na płycie. Ten motyw od razu wciska w fotel, refren jeden z lepszych jakie słyszałem, solówki troche Slayerowskie, mocno zakręcone i końcówka przy której nie można usiedzieć w miejscu. Niby prosty ale bardzo konkretny łomot.
Tylko 3 utwory brzmią duzo lżej od reszty (nie licząc początku Use The Man). Almost Honest i Have Cool Will Travel mimo wszystko mają sporo jaj i słucha się tego świetnie, te balladowe wstawki mnie nie rażą. I'll Get Even to jedyny kawałek do którego mozna się przyczepić, może zbyt spokojny, zachowawczy, brak solówki z prawdziwego zdarzenia ale mi nie pasuje tu tylko nieco zbyt piosenkowy refren, w stylu Youthanasii. Najgorszy uttwór na płycie ale i tak nie moge powiedzieć, że jest słaby.
Czyli jak łatwo zauważyc, nie moge się bardzo na tej płycie doszukac jakichś minusów. A jeszcze muszę wspomnieć o 3 plusach: Friedman w świetnej formie - jak dla mnie gra lepiej niż na Countdown i Youthanasii, gra Menzy moim zdaniem jest wyborna, chyba najlepsza w karierze, no i Dave - zaserwował nam najlepszy wokal.
Moim zdaniem arcydzieło, bez słabych punktów, można tylko zatęsknić za wielowątkowymi utworami jakich pełno na Peace sells i Rust In Peace.
pewnie wiele osób sie ze mą nie zgodzi, no ale trudno
9/10