Fajna recka, Fixxx. W bardzo wielu momentach mogłbym cytowac Cie zamiast dodawac cos od siebie. Poza jednym wyjatkiem, o ktorym na końcu.
Dobrze, że na gorąco nie wypisywałem swoich wrazen, bowiem wiele utworow troche bym skrzywdził z powodu nie osłuchania. Po moze 4 przesłuchaniu spodobało mi sie kilka utworow, ktore na poczatku niemal skreslałem, ale z drugiej strony sa tez przypadki, kiedy utwory po tych kilku przesłuchaniach zaczynaja mnie nudzic.
Na poczatku płyta mnie nieco zawiodła, co prawda nie oczekiwałwem wielkiej płyty ale od Mega ale spodziewałem sie wiecej. Plyta jest za długa, zdecydowanie za duzo wypełniaczy. Poza tym niektore numery sprawiaja wrazenie za długich, mimo swojej dosc skromnej konstrukcji (i tutaj wcale nie mam na mysli utworu tytułowergo). Niestety, nie bardzo podoba mi sie brzmienie tej płyty, jakies takie sterylne, wypolerowane. Uwazam ponadto, że solowki pozostawiaja wiele do zyczenia. Wokal Rudego bardzo mocny, momentami az za bardzo.
Ale i tak najwazniejsze sa same kompozycje. Nie bede sie rozpisywał, kilka uwag na szybko o kazdym po kolei, plus wstepne oceny (Fixxx, skopiowałem szkielet Twojej recki, bedzie łatwiej i przejrzysciej):
Sudden Death - Tego utworu słuchałem moze 2 razy w momencie gdy wyszedł na singlu i to jakiejs marnej jakosci, tak wiec teraz jakby odkryłem utwor od nowa. Zakomnite wejscie! Ten zakrecony, przerywany motyw jest bardzo oryginalny. Bardzo dobra melodia i jak duzo sie tu dzieje. Solowki jak na te plyte bardzo udane. Takim czyms jestem w pełni uradowany.
9/10Public Enemy No.1 - Mam podobnie co niektorzy - na poczatku wydała mi sie to tandeta stólecia, ale za ktoryms przesłuchaniem dotarło do mnie jak bardzo chwytliwy jest to numer i musze przyznac jednak daje rade. Ale z drugiej strony strasznie nam Megadeth złagodniał.
7/10Whose Life (Is It Anyways?) - Z poczatku irytował mnie ten numer na maxa, ale juz mi troche przeszło. Jest w tym utworze mocny, niosący groove, na swoj sposob oryginalna rzecz. Wokale Rudego wzmacniaja numer. Ale dla mnie to sredniak
6/10We the People - Od pierwszego przesłuchania zrobił na mnie spore wrazenie. Typowy, klasowy Megadeth, dobrze kopiacy tyłek i ze swietna melodia. No i ten riff na solowce, o ktorym wspominał Bialkomat.
8/10Guns, Drus & Money - Spodziewałem sie wiekszej porazki mowiac szczerze. Taki tam melodyjny rock&roll, da sie słuchac. Gdyby skrocic o minute lub wiecej to ocena byłaby wyższa.
5/10Never Dead - A tutaj szok! Rewelacyjny numer! Co za intro, co za ociezały riff, co za majestatyczna (tak!) melodia w refrenie. Absolutnie wszystko mi sie tutaj podoba, jeden z moich faworytow, własciwie nr 2 na płycie po....
9/10New World Order ...utworze, ktory z załozenia musiał byc najlepszym. Nie mozna było go zepsuc
Jasne, że wole oryginał (jest lepiej zaspiewany i gitarka na zwrotkach lepiej brzmiała), ale i ten remake jest dla mnie numerem wybitnym.
10/10Fast Lane - Teraz bede sie narazał
Z poczatku wielkie wow, och jak super graja i takie tam...ale po jakims czasie znudziło mi sie nieco. Kawałek jest solidny i potezny bez dwoch zdan, ale dosc szybko odkrywa swoje walory i na dłuzsza mete juz nie zaskakuje. Znowu genialny riff na solowce.
7/10Black Swan - A z tego badziewia nie dało sie nic zrobic poza zwykłym wypełniaczem. Choc przyznam wole te wersje, jest mocniejsza i ma fajny wstep.
4/10Wrecker - Pierwsze 3-4 przesłuchania i NIC. Worek waty. Owszem, niby szybko i fajnie, ale ja tu nic nie słysze. No dobra, ciekawe jest takie jedno przejscie (1:50), nadaje mu energii, w koncowce wraca. Wg mnie najgorszy numer na płycie, sorry Agnieszka.
4/10Millennium of the Blind - Arcydzieło. I mozecie sie ze mnie smiac - smiało
Usłyszałem to i poczułem dreszcz. Wstep mnie ujmuje, melodia o wielkiej sile wyrazu (szkoda, że Rudy nie zaspiewał poczatku nieco lzej), a dalej tylko lepiej. Cudownie sie rozwija, świetny refren i główny motyw. Natomiast ten motyw z 1000 Times Goodbye został totalnie zakamuflowany, zdaje sie posłuzył tutaj jako middle eight, ale trzeba sie wysilic żeby go wyłowic.
9/10Deadly Nightshade - Kolejny numer z serii: mysłałem, że to bedzie klejnot a okazał sie szybko nudzacym zamułem
Potezny, głowny motyw wymiata, ale utwor z kolejnymi przesłuchaniami traci bowiem jest zdecydowanie za długi (no i ta meczaca solowka!). Doprawdy nie wiem jak go oceniac, wielki potencjał, ale zmarnowany. Trzeba przyznac jednak ma w sobie cos orygianlnego jak na Megadeth.
6/1013 - Yyyy...yyyy...To byłby najlepszy komentarz. Wg mnie to najbardziej kontrowersyjny numer w historii zespołu. Ilosc zapozyczen mozna liczyc w nieskonczonosc. Z zapozyczen z samego Mega najbardziej mnie drazni motyw z In My darkest Hour (w drugiej czesci utworu, mniej wiecej na wysokosci refrenu)), no jest tak podobny, ze az boli. Albo riff wyłaniajacy sie od momentu przyspieszenia - toz to jakis plagiat! Najbardziej lubie tutaj pierwsza, majestetyczna czesc - akurat Hangara jakos nie słysze, za to przesladuje mnie zerzeniety motyw z utworu kanadyjskiej kapeli Sex (no tak sie nazywa
), pt. The End Of My Life z 1971 roku. Albo jest to dziwny zbieg okolicznosci - mam tu na mysli samo delikatne intro, ktore jednak pod wartwa mocniejszego motywu ciagle nadaje klimat pierwszej czesci numeru i wraca na finał. Po prostu usłyszałem "13" i od razu mnie naszło: ja to znam. Mimo, że jest to fajnie skontruowany kawałek, o sporej ambicji to nie potrafie go normalnie słuchac, chyba pierwszy raz mam cos takiego w historii Megadeth
Za duzo pozyczonych motywow, to boli. Mateusz, nie czytaj tego
6/10Jak dla mnie za duzo tutaj średniakow, czasem nawet wypełniaczy. Bardzo nierowna płyta. Wywaliłbym ze 4 kawałki bez zalu. No i zdrugiej strony 13 nie ma tez specjalnie duzo numerow, ktore zostana ze mna do końca zycia- najwyzej 4 wysmienite fragmenty i to niestety wszystko. Chyba, że cos mi sie odmieni/spodoba, nie omieszkam Was o tym poinformowac jakby co
Poki co jednak - obok Systemu i United Abominations najsłabszy Megadeth wg mnie.
Do Endgeme brakuje ze 2 klasy.
Ocena ogolna: wacham sie miedzy 6 a 7, to moze 6,5?
Najwiekszy plus to mimo wszystko odswiezenie New World Order.