bialkomat napisał(a):
Yer Blue napisał(a):
Z drugiej strony nie kojarze tego utworu Animalsów. Wiem, że to ich wielki przeboj, ale nie utkwił mi w pamieci
Dla mnie Inside-Looking Out to jedno z ich najlepszych nagrań, a uwielbiam je wręcz właśnie w przeróbce Grand Funk na debiucie z 1969.
Wersje Grandfanków kojarze, ale bardziej z koncertowki. Chyba do dzis nie wiedzaiłem, że to utwor Animalsow
bialkomat napisał(a):
Cytuj:
Apropos plagiatow: nie wiem czy słyszałes taki utwor "Taurus" amerkańskiego zespołu Spirit z ich pierwszej płyty z 68 roku. Otoż okazuje sie, że słynny akustyczny wstep do Schodów Zeppelina został zerżniety z tego utworu w skali 1:1. Posłuchaj sobie.
No faktycznie.
Ciekawe tylko, czy to było celowe czy "niechcący"
Dobre sobie - niechcacy. Plagiat i tyle. Kropka w kropke ta sama melodia i brzmienie. Zreszta wiadomo, że Page lubił sobie pozyczyc jakis motyw, podpisujac sie jako autor.
bialkomat napisał(a):
Zresztą dużo też osób nie kojarzy że Dazed And Confused to jest przeróbka niejakiego Jake'a Holmes'a, a nie kompozycja Page'a (a to autorstwo jest mu przypisywane na okładkach).
A wiesz, że na debiucie LZ tylko Good Times i Communication sa w 100% kompozycjami zespołu. Reszta to wszystko w mniejszym lub w wiekszym stopniu zaczerpniete stadardy. Motyw z How Many More Times tez skads Page wykradł. Nawet Whole Lotta Love miał zapozyczenia, bodaj z utworu Small Faces. Taki to juz Page był, że podpisywał autorstwo sobie, nazywano nawet LZ złodziejami bluesow. O Babe I'm Gonna Leave You autorka tego nagrania upomniała sie dopiero w latach 80-tych, bo był to w całosci jej utwor. Page to spryciaz, kradł pomysły z mało znanych utworów.
bialkomat napisał(a):
Cytuj:
Ja ostatnio dużo psychodelii z końca lat 60-tych słucham. Moje najwieksze odkrycia ostatnich miesiecy to Second Hand "Reality" oraz jedyna płyta zespołu Canterbury Glass z 68 roku. W jednym utworze gra tam młodziutki Steve Hackett. Praktycznie w kółko słucham tych 2 plyt i wyszukuje czegokolwiek podobnego w klimacie - tak np. trafiłem na piersza płyte zespołu Spirit. Nigdy wczesniej tak mocno sie psychodelia nie pasjonowałem...fascynujaca muzyka.
No ja nie jestem delikatnie mówiąc zbyt wielkim entuzjastą psychodelii, a tym bardziej tej amerykańskiej..
Tez nie lubie amerykanskiej psychodelii (w ogole muzyki z USA przełomu lat 60/70), co juz oboje kiedys przyznalismy. Ale debiut Spirit jest bardzo "brytyjski" w brzmieniu, zaskakujacy jak na tamtejsza psyche. No i wpłynał na jedna ze słynniejszych pieśni XX wieku, choćby z tego powodu warto go poznac.