mro-ziak napisał(a):
p.s. Mateo, zrozumiałeś co napisałem?
Hahaha, pewnie
bialkomat napisał(a):
Nie wiem czy to tylko moje subiektywne odczucie ale odniosłem takie lekkie wrażenie że publika lepiej przyjęła Megadeth - w tym sensie że było jakby więcej skandowania, więcej wspólnych śpiewów, oklasków, krzyków i ogólenie więcej życia i ruchu. Tłumaczę to oczywiście tym, jak już to wspomniał ktoś wcześniej, że ludzie na Slayerze mogli już być zwyczajnie wypruci. Ja również nie miałem już tyle sił co na Megadeth chociaż ochota oczywiście była
Ja odniosłem identyczne wrażenie, ale już o tym rozmawialiśmy
*Kurde, rozpisaliście się, a ja dopiero się w domu zjawiłem, bo jak zjechałem do Jeleniej, to natychmiast udałem się na mecz ManU z Chelsea.
Nie chcę mi się wszystkiego cytować i odpowiadać, póki co.
*Wspomnę o tym nagłośnieniu. Maciej chwalił, ale ja uważam, że było kiepskie. Bębny i bas na pierwszym planie. Wokale cicho. Nie wiem czy jedna gitara na Slayerze nie brzmiała ciszej.
*Zastępca Jeffa - pieprzony mistrz!!!
*Spotkanie z Davidem - zajebista sprawa! No i mam autograf
Zgram jutro od Agi zdjęcia i film ze spotkania. Fotki wrzucę na forum (grupowe jest świetne
!), a nad video popracuję (poprawię jakość dźwięku) i także udostępnię. Myślę, że sprawdzi się jako ciekawostka
*Sam koncert - rewelacja! Siadł mi głos, przez to, że na Megadeth darłem japę ostro. Szkoda, że Dave'a było kiepsko słychać.
Propo Slayera - Maciej wspomniał już, że Tomek był w wyśmienitej formie wokalnej. Byłem w szoku, gość dał z siebie wszystko! Do tego charakterystyczne dla Slayera światła, które również stanowiły o klimacie ich występu.
Pat O'Brien pasuje mi bardziej do "Zabójcy" niż sam Jeff (możecie mnie ukamienować za to). Byłem pod wrażeniem.
*After Party, jak najbardziej pozytywne
Dziękuję Wam za kolejne, warte pamięci chwile! Czekam na następne.
"...i chuj - Holy Wars..."
by Maciej