Megadeth Info Forum
http://megadeth.magres.net/forum/

Coroner
http://megadeth.magres.net/forum/viewtopic.php?f=3&t=96
Strona 1 z 3

Autor:  Żułek [ Pon Sty 19, 2009 18:28 ]
Temat postu:  Coroner

Image
Image

czyli jest istny geniusz technicznego thrash metalu prosto ze Szwajcarii :twisted:

nie ma to jak wokale Rona czy genialne solówki Tommy`ego (potem Kreator) i ten klimat :D
okresla sie tez ich jako techno thrash i nawet moge sie z tym zgodzi ze wzgledu na ich pozniejsze brzmienie

pierwsze 2 płyty to istny strzał prosto miedzy oczy :twisted: słucha sie ich fajnie ale mimo wszystko dopiero to co sie działo pozniej jest to co Żułki lubią najbardziej :D

genialny No More Color :twisted: 35 minut genialnej jazdy na czele z Die by My Hand, Why it Hurts czy Last Entertainment w którym nawet słychać nieco Megadeth :twisted:

lata 90-te to juz ten Coroner który lubie najbardziej :twisted:
następują zabawy z wolnymi tępami, przede wszystkim zmiana klimatów i znaczne wydłużenie utworów do 6-7 minut
zaczeli od płyty Mental Vortex którą zameka genialny cover Beatlesów "I Want You (She's So Heavy)" który jest idealnym zakonczeniem płyty, jest też świetny Divine Step czy About Life

Magnum Opus nadeszło wraz z kolejny albumem Grin :twisted: kawałki nawet po 8 minut, wolne długie, zmiany tepa, klimat, wystaczy posłuchać Paralized, Mesmerized i ciary łażą po plecach, a co tam łaża przez całą płyte :twisted: geniusz technicznego thrashu :twisted:

potem pojawił sie składak "Coroner" z nowymi miksami, starymi kawałkami z nowym miksem, kilka kawałków live itp taka raczej ciekawostka niz album ale słucha sie swietnie i dałem do ankiety ;)

moge tylko polecać i polecać :twisted:

http://www.last.fm/music/Coroner
http://www.myspace.com/coronermetal

Autor:  szczepan [ Pon Sty 19, 2009 19:00 ]
Temat postu:  Re: Coroner

No więc posłuchalem to co dają na myspace i brzmi zajebiście (może poza wokalem).
Ciąg dalszy wyznań nastąpi .....

Autor:  Reiben [ Pon Sty 19, 2009 20:13 ]
Temat postu:  Re: Coroner

sie zna, się lubi, się słucha. Najczęściej Mental Vortex. Kawał porządnego technicznego grania prosto ze Szwajcarii. Porządna kapela

Autor:  Marko [ Wto Sty 20, 2009 00:29 ]
Temat postu:  Re: Coroner

Ech, nie chce mi się pisać w tych wszystkich tematach o innych zespołach... Ale tutaj wręcz muszę :P Od kilku lat, na jakimkolwiek forum bym nie był, staram się zarażać ludzi swoją miłością do tego bandu (teraz staram się zarażać także miłością do Believera :P ). Kawał zajebistej muzy, wszystkie płyty kocham, a najczęściej słucham NMC, MV i G. Na wyjątkowość Coronera składają się FENOMENALNE partie gitar, bardzo dobre aranże, wspaniała technika użytkowa wszystkich muzyków (wirtuozeria wręcz), ciekawe teksty i oryginalna barwa głosu wokalisty... Co ja się tu będę rozpisywał... Kto nie zna, ten... ten niech kurwa pozna :P

Warto.

Autor:  Żułek [ Wto Sty 20, 2009 00:34 ]
Temat postu:  Re: Coroner

no dobrze ze chociaz jeden sie porzadnie wypowiedział ;)

a ziutek znasz moze jakies namiary aby u nas kupic Grin albo składaka poza allegro ?

Autor:  Marko [ Wto Sty 20, 2009 00:36 ]
Temat postu:  Re: Coroner

Niestety nie... Tylko allegro, ebay... Ale ceny za te płyty są równie zajebiste jak zawarta na nich muzyka haha :D

Autor:  Żułek [ Wto Sty 20, 2009 00:38 ]
Temat postu:  Re: Coroner

ta koło 100zł za Grin na allegro jak sie pojawi i jak uda ci sie wygrac aukcje, ja juz przegrałem chyba 3 :evil:

Autor:  Marko [ Wto Sty 20, 2009 00:45 ]
Temat postu:  Re: Coroner

Do 4 razy sztuka :P Może haha :P...

Tak na marginesie: wiem, że to raczej nieoficjalne wydawnictwo, ale w 1996 chyba roku wyszła jeszcze płyta z niewydanymi kawałkami, remixami i utworami w wersjach live... "The Unknown Unreleased Tracks (1985-1995)". To tak w ramach uzupełnienia :)

Autor:  Żułek [ Wto Sty 20, 2009 00:48 ]
Temat postu:  Re: Coroner

tak tez o tym słyszałem ale to ponoc jest bootleg

Autor:  Marko [ Wto Sty 20, 2009 00:53 ]
Temat postu:  Re: Coroner

http://www.designvortex.com/coroner/albums/untracks.htm

Tak czy owak, dość ciekawie się tego słucha... Bez wzwodu, ale kawałki koncertowe eleganckie :D Tommy Baron to pieprzony geniusz gitary!

Autor:  Żułek [ Wto Sty 20, 2009 02:23 ]
Temat postu:  Re: Coroner

w sumie jakoś tego nigdy nie słyszałem

Autor:  Anka [ Wto Lut 03, 2009 18:11 ]
Temat postu:  Re: Coroner

techno thrash najwyższych lotów, pierwsze dwa krązki bardzo lubię, No More Colour - nie do końca rozumiem ;) , Mental Vortex - bajeczny album!, Grin - trudny, juz nie taki thrashowy krążek, nie do końca należycie doceniony (swego czasu Kasia Krakowiak na łamach Metal Hammera pisała o tym dziele: "barokowy techno thrash")

Autor:  Żułek [ Wto Lut 03, 2009 18:19 ]
Temat postu:  Re: Coroner

Anka napisał(a):
Grin - trudny, juz nie taki thrashowy krążek, nie do końca należycie doceniony


o tak :roll: szczepan prawie spał jak go słuchał :roll:

a ja moge na okrogło :twisted:

Autor:  Anka [ Śro Mar 04, 2009 09:44 ]
Temat postu:  Re: Coroner

w pewnych kręgach (osób "wtajemniczonych") liczyliśmy na reaktywację Coronera, albo przynajmniej na kilka ekstra koncertów po latach, cisza jednak z tym reunionem, trochę szkoda :|

Autor:  Marko [ Pią Lis 25, 2011 02:19 ]
Temat postu:  Re: Coroner

No i jest jednak reaktywacja, więc myślę, że warto odświeżyć...

Tym bardziej, że grają dzisiaj w PL

Autor:  Marko [ Pią Lis 25, 2011 02:41 ]
Temat postu:  Re: Coroner

Przy okazji, przekleję kilka swoich opinii dotyczących płyt tego bandu z innego forum - polemika bardzo pożądana ;)

Robię sobie dzisiaj maraton z Coronerkiem :mrgreen: Na razie leci R.I.P., no i co tu dużo pisać... Klasa i magia, wymiatanie Tommy'ego zawsze sprawia, że mam ochotę wyrzucić swojego elektryka przez okno - nie ma sensu grać, bo i tak nic lepszego się nie wymyśli ;-) Dynamika, wirtuozeria i pomysłowość... Kilka bezwzględnych klasyków i do tego te bardzo przyjemne miniaturki instrumentalne. Jeśli chodzi o ten zespół to jestem maksymalnie bezkrytyczny i ten album oceniam już jako rewelacyjny, więc u mnie ma 9/10. Bardzo soczysty debiut, dobitnie pokazujący, jak wielki potencjał miało te trio fantastycznych muzyków już na samym początku swojej artystycznej drogi.

Punishment of Decadence, czyli ciąg dalszy muzycznego krwotoku. Atmosfera stała się jakby odrobinę gęstsza, być może za sprawą trochę bardziej "suchej" produkcji. Muzycznie to w dalszym ciągu wirtuozerski thrash metal, pełen zmian tempa, niesamowitych riffów i wyrywających z kapci solówek. Tutaj znowu masa klasyków typu "Masked Jackal", "Shadow Of A Lost Dream", czy też "Voyage To Eternity". Oczywiście nie wolno również zapominać o świetnym coverze Hendrixa "Purple Haze", jednak wydaje mi się, że ludziska za często podniecają się właśnie tym kawałkiem, chyba za bardzo zapominając, jakie numery stanowią o sile tego wydawnictwa. Według mnie jest to chyba najbardziej niedoceniany krążek Szwajcarów (najbardziej, ponieważ "Grin" jednak wielu ludzi szanuje za wizjonerstwo i te odważne wyjście poza thrash). Cenię ten album wyżej niż debiut, ale nie wiem, czy aż na 9.5/10... Jakoś na 9.2/10, ale trzymając się skali serwisowej wystawiam 9/10 ;-)

No More Color - pierwsza z trójcy moich ulubionych płyt tego bandu. Atmosfera krążka znowu minimalnie gęściejsza, czasami wręcz ściskająca za gardło... Niepokojąca, ale zarazem wciągająca i hipnotyzująca - te cechy wspaniale uwidaczniają się w zamykającym całość, półinstrumentalnym "Last Entertainment". Muzycy/magicy na "No More Color" wprowadzili do swojego thrashu trochę więcej psychodelii, która to w pełni rozwinęła się na kolejnych dwóch albumach. Momentami lekko pokombinowali również z aranżacjami, co stanowiło niejako zapowiedź ich eksperymentów na kolejnych płytach, czego wspaniałym przykładem jest kapitalny (!) "Mistress of Deception". Takie kawałki jak "Tunnel of Pain", "No Need to Be Human", czy wspomniany wyżej "Mistress of Deception" zostają w pamięci na zawsze. O astronomicznym poziomie instrumentalnym chyba wspominać nie muszę? To jest właśnie mój thrash, to są (razem z Megadeth i Believer) moi mistrzowie. 9.5/10.

No i jest. Muzyczny szczyt. Mental Vortex. Album, do którego nie sposób podejść bez emocji i z dystansem, przynajmniej ja tak nie potrafię. Od pierwszego przesłuchania krążek ten całkowicie mną zawładnął i mnie zaczarował. Słuchając go nawet w tej chwili mam po prostu ciary... Natchnione Trio dodało więcej przestrzeni do swojej muzyki, wyeksponowało psychodeliczne zagrywki, kapitalnie zaaranżowało wszystkie kawałki, tworząc jedne z najlepszych kompozycji w thrashu, a być może i w całej muzyce metalowej. Riff za riffem, jeden genialniejszy od drugiego, każdy następny cudownie wypływający z poprzedniego tworzą idealną, magiczną całość. Solówki i riffy Tommy'ego to bezsprzecznie najwyższa gitarowa klasa, bez podziału na gatunki - przychylam się do zdania Anubisa, że obok Friedmana był to najlepszy solówkarz w thrashu. Dla mnie chyba nawet numer 1. Nie zapominam oczywiście o pozostałej dwójce - zarówno partie perkusji Marky'ego, jak i bas Royce'a doskonale uzupełniają gitarowe fajerwerki Vetterli'ego, ale to właśnie JEGO gra (no i wokal Rona) stanowi dla mnie istotę muzyki tego bandu i tworzy tę niesamowitą atmosferę epatującą z nagrań Szwajcarów. A atmosfera tych nagrań, w tym tego krążka, jest po prostu unikalna i niepodrabialna. Faworytów tutaj nie mam, Mental Vortex to absolutny muzyczny krwotok wobec którego nie można przejść obojętnie. Mój ulubiony Coroner i jedna z ulubionych płyt w ogóle. Kto nie zna, ten nie wie, do jakiej perfekcji można doprowadzić thrash metal. Prawdziwa MAGIA, MOC i SZTUKA. 10/10.

Grin. Uff... Co tu napisać, jak ubrać w słowa emocje, które towarzyszą człowiekowi podczas przesłuchiwania tej płyty? Nie będę się silił na jakieś skomplikowane wyznania i napiszę prostacko, że jest to po prostu kolejne WIELKIE DZIEŁO w dorobku Coronera. W muzyce grupy pojawiło się trochę zmian: kompozycje uległy uproszczeniu, wprowadzono jeszcze więcej elementów psychodelicznych, więcej przestrzeni w partiach gitarowych, Ron momentami oprócz swojego zwykłego wokalu zaczął również "porykiwać" nieco bardziej brutalnie (czyżby wpływy święcącego wtedy triumfy death metalu?)... Nie chciałbym, ażeby to co przed chwilą napisałem zabrzmiało jakoś negatywnie, więc rozwieję wszelkie wątpliwości - Grin to dzieło wyjątkowe i ponadczasowe. Obranie nieco innego kierunku i uproszczenie kompozycji pod względem artystycznym wyszło zespołowi na dobre. Kto wie, czy kolejny album w klimacie No More Color lub Mental Vortex byłby równie dobry i nie ukazywał pewnego zmęczenia materiału? Zresztą czasy były już inne, płyta pojawiła się na rynku w 1993 roku, kiedy to niemal wszyscy poszukujący metalowi artyści, którzy pozostali przy prawdziwie mocnych, nieskażonych komercją dźwiękach, eksperymentowali i nagrywali albumy ciężkie do jednoznacznego sklasyfikowania (Sepultura, Death, Pestilence, Cynic, Believer, Atheist, itd...). Mimo wspomnianych zmian nie sposób pomylić Grin z wydawnictwem jakiegokolwiek innego zespołu. Niesamowite riffy i kosmiczne, podkreślam KOSMICZNE (niebotyczny poziom z MV utrzymany) solówki Vetterli'ego ciągle przecież stanowiły o potędze grupy. Całościowo jest to chyba najtrudniejszy do przetrawienia album tego zespołu, jeśli jednak człowiek chce poobcować z prawdziwą sztuką, to chyba nie ma lepszego wyboru niż Coroner. Jeden z najlepszych krążków wywodzących się z technicznego/progresywnego thrashu. Muzyczny absolut - 10/10.

Autor:  Żułek [ Pią Lis 25, 2011 16:12 ]
Temat postu:  Re: Coroner

wiesz mysiu pysiu odpisze ci aby ci smutno nie było ;)

Marko napisał(a):
R.I.P., no i co tu dużo pisać... Klasa i magia, wymiatanie Tommy'ego zawsze sprawia, że mam ochotę wyrzucić swojego elektryka przez okno - nie ma sensu grać, bo i tak nic lepszego się nie wymyśli ;-) Dynamika, wirtuozeria i pomysłowość... Kilka bezwzględnych klasyków i do tego te bardzo przyjemne miniaturki instrumentalne. Jeśli chodzi o ten zespół to jestem maksymalnie bezkrytyczny i ten album oceniam już jako rewelacyjny, więc u mnie ma 9/10. Bardzo soczysty debiut, dobitnie pokazujący, jak wielki potencjał miało te trio fantastycznych muzyków już na samym początku swojej artystycznej drogi.


dla mnie to jednak najgorszy Coroner ;) takie 7,5 bym dał ;)
te wszystkie miniaturki troche mi wadzą (juz tak z nimi mam) ale generalnie płyta bardzo udana chociaż nie słucham jej zbyt czesto ;)

Cytuj:
Punishment of Decadence, czyli ciąg dalszy muzycznego krwotoku. Atmosfera stała się jakby odrobinę gęstsza, być może za sprawą trochę bardziej "suchej" produkcji. Muzycznie to w dalszym ciągu wirtuozerski thrash metal, pełen zmian tempa, niesamowitych riffów i wyrywających z kapci solówek. Tutaj znowu masa klasyków typu "Masked Jackal", "Shadow Of A Lost Dream", czy też "Voyage To Eternity". Oczywiście nie wolno również zapominać o świetnym coverze Hendrixa "Purple Haze", jednak wydaje mi się, że ludziska za często podniecają się właśnie tym kawałkiem, chyba za bardzo zapominając, jakie numery stanowią o sile tego wydawnictwa. Według mnie jest to chyba najbardziej niedoceniany krążek Szwajcarów (najbardziej, ponieważ "Grin" jednak wielu ludzi szanuje za wizjonerstwo i te odważne wyjście poza thrash). Cenię ten album wyżej niż debiut, ale nie wiem, czy aż na 9.5/10... Jakoś na 9.2/10, ale trzymając się skali serwisowej wystawiam 9/10 ;-)


chyba jednak Grin jest bardziej niedoceniany ;) albo powiem inaczej, jego recenzje są mocno skrajne, jedno twierdzą ze gówno a inni że mistrz ;) no ale mówimy oi POD a nie o Grin ;)
tutaj dużo lepiej niz na debiucie, takie 8,5/10 ;) rozumiem podniete Purple Haze ponieważ najbardziej wpada w ucho co jest troszke jednak wadą tej płyty ;) kiedys ją sobie upoluje na cd :)

Cytuj:
No More Color - pierwsza z trójcy moich ulubionych płyt tego bandu. Atmosfera krążka znowu minimalnie gęściejsza, czasami wręcz ściskająca za gardło... Niepokojąca, ale zarazem wciągająca i hipnotyzująca - te cechy wspaniale uwidaczniają się w zamykającym całość, półinstrumentalnym "Last Entertainment". Muzycy/magicy na "No More Color" wprowadzili do swojego thrashu trochę więcej psychodelii, która to w pełni rozwinęła się na kolejnych dwóch albumach. Momentami lekko pokombinowali również z aranżacjami, co stanowiło niejako zapowiedź ich eksperymentów na kolejnych płytach, czego wspaniałym przykładem jest kapitalny (!) "Mistress of Deception". Takie kawałki jak "Tunnel of Pain", "No Need to Be Human", czy wspomniany wyżej "Mistress of Deception" zostają w pamięci na zawsze. O astronomicznym poziomie instrumentalnym chyba wspominać nie muszę? To jest właśnie mój thrash, to są (razem z Megadeth i Believer) moi mistrzowie. 9.5/10.


no tutaj w sumie pełna zgoda poza tym że zapomniałeś wspomnieć o genialnym Die By My Hand oraz że końcówka Last Entertainment to czysty Megadeth z SF ;) zresztą brzmienie tej płyty nawet specjalnie nie odbiega dalego od tego na SF ;)

Cytuj:
No i jest. Muzyczny szczyt. Mental Vortex. Album, do którego nie sposób podejść bez emocji i z dystansem, przynajmniej ja tak nie potrafię. Od pierwszego przesłuchania krążek ten całkowicie mną zawładnął i mnie zaczarował. Słuchając go nawet w tej chwili mam po prostu ciary... Natchnione Trio dodało więcej przestrzeni do swojej muzyki, wyeksponowało psychodeliczne zagrywki, kapitalnie zaaranżowało wszystkie kawałki, tworząc jedne z najlepszych kompozycji w thrashu, a być może i w całej muzyce metalowej. Riff za riffem, jeden genialniejszy od drugiego, każdy następny cudownie wypływający z poprzedniego tworzą idealną, magiczną całość. Solówki i riffy Tommy'ego to bezsprzecznie najwyższa gitarowa klasa, bez podziału na gatunki - przychylam się do zdania Anubisa, że obok Friedmana był to najlepszy solówkarz w thrashu. Dla mnie chyba nawet numer 1. Nie zapominam oczywiście o pozostałej dwójce - zarówno partie perkusji Marky'ego, jak i bas Royce'a doskonale uzupełniają gitarowe fajerwerki Vetterli'ego, ale to właśnie JEGO gra (no i wokal Rona) stanowi dla mnie istotę muzyki tego bandu i tworzy tę niesamowitą atmosferę epatującą z nagrań Szwajcarów. A atmosfera tych nagrań, w tym tego krążka, jest po prostu unikalna i niepodrabialna. Faworytów tutaj nie mam, Mental Vortex to absolutny muzyczny krwotok wobec którego nie można przejść obojętnie. Mój ulubiony Coroner i jedna z ulubionych płyt w ogóle. Kto nie zna, ten nie wie, do jakiej perfekcji można doprowadzić thrash metal. Prawdziwa MAGIA, MOC i SZTUKA. 10/10.


też sie zgadzam tylko Mental Vortex zmień na Grin i bedzie dobrze ;)
a mówiac już serio, uważam ze to lekki spadek formy jednak, oczywiście znajdują się genialne kawałki jak Semtex Revolution, cover Beatlesów czy Divine Step ale jako całość jednak to jeszcze nie to ;)

Cytuj:
Grin. Uff... Co tu napisać, jak ubrać w słowa emocje, które towarzyszą człowiekowi podczas przesłuchiwania tej płyty? Nie będę się silił na jakieś skomplikowane wyznania i napiszę prostacko, że jest to po prostu kolejne WIELKIE DZIEŁO w dorobku Coronera. W muzyce grupy pojawiło się trochę zmian: kompozycje uległy uproszczeniu, wprowadzono jeszcze więcej elementów psychodelicznych, więcej przestrzeni w partiach gitarowych, Ron momentami oprócz swojego zwykłego wokalu zaczął również "porykiwać" nieco bardziej brutalnie (czyżby wpływy święcącego wtedy triumfy death metalu?)... Nie chciałbym, ażeby to co przed chwilą napisałem zabrzmiało jakoś negatywnie, więc rozwieję wszelkie wątpliwości - Grin to dzieło wyjątkowe i ponadczasowe. Obranie nieco innego kierunku i uproszczenie kompozycji pod względem artystycznym wyszło zespołowi na dobre. Kto wie, czy kolejny album w klimacie No More Color lub Mental Vortex byłby równie dobry i nie ukazywał pewnego zmęczenia materiału? Zresztą czasy były już inne, płyta pojawiła się na rynku w 1993 roku, kiedy to niemal wszyscy poszukujący metalowi artyści, którzy pozostali przy prawdziwie mocnych, nieskażonych komercją dźwiękach, eksperymentowali i nagrywali albumy ciężkie do jednoznacznego sklasyfikowania (Sepultura, Death, Pestilence, Cynic, Believer, Atheist, itd...). Mimo wspomnianych zmian nie sposób pomylić Grin z wydawnictwem jakiegokolwiek innego zespołu. Niesamowite riffy i kosmiczne, podkreślam KOSMICZNE (niebotyczny poziom z MV utrzymany) solówki Vetterli'ego ciągle przecież stanowiły o potędze grupy. Całościowo jest to chyba najtrudniejszy do przetrawienia album tego zespołu, jeśli jednak człowiek chce poobcować z prawdziwą sztuką, to chyba nie ma lepszego wyboru niż Coroner. Jeden z najlepszych krążków wywodzących się z technicznego/progresywnego thrashu. Muzyczny absolut - 10/10.


porykiwanie ? :lol: jesli jakoś to nazywać to prędzej warczenie ;)
dla mnie tutaj jest geniusz i mistrz, klimat, klimat i klimat, 10/10 :mrgreen:
chociaż ostatnie 2 kawałki bym lekko skrócił ;) zwłaszcza tytułowy ;)

Autor:  Marko [ Pią Lis 25, 2011 16:35 ]
Temat postu:  Re: Coroner

Żułek napisał(a):
wiesz mysiu pysiu odpisze ci aby ci smutno nie było ;)


Dzięki, nawet trochę się wzruszyłem z wdzięczności:

Image

Cytuj:
Marko napisał(a):
R.I.P.


dla mnie to jednak najgorszy Coroner ;) takie 7,5 bym dał ;)
te wszystkie miniaturki troche mi wadzą (juz tak z nimi mam) ale generalnie płyta bardzo udana chociaż nie słucham jej zbyt czesto ;)


Te 9/10 z mojej strony było chyba lekko naciągane, dawno nie słuchałem tego albumu w całości, ale na pewno mniej niż 8/10 bym nie dał, bo jest to cholernie energetyczny i zaskakująco dojrzały debiut ;)

Cytuj:
Cytuj:
Punishment of Decadence


chyba jednak Grin jest bardziej niedoceniany ;) albo powiem inaczej, jego recenzje są mocno skrajne, jedno twierdzą ze gówno a inni że mistrz ;) no ale mówimy oi POD a nie o Grin ;)
tutaj dużo lepiej niz na debiucie, takie 8,5/10 ;) rozumiem podniete Purple Haze ponieważ najbardziej wpada w ucho co jest troszke jednak wadą tej płyty ;) kiedys ją sobie upoluje na cd :)


Bardziej dojrzała płyta, już wyraźnie wykrystalizowało się ich brzmienie, cholernie lubię :D Mi tam prawie wszystko wpada z tej płyty w ucho, trzeba się tylko nieco wsłuchać i chwyta. Sporo tu hitów przecież: Shadow Of A Lost Dream, Masked Jackal, Voyage To Eternity, itd...

Cytuj:
Cytuj:
No More Color


no tutaj w sumie pełna zgoda poza tym że zapomniałeś wspomnieć o genialnym Die By My Hand oraz że końcówka Last Entertainment to czysty Megadeth z SF ;) zresztą brzmienie tej płyty nawet specjalnie nie odbiega dalego od tego na SF ;)


Od biedy można znaleźć pewne podobieństwo w końcowych riffach, ale ja bym tam nie zapędzał się tak daleko - Coroner to jednak Coroner ;) Co do brzmienia, to się nie zgadzam - NMC brzmi lepiej niż SFSGSW, nie ma tego strasznego pogłosu, gitara brzmi soczyściej, perka też inaczej.. Album sam w sobie oczywiście power jak ch... :)

Cytuj:
Cytuj:
Mental Vortex.


też sie zgadzam tylko Mental Vortex zmień na Grin i bedzie dobrze ;)
a mówiac już serio, uważam ze to lekki spadek formy jednak, oczywiście znajdują się genialne kawałki jak Semtex Revolution, cover Beatlesów czy Divine Step ale jako całość jednak to jeszcze nie to ;)


Nie ma szans - najlepszy Coroner i basta :P Całość mnie zniszczyła od pierwszego przesłuchania i trzyma do dzisiaj. Kto nie zna ten... trąba.

Cytuj:
Cytuj:
Grin.


porykiwanie ? :lol: jesli jakoś to nazywać to prędzej warczenie ;)
dla mnie tutaj jest geniusz i mistrz, klimat, klimat i klimat, 10/10 :mrgreen:
chociaż ostatnie 2 kawałki bym lekko skrócił ;) zwłaszcza tytułowy ;)


Ta, może lekko przesadziłem... ale wsłuchaj się w ostatni numer, "Host". Jest tam kilka fragmentów w których Ron brzmi nieco jak David Vincent z Morbidów ;) Chodzi mi o momenty jak się wydziera

"It breeds
It sweats
It burns
It lives"

Takie skojarzenie mam ;) Płyta oczywiście geniusz... po raz kolejny :P

Autor:  Miszcz [ Czw Gru 15, 2011 09:51 ]
Temat postu:  Re: Coroner

Zastanawia mnie dlaczego tak ciężko dostać gdziekolwiek ich płyty. Żadnych wznowień, reedycji czy chu wie czego, jak są na allegro to po takich cenach, że "daj pan spokój". Wyjaśni mi ktoś tę politykę? :roll:

Autor:  Żułek [ Czw Gru 15, 2011 11:13 ]
Temat postu:  Re: Coroner

pod koniec działalności mieli poważne problemy z wytwórnią
bodajze w 2006 udało sie wydać ponownie 4 pierwsze albumy przez Sanctuary ale niedługo pózniej wytwórnia zdechla dlatego tak ciezko dostać ich płyty
ale Tommy powiedział ze jest możliwe ze pojawią sie w sklepach

Strona 1 z 3 Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/