Megadeth Info Forum
http://megadeth.magres.net/forum/

Wasi ulubieni wokaliści
http://megadeth.magres.net/forum/viewtopic.php?f=3&t=198
Strona 3 z 5

Autor:  bialkomat [ Pon Maj 31, 2010 18:47 ]
Temat postu:  Re: Wasi ulubieni wokaliści

Ponieważ jeszcze się nie udzielałem w tym temacie, pomyślałem, że dorzucę też coś od siebie.

Chciałbym też zaznaczyć, że jedynym kryterium jest tu dla mnie GŁOS (a nie muzyka, którą wykonywali). Nie ma też dla mnie specjalnie dużego znaczenia czysto techniczna strona i to ile oktaw kto potrafi wyciągnąć. Liczy się barwa no i to COŚ!

Peter Gabriel - number one.

A potem:
Burke Shelley
Freddie Mercury
Gaddy Lee
Brian Johnson
Paul McCartney
Rod Stewart
John Wetton

Autor:  fiXXXer_85 [ Pon Maj 31, 2010 19:07 ]
Temat postu:  Re: Wasi ulubieni wokaliści

No to dorzucę swoje 3 grosze (kolejność przypadkowa)

John Bush
Sully Erna
Freddy Mercury
Dio (nie, jego śmierć nie miała wpływu na mój głos)

Autor:  Żułek [ Pon Maj 31, 2010 19:12 ]
Temat postu:  Re: Wasi ulubieni wokaliści

bialkomat napisał(a):
Brian Johnson
Rod Stewart


skoro jest Brian to powinien byś Bon ;)

co to Stewarta to hmm nigdy nie uważałem aby miał specjalnie dobry głos
z podobnych klimatów to bym raczej obstawiał Bryana Adamsa ;)

Autor:  bialkomat [ Pon Maj 31, 2010 19:30 ]
Temat postu:  Re: Wasi ulubieni wokaliści

Żułek napisał(a):
skoro jest Brian to powinien byś Bon ;)

A właśnie że niekoniecznie :P
Cytuj:
co to Stewarta to hmm nigdy nie uważałem aby miał specjalnie dobry głos

Uwielbiam u wokalistów naturalnie "przybrudzony" i "zniszczony" głos :)

Autor:  Rabbit [ Pon Maj 31, 2010 20:49 ]
Temat postu:  Re: Wasi ulubieni wokaliści

Mike Ness z Social Distortion jest swietny. Deryck Whibley z Sum 41 tez niezly. ;) A to dowod: http://www.youtube.com/watch?v=eJ_MSIIwa0U

Aaa, jeszcze Tim McIlrath z Rise Against, nie wiem czy go wczesniej wspomnialem.

Autor:  artek_4 [ Pon Maj 31, 2010 20:52 ]
Temat postu:  Re: Wasi ulubieni wokaliści

no to moze ja ;d w sumie nie ma ich za wielu no ale ;) :
Serj Tanki an - od zawsze byl moim ulubionym i chyba tak zostanie ;d
Daron Malakian - drugi z SOAD'u, nie jest tak zdolny, ale gdy spiewa w duecie z serjem wszystko zajebiscie, no i tez swietne popisy solowe np. w lost in hollywood ;p
oprocz tego :
Dave Mustang - wiadomo ;)
James Hetfield - na starszych albumach srednio, ale na koncertach zajebiscie ;d
Joey Beladonna,
Scott Ian - za "Wardance!" :DD
Sully Erna,
Jason Newsten - tak jak Ian, tez niby nie wokalista, ale jak ogladam na YT whiplash albo seek and destroy to po prostu mnie miecie ;d
Do tego jeszcze niech bedzie Corey Taylor, Piotr Grzegorczyk z huntera i Dickinson ;d

Autor:  fiXXXer_85 [ Wto Cze 01, 2010 08:32 ]
Temat postu:  Re: Wasi ulubieni wokaliści

Paweł Grzekorczyk ;) Też lubię Draka.

Autor:  Żułek [ Wto Cze 01, 2010 08:55 ]
Temat postu:  Re: Wasi ulubieni wokaliści

i Jason Newsted ;) który wcale nie ma takiego dobrego głosu jak sie wydaje ;)

Autor:  artek_4 [ Wto Cze 01, 2010 11:10 ]
Temat postu:  Re: Wasi ulubieni wokaliści

no ale jak tam napisalem ze jak ogladam whiplash albo seek and destroy to mi chodzilo o te wersje gdzie on ciagle jest na wokalu i mi tam to zajebiscie podchodzi ;d

Autor:  Yer Blue [ Wto Cze 01, 2010 16:03 ]
Temat postu:  Re: Wasi ulubieni wokaliści

bialkomat napisał(a):

Peter Gabriel - number one.

A potem:
Burke Shelley
Freddie Mercury
Gaddy Lee
Brian Johnson
Paul McCartney
Rod Stewart
John Wetton


Pojechałes grubo z tym Gabrielem - dla mnie to wyjatkowo przecietny spiewak. Wymeiniłes lediwe 2 wokalistow, których i ja bym wyróznil - Fredka i Wettona.

Moja złota Trojeczka to:
Lennon (absolutny nr 1!)
Plant
Hammill

..i długo długo nic...

McCartney ma wg mnie najmniej oryginalny głos z całej Wielkiej Czwórki.

Autor:  bialkomat [ Wto Cze 01, 2010 19:34 ]
Temat postu:  Re: Wasi ulubieni wokaliści

Yer Blue napisał(a):
Pojechałes grubo z tym Gabrielem - dla mnie to wyjatkowo przecietny spiewak. Wymeiniłes lediwe 2 wokalistow, których i ja bym wyróznil - Fredka i Wettona.

Moja złota Trojeczka to:
Lennon (absolutny nr 1!)

Buehehehe! :)
Ty to dopiero pojechałeś. ;) Nie wiem, jakimi kryteriami Ty się kierujesz, ale najpierw nazywasz Gabriela przeciętnym śpiewakiem, a potem wyskakujesz z Lennonem :lol:
Naprawdę uważasz, że miał taki genialny głos, barwę itp. czy po prostu jest Twoim największym idolem z najbardziej ukochanego zespołu? :roll:

Dla mnie Gabriel to wielka wokalna osobowość, cudowna barwa głosu z lekkim "brudkiem" i niesamowitymi zdolnościami interpretacyjnymi. Do tego charyzmatyczna postać sceniczna. Pewnie, że technicznie to nie był jakiś wysoki poziom, ale tak jak pisałem wcześniej - dla mnie osobiście to nie jest żaden wyznacznik.

Cytuj:
McCartney ma wg mnie najmniej oryginalny głos z całej Wielkiej Czwórki.

Być może i tak, ale dla mnie "oryginalność" to również niekoniecznie musi być kryterium.
Każdego z wokalistów, których wymieniłem wcześniej, cenię za coś innego i czasem są to nawet zupełne przeciwstawne cechy. W McCartney'u zawsze lubiłem jego ciepłą, gładką, miekką i kojącą barwę głosu (chociaż też potrafił czasem dać czadu ;)). Z kolei taki Brian Johnson to CHRRRYPA, jaja i czad :twisted: W każdym razie wszyscy mają to COŚ i jest to kwestia subiektywnego odczucia.

Autor:  Yer Blue [ Pią Cze 04, 2010 16:44 ]
Temat postu:  Re: Wasi ulubieni wokaliści

Jutro Ci odpisze bo dzis troche sie zagapiłem ;)
W każdym razie za Lennona podpadłes mi ostro, jutro Ci rozłoże jego mozliwosci na przykładach poszczegolnych utworów.
A z tym idolem to już w ogole przegiałeś. ;)

Autor:  Yer Blue [ Sob Cze 05, 2010 13:50 ]
Temat postu:  Re: Wasi ulubieni wokaliści

bialkomat napisał(a):

Dla mnie Gabriel to wielka wokalna osobowość, cudowna barwa głosu z lekkim "brudkiem" i niesamowitymi zdolnościami interpretacyjnymi. Do tego charyzmatyczna postać sceniczna.


Może jeszcze napsz, że fajne maski wkładał, ale co to ma do wokalu właściwie. Nie wiem tez co oznacza "wokalna osobowość", zalatuje to troche pustosłowiem.
Jeśli chodzi obarwe to miał wg mnie b. przecietna, jedyna cecha rozpoznawcza to lekka chrypka. Ale to mi nigdy nie przeszkadzało bo w Genesis nie chodzi o wokal.

bialkomat napisał(a):
Cytuj:
McCartney ma wg mnie najmniej oryginalny głos z całej Wielkiej Czwórki.

Być może i tak, ale dla mnie "oryginalność" to również niekoniecznie musi być kryterium.
Każdego z wokalistów, których wymieniłem wcześniej, cenię za coś innego i czasem są to nawet zupełne przeciwstawne cechy. W McCartney'u zawsze lubiłem jego ciepłą, gładką, miekką i kojącą barwę głosu (chociaż też potrafił czasem dać czadu ;)).


Jasne, podstwawoym kryterium jest Twoj gust.
Też bardzo lubie delikatny głos Paula, ale poza tym wypada juz dosć przecietnie.

Teraz o wokalu Johna. Nie znam drugiej osoby z TAKIM wokalem.
3 najważniejsze cechy:

1. Drapieżnosc. Kurde potrafił sie udrzec jak nikt inny, nie słyszałem by ktoś wypluł swoje gardło w takim stopniu jak Lennon w Well Well Well, po prostu brak hamulców. Wszyskie jego rockersy i cudze rock and rolle wyspiewał nie do powtórzenia, choćby takie durnowate Twist And Shout - po prostu wokal siekiera/
Makka jak sie wydziera to przypomina mi drwala ;) Jego głós jest bardzo drewniany, mocny ale po prostu zwyczajny, każdy może sie tak udrzec jak w Helter Skelter.

2. Delikatnosć.
Te wszystkie ballady typu Julia czy Love, jego głós był tak aksamitny, nie potrafie opisać słowami. Paul lirycznie też świetnie sobie radził, ale John to klasa wyżej.

3. Dzwiecznosć.
No i znowu, nie znam drugiego wokalisty z tak dzwiecznym, melodyjnym głosem. Tak spiewa w wiekszosci utworach. Tutaj Paul po prostu wysiada przy nim ze wswoim bardzo matowym głosem, wrecz przeciwstanym do Johna. Jak spiewali razem to niestety Lennon "przykrywał" Makke kompletnie, do tego stopnia, że czasem trudno sie domysleć, że jest tam Paul - przykłady: Eigt Days A week czy Hold Your Hand. Przyznam Ci sie, że dopiero rok temu ktoś mi uświadomił, ze oni tam spiewaja razem, ja zawsze tylko Johna tam słyszałem :shock:

Nie chodzi mi żadne tam techniczne aspekty, a po prostu czysto wrażeniowe. Po prosu jedno wielke Wow.

Autor:  bialkomat [ Sob Cze 05, 2010 15:46 ]
Temat postu:  Re: Wasi ulubieni wokaliści

Cytuj:
Nie wiem tez co oznacza "wokalna osobowość", zalatuje to troche pustosłowiem.

Heh okey, właściwie to miałem na myśli "charyzmę". Pisząc ten post szukałem tego słowa, ale wpadłem na nie dopiero w dalszej częsci ;)
Cytuj:
Jeśli chodzi obarwe to miał wg mnie b. przecietna

No właśnie, "wg Ciebie", bo nie gadamy przecież o technice, więc wszystko jest kwestią subiektywnego odbioru i odczuć.
Cytuj:
w Genesis nie chodzi o wokal.

Owszem, w jakimś (i to nie małym) stopniu właśnie chodzi! Trochę dziwie się, że jako fan Genesis twierdzisz inaczej...

A co do Lennona, to się nie produkuj się, nie trudź, bo i tak mnie nie przekonasz :P
Jego głos nigdy mi specjalnie nie podchodził i tyle. Zwyczajnie nie jest w moim guście i póki nie rozmawiamy o technice a o "aspektach wrażeniowych", to wszelkie próby przekonania siebie nawzajem do czegokolwiek są po prostu bezprzedmiotowe.

Jeśli chodzi o "drapieżność", to utwory w rodzaju "Well Well Well" jak również "Mother" brzmią oczywiście fajnie i w ogóle lubię bardzo te kawałki, ale dla mnie jest to po prostu zwykłe darcie pyska ;) i dla mnie nie ma w tym nic magicznego :P
Dla Ciebie wręcz przeciwnie i też super ;)

Cytuj:
A z tym idolem to już w ogole przegiałeś. ;)

A czemu właściwie?
To nie jest prawda?

Autor:  Yer Blue [ Pon Cze 07, 2010 15:38 ]
Temat postu:  Re: Wasi ulubieni wokaliści

bialkomat napisał(a):
Owszem, w jakimś (i to nie małym) stopniu właśnie chodzi! Trochę dziwie się, że jako fan Genesis twierdzisz inaczej...


Może zawiode Cie ale w progu wokal zawsze jest dla mnie jedynie dodatkiem, do czestokrośc długich instrumentalnych krajobrazów dzwiekowych. Chyba jeszcze lepszym przykladem jest Pink Floyd. Poza tym teksty, ktore wyspiewuje Gabriel sa dla mnie kompletnie obojetne, probowałem kiedys cokolwiek z nich zrozumiec, ale to takie wodolejstwo, że głowa boli. Dotyczy to wiekszości progresywnych kapel, chyba tylko Hammill zrobił na mnie jakies wrazenie pod tym wzgledem. No i jego WOKAL to dla mnie niemal odrebny instrument na plytach VDGG.
Ok, może to (teksty) nie miec nic wspolnego z wokalistyka.
No i jasne, że Ty swoje a ja swoje. :)

bialkomat napisał(a):
Cytuj:
A z tym idolem to już w ogole przegiałeś. ;)

A czemu właściwie?
To nie jest prawda?


To słowo mnie odrzuca, nikt nie jest moim idolem, juz dawno przestałem miec 13 lat ;)
To, że wyrózniam w tym miejscu Lennona wynika tylko i wyłacznie z jego predyspozycji wokalnych.

Autor:  bialkomat [ Pon Cze 07, 2010 17:47 ]
Temat postu:  Re: Wasi ulubieni wokaliści

Yer Blue napisał(a):
Może zawiode Cie ale w progu wokal zawsze jest dla mnie jedynie dodatkiem, do czestokrośc długich instrumentalnych krajobrazów dzwiekowych. Chyba jeszcze lepszym przykladem jest Pink Floyd.

Wcale mnie nie zawiedziesz, bo w gruncie rzeczy mam dokładnie tak samo. Genesis i Peter Gabriel są tutaj jednak dla mnie tym ogromnym wyjątkiem.
Zresztą to, jaki Gabriel miał wpływ na ogólny wizerunek zaspołu i jakim był dla niego istotnym ogniwem, niech świadczy również to, co się stało z tym zespołem po jego odejściu. I nawet nie mam tutaj na myśli tego, że Genesis pod dowództwem Collinsa kilka lat później zaczął grać pop. Jesli weźmiemy takie płyty jak A Trick Of The Tail czy Wind & Wuthering, które przecież cały czas są w pełni progresywne i z pozoru wszystko jest tutaj na swoim miejscu a muza trzyma wysoki poziom, to jednak dla mnie to już zupełnie nie jest to samo... Po prostu nie ma już tej MAGII. Całkowicie wyparowała :|
Pomimo że te płyty są bardzo wysoko cenione wśród fanów (i to nie tylko Genesis), to jednak dla mnie dzieli je przepaść od tego, co było wcześniej. Co nie znaczy oczywiście, że uważam, że są słabe, żeby nie było ;)
Cytuj:
Poza tym teksty, ktore wyspiewuje Gabriel sa dla mnie kompletnie obojetne, probowałem kiedys cokolwiek z nich zrozumiec, ale to takie wodolejstwo, że głowa boli. Dotyczy to wiekszości progresywnych kapel, chyba tylko Hammill zrobił na mnie jakies wrazenie pod tym wzgledem. No i jego WOKAL to dla mnie niemal odrebny instrument na plytach VDGG.
Ok, może to (teksty) nie miec nic wspolnego z wokalistyka.

Jasne, w teksty się nie zagłębiamy.

Co do Hammilla, to tu pełna zgoda, że była to wyjątkowa postać na rockowej scenie.
Cytuj:
To słowo mnie odrzuca, nikt nie jest moim idolem, juz dawno przestałem miec 13 lat ;)

Hehe jasne, wsjo poniał :)

Autor:  Yer Blue [ Wto Cze 08, 2010 14:45 ]
Temat postu:  Re: Wasi ulubieni wokaliści

bialkomat napisał(a):
Zresztą to, jaki Gabriel miał wpływ na ogólny wizerunek zaspołu i jakim był dla niego istotnym ogniwem, niech świadczy również to, co się stało z tym zespołem po jego odejściu. I nawet nie mam tutaj na myśli tego, że Genesis pod dowództwem Collinsa kilka lat później zaczął grać pop. Jesli weźmiemy takie płyty jak A Trick Of The Tail czy Wind & Wuthering, które przecież cały czas są w pełni progresywne i z pozoru wszystko jest tutaj na swoim miejscu a muza trzyma wysoki poziom, to jednak dla mnie to już zupełnie nie jest to samo... Po prostu nie ma już tej MAGII. Całkowicie wyparowała :|


No to ja mam kompletnie inna opinie. Uważam, że odejście Gabriela od strony muzyczne nie zmnieniło prawie nic, co jest dosć oczywiste jeśli weźmiemy pod uwage fakt, że nie komponowal on muzyki w zespole (na Baranku napisał jedynie teksty). Powiem wiecej, uważam nawet, że W&W ma wyższy poziom od Baranka i jest plyta troszke bardziej progresywna (chyba sie zgodzisz?), bowiem Baranek to na dobra sprawe zpior piosenek. No i zmiana wokalisty w ogole mi nie przeszkadza.

Inna sprawa z tym A Trick - nie cierpie tej plyty, proga tam praktycznie nie ma, od biedy Los Endos. Ale z drugiej strony jest podobnie jak na Baranku z ta ubogościa form. Oczywiscie wole Baranka 100 tysiecy razy, żeby nie było. Ale juz W&W jest wg mnie plyta totalnie genialna, jesli przymknac oko na płytkie Your own Special way - oczywiscie, wiem, że sie nie zgadzasz - nie musisz.
Tak wiec na dobra sprawe odejscie Gabriela nie przyczyniło sie do niczego. To juz bardziej odejscie Hacketta zmieniło ten zespól nie do poznania, bardzo wplyneło na brzmienie i podejscie do samych kompozycji, co zrozumiałe gdyż Hackett sporo komponował a jego gitara czesto wyznaczała charakter utworów wczesnego Genesis swoja delikatnoscia. Gabriel zabrał z zespołu jedynie swoj głos...oraz pseudo intelektualne teksty.

Autor:  bialkomat [ Wto Cze 08, 2010 17:19 ]
Temat postu:  Re: Wasi ulubieni wokaliści

Cytuj:
Uważam, że odejście Gabriela od strony muzyczne nie zmnieniło prawie nic, co jest dosć oczywiste jeśli weźmiemy pod uwage fakt, że nie komponowal on muzyki w zespole (na Baranku napisał jedynie teksty).

To juz bardziej odejscie Hacketta zmieniło ten zespól nie do poznania, bardzo wplyneło na brzmienie i podejscie do samych kompozycji, co zrozumiałe gdyż Hackett sporo komponował a jego gitara czesto wyznaczała charakter utworów wczesnego Genesis swoja delikatnoscia.

I znowu próbujesz mnie przekonywać do czegoś, co doskonale wiem i nawet mam takie samo zdanie :)
Przecież napisałem, że po odejściu Gabriela muzycznie niewiele się zmieniło, natomiast zniknął uwielbiany przeze mnie głos Gabriela no i ta magia (co by przez to nie rozumieć), której nie da się przecież tak po prostu zdefiniowac. Jest to wszystko kwestią subiektywnych wrażeń.
Co do Baranka, to oczywiście że zgodzę się, że był to taki zgrabnie połączony zbiór piosenek. Ja mimo to tę płytę uwielbiam (chociaż mniej niż poprzednie), a forma czy "progresywność" nie są dla mnie celem samym w sobie. Tak długo jak jest to dobra i magnetyzująca muza, tak długo mam banana na ryju :)
Cytuj:
Inna sprawa z tym A Trick - nie cierpie tej plyty, proga tam praktycznie nie ma, od biedy Los Endos. Ale z drugiej strony jest podobnie jak na Baranku z ta ubogościa form. Oczywiscie wole Baranka 100 tysiecy razy, żeby nie było. Ale juz W&W jest wg mnie plyta totalnie genialna, jesli przymknac oko na płytkie Your own Special way - oczywiscie, wiem, że sie nie zgadzasz - nie musisz.

Mi również zdecydowanie bardziej podchodzi W&W niż Trick Of The Tail.

Autor:  Anka [ Wto Cze 15, 2010 10:47 ]
Temat postu:  Re: Wasi ulubieni wokaliści

Najwspanialsi, moim zdaniem wokaliści, no przynajmniej moi ulubieni:

1. Warrel Dane (Sanctuary/Nevermore) – dlaczego, bo w swoim śpiewie łączy czystość i ekspresję oraz umiejętność zmiany barwy głosu z równoczesną zmianą jej tonacji, śpiew Warrela w Sanctuary zdecydowanie przywodzi na myśl wokale Halforda, a czasem nawet zbliża się do maniery Kinga Diamonda (zwłaszcza jeżeli chodzi o wysokie rejestry i zmiany tonacji), należy jednak dodać, że Dane dysponuje inną barwą głosu niż wymienieni (bliską tej jaką posiada Geof Tate z Queensryche),
2. James Rivera (Helstar, Destiny's End, Seven Witches) - im starszy , tym lepszy wokalnie!
3. Bruce Dickinson (Iron Maiden, solo)– potrafi zaśpiewać drapieżnie i operowo (no potrafił)

4. Ronnie James Dio (Rainbow, Black Sabbath, DIO)– fenomenalne warunki głosowe, cenię za głębię i moc i „bajkowe” przejścia z balladowych do tych drapieżnych fragmentów utworów, odszedł kilka tygodni temu
5. Sean Peck (Cage), co mu tam Halford, Diamond czy Dickinson... niesamowite warunki głosowe, wyborna technika, ekspresja... no i stać go na wszystko (milioner cholerny)
6. Harry „The Tyrant” Conklin (Jag Panzer) - za niesamowity wokal, który sprawia wrażenie przybrudzonego, zachrypniętego, w jego śpiewie można
odnaleźć wpływy Dio, Dickinsona oraz Paula Stanleya z KISS, który jest idolem Harry’ego.
7. Nick Holmes (Paradise Lost)– za to co pokazał na 3,4,5,6 albumie Paradise Lost
8. Matthew Barlow (Iced Earth) – mocny, niski głos idealnie wpasował się w muzę Iced Earth
9. David Wayne (Metal Church, Reverend, solo) – znakomity zachrypnięty wokal, niestety nie ma go już na tym świecie
10. Randy Barron (Tyrant's Reign) - wokal lepszy od wczesnego Hetfielda...

Poza tym cenię sobie takich wokalistów, jak:
T.J. Berry (Catch 22)
Andy B. Frank (Brainstorm)
Messiah Macrolin (Candlemass)
Mike Howe (Metal Church)
Chuck Billy (Testament)
Tom Araya (Slayer)
James Hetfield (Metallica, wokal na „Ride the lightning” i to co zrobił na „Czarnym Albumie”)
David Coverdale (Whitesnake)
James La Brie (Dream Theater)
Ian Astbury (The Cult)
Vincent Cavanagh (Anathema)
Blaze Bayley (Iron Maiden, Solo)
Geddy Lee (Rush)
Zachary Stevens (ex- Savatage, CIIC)
John Oliva (Savatage)
John Cyriis (Agent Steel)
Charles Rytkonen (Morgana Lefay/Lefay)
Midnight (Crimson Glory)
Fleming Ronsdorf (Artillery)
Mark Shelton (Manilla Road)
Geddy Lee (Rush)
Bono (U2)
Midge Ure (Ultravox, solo)
Fish (Marillion)
Bobby "Blitz" Ellsworth (Overkill)
Blaze Bayley (Iron Maiden, solo)
John Bush (Armored Saint, Anthrax)
Ian Gillan (Deep Purple)
Chris Bolthendahl (Grave Digger)
David Taylor (Jacobs Dream)
Rob Halford (Judas Priest, solo)
Joe Comeau (Liege Lord, Annihilator)
Brian Soulard (Eidolon)
Dave (White) Godfrey (Heathen)
Eric "A.K." Knutson (Flotsam & Jetsam)
Russ Andersonn (Forbidden)
Michael Coons (Laaz Rockit)
James Randel (Oliver Magnum, Forte)
Michael Seifert (Rebellion, Xiron)
Quimby Lewis (Skullview)
Robert Lowe (Solitude Aeturnus)
Carl McCoy (Fields Of The Nephilim, Nefilim)
Ron Broder (Coroner)
Alan Tecchio (Hades, Watchtower)
Mark Osegueda (Death Angel)
Chris Astley (Xentrix)

Autor:  mro-ziak [ Wto Cze 29, 2010 22:55 ]
Temat postu:  Re: Wasi ulubieni wokaliści

3/4 nie znam ale nie widze rudego..., pomyłka? ;)

a tak poważnie gdzie ozzy?

Strona 3 z 5 Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/