Megadeth Info Forum
http://megadeth.magres.net/forum/

Camel
http://megadeth.magres.net/forum/viewtopic.php?f=3&t=133
Strona 1 z 1

Autor:  Żułek [ Pią Sty 30, 2009 14:05 ]
Temat postu:  Camel

Image

postanowiłem napisać temat bo:

Cytuj:
Nareszcie dobre wiadomości z obozu grupy Camel, mającej nad Wisłą wielu oddanych fanów. Lider Andrew Latimer na skutek ciężkiej choroby miał przeszczepiony szpik kostny. Operacja zakończyła się sukcesem.

W maju 2007 roku Susan Hoover, żona Latimera, ogłosiła, że muzyk cierpi na poważną chorobę krwi. M.in. z powodu tej choroby grupa Camel poważnie ograniczyła swoją działalność wydawniczą i koncertową.

Pod koniec 2007 roku Latimer przeszedł operację transplantacji szpiku kostnego. Prawie rok później muzyk wrócił do domu.

"Jestem bardzo szczęśliwa, że mogę wreszcie powiedzieć: przeszczep zakończył się stuprocentowym sukcesem!" - napisała w ostatniej wiadomości Susan Hoover.

"Rok 2008 był dla nas wszystkich wyjątkowo burzliwy. Z powodu choroby Andy'ego musieliśmy odłożyć sprawy związane z zespołem Camel. Andy musi jeszcze wrócić do pełni sił (...) ale już na wiosnę ukaże się płyta DVD z koncertem z The Catalyst w Santa Cruz w Kalifornii".

DVD nosić będzie tytuł "The Opening Farewell" (występ był pierwszym w ramach trasy "Farewell Tour").

"21 listopada minął rok od przeszczepu. Tego dnia pozwoliliśmy sobie na trochę optymizmu i otworzyliśmy butelkę szampana. Bąbelki nigdy nie smakowały tak dobrze. To prawda, że co nas nie pokona, to nas wzmocni, a niesamowita ilość wsparcia jaką otrzymaliśmy pomogła nam w najtrudniejszych chwilach" - napisała żona Latimera.

"Sprawy, które wydawały się bardzo ważne, straciły znaczenie w świetle tego, przez co przeszliśmy i choć brzmi to jak wyświechtany frazes, nie ma innego sposobu, żeby to wyrazić: życie jest po prostu zbyt krótkie (...) a przeciwności losu są wspaniałym nauczycielem" - podkreśla Susan Hoover.

Założony w 1971 roku zespół Camel zaliczany był do liderów sceny Canterbury. Pierwsze płyty "Camel", "Mirage" i "Music Inspired by The Snow Goose" to jedne z najlepszych dokonań brytyjskiej sceny progresywnego rocka.

Uznaniem cieszyły się także późniejsze albumy: "The Stationary Traveller" (1984) i "Harbour of Tears" (1996). Ostatnim studyjnym wydawnictwem pozostaje "A Nod and a Wink" z 2002 roku.


tak wiec zapraszam 8-)

Autor:  Yer Blue [ Pią Sty 30, 2009 14:21 ]
Temat postu:  Re: Camel

Jeden z setek moich ulubionych zespołow ;)
Najbardziej lubie Snow Goose, dalej debiut i Mirage.
Całkiem lubie też Moonmadness.
Potem nastapiło 20 lat marudnej papki by wreszcie w 96 roku wyszłó bardzo piękne Harbour Of Tears. Normalnie nie lubie nowych płyt Dinoazurów sprzed 3 dekad, ale ta jest niezwykła, chociaż bliższe sa mi jednak pierwsze 4.

Dobrzes łyszeć, że Latimer wraca do zdrowia, ale nie licze już, że nagra coś co mnie poruszy. Ostatnie plyty potwornie mnie wynudziły... nie te czasy. Ale gitarzysta pozostaje wyjatkowym.

Nie wiem kto pisał wyżej zacytowny wpis - nijak sie znie moge zgodzić, że Camel to scena Canterbury.

Autor:  Żułek [ Pią Sty 30, 2009 14:45 ]
Temat postu:  Re: Camel

nawet moge sie z tobą zgodzic ale nie dokonca ;) jak zwykle ;)

pierwsze 2 czyli Camel i Mirage są swietne chociaż brzmią dosyc srednio ale to przez to ze nie lubie brzmienia tamtych lat, dla mnie dopiero płyty zaczeły dobrze brzmiec w latach 80-tych ;)
potem już Camel nie trawie do połowy lat 80-tych

prawdziwne Camel dla mnie sie zaczyna od Stationary Traveller
normalnie od tej płyty jest cud, miód i orzeszki :D
dla mnie Camel to takie mniej komercyjne, cichsze Pink Floyd :)

Autor:  Yer Blue [ Pią Sty 30, 2009 14:59 ]
Temat postu:  Re: Camel

Żułek napisał(a):
prawdziwne Camel dla mnie sie zaczyna od Stationary Traveller
normalnie od tej płyty jest cud, miód i orzeszki :D
dla mnie Camel to takie mniej komercyjne, cichsze Pink Floyd :)


No cóz, ja właśnie wyjatkowo nie rozumiem tej płyty co wymieniłeś. Nie moje nuty ;) Ja kocham starego hammonda i brzmienie lat 70-tych.
Jedyne co mnie zaskoczyło to Harbour Of Tears.
Jedeyny punkt styczny naszych gustów to pewnie własnie Harbour i pierwsze 2 płyty. To i tak dużo :)

Autor:  bialkomat [ Pią Sty 30, 2009 15:04 ]
Temat postu:  Re: Camel

Uwielbiam :)

4 pierwsze albumy genialne - trudno wybrać ten najlepszy.
Później faktycznie jest dużo nudnawego smędzenia, chociaz np. taki Nod And A Wink bardzo lubię.

No i też nie zgodzę się z tym że Camel to Canterbury Scene. Komuś coś się musiało pomylić.
Może z Caravan (też na "C" ;))

Autor:  Yer Blue [ Pią Sty 30, 2009 15:18 ]
Temat postu:  Re: Camel

Podejrzewam jednak, że obecnosc Richarda Sinclaira z Caravan na kilku płytach Camela z końca lat 70-tych zadecydowała o tej pomyłce, oraz fakt, że Sinclair przemycił tam troche Caravanowego pierwiastka. Ale kto te płyty w ogóle zna...jeszcze mniej osób je lubi.

Autor:  Żułek [ Pią Sty 30, 2009 15:38 ]
Temat postu:  Re: Camel

nie wiem skopiowałem to z interii i w sumie mało mnie obchodzi skad oni i są i jaka to scena :P

najważniejsze ze mi sie podoba 8-)

Autor:  bialkomat [ Pią Sty 30, 2009 15:57 ]
Temat postu:  Re: Camel

Żułek napisał(a):
nie wiem skopiowałem to z interii

To wszystko tłumaczy :) Na tego typu portalach siedzi przeciez cała banda dyletantów. Pewnie podpatrzyli to na Onecie, którzy z kolei wcześniej przepisali od WP itd... :)

Autor:  Yer Blue [ Sob Sty 31, 2009 13:37 ]
Temat postu:  Re: Camel

Żułek napisał(a):
prawdziwne Camel dla mnie sie zaczyna od Stationary Traveller
normalnie od tej płyty jest cud, miód i orzeszki :D
dla mnie Camel to takie mniej komercyjne, cichsze Pink Floyd :)


W sumie to i tak dla mnie lekkie zaskoczenie, że słuchasz Camela. To bardzo odległa muzyka od Megadeth, a tak spokojnej muzyki to bym sie po Twoim guście nie spodziewał.
Pisałeś, że lubisz pierwsze 2 plyty, a co sądzisz o Snow Goose? Muzyka niesamowicie delikatnie camelowska...

Autor:  Żułek [ Sob Sty 31, 2009 17:24 ]
Temat postu:  Re: Camel

delikatna ale nudna, nie rozumiem fenomenu tej płyty

a słucham wielu róznych dzwinych rzeczy wiec cie jeszcze nie raz zaskocze ;)

Autor:  bialkomat [ Nie Lut 01, 2009 21:48 ]
Temat postu:  Re: Camel

No faktycznie :) Bob Dylan to już mega zdziwko :D
Swoją drogą też lubię nawet czasem posłuchać.. :)

Autor:  Yer Blue [ Pon Lut 02, 2009 15:06 ]
Temat postu:  Re: Camel

Skoro Żułek lubi k limaty Camelowskie to można by mu kilka płytek Camelowo-podobnych polecić:
Przede wszystkim Sebastan Hardie z Australii. Mnie osobiście przynudzają ale może ta akurat Twoje klimaty.
Ten zespół przeistoczył sie potem w Windchase i nagrał jedna bardzo piękna Camelowska płyte.
To była druga połowa lat 70-tych.
W Argentynie podobnie grał zespół Crucis - obie płyty jakie nagrali sa godne polecenia - jezyk hiszapński oczywiście, chociaż to glównie instrumentalna muzyka.
No i brytyjska Cressida. Też wydali 2 płyty i także obie bardzo sobie cenie.
No i chyba warto by polecić Caravan - pierwsze 3 płyty - ten zespół zawsze wydawał mi sie inspiracją dla Camela.
A z tych bardziej znanych, nawet bardziej od Camela to polecam holenderdki Focus. Sam Latimer przyznamwał, że Akkerman - gitarzysta Focus był jego najwiekszym wzorem do naśladowania co zresztą słychac po stylu gry.

Autor:  bialkomat [ Pon Lut 02, 2009 17:41 ]
Temat postu:  Re: Camel

Yer Blue napisał(a):
No i chyba warto by polecić Caravan - pierwsze 3 płyty - ten zespół zawsze wydawał mi sie inspiracją dla Camela.

No ja bym powiedział, że pierwsze 5 :) Po prostu uwielbiam "For Girls Who Grow Plump In The Night", i Żułkowi właśnie tą płytę bym chyba polecił najbardziej.
Yer Blue napisał(a):
A z tych bardziej znanych, nawet bardziej od Camela to polecam holenderdki Focus.

Taa, Focus to absolutnie jazda obowiązkowa :)

Autor:  Żułek [ Wto Lut 03, 2009 16:10 ]
Temat postu:  Re: Camel

ale mnie nie trzeba nic polecać ;)
mi Camel wystarczy ;)

Autor:  Anka [ Wto Mar 03, 2009 23:38 ]
Temat postu:  Re: Camel

Cytuj:
Najbardziej lubie Snow Goose, dalej debiut i Mirage.
Całkiem lubie też Moonmadness.
Potem nastapiło 20 lat marudnej papki by wreszcie w 96 roku wyszłó bardzo piękne Harbour Of Tears. Normalnie nie lubie nowych płyt Dinoazurów sprzed 3 dekad, ale ta jest niezwykła, chociaż bliższe sa mi jednak pierwsze 4.


debiutu nie znam, Mirage niezła (Lady fantasy - miodzio), Snow Goose i Moonmadness - bardzo miłe granie, dobre płyty

Nude też może być, a wszystkie wymienione mam na kasetach, a co za tym idzie - od wieków już ich nie słucham :|

Cytuj:
prawdziwne Camel dla mnie sie zaczyna od Stationary Traveller


he, he - jedna z moich ulubionych płyt całego art rocka
Harbour Of Tears - przepiękna, w 1997 roku dane mi było uczestniczyć w spektaklu Camela w Kongresówce! piękna sprawa i niezapomniane wrażenia
Dust And Dreams - tez bardzo udana
Rajaz - mniej mi pasiła, skończyło się więc na kasecie (ST, HOT i D&D mam na CDkach)

Strona 1 z 1 Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/