Cytuj:
1. World Painted Blood nie bardzo mi przypomina RIB, tylko kilka utworów, ale przeciez kilka takich było tez i na SOH i na KAŻDEJ płycie Slayera.
CI za to przypomina mi bardzo RIB, jest podobnie bezpośrednia.
WPB już parę dni temu częśc fanów okrzyknęła RIB XXI wieku, pół płyty podjeżdżapod RIB, ale rzeczywiście połowa numerów już NIE
co do CI - no chyba reckę wkleję:))) na koniec posta
Cytuj:
A ja sie zgadzam. Na WPB takie klimaty stanowia sporą czesc płyty, dlatego sa bardziej zauważalne, na CI były tylko jakies wyjątki, w dodatku nie zapadajace w pamiec, mi np Catatonic zupełnie uleciało z głowy.
najlepszy numer wyleciał Ci z głowy?:))) , ale OK
Cytuj:
I jeszcze coś: zauważ, że te mroczne utwory sa zdecydowanie najdłuższe na płycie, często trwaja tyle co 2 szybkie zabjaki, wiec jakby zabawic sie w ksiegowego to blisko 1/2 plyty jest ciezka i mroczna. A nawet te szybkie jesli są dłuzsze to maja w srodku jakieś zwolnienie - tego nie był na RIB.
a niech Ci będzie:)))
Cytuj:
Przy czym dzieło Slayera podoba mi sie cholernie, a za każdym razem coraz bardziej, np. Playing With Dolls podoba mi sie juz bez zarzutu - jak mogłem jeszcze wczoraj coś złego o nim powiedzec
boś młody i Slayera słuchasz za krótko:))) ale OK, mnie ten numer wszedł od razu, ale wielu osobom na początku niezbyt pasi, a po czasie po prostu się podoba
Cytuj:
A moi faworyci Slayera:
wymienię w poniedziałek... mam w pracy pełną listę, w domu nie chce mi się dodatkowo mysleć
Cytuj:
Nie przepadam za Seasons is The Abyss (utwór), w ogole wolne utwory z SITA to troche kopia z SOH, zabrakło w nich świezości.
a chcesz klapsa??:))) gdzie masz kopię SOH w takim "Dead Skin mask"? poza tym tytułowy i "Skeletons Of Society" są bardzo dobre
dobra, recka poprzedniej płyty Slayera...
Slayer - Christ Illusion
Pięć długich lat przyszło czekać maniakom metalu na dziesiąty studyjny album legendy thrashu, kalifornijskiej formacji Slayer. Następca kontrowersyjnego ‘God Hates Us All’ pojawił się na półkach sklepowych ósmego sierpnia 2006 roku, dzięki rzecz jasna firmie American Recordings. Płyta otrzymała tytuł ‘Christ Illusion’. Warto w tym miejscu przypomnieć, że wydanie pełnowymiarowego krążka poprzedziła EPka ‘Eternal Pyre’ z jednym premierowym nagraniem ‘Cult’, które dostatecznie wyostrzyło apetyty fanów obrażonych na zespół za poprzednie dwa albumy.
To pierwszy od 1990 roku krążek nagrany w oryginalnym składzie z Dave’m Lombardo, który powrócił do zespołu w grudniu 2001 roku. I to słychać od razu, od pierwszego numeru, gdyż styl Dave’a jest łatwo rozpoznawalny. Przed rozpoczęciem nagrań wewnątrz kapeli panowało spore – pozytywne napięcie, związane z powrotem ‘syna marnotrawnego’. Araya: ‘Dave wrócił do nas i już od kilku laty gra z nami koncerty. Ze sporym zniecierpliwieniem oczekiwaliśmy wspólnych nagrań, w końcu to nastąpiło’. Tom wysilił się także na porównanie dwóch morderczych pałkerów, którzy najbardziej odcisnęli swe piętno na muzyce grupy. Nie trzeba domyślać się, że wypadło ono korzystnie dla Dave’a: ‘tam gdzie Paul Bostaph ucieka w wyszkolone, techniczne patenty, tam Lombardo improwizuje i gra z większą swobodą’. Kolegę komplementował także gitarzysta Kerry King: ‘Nie ma drugiej takiej osoby, jak Dave. On nie musi pracować nad tym, czym się zajmuje - po prostu wchodzi, chwyta swoje pałeczki i zaczyna grać. Jego obecność zdecydowanie zmienia kształt końcowego produktu. Uważam, że jeśli ktoś pasuje na tę pozycję najlepiej, to jest to właśnie Dave, bo to właśnie on tam był, gdy zaczynaliśmy.’ Dave nie pozostawał dłużny chłopakom: ‘Świetnie jest wrócić do chłopaków, z którymi się to wszystko zaczynało. Zdecydowanie jest w tym ta chemia, którą znów uchwyciliśmy na płycie. Tak właśnie się dzieje i to jest ekscytujące.’
Wszyscy zastanawiali się, w jakim kierunku podążą muzycy Slayera. Czy nowy album stanowić będzie w prostej linii kontynuację ‘God Hates Us All’? Co gorliwsi fani grupy domagali się powrotu do grania z czasów kultowej ‘Reign In Blood’, zwłaszcza po tym jak w październiku 2004 roku ukazało się DVD ‘Reign In Blood Live: Still Reigning’. Tymczasem ‘Christ Illusion’ okazał się kulminacją wszystkiego, co do tej pory było udziałem Slayera.
Za produkcję ‘Christ Illusion’ odpowiadał tradycyjnie już legendarny Rick Rubin, jednak bezpośrednio za konsoletą w studiu, zlokalizowanym w Los Angeles zasiadał Josh Abraham (m.in. Korn, Velvet Revolver, Atreyu), bliski współpracownik Rubina. Nagrania zostały ukończone pod koniec kwietnia 2006 roku, sesja przebiegała wyjątkowo sprawnie i szybko. King: ‘Gramy już razem tyle lat, że możemy to szybko nagrać i wydać, tak aby znów wyruszyć w trasę.’
Praca nad kształtem płyty trwała trzy lata. Lombardo: ‘Kerry i ja nagrywaliśmy dema już na początku 2003 roku. Tak więc to już trzy lata pracy nad tym materiałem. Wyprodukowaliśmy dwa dema przy moim domu, a następnie graliśmy próby w nieskończoność. Gdy już weszliśmy do studia, byliśmy gotowi. Nagrałem piosenki w trzy i pół dnia – jak z bicza strzelił. Byłem niemal rozczarowany, ponieważ nie dostałem szansy, by cieszyć się pracą w studio.’
Przystępując do decydującej fazy prac nad nowym albumem, który pierwotnie miał się nazywać ‘The Final Six’, Kerry tak go zachwalał: ‘To chyba nasz najlepiej przygotowany album od lat 80-tych. Nagrywaliśmy i cięliśmy demówki przez miesiące. Mieliśmy zamiar zrobić to i nagrywać w starym stylu i mieć wszystko gotowe w cztery tygodnie. Ten album to istny festiwal riffów. Wszędzie jest ich pełno. Im więcej czasu poświęcamy pracy nad nimi, tym lepsze wychodzą. Myślę, że każdy, kto lubi Slayera będzie ten album uwielbiał.’ Tom Araya tak rzecz ujmował: ‘Nikt nie będzie tą płytą rozczarowany. Jest szybko i ciężko. Może nawet szybciej od wszystkiego, co wcześniej nagraliśmy. Jest bardzo brutalnie. A przecież tego właśnie wszyscy oczekują po albumie Slayera. Ten krążek jest właściwie kulminacją wszystkiego, co do tej pory zrobiliśmy.’
Nawiązań do przeszłości – z góry zamierzonych – jest na tym albumie naprawdę sporo. O produkcji i brzmieniu już wspomniałem, ale to nie wszystko. Muzycy odnowili także współpracę z Larrym Carrollem, który namalował okładki do klasycznych pozycji z dyskografii grupy: ‘Reign In Blood’, ‘South Of Heaven’ i ‘Seasons In The Abyss’. To właśnie ten artysta odpowiedzialny jest za kontrowersyjną szatę graficzną ‘Christ Illusion’. To Larry miał pomóc grupie w powrocie do tej dawnej magii i otoczki, jaka towarzyszyła jej wydawnictwom w latach 80tych. I pomógł, choć obrazkowi z ‘Christ Illusion’ jednak sporo brakuje do choćby tak wspaniałej szaty, która zdobiła ‘South Of Heaven’. Ale okładka omawianej płyty szokowała i wciąż szokuje. Carroll przedstawił na niej wytatuowanego Chrystusa z amputowanymi dłońmi. Stoi On na morzu krwi, w którym pływają ucięte głowy. Przeciwko obrazowi ostro zaprotestowały liczne organizacje katolickie nie tylko w Stanach Zjednoczonych, uznając opisaną kopertę za świętokradztwo. Muzycy byli jednak dobrze przygotowani na taki atak, czego dowodem słowa Kerry’ego Kinga: ‘Chcieliśmy, by okładka przedstawiała Chrystusa stojącego w morzu rozpaczy. W pierwszej wersji wyglądało to tak, jakby on chłodził się w wodzie.’ Nieco inaczej tę kwestię zinterpretował Tom Araya: ‘Kiedy przesłano nam nowy projekt, Chrystus miał na wpół otwarte oczy i był otoczony przez pływające ucięte głowy. To już było znacznie lepsze, ponieważ wyglądał jak narkoman.’
Katolicy nie okazali się jedyną grupą, która ostro zareagowała na nową płytę Slayera. Zanim się ona ukazała swoje niezadowolenie wyraziły również rodziny ofiar zamachów na World Trade Center, a to z powodu tekstu do kawałka ‘Jihad’. A wspomniany numer zawiera po prostu opis ataku z dnia 11 września 2001 roku, ale widziany... z perspektywy terrorystów, siedzących w samolocie. Podobne kontrowersje towarzyszyły dwadzieścia lat temu nagraniu otwierającemu ‘Reign In Blood’. Za treść utworu odpowiadał Jeff Hanneman, który teraz tak odniósł się do tej całej otoczki: ‘Spodziewaliśmy się, że zostaniemy obrzuceni gównem. Albo społeczeństwo muzułmańskie to zniesie albo nas za ten tekst znienawidzi, podobnie ofiary z 11 września będą nas nienawidzić za napisanie tego. Spodziewamy się krytyki, lecz to wszystko istnieje realnie. W zasadzie zrobiłem podobną rzecz jak przy ‘Angel Of Death’, to tylko dokument. Jednakże będąc Slayerem, nie przybieramy postaci ofiar, tylko stronę ‘złych kolesi’. Słowa są względne, gdy są mówione z punktu widzenia terrorysty, a nie ofiary.’ Nie obyło się bez porównań do słynnego kawałka z 1986 roku. A skoro jesteśmy już przy lirykach z omawianej płyty, to warto wspomnieć o jeszcze jednym, który wokalista napisał do najbardziej politycznie zorientowanego utworu –‘Eyes Of The Insane’. Powstał on na podstawie artykułu, opisującego przeżycia amerykańskich żołnierzy, stacjonujących w tym czasie w Iraku. Araya: ‘Skutek, jaki wywołała ta wojna na niektórych chłopcach, jest traumatyczny. Wracają do domów i starają się poradzić sobie z tym, co tam zobaczyli. A to, co tam widzieli wywołuje u nich psychiczne spustoszenie. Magazyn (‘Texas Monthly’) umieszcza też całe listy żołnierzy z Teksasu, którzy zginęli. Kilkanaście stron zdjęć tych dzieciaków. To niezwykle poruszające.’ Do tego majestatycznego utworu nakręcono teledysk. Kontrowersyjne teksty od samego początku działalności Slayera stanowiły jeden z elementów ‘złego image’ i pod tym względem Zabójca nadal zamierzał balansować na ostrzu noża, pozostając jedną z najbardziej barwnych, bezkompromisowych i nietuzinkowych gwiazd muzyki metalowej.
Pora przyjrzeć się warstwie instrumentalnej, gdzie również mamy powrót do przeszłości. Tej bliższej, jak i dalszej. Nie brak tu paru nowoczesnych dźwięków, jakimi nacechowany był poprzedni krążek grupy ‘God Hates Us All’, ale na ‘Christ Illusion’ mamy sporo nawiązań zarówno do płyt z lat 80-tych (i te wyraźnie przeważają), jak i do ‘Divine Intervention’. W pewnym sensie jest to sentymentalna podróż, splatająca klamrą wszystko od ‘Reign In Blood’ po ‘God Hates Us All’. King wyjaśniał krótko: ‘To konkretna mieszanka szybkiej, brutalnej muzyki i wolniejszego, ponurego grania. Jest całkiem intensywnie.’ Bez wątpienia nie jest to odkrywczy materiał, a raczej dość zachowawczy, co więcej, chyba pierwszy raz w długiej historii grupy należy napisać, że muzycy uczynili krok do tyłu. Zabójca tym razem nie przesuwał granic ekstremy, nie zaskakiwał jakimś nowatorstwem, ale i w przeszłości nie każdy kolejny krążek wnosił jakiś nowy pierwiastek do muzyki zespołu (choćby taki ‘Seasons In The Abyss’). Przeciwnicy grupy zacierali ręce i pewnie niejeden raz krzyczeli: ‘to wszystko już było!, Slayer zafundował nam odgrzewany kotlet!’ Pewnie jest trochę racji w takim stwierdzeniu, ale z drugiej strony należy podkreślić, że ta płyta niewiele tylko ustępuje największym dziełom Arayi i spółki z lat 80-tych. Zasadniczo – i niech nie zabrzmi to jak zarzut, ale spostrzeżenie, należy stwierdzić, że brak tu utworów wybitnych, takich na miarę największych klasyków grupy, jakimi były choćby tytułowe kawałki z płyt z lat 1986-90. Korzystnie prezentują się szybkie, ale nie pozbawione zwolnień ‘Flesh Storm’ oraz ‘Catalyst’, które spokojnie pasowałyby do ‘Seasons In The Abyss’. Pora wskazać pięć bezsprzecznie najjaśniejszych punktów albumu (według niżej podpisanego). Zacznę od wolniejszych numerów. Wolny, brudny, monumentalny, przytłaczający, miażdżący wręcz ‘Catatonic’ bazuje na niżej strojonych gitarach, podobnie jak chaotyczny (celowo), urozmaicony ‘Skeleton Christ’(świetny rwący riff). ‘Catatonic’ to wyraźny ukłon w stronę Black Sabbath. Nie pierwszy w twórczości grupy. Majestatyczny, iście sabbathowski riff, zadziorny wokal, znakomite partie basu oraz nisko strojone gitary w refrenach nadają kompozycji niesamowitego ciężaru oraz mocy. Utwór wciąga klimatem i niemalże hipnotyczną powtarzalnością. Wspaniały walec. Stylowy ‘Jihad’ frapuje od samego wstępu, by z każdym kolejnym dźwiękiem rozpędzać się. Wieńczący album ‘Supremist’ (mrożące krew w żyłach fragmenty, genialne przejścia, brud) i singlowy ‘Cult’ przywodzą skojarzenia z ‘Reign In Blood’. Sporym zaskoczeniem może być nowocześnie brzmiący, wolniejszy, wyraźnie odbiegający klimatem od reszty numerów ‘Eyes Of The Insane’. Nowocześnie brzmiący (znów te niżej strojone gitary), nieco senny, przywodzi na myśl czasy ‘South of Heaven’. Nic dziwnego, wszak to kompozycja Hannemana. Pozostało jeszcze wspomnieć o dwóch niewiele wnoszących, choć szybkich kawałkach: ‘Consfearacy’ i ‘Black Serenade’. Oba niestety pełnią rolę wypełniaczy.
To bez wątpienia stricte thrashowy album – i dobrze! Na plus zespołowi należy zapisać, że gra swoje! Mocny, charakterystyczny, bardzo zadziorny wokal Arayi (dość bliski tego, co prezentował na ‘Seasons In The Abyss’), pełne furii galopady riffów i te klasyczne solówki duetu King-Hanneman, których tym razem jest sporo. O grze Lombardo już wspomniałem na początku. Trochę mało brudu jak na Slayera, ale płyta brzmi przejrzyście, klarownie wręcz.
Czy tym krążkiem Slayer powrócił na thrashowy tron? Nie wiem, konkurencja (głównie Exodus) nie śpi. Nie wiem też czy ‘Christ Illusion’ jest płytą od serca (no trzeba wpakować jakiś kij w mrowisko), czy też zrobioną tak trochę pod publikę... fani oczekiwali powrotu do ‘Reign In Blood’, to w kilku numerach są bezpośrednie do tamtego dzieła nawiązania. Poza tym thrash w klasycznej postaci zaczął wracać do łask... dlaczego by nie włączyć się w ten trend i trochę zarobić? A i sam powrót Dave’a nie do końca przekonuje, że nie idzie tu tylko o kasę. Nie wiem, cieszę się natomiast z tego, że dostałem kolejny bardzo dobry, choć nie wybitny, do bólu klasyczny album Slayera. Utworów z omawianego krążka naprawdę przyjemnie się słucha i wcale one nie ‘zabijają’, są wyraźnie lżejsze od tych z poprzedniego dzieła grupy. Czy to źle? Chyba nie, a ta płyta z pewnością zespoliła na nowo starych i wychowanych na nowszych albumach maniaków Slayera.
24 lipca 2007 roku weszła do sprzedaży reedycja płyty, zawierająca dodatkowy utwór, ‘Final Six’ (szybki, z minutowym, wolnym wstępem, podobno Araya nie zdążył zaśpiewać tego kawałka w terminie, z powodu kłopotów z gardłem), alternatywną wersję ‘Black Serenade’, oraz nieznacznie zmienioną kolejność utworów. Niestety nie posiadam tej wersji. Wypada jeszcze dodać, że w ostatnich latach zespół został dwukrotnie uhonorowany wyróżnieniem w kategorii najlepszy utwór metalowy. Nagrodę Grammy przyznano Slayerowi w 2007 roku za ‘Eyes Of The Insane’, zaś w 2008 roku za ‘Final Six’.
7,5/10