Kolejna informacja dotycząca wykopania Billa:
Cytuj:
W wywiadzie dla magazynu Mojo Ozzy Osbourne opowiada o przebiegu jednej z prób z Billem Wardem, kiedy to stało się dość jasne dla reszty Black Sabbath, że współpraca z nim w ramach zjednoczenia zespołu może się nie udać:
Zdaje się, że rozeszło się o finanse, czy coś. Ale była też druga strona medalu. Gdy Bill się pojawił, wszyscy musieliśmy zadać pytanie, “Czy da radę zagrać półtoragodzinny, dwugodzinny gig? Czy podoła?” Moja sugestia była taka, żeby zagrać set i zobaczyć jak przez to przejdzie, bo był bardzo bez kondycji, a perkusista to najbardziej wymagająca rola w całym zespole. Spojrzeliśmy na Billa, a on nie pamiętał, co w ogóle tam kurwa robimy. Ale nie przyznał się i nie powiedział, “Nie wyrobię cały koncert, ale czy możemy coś chłopaki wymyślić, że może się pojawię, a inny perkusista mnie wesprze?” Albo, “Przyjdę zagrać kilka utworów.” To byłoby w porządku.
Rozumiem jednak, co nim powodowało. Jego duma była nadszarpnięta i ja to rozumiem. Naprawdę to rozumiem. Facet zawsze będzie mi bliskim, bliskim przyjacielem i bratem, ale… Nie może być zaskoczony, że nie przypadło mu to w udziale… Wiesz, co to są te przyklejane, żółte kurwa karteczki do notatek? Miał je porozlepiane na całej kurwa perkusji. Mówię, “Po chuj ci to, Bill?” A on odpowiedział, “Nie pamiętam, co robię.” Ja na to, “Jak będziesz pamiętał, na którą z tych 500,000 kawałków papieru poprzyklejanych na całym zestawie masz patrzeć?” [Bill:] “Będę wiedział.” Aha, ok, fajnie.
Nie mam zamiaru naskakiwać na Billa, ale zarazem nie mieliśmy cierpliwości się z tym borykać.