setlista:
http://www.setlist.fm/setlist/deep-purp ... 6fa74.html nie wiem, czemu nie ma tu wpisanego "The Mule" przed solem Iana Paice'a, którego też nie ma wpisanego.
Ian Gillan mimo tego, że był przeziębiony śpiewał, tańczył, bawił się z ludźmi, śmiał się razem z innymi, zachęcał do zabawy! Wspaniały gość! Wiadomo, głos nie ten sam, co 40 lat temu, ale tragedii nie było!
Roger Glover grał na tym swoim basie bezbłędnie, ogólnie bez polotu, aż do jego solo przed "Black Night". Jak bawił publikę!
Ian Paice nie było widać po nim zmęczenia, a jak wiadomo gra na perkusji jest bardzo męcząca. Szczególnie przez 2 godziny koncertu. A jego solo ze świecącymi pałeczkami to chyba jeden z najlepszych momentów koncertu!
Don Airey te jego solówki na klawiszach... Uśmiechnięty, bawił publikę! I to jego solo złożone z utworów Chopina i hymnu Polski! Wspaniałe przeżycie!
Steve Morse te jego solówki na gitarze! Wiecznie uśmiechnięty! Te jego wieczne wygłupianie się z Gillanem! W pewnym momencie jak mu coś Ian powiedział to ze śmiechu nie mógł wytrzymać, a za chwilę miał znowu partię do odegrania.
Świetny moment był jak grał różne dźwięki na gitarze i odpowiadaliśmy mu starając się to samo wykrzyczeć.
Po "Smoke on the Water" i tym rzekomym zakończeniu koncertu to wspólne śpiewanie riffu "Black Night" to był super moment!
Najlepsza zabawa to była na tych starych kawałkach, np. "Space Truckin", "Smoke on the Water", "Hush" (to wykrzykiwanie "na nana na nana na nana na!"
), "Perfect Strangers" czy "Black Night"!
Jedyne minusy to niesamowita duchota na hali i scena była trochę za nisko i nie wszyscy, wszystko widzieli. Ale i tak ten koncert, to był zdecydowanie najlepszy w moim życiu i pewnie żaden koncert go już nie pobije!