Jakiś czas temu dostałem jako prezent urodzinowy najnowszy krążek Mastodona, więc mogłem w końcu usłyszeć co tam chłopaki ciekawego nagrali.
Po kilku dniach katowania mam już wyrobione zdanie na temat poszczególnych utworów:
Tread Lightly: Nie wiem, naprawdę nie wiem co musiałoby się stać żeby ten zespół nagrał słaby otwieracz. Tread Ligthly kontynuuję tradycję genialnych rozpoczęć płyt, jednocześnie jest według mnie jej najjaśniejszym punktem.Już od akustycznego wstępu pojawiają się ciarki, a gdy już wchodzą wszystkie instrumenty to zabierają ze sobą wszystko, cudowne riffy, miażdżące zwolnienie przy refrenowym "Paralyzed by, paralyzed by...", idealna dawka agresji podana w idealnym tempie podlana mistrzowskimi wokalami, do tego końcówka z klimatycznym zwolnieniem i świetnym motywem gitarowym, słowa tego nie opiszą, 10/10!
The Motherload: Materiał na hiciorek nr 1. Dynamiczny, z chwytliwym refrenem, w sumie nieco zaskakującym bo tak zaśpiewanej partii jak "This time, this tiiiiiiiime" się nie spodziewałem
Przyjemna sprawa, ale więcej niż 6,5/10 nie dostanie
High Road:Muszę przyznać, że gdy wychodził jako singiel źle go oceniłem. Być może przyczynił się do tego fakt, że początkowo na youtubie była skrócona wersja z gorszym brzmieniem. W każdym razie pierwsze wrażenie było średnie. Kolejne przesłuchania nieco to wrażenie poprawiły, lecz utwór i tak uznawałem za średniaka o czym pisałem już wcześniej. Cóż, człowiek czasem się myli, bo mimo denerwującego refrenu kawałek na pewno nie zasługuje na ocenę 5/10
Riff to czyste mięso! Ciężar bije na odległość, a brzmienie płyty efekt potęguje, jest dobrze! 7,5/10
Once More 'Round te Sun: Hiciorek nr 2. Równie dynamiczny jak Motherload, chociaż we wstępie słychać typowe dla Mastodona momenty, tytułowe słowa rewelacyjnie nisko zaśpiewane, co dobrze kontrastuje z resztą refrenu 7,5/10
Chimes at Midnight: Drugi i ostatni utwór, który znałem przed premierą. Wstęp i zakończenie przywodzą na myśl początek monumentalnego Hearts Alive, zwrotka nie wyróżniająca się niczym specjalnym, jednak reszta utworu wyborna 8/10
Asleep in the Deep: Utwór zastępujący balladkę na płycie, muszę przyznać że wprowadza w ciekawy klimat, chociaż jest zaskakująco jak na ten zespół lekki. Refren na kilka głosów brzmi dobrze, lubię te wielogłosy w Mastodonie
7,5
Feast your Eyes: We wstępie słyszę Quintessence z Crack the Skye, jednak zaraz utwór robi się żwawszy, refren po raz kolejny ciekawie zaśpiewany, 7,5/10
Aunt Lisa: Riffy z Leviathana w trochę delikatniejszej formie z końcówką do porywania ludzi na koncertach, "Hey! Ho! Let's Fuckin' Go!" i lecimy dalej! 6,5/10
Ember City: Męczący, lekko wręcz mulący refren psuje wrażenie po dobrze zagranej i zaśpiewanej zwrotce, na szczęście potem mamy solówke i świetny riff pod nią, a w 2:58 i 4:09 wchodzi nam Gojira
Pierwsze skojarzenie po usłyszeniu tych riffów to właśnie francuska grupa, co mi się bardzo podoba bo własnie ją obok Mastodona z tych współczesnych lubię najbardziej, dobre połączenie
6,5/10
Halloween: Rockowy, radiowy kawałek z kilkoma świetnymi riffami, konstrukcja utworu jest naprawdę ciekawa i urozmaicona,jednak momentami w uszy razi własnie ta przebojowość, nie w stylu Mastodona 7/10
Diamond in a Witch House: Jest powolnie, ciężko i cholernie dobrze! Do tego gościnnie występujący Scott Kelly nadaje niepokojący, obłąkany klimat. Klimat, którym przesiąknięty był Leviathan, niesamowite zwieńczenie płyty 9,5/10
Na zakończenie słówko o brzmieniu. Jest ono po prostu kapitalne, naprawdę produkcja na najwyższym poziomie, co ma brzmieć klimatycznie tak brzmi, lecz gdy ma być ciężar to sunie niczym walec miażdżąc wszystko po drodze, rewelacja. Płyty jako całości słucha się bardzo dobrze i mimo że nie jest to dzieło na miarę Crack the Skye na pewno znajdzie dużą grupę słuchaczy, w tym oczywiście mnie
Mastodon w formie to i Leśny zadowolony, Once More 'Round the Sun dostaje ode mnie mocne 7,5/10 i gwarancję że jeszcze trochę w moim odtwarzaczu posiedzi