Przepadam za wieloma wokalistami i ci, których tu zapisałam, nie są jedynymi. W dodatku mi się to wszystko non stop zmienia - raz wielbię jednego, potem drugiego. Na każdego w różnych chwilach mam fazy.... A znalezienie wszystkich, których lubię, zabierze mi za dużo czasu, so:
1. Nick Holmes (Paradise Lost) Lubię jego growlowanie na pierwszych albumach, jak i normalny głos na późniejszych.
2. Chris Barnes (Six Feet Under, Cannibal Corpose)
3. Chuck Schuldiner (Death) Po prostu mi pasuje. Jest świetny.
4. Phil Anselmo (Pantera) Jest moc
5. Johan Hegg (Amon Amarth)
6. Kurt Cobain (Nirvana) Ten zachrypnięty, zmęczony głos... Uwielbiam
7. Peter Steele (Type O Negative) Niski, chrzęszczący bas - genialne.
8. Randy Blythe (Lamb of God)
9. Axl Rose (Guns N'Roses)
10. Layne Staley (Alice In Chains)
11. Rob Halford (Judas Priest)
12. Jonathan Davis (Korn)
13. Alexi Laiho (Children of Bodom)
14. Roy Egeland (Alien Ken)
15. Robert Flynn (Machine Head)
16. Andrew Eldrich (The Sisters of Mercy)
17. Burton C. Bell (Fear Factory)
18. Dave Mustaine/ James Hetfield (ale tylko na pierwszych albumach
)
Kobiecych wokalistek w sumie nie lubię w ogóle, ale kilka zaznaczyłam, które mogę słuchać i mi nie przeszkadzają:
1. Tarja Turunen (Nightwish)
2. Sandra Nasić (Guano Apes)
3. Angela Gossow (Arch Enemy)
Noo, to by było na tyle.