Megadeth Info Forum http://megadeth.magres.net/forum/ |
|
Deep Purple (II) Rzeszów, Katowice, Wrocław http://megadeth.magres.net/forum/viewtopic.php?f=20&t=380 |
Strona 1 z 1 |
Autor: | mateusz [ Pią Wrz 17, 2010 11:04 ] |
Temat postu: | Deep Purple (II) Rzeszów, Katowice, Wrocław |
28 październik 2010 - Rzeszów, Hala Podpromie 30 październik 2010 – Katowice, Spodek 31 październik 2010 – Wrocław, Hala Stulecia Początek koncertów: godz. 20 Otwarcie bram: godz. 18:30 Wybiera się ktoś? Ja śmigam na ten we Wrocławiu, bo mam tylko godzinkę drogi |
Autor: | MartiFromHell [ Pią Wrz 17, 2010 14:48 ] |
Temat postu: | Re: Deep Purple (II) Rzeszów, Katowice, Wrocław |
:< moze. finanse u mnie robia sie coraz chujowsze:< ale sprobuje:D w koncu to wRock a ja tam mam metalowa patologiczna rodzine<3 |
Autor: | Blade445 [ Pią Wrz 17, 2010 18:31 ] |
Temat postu: | Re: Deep Purple (II) Rzeszów, Katowice, Wrocław |
Ja Wrocław, zreszta chwalilem sie juz biletem |
Autor: | bialkomat [ Sob Wrz 18, 2010 22:25 ] |
Temat postu: | Re: Deep Purple (II) Rzeszów, Katowice, Wrocław |
Taa, Purple to oczywiście zacna kapela, ale dla mnie to zdecydowanie za daleko Zreszą zaliczyłem juz ich zdaje się w 2000 jak grali z orkiestrą symfoniczną i z gościnnym udziałem ś.p. R.J.Dio , tak więc tym razem sobie daruję. |
Autor: | mateusz [ Pon Lis 01, 2010 19:16 ] |
Temat postu: | Re: Deep Purple (II) Rzeszów, Katowice, Wrocław |
Pora na małą relację Na miejsce (przed halę) dotarliśmy po godzinie 18, w samym Wrocławiu byliśmy już o 12. Przed przyjazdem wypiło się kilka piwek, a i przed samym wejściem zafundowaliśmy sobie jeszcze po jednym, gdyż sprzedawano browarki pod parasolami przy hali. Skoro jestem już przy obiekcie, w którym odbywał się koncert, to muszę stwierdzić, że Hala Stulecia wygląda fatalnie Do środka weszliśmy jakoś po 19. Błyskawicznie przedostaliśmy się pod scenę (nie trzeba było pilnować miejsc, ludzie przepuścili nas bez problemu - szok ! )Trafiliśmy jeszcze na końcówkę występu SBB. Muszę przyznać, że byłem pod wrażeniem ich gry! Wszyscy ładnie pożegnaliśmy zespół i nastąpiła przerwa. W jej trakcie puścili jakieś standardy rockowe z "taśmy" i przy nich już spontanicznie sobie poskakaliśmy. Po kilkunastu minutach na scenę weszli Deep Purple. Całe szczęście, że znaleźliśmy się koło grupy młodszych osób, bo "leśne dziadki" nie potrafią się bawić i stali jak kołki, zresztą jak większa część publiki. Zawiodłem się ogólnie poziomem "kibicowania". Nawet na filmikach z YT widać, że bawili się tylko ludzie w dwóch, trzech rzędach pod sceną, reszta przyszła do kina Nie oczekuję od osób w przedziale wiekowym 40-60, że będą szaleć, no ale ludzie między 25 a 30 rokiem życia powinni coś z siebie dać. Zostawię już tę kwestię i przejdę do występu. Zaczęli od Hard Lovin' Man (setlistę znałem już wcześniej). Bardzo miło, że sięgnęli po ten utwór. Dla fanów, którzy widzieli już Purple nie raz, to pewnie miła niespodzianka i innowacja. Następnie poszło Things I Never Said. Utwór, który jest mi obojętny dosyć, więc zwyczajnie go przetrawiłem. Maybe I'm a Leo, był trzecim kawałkiem. Nie rozumiem fenomenu tego tracku, a tym bardziej kwestii, że jest on na stałe w secie. W każdym razie, publika świetnie się bawiła podczas pierwszych kilkunastu minut. Ja się nie oszczędzałem w ogóle, więc złapała mnie lekka zadyszka (mnie tylko chwilowo, ale dużą część sali już chyba na stałe. Owszem było dosyć głośno, ale ta panująca "bierność" mi się nie podobała), ale kolejnym numerem był Strange Kind of Woman, także natychmiastowo zapomniałem o "przycięciu" i dalej trza było szaleć. Chwilę oddechu złapałem na dosyć spokojnym Rapture of the Deep, by na Fireball zdzierać gardlo do granic możliwości. Później nastąpił dla mnie "martwy" okres. Przyznam, że podczas Silver Tongue, Contact Lost, Guitar Solo i When a Blind Man Cries trochę sobie dłużej odpocząłem, choć i tak byłem bardziej aktywny niż masa za mną. Na właściwe tory powróciłem przy The Well Dressed Guitar (Morse świetnie się bawił podczas tego utworu. Miał swoje "5 minut" ) i tak już zostało do końca. Almost Human był kolejnym utworem, który chłopaki zagrali. Bardzo ucieszyła mnie obecność tego zacnego numeru! Dalej poszły Lazy (wydaje mi się, że wstęp skrócili) i No One Came, którego szczerze nie cierpię, ale tutaj zniosłem go całkiem dobrze. Don Airey również dostał sowje "5 minut" podczas sola na keyboardzie. Przyznam, że facet potrafi rozkręcić publikę, bo ta bawiła się świetnie podczas jego popisu. Końcówka występu to typowy deser, złożony z największych hitów. I tak oto dostaliśmy Perfect Strangers, podczas którego Gillan zanotował pomyłkę, co natychmiast zostało przeze mnie zauważone (czy tam zasłyszane ):D Całe jednak szczęście, że często uśpiona publika zaczęła w końcu się bawić na poziomie. Space Truckin' - tutaj to już odleciałem. Na ten numer czekałem najbardziej. Coś niesamowitego! Zagrany z większą mocą niż na płycie, na żywo robi ogromne wrażenie. Nie mogło zabraknąć jednego z największych hitów rocka, a mianowicie Smoke on the Water. Co tutaj dużo pisać - ogień ! Po wykonaniu tego klasyku, zespół zszedł ze sceny, ale oczywiście wywołaliśmy ich i na sam koniec poleciały Hush i Black Night. Ten drugi przedłużony, tak by publika mogła się jeszcze trochę pobawić. Zespół nagrodzony gromkimi brawami podziękował i zakończył swój występ. Muszę przyznać, że było genialnie. Gillan w bardzo dobrej formie wokalnej, Glover i Morse uśmiechnięci od ucha do ucha, aż miło było to zobaczyć. Ogólnie, to Roger trzymał chyba najlepszy kontakt z publiką. Ian specjalnie się nie udzielał i nie wtrącał jakichś przemówień między utworami, ale może to i dobrze. Dużym mankamentem było nagłośnienie, szczególnie wokalu, który na początku występu był słabiutko słyszalny. Później jakoś się to poprawiło, ale do ideału sporo brakowało. Nie wiem, może ludzie z tyłu słyszeli lepiej, bo ja znalazłem się w oku cyklonu. Wszystkie moje odczucia dotyczące atmosfery itd. są oczywiście subiektywne. Tyle o koncercie. Po występie oczywiście udaliśmy się jeszcze na piwko, a później taxi i na Benedyktyńską do mieszkania... |
Autor: | Blade445 [ Pon Lis 01, 2010 20:53 ] |
Temat postu: | Re: Deep Purple (II) Rzeszów, Katowice, Wrocław |
Ja przyjechalem pod hale od 18 10.Wbieglismy z kolega chwile potem do srodka. Stalismy na srodku, okolo 3 rzad od sceny. W SBB zachwycil mnie perkusista najbardziej, rzadzi, ale ogolnie troche zlamili z setlista, nudzili. Potem przerwa. Klimatyzacja w hali zlamila ostro, goraco bylo, ze ja pitole. Przy Heaven and Hell puszczanym z tasmy byla wieksza zabawa niz na polowie kawalkow sbb . Dobra, Deep Purple wchodza. Rozpierdolili kosmos, jak rok temu we Wroclawiu tez. Setliste opisal Mateusz dokladnie wiec sobie odpuszcze, choc zabraklo mi Highway Star albo Sometimes I Feel Like Screaming. Publika. Nie rozumiem ludzi, o ktorych zahacza pogo i nie chca do niego wpasc to zamiast odejsc gdzies na bok to sie oburzaja i maja miny jakby chcieli kazdemu spuscic wpie*dol. Na szczescie potem tolerancja wzrosla. Po Purplach bylo widac, ze sie naprawde dobrze bawia. Pod koniec przy rzucaniu przyborow do grania ze sceny, chlopak stojacy centralnie za mna zlapal palke Iana Paice'a. Rabany farciarz. 10 sekund pozniej Roger Glover rzucil kostke, ktora leciala idealnie na mnie, wiec wyciagam reke, ale zlamilem max i sie ode mnie odbila , wiec podniosla ja dziewczyna z ziemi stojaca przede mna. Ogolnie niezapomniany koncert. Amen |
Autor: | mateusz [ Pon Lis 01, 2010 21:09 ] |
Temat postu: | Re: Deep Purple (II) Rzeszów, Katowice, Wrocław |
Blade445 napisał(a): choc zabraklo mi Highway Star albo Sometimes I Feel Like Screaming No właśnie, tego drugiego szczególnie. Blade445 napisał(a): Nie rozumiem ludzi, o ktorych zahacza pogo i nie chca do niego wpasc to zamiast odejsc gdzies na bok to sie oburzaja i maja miny jakby chcieli kazdemu spuscic wpie*dol. Otóż to. Było mnóstwo takich spiętych postaci :/ |
Autor: | MartiFromHell [ Wto Lis 02, 2010 01:07 ] |
Temat postu: | Re: Deep Purple (II) Rzeszów, Katowice, Wrocław |
przeciez to normalne. umowmy sie, sluchacze DP sa raczej starszej daty i są po prostu 'wyszalani' no i z drugiej strony deep purple to nie slayer, ja sama nie poszlabym w mosh, w pogo moze i tak, ale np moj tatus lat 38 juz by nie skakał:D moze jestem 'zlamiona' ale rozumiem ta publicznosc, DP to taka psokojna muzyka. |
Autor: | mateusz [ Wto Lis 02, 2010 08:36 ] |
Temat postu: | Re: Deep Purple (II) Rzeszów, Katowice, Wrocław |
MartiFromHell napisał(a): przeciez to normalne. umowmy sie, sluchacze DP sa raczej starszej daty i są po prostu 'wyszalani' no i z drugiej strony deep purple to nie slayer, ja sama nie poszlabym w mosh, w pogo moze i tak, ale np moj tatus lat 38 juz by nie skakał:D moze jestem 'zlamiona' ale rozumiem ta publicznosc, DP to taka psokojna muzyka. Tak, dlatego napisałem, że do takich osób nie można się przyczepić, ale było mnóstwo młodszych, którzy potrafili się zachowywać gorzej niż ludzie po 60 roku życia |
Autor: | mro-ziak [ Śro Lis 03, 2010 09:44 ] |
Temat postu: | Re: Deep Purple (II) Rzeszów, Katowice, Wrocław |
Blade445 napisał(a): Nie rozumiem ludzi, o ktorych zahacza pogo i nie chca do niego wpasc to zamiast odejsc gdzies na bok to sie oburzaja i maja miny jakby chcieli kazdemu spuscic wpie*dol. pogo na DP? to ju ż chyba przesada dziwisz się dziadkom trącanym przez bandę głuchych na piękno muzyki?? co tam jest do pogowania?? a poza tym (piję do tego co i Mateo napisał) czy jak się ma 25-35 lat to trzeba pogować? skakać, drzeć mordę to tak ale robić młyn?? na Deep Purple??? ja sam Was z chęcią bym przywołał do porządku jeśli bym uznał że przesadzacie... |
Autor: | mateusz [ Śro Lis 03, 2010 10:20 ] |
Temat postu: | Re: Deep Purple (II) Rzeszów, Katowice, Wrocław |
mro-ziak napisał(a): a poza tym (piję do tego co i Mateo napisał) czy jak się ma 25-35 lat to trzeba pogować? skakać, drzeć mordę to tak ale robić młyn?? na Deep Purple??? Pewnie, że nie, ale choćby poskakać można. Trochę to głupio wygląda jak bawią się tylko 2 rzędy ludzi. Mrozie, tam zwyczajnie się nie dało stać przez cały czas i obserwować tego jak filmu w kinie. Muzyka sama niosła. Nie wierzę byś ustał w miejscu przy Fireball, Black Night, Smoke On The Water, Hush czy Space Truckin. Propo tego młyna, to nie przesadzajmy, nic strasznego się tam nie działo. Myślę, że trzeba było być na miejscu, aby dokładnie zrozumieć sytuację. Na AC/DC też dało się odczuć coś takiego. |
Autor: | mro-ziak [ Śro Lis 03, 2010 18:57 ] |
Temat postu: | Re: Deep Purple (II) Rzeszów, Katowice, Wrocław |
luzik,dlatego napisałem że owszem porwałaby mnie muzyka i napewno bym nie ustał w miejscu, w sume też mnie zawsze drażnią woskowe figurki na koncertach ale na dp bym im chyba wybaczył bo ta muzyka jest naprawdę warta posłuchania |
Strona 1 z 1 | Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group http://www.phpbb.com/ |