Jeśli chodzi o PS..., to zacytuję swoje słowa z wcześniejszej bitwy:
mateusz napisał(a):
Przyznam, że nigdy nie byłem wielkim zwolennikiem Peace Sells... i do dziś nie do końca rozumiem jego fenomen. Raduje mnie jednak fakt, że album cieszy się tak ogromnym powodzeniem. Oczywiście nie odmówię kunsztu utworom znajdującym się na tej płycie, ale dla mnie nie jest to przysłowiowe "to". Naprawdę rzadko wracam do tego albumu, a jak już, to do Wake Up Dead, Devils Island czy Good Mourning/Black Friday.
Słuchając PS mam wrażenie, że cały czas leci jeden utwór i w zasadzie nie towarzyszą mi żadne emocje.
RIP to dla mnie najbardziej niesamowity album thrashowy ever i jestem skłonny zaryzykować, że żaden z czołowych zespołów tego gatunku nie otarł się nawet o poziom tej płyty.
Album pozbawiony słabego ogniwa (nie liczę Dawn Patrol jak pełnowymiarowego utworu). Wkładamy CD do odtwarzacza, i jak to mówi mój ulubiony komentator sportowy Andrzej Twarowski - "siadamy głęboko w fotelach, zapinamy pasy i odlatujemy". Tak się właśnie dzieje. Przez następne 40 minut dostajemy niesamowitego kopa, a po wszystkim zbieramy szczękę z podłogi. Płyta jest po prostu bezkonkurencyjna. Od początku do końca - jazda bez trzymanki, z tym, że nie ma tutaj jakiegoś bezmyślnego napieprzania. Szybki, ale jednocześnie bardzo melodyjny thrash, z wybornymi muzykami, ze świetnym brzmieniem. To musiało się udać!
Otwierający Holy Wars... to już w zasadzie hymn. Ucząc się go grać, oglądałem filmiki instruktażowe na YT i w jednym z komentarzy ktoś napisał: "Mustaine tworzy bardziej skomplikowane riffy, niż Hammet solówki", i muszę przyznać, że coś w tym jest
Oczywiście RIP to nie tylko Holy Wars... Mamy tutaj przecież jeszcze takie klasyki jak Five Magics, Tornado Of Souls (z jednym z najpiękniejszych solo ever) czy Rust In Peace... Polaris, z tym kapitalnym, wykrzyczanym wręcz refrenem. Pozostałe utwory to również muzyka na najwyższym poziomie i w takim samym stopniu stanowią o wybitności tego albumu. Ja wymieniłem tylko swoich faworytów.
Dla mnie wybór jest prosty, bo PS... znajduje się w moim osobistym rankingu dopiero na 7 miejscu, a RIP wchodzi w skład mojej "świętej trójcy Megadeth".
Głos na RIP.