Przesłuchałem trzy razy, tak więc również mogę się podzielić pierwszymi wrażeniami. Ogólnie jednak są dość mieszane. Delikatnie mówiąc...
1. Children Of The Dave - tutaj już chyba niewiele się zmieni, kawałek nie zapunktował u mnie bardziej i pozostanie już raczej tylko średniakiem. A jak na otwieracz naprawdę słabiutko
2. Zderzacz - ponieważ płyta jako całość okazała się być jednak w innym klimacie niż ten nieszczęsny singiel, to tym bardziej ten utwór irytuje. Gdyby znalazł się na Risku albo CW to by było OK, a tak pasuje tutaj jak kij do dupy i tylko narusza całą konstrukcję (i tak niezbyt stabilną zresztą).
3. Burn! - wstęp całkiem ciekawy, zaczyna się intrygująco, niestety zostaje to szybko przerwane i otrzymujemy przeciętne zwrotki, przeciętne refreny i w rezultacie ogólnie przeciętny kawałek. W dodatku tak jak wspominałem już wcześniej, podczas zwrotek mam nieodparte wrażenie, że słucham Burning Bridges.
4. Built For War - No, nareszcie jakaś zmiana i w końcu coś z jajami. Fajne riffy, ciekawe pod względem rytmicznym, do tego zaskakująca część środkowa, gdzie zamiast tradycyjnej solówki otrzymujemy jakieś chóralne zaśpiewy. Ogólnie całkiem nieźle.
5. Off The Edge - na początku znowu mamy bardzo fajny motyw, niestety ponownie brutalnie przerwany. I tutaj właśnie jest taka moja bolączka, o której pisałem ostatnio - dlaczego nie mogli tego bardziej pociągnąć i jakoś rozwinąć? Dlaczego nie mogli po prostu trochę pograć? Nie - Rudy musi od razu wejść, odpierdolić swoje zwrotki, odbębnić solo i skończyć byle szybko. Summa summarum kolejny przeciętniak.
6. Dance In The Rain - po opublikowanych wcześniej samplach chyba najbardziej oczekiwany utwór, i trzeba przyznać, że nie zawiódł. Może nie jest to arcydzieło, może mogło by się jednak obyć bez partii Drainmana, oraz chyba nazbyt gwałtownie się kończy, ale jest dobrze, nawet bardzo dobrze i na pewno jest to jasny, o ile nie najjaśniejszy punkt płyty.
7. Beginning Of Sorrow - jak wspominał Mateusz środek jest naprawdę świetny! Riff pod zwrotki też całkiem udany, ale jako całość jednak nie powala na kolana. Jest poprawnie.
8. The Blackest Crow - Noo, trzeba przyznać, że tutaj puścili nieco wodze fantazji i zrobili coś całkiem oryginalnego i zaskakującego. Normalnie prekursorzy nowego stylu - country metal!
Jednak czy ta nietypowość wystarczy aby z rozkoszą delektować się tym kawałkiem? Chyba jednak to nieco za mało...
9. Forget To Remember - no nie! kolejny kawałek, kolejna konsternacja.
10. Don't Turn Your Back... - Myślałem, że będzie gorzej, a tak jest... znowu w najlepszym wypadku tylko poprawnie. O dziwo ten zaskakujący wstęp nawet mi przypadł do gustu
11. Cold Sweat - jak na cover całkiem nieźle, ale i tak jestem zdania, że ich miejsce nie jest na regularnych wydaniach.
Podsumowując - z powyższego opisu chyba nie wyłania się najlepszy obraz najnowszego dzieła Rudego & Co. Nie będę ukrywał, odczuwam pewne rozczarowanie, ale mam nadzieję, że z czasem to się jeszcze choć trochę odmieni.
Wg mnie jednak nie będzie to płyta lepsza od poprzedniczki, chociaż i tamta do specjalnie wiekopomnych przecież nie należy.